Jan Paweł II - dlaczego Wielki?

Paweł Bieliński /KAI

publikacja 24.04.2014 09:48

Janowi Pawłowi II udało się przekształcić rolę papiestwa. Dzięki niemu stało się ono rzecznikiem praw człowieka. Wykroczył więc on poza granice katolicyzmu, zwracając się do ludzi znajdujących się w różnych sytuacjach religijnych, społecznych i politycznych

Jan Paweł Wielki Henryk Przondziono /GN Jan Paweł Wielki
Podczas powitania na lotnisku w Balicach, 2002 rok.

– Murzyn? – pytali rzymianie zgromadzeni na placu św. Piotra, gdy 16 października 1978 r. kard. Pericle Felici z balkonu bazyliki watykańskiej ogłosił nazwisko nowego papieża. Zdecydowana większość katolików na świecie nigdy wcześniej o nim nie słyszała. Kiedy Jan Paweł II umierał w 2005 r., sytuacja była diametralnie odmienna. Nie było chyba na świecie nikogo, kto nie rozpoznawał jego twarzy po trwającym niemal 27 lat pontyfikacie. Ludziom młodym słowo „papież” kojarzyło się wyłącznie z Janem Pawłem II. Na jego pogrzeb przyjechały do Rzymu 3 mln ludzi. Nikomu jeszcze w dziejach ludzkości nie udało się skupić takiej rzeszy na swoim pogrzebie. Wcześniej 1,4 mln żałobników po kilkanaście godzin stało w kolejce, by choć przez chwilę zobaczyć ciało papieża.

Leon, Grzegorz, Mikołaj

Bardzo szybko zaczęto nazywać Jana Pawła II Wielkim. Do tej pory przydomkiem tym zostało obdarzonych zaledwie trzech biskupów Rzymu i to z odległej epoki wczesnego średniowiecza: Leon I, Grzegorz I i Mikołaj I. Wszyscy oni zasłużyli się w umacnianiu prymatu papieskiego w Kościele. Wszyscy też zostali ogłoszeni świętymi.

Leon I, zaliczany do grona ojców Kościoła i doktorów Kościoła, był papieżem w latach 440-461. W osobie następcy Piotra widział uobecnienie Chrystusa w Kościele. Uczynił z papiestwa najwyższą instancję jurysdykcyjną w świecie chrześcijańskim. Skutecznie bronił czystości wiary przed herezjami. Jego ujęcie zagadnienia dwóch natur w Chrystusie przyjął sobór w Chalcedonie (451). Leon I ocalił też Rzym od zniszczenia przez Hunów i Wandalów.

Grzegorz I był biskupem Rzymu w latach 590-604. Podpisywał się: Servus servorum Dei (Sługa sług Bożych). Jako pierwszy papież wysłał misjonarzy do ludów pogańskich. Uporządkował śpiew liturgiczny, który stał się znany jako chorał gregoriański. Ustalił ostatecznie Kanon rzymski, wprowadził do Mszy św. modlitwę „Ojcze nasz”, a językiem liturgii Kościoła zachodniego ustanowił łacinę, mimo że nie była powszechnie znana. Zapoczątkował naukę o czyśćcu. Należy do grona doktorów Kościoła. Niedługo po śmieci został ogłoszony świętym przez aklamację Rzymian: „Santo subito!” – tę samą, która zabrzmiała na pogrzebie Jana Pawła II.

Mikołaj I był papieżem w latach 858-867. Tak jak Leon I uważał, że jest zastępcą Chrystusa na Ziemi i zwierzchnikiem całego Kościoła, któremu podlegają także władcy świeccy. Wdał się w spór o obsadę patriarchatu w Konstantynopolu, co doprowadziło do trwającej kilkanaście lat schizmy. Sam Mikołaj został ekskomunikowany przez synod w Konstantynopolu za używanie w wyznaniu wiary dodatku „Filioque”, wskazującego na pochodzenie Ducha Świętego nie tylko od Ojca, ale także od Syna. Bronił nierozerwalności małżeństwa. Znany był też z ascetycznego życia i głębokiej pobożności.

Jak na tym tle przedstawiają się zasługi Jan Pawła II, które upoważniałyby do nazwania go Wielkim? Ludzie mu współcześni pozostają pod wpływem jego osoby i nauczania, nie mając jeszcze wystarczającego dystansu, by na chłodno określić jego miejsce w historii Kościoła i świata. Ocenę papieża „z rodu Polaków” należy więc zostawić potomnym. Dopiero oni będą w stanie obiektywnie zobaczyć, co z jego nauczania i dzieł apostolskich przetrwało próbę czasu. Choć więc nie wiadomo, czy przydomek „Wielki” ostatecznie pozostanie przy imieniu Jana Pawła II, można zastanawiać się, dlaczego taki tytuł mógłby mu przysługiwać.

Postać formatu światowego

Marco Politi, watykanista włoskiego dziennika „La Repubblica”, twierdzi, że „Karolowi Wojtyle udało się stopić w jedno w swojej osobie – a jest to bardzo rzadki koktajl! – człowieka wiary, filozofa historii, wielkiego człowieka przekazu i przywódcę geopolitycznego. Stał się on osobą interesującą nie tylko dla katolików, ale także dla żydów, muzułmanów, a nawet dla agnostyków, którzy podziwiali go za zaangażowanie w obronę praw człowieka, przeciwko wojnie, nadanie globalizacji ludzkiego oblicza”. Już w 1995 r. Politi pisał o Janie Pawle II, że „świat nie znajduje dzisiaj żadnego innego przywódcy poza głową Kościoła katolickiego”. Choć „był przedstawicielem swojej religii, podejmował problemy światowe, np. dialogu międzyreligijnego, gospodarki światowej, stosunków między bogatą Północą i biednym Południem, refleksji historycznej nt. błędów Kościoła w historii”.

Zdaniem Politiego, gdyby papież „zajmował się tylko swoją ojczyzną, Polską, jego oddziaływanie miałoby bardzo ograniczony zasięg, nie byłby wielką osobistością. Ale on zajął się i wolnością w Ameryce Łacińskiej, i zapoczątkowaniem nowych stosunków między różnymi kulturami, czego wyrazem było wezwanie przywódców wszystkich religii na modlitwę do Asyżu... W ten sposób stał się postacią formatu światowego”. Przede wszystkim jednak „odnowił rolę papiestwa”. „Do 1978 r. papież był ważną postacią jedynie dla katolików i osób zajmujących się ekumenizmem. Oczywiście, także Pius XII, Jan XXIII i Paweł VI zajmowali się polityką. Zawsze jednak byli postrzegani jako przywódcy katolików. Janowi Pawłowi II udało się przekształcić rolę papiestwa. Dzięki niemu stało się ono rzecznikiem praw człowieka. Wykroczył więc on poza granice katolicyzmu, zwracając się do ludzi znajdujących się w różnych sytuacjach religijnych, społecznych i politycznych” – podkreśla włoski publicysta.

Wprawdzie sam przyznawał, że śmieszą go opinie, iż obalił komunizm, nie można jednak odmówić Janowi Pawłowi II znaczącego w tym udziału. Na zapoczątkowujące ten proces powstanie NSZZ „Solidarność” wpłynęło bowiem jego nauczanie, począwszy od słynnych słów: „Nie lękajcie się!” z homilii podczas inauguracji pontyfikatu. „Dał nam nadzieję i siłę. «Solidarność» stała się nośnikiem jego idei” – uważa marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. „Solidarność” przeciwstawiła „antropologię chrześcijańską błędowi antropologicznemu, o którym tak często w odniesieniu do komunizmu mówił Jan Paweł II” – dodaje abp Tadeusz Gocłowski. Włoski filozof Rocco Buttiglione przypomina, że dla papieża sztuczny pojałtański podział Europy był krzywdą dla obu części kontynentu. To dlatego tak zdecydowanie wspierał integrację krajów byłego bloku sowieckiego z Unią Europejską.

Doktor Kościoła?

Zdumiewa ogrom papieskiego magisterium Jana Pawła II. Liczba wygłoszonych przemówień, homilii, opublikowanych dokumentów i listów jest tak wielka, że jeden człowiek nie jest w stanie ogarnąć ich treści. Oczywiście, tylko część z nich wyszła spod pióra papieża. Pisało je szerokie grono jego współpracowników. Tym niemniej to on swoim autorytetem je zatwierdzał.

Najważniejsze są bez wątpienia Katechizm Kościoła Katolickiego (pierwszy od 400 lat!), Kodeks Prawa Kanonicznego i Kodeks Kanonów Kościołów Wschodnich. Te trzy obszerne publikacje od lat kształtują wiarę i codzienne życie miliarda katolików różnych obrządków.

Jan Paweł II ogłosił 14 encyklik – niewiele, jak na tak długi pontyfikat (Leon XIII w ciągu 25 lat wydał ich aż 86). Jednak za 15. i najważniejszą „encyklikę” Jana Pawła II uchodzi jego cierpienie i umieranie, które „poruszyło wyobraźnię ludzi, bez względu na to, czy byli to katolicy praktykujący, niepraktykujący, protestanci, żydzi, muzułmanie, agnostycy”. „Papież napisał tę encyklikę swoim ciałem pokazując godność ciała udręczonego” – podkreśla Politi.

Ciało i wyrażająca się przez nie ludzka miłość były zresztą jednym z ulubionych tematów podejmowanych przez Karola Wojtyłę. Wypracowana przez niego teologia ciała jest – zdaniem George’a Weigela, wnikliwego biografa papieża – jego największym i najbardziej twórczym wkładem do nauczania Kościoła. Jej konkluzją jest stwierdzenie, że „głód miłości jest w rzeczywistości tęsknotą za jednością z Bogiem” – podkreśla amerykański teolog Christopher West.

Coraz większego znaczenia nabiera w Kościele propagowana przez Jana Pawła II „polska” teologia miłosierdzia Bożego, którego sam był wielkim czcicielem. Nie sposób też przecenić znaczenie misyjne 104 podróży apostolskich, w czasie których miliony ludzi na wszystkich kontynentach miały okazję na własne oczy zobaczyć i na własne uszy usłyszeć następcę św. Piotra.

Był on pierwszym papieżem, który napisał encyklikę o ekumenizmie. Jedność chrześcijan była jego marzeniem, któremu niejeden raz dawał wyraz. Szczególnie bliski czuł się chrześcijaństwu wschodniemu. „Spotykał wielu braci odłączonych i stawał się coraz bardziej świadomy, że jako następca św. Piotra, jako widzialny ośrodek jedności Kościoła ponosi szczególną odpowiedzialność za jedność wszystkich chrześcijan” – twierdzi kard. Walter Kasper. Podkreśla on, że mimo głębokiego kryzysu w dialogu z prawosławiem papież miał nadzieję na jedność katolików z prawosławnymi. „Było to szczególnie widoczne, gdy chciał zawieźć ikonę Matki Bożej Kazańskiej do Moskwy. Bardzo na to nalegał. Powtarzał: «Chcę to zrobić osobiście!». W końcu jego sekretarz, ks. Stanisław Dziwisz przekonał go, że to niemożliwe. Po pierwsze Rosjanie nie chcieli wizyty papieża, a po drugie był on już bardzo chory. W końcu Jan Paweł II powierzył mi misję przekazania tej ikony. Chciał w ten sposób załagodzić wspomniany kryzys” – wspomina kard. Kasper.

Nie ulega wątpliwości, że żaden inny papież nie zrobił więcej dla poprawy stosunków między katolikami i żydami. Niezapomniane słowa o „starszych braciach w wierze”, pierwsza w historii wizyta papieża w synagodze i jego modlitwa przy Ścianie Płaczu w Jerozolimie przełamały lody, których nie były w stanie roztopić rozmowy teologicznych ekspertów.

Jan Paweł II jako pierwszy zrozumiał potrzebę dialogu z islamem, na długo przed zamachami z 11 września 2001 r. Zapraszając przywódców religii świata w 1986 i 2002 r. do wspólnej modlitwy w Asyżu kierował się przekonaniem, że trzy wielkie religie monoteistyczne powinny zbliżać się do siebie i współpracować. Chodziło mu „o dialog trójstronny: chrześcijańsko-żydowsko-islamski. Jego wielkim marzeniem, którego nie udało się zrealizować, była wspólna modlitwa przedstawicieli trzech religii na górze Synaj. Mamy tu konkretny przykład tego, jak idea mistyczna i religijna staje się również geopolityczną” – tłumaczy Politi.

Kto wie, może z powodu obfitości i tematycznej rozległości swego nauczania Jan Paweł II zostanie w przyszłości zaliczony w poczet doktorów Kościoła?