Dobry i Wielki razem święci

ks. Robert Skrzypczak

GN 16/2014 |

publikacja 17.04.2014 00:15

Trochę zaskakująco zabrzmiała decyzja papieża Franciszka o wspólnej kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II. Dobry Papież i Wielki Papież razem włączeni w poczet świętych.

Dobry i Wielki razem święci GABRIEL BOUYS /AFP PHOTO/east news

 „Czy ich Rzym pomieści?” – martwili się mieszkańcy Wiecznego Miasta, myśląc o tłumach, które przybędą 27 kwietnia na uroczystości kanonizacyjne.  Niemniej chodzi o dwóch największych świadków wiary Kościoła epoki soborowej: jeden dał impuls odnowie Kościoła, inaugurując XXI w dziejach chrześcijaństwa sobór powszechny, drugi jako jego aktywny uczestnik wcielał go w życie, demonstrując na sobie, kim może być posoborowy katolik i posoborowy pasterz.

Punkty zbieżne
Ich życie przebiegało równolegle przez 43 lata. Tyle lat miał Karol Wojtyła, gdy papież Jan XXIII umierał w pałacu apostolskim w Watykanie 3 czerwca 1963 roku. Pomimo że byli w różnym wieku, ich biografie mają wiele momentów stycznych, jak cienkie nici przeznaczenia splatały się ze sobą na różnych poziomach. Papież Jan XXIII został beatyfikowany 3 września 2000 roku przez Jana Pawła II. Ten zaś został ogłoszony błogosławionym na tym samym placu św. Piotra w Rzymie 11 lat później. W procesach beatyfikacyjnych obu papieży brano pod uwagę wiele zgłoszonych łask, z których w obu przypadkach wybrano fakt niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia uzdrowienia zakonnic.

Wiele zbieżności i analogii można odnaleźć w ich drogach życiowych. Wzrastali w prostych rodzinach, zahartowanych ciężką pracą, lecz mocnych solidną wiarą. Angelo Roncalli urodził się pod koniec XIX wieku w licznej rodzinie jako trzecie dziecko spośród czternaściorga. Rodzina utrzymywała się z pracy na roli. W podobnie skromnych warunkach wzrastał Karol Wojtyła, który w dodatku musiał w wieku 9 lat przeżyć stratę matki, a trzy lata później śmierć starszego brata, lekarza. Jego siostra umarła jeszcze przed jego przyjściem na świat. Wiara i modlitwa pozwalały obu rodzinom przetrwać najtrudniejsze chwile. Angelo i Karol przeżyli wielkie tragedie XX wieku, dwie wojny, dyktatury totalitarystyczne, i faszystowskie, i komunistyczne. Poznali wywózki, obozy, Holocaust i głód. Obaj przeżyli to wszystko na Wschodzie: Wojtyła jako mieszkaniec Polski, Roncalli jako delegat papieski w Bułgarii i Turcji.

Obaj swe kapłańskie studia i doświadczenie przekazywali innym jako wykładowcy w seminariach: Wojtyła w seminarium krakowskim, a potem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Roncalli w seminarium w Bergamo. Podobnie też angażowali się w tworzenie zrębów nowoczesnego duszpasterstwa młodzieżowego: ks. Karol był duszpasterzem akademickim w Krakowie, towarzyszył młodym narzeczonym i małżonkom w pogłębianiu ich specyficznego powołania świeckich w Kościele, ks. Angelo założył Dom Studenta w Bergamo, inicjował koła młodzieżowe i studenckie oraz komitety katolickich kobiet. Z tych doświadczeń narodziły się późniejsze Światowe Dni Młodzieży.

Szczególne znaczenie dla obu postaci miał rok 1958. Tego roku, 28 września, Karol Wojtyła przyjął święcenia biskupie w katedrze wawelskiej, dokładnie miesiąc później konklawe powołało na urząd Piotrowy kard. Angelo Roncallego. 20 lat później z kolei kard. Wojtyła został wybrany na papieża, przyjmując od swego znakomitego poprzednika swe pierwsze imię Jan. Cały szereg zbieżności istniejących pomiędzy tymi dwoma wielkimi pasterzami Kościoła można spiąć klamrą, przypominając, iż po wyniesieniu na ołtarze Jana XXIII i przeniesieniu jego relikwii do bazyliki św. Piotra, Jan Paweł II zażyczył sobie, aby jego ciało po śmierci zajęło miejsce beatyfikowanego poprzednika w Kryptach Watykańskich. „Świadomość, że Jan Paweł II spoczywa dziś w miejscu, które wcześniej należało do Roncallego jest dla mnie źródłem emocji – zwierzał się wówczas sekretarz osobisty Jana XXIII abp Loris Capovilla. – Od 1963 do 2002 roku często klękałem na podłodze tej kapliczki, nad którą czuwa Boże Macierzyństwo Maryi”. Dziś ciała obydwu świętych spoczywają po prawej stronie nawy bazyliki św. Piotra w Rzymie: Jan XXIII został pochowany pod ołtarzem św. Hieronima, natomiast Jan Paweł II w kaplicy św. Sebastiana, obok Piety Michała Anioła. Nawet liturgiczne wspomnienia obu papieży w kalendarzu sąsiadują ze sobą: Jan XXIII jest wspominany 11 października, w rocznicę rozpoczęcia Soboru, Jan Paweł II 22 października, w rocznicę inauguracji swego pontyfikatu. Symboliczne dwie jedynki.

Niezapomniane spotkania

W poniedziałek 8 października 1962 roku, na kilka dni przed rozpoczęciem Soboru, 43-letni polski pomocniczy biskup krakowski wchodził wraz z grupą innych purpuratów z kraju nad Wisłą i Odrą po schodach prowadzących do apartamentów papieskich. Któż mógł wtedy przypuszczać, że spotkają się dwaj następcy św. Piotra: Jan XXIII i przyszły Jan Paweł II. Polscy biskupi z księdzem prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim na czele spędzili kilka minut w gościnie u Dobrego Papieża. Z tego spotkania zachowało się kilka bezcennych zdjęć, przedstawiających Roncallego i Wojtyłę. Na jednym z nich, będącym zwyczajowym zdjęciem grupowym, ks. prymas stał po prawej stronie papieża, Wojtyła zaś w głębi po przeciwnej stronie. Natychmiast rzuca się w oczy pewien znamienny szczegół: spośród wszystkich uczestników zdarzenia tylko dwóch: papież i biskup krakowski trzymają prawą dłoń na krzyżu pektoralnym. Na innym zdjęciu ks. prymas prezentuje przywieziony papieżowi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Również w tym przypadku jedynie spojrzenia Jana XXIII i Karola Wojtyły spoczywają na tym samym punkcie – na Maryi. Tego dnia papież pozostawił w swoim dzienniku następujący zapisek: „Przede wszystkim ważna i droga audiencja udzielona Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, arcybiskupowi Warszawy; najpierw samemu, a potem z biskupami polskimi, szlachetnym zgromadzeniem prałatów, których otoczyłem jak najuprzejmiejszą serdecznością, strzegąc się od jakichkolwiek odniesień do sytuacji o charakterze lokalnym i politycznym w kraju, w którym ci pasterze dusz pełnią swą posługę duchową, będącą jedynym interesującym mnie aspektem”.

Papież Jan nauczył się poznawać Polskę jeszcze jako dziecko. Stryjeczny pradziadek Zaverio opowiadał mu często – jak pisał w swych zapiskach – „o bohaterskim narodzie polskim, o jego powstaniach w walce o wolność”. W ten sposób „w naszym młodzieńczym sercu budziły się uczucia poświęcenia i rosła miłość do ideałów wolności”. Z tych opowieści stryjecznego pradziadka najbardziej zapamiętał postać Francesca Nullo, bergamskiego bohatera, który wraz z innymi Włochami włączył się w powstanie styczniowe, aby pomóc Polakom i 5 maja 1863 roku został podczas walk zabity. Jako seminarzysta, kapłan, kardynał i wreszcie papież Roncalli odbywał wiele spotkań z przedstawicielami Kościoła naszego kraju. Już w seminarium odkrył jako wzór dla siebie postać młodzieńczego świętego z Polski: Stanisława Kostki. W 1912 roku, przy okazji udziału w kongresie eucharystycznym w Wiedniu, zapragnął odwiedzić Polskę, „która, jak magnes przyciągała mnie od najmłodszych lat dzieciństwa”. W księdze Mszy odprawianych w katedrze krakowskiej, pod datą 17 września można odnaleźć świadectwo jego wizyty: „Sac. Angelus Roncalli, Bergomii (Italiae)”. W 50. rocznicę tamtego wydarzenia, w 1962 roku, papież Jan XXIII wysłał kard. Wyszyńskiemu wiadomość z błogosławieństwem. Ówczesny wikariusz kapitulny Krakowa, biskup Karol Wojtyła, podarował z tej okazji papieżowi album z dziełami sztuki znajdującymi się w katedrze krakowskiej, z herbem papieskim splecionym wraz z herbem miasta oraz łacińską dedykacją. Podczas tamtej wizyty w 1912 roku młody ks. Roncalli zwiedził również kopalnię soli w Wieliczce.

W 1929 roku, będąc już kapłanem od 25 lat, a biskupem od 5 lat, wizytator apostolski z Bułgarii, abp Angelo Roncalli powrócił do Polski, po 3-dniowym pobycie w Czechosłowacji, by tym razem odwiedzić Częstochowę i Warszawę. W zakrystii jasnogórskiego klasztoru pozostawił wpis: „Fiat pax in virtute tua, Regina Poloniae et al turribus Abundantia tuis” (Niech pokój będzie w twym władaniu, o Królowo Polski, i niech obfituje w twej wieży). 12 stycznia 1953 roku ks. Stefan Wyszyński wraz z abp. Roncallim został nominowany przez papieża Piusa XII na kardynała. Polskiemu prymasowi udzielono zgody na wyjazd do Włoch po raz pierwszy po wyjściu z 3-letniego więzienia, w 1957 roku. Pierwsza osoba, która wówczas wyszła mu na spotkanie na ziemi włoskiej był patriarcha Wenecji Angelo Roncalli. Dwóch purpuratów uściskało się w mieście Vivaldiego 8 maja 1957 roku. Z tej okazji przewidziano nawet dłuższy postój dla pociągu zmierzającego do Rzymu. Podczas zaaranżowanej przez patriarchę Roncallego przejażdżki gondolą, w pewnym momencie Wyszyński wyraził niepokój, iż spóźnią się na odjazd pociągu. Na to przyszły papież Jan XXIII z charakterystycznym szerokim uśmiechem odpowiedział: „Proszę się nie martwić. Widzi eminencja tamtą gondolę z tyłu za nami? W niej siedzi i relaksuje się, podobnie jak my, kierownik pociągu. Wszystko jest pod kontrolą”.

Roncalli z prymasem Polski spotykał się wielokrotnie. 8 marca 1962 roku, w czwartek, Jan XXIII przywitał go słowami: „W postaci Jego Eminencji kochamy widzieć wszystkich Biskupów Polski, tych, których mieliśmy okazję spotkać oraz tych, których jeszcze nie widzieliśmy, a którzy są nam szczególnie drodzy”. Znana była zażyłość łącząca tych dwóch wielkich pasterzy Kościoła. Kardynałowi Wyszyńskiemu Jan XXIII postanowił uczynić wyjątek, dając się już podczas trwania prac soborowych zaprosić do kościoła św. Andrzeja na Kwirynale, by wspólnie z polskimi uczestnikami Soboru świętować dzień poświęcony św. Stanisławowi Kostce. Warto też wspomnieć, że zaraz po wyborze na Stolicę Piotrową Jan XXIII zwrócił się do kard. Wyszyńskiego z prośbą, aby na Jasnej Górze każdego dnia była odprawiana Msza w jego intencji. Do ostatniego między nimi spotkania doszło 20 maja 1963 roku, na kilka dni przed śmiercią papieża. Znalazł w sobie siły, by przyjąć przyjaciela z Polski: „Nie mogłem odmówić przyjęcia na pożegnalnej wizycie Kardynała Wyszyńskiego, prymasa Polski oraz czwórki jego biskupów” – pisał w dzienniku. Przed audiencją powiedziano papieżowi: „Jego Świątobliwość może przyjąć kardynała wraz z biskupami w sypialni; będą się czuli zaszczyceni taką poufałością”. Na to Jan: „Jeszcze do takiej konieczności nie doszło, a jeśli nawet miałbym umrzeć podczas audiencji, och, jaka piękna śmierć by to była”. Była to ostatnia audiencja w jego pontyfikacie. „Do zobaczenia we wrześniu” – rzekł na odchodne ks. prymas, na co papież odparł: „We wrześniu spotkacie mnie lub innego papieża. Dobrze wiecie, że w miesiąc wszystko się załatwia: pochówek jednego i wybór drugiego”. W chwili umierania papież Jan poprosił, aby do jego sypialni przyniesiony został obraz Matki Bożej Częstochowskiej.
    Jan Paweł II chciał złożyć hołd swemu poprzednikowi, wybierając się do rodzinnej miejscowości Roncallego, do Sotto il Monte 26 kwietnia 1981 roku. Papież przybył o godzinie 8.24 samolotem włoskiej aeronautyki wojskowej. Pomimo deszczu tysiące wiernych przybyło, aby podjąć gościa z Watykanu. Jan Paweł II odprawił Mszę, odwiedził dom rodzinny, chrzcielnicę, kościół parafialny i muzeum, gdzie spotkał się z sekretarzem osobistym Jana XXIII, abp. Lorisem Capovillą. „Jestem naprawdę szczęśliwy – powiedział Jan Paweł II – mogąc znaleźć się w miejscowości powszechnie znanej jako rodzinne strony mojego poprzednika, papieża Jana XXIII, którego imię noszę wraz z imieniem Paweł”.

Sobór i papieże

Sobór Watykański II to słowo na zawsze będzie zrośnięte z pamięcią o papieżu Janie, który zwołując go, zainaugurował nową wiosnę Kościoła. „Ja również miałem szczęście uczestniczyć w soborze – zwierzał się Jan Paweł II – i zachowałem z tego okresu niezapomniane i cenne wspomnienia”. „Kardynał Wojtyła – jak dowodzi arcybiskup Mediolanu Angelo Scola – należy do tych, których wkład w Sobór był wyjątkowy, bogaty w sensie ilościowym oraz szczególnie bogaty i różnorodny na poziomie doktrynalnym. Nie ma wielu ojców soborowych, którzy by zabierali głos na Zgromadzeniu Ogólnym z równą częstotliwością co krakowski biskup”. W pierwszym po wyborze przemówieniu do kardynałów Jan Paweł II deklarował: „Przede wszystkim pragniemy położyć nacisk na nieustanne znaczenie Soboru Watykańskiego II, które stanowi dla nas formalny obowiązek należnego wykonania jego postanowień”. Chciał, aby dzięki takiemu programowi pontyfikatu zakwitły ziarna rzucone w glebę Kościoła przez Jana XXIII. Tych dwóch papieży zrobiło wiele dla wspomnianego soboru: pierwszy go odważnie zainaugurował, przekonany o autentyczności inspiracji Ducha Świętego w sobie, drugi podjął trud inicjacji całego Kościoła w sobór poprzez podarowany mu długi, niemal 27-letni pontyfikat.

Poza samymi dokumentami Sobór wypracował nowy styl bycia i działania Kościoła. Jednym z jego znamion było ponowne otwarcie Kościoła na ewangelizację. Wnet na czoło aktywności papieskiej wybiła się chęć przekraczania granic. W zgodzie z nakazem paschalnym Jezusa Zmartwychwstałego: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię”. Papież Roncalli był pierwszym od wieków papieżem wychodzącym poza ciasne mury Watykanu, wyruszającym na ulice Rzymu, wsiadającym do pociągu, aby udać się w pielgrzymkę do Loreto i Asyżu. W ślad za nim papież Jan Paweł II będzie wstępować na pokład samolotów, by dotrzeć do najodleglejszych zakątków ziemi z przesłaniem o Chrystusie. Na swój sposób obaj papieże – jak w czasach apostolskich – z podróży uczynili podstawowe narzędzie wykonywania misji Piotra. Roncalli swe najdłuższe podróże odbył przed wyborem na Stolicę Piotrowa, Wojtyła po wyborze na urząd papieski. Jan Paweł II – papież globtroter – odbył więcej podróży apostolskich niż wszyscy jego poprzednicy. W samych Włoszech odbył 146 podróży, odwiedził 250 miast i przebył 84 998 kilometrów.

Podróży międzynarodowych przeżył 104, spotykając się z 129 narodami, odwiedzając 715 miejscowości i przemierzając 1 162 615 kilometrów. „Papież – mówił – jedzie jako posłaniec Ewangelii dla milionów braci i sióstr wierzących w Chrystusa; chce ich poznać, uściskać, powiedzieć wszystkim: dzieciom, młodzieży, mężczyznom, kobietom, robotnikom, rolnikom, pracownikom wolnych zawodów, że Bóg ich miłuje, że Kościół ich miłuje; jedzie tam również po to, aby otrzymać od nich zachętę i wzorować się na ich dobroci i wierze”.
Angelo Roncalli w swą pierwsza podróż udał się w roku jubileuszowym 1900 z Sotto il Monte do Rzymu. Jako sekretarz biskupa Bergamo będzie pielgrzymował do Lourdes, zatrzymując się po drodze w Marsylii, Montpellier, Lyonie i w Ars. W dalszej kolejności odwiedza Ziemię Świętą, Szwajcarię, Niemcy, Austrię, Polskę i Węgry. Jako przewodniczący Stowarzyszenia Propagacji Wiary spędza życie na ciągłym podróżowaniu. W 1925 roku został wysłany jako delegat papieski do Bułgarii, a następnie do Turcji i Grecji. W Bułgarii nieraz podróżował starym, zdezelowanym samochodem, a czasami i na grzbiecie osła. Kolejnym przystankiem była Francja, a następnie Wenecja, która wydawała się już ostatnim przystankiem tej wędrówki życia. Jako patriarcha tego miasta Roncalli przygotował sobie nawet sarkofag w bazylice św. Marka. Tymczasem jednak został wybrany papieżem i – mimo podeszłego wieku – zdążył, rozpoczynając sobór, wręczyć innym pasterzom i wiernym Kościoła mapę dalszego pielgrzymowania z przesłaniem misyjnym Jezusa.

Maryja – moja miłość

Miłości do Maryi Wojtyła nauczył się od matki Emilii, podobnie jak Roncalli od swojej matki Marianny. Młodego Karola wytrwałej modlitwy na różańcu, jak i pielgrzymowania do sanktuariów maryjnych uczył ojciec. Jan Paweł II Różaniec nazywał „ulubioną modlitwą”. Pisał też w swej książce Dar i Tajemnica: „Mówiąc o źródłach powołania kapłańskiego nie mogę zapomnieć o wątku maryjnym”. W Krakowie poznał krawca Jana Tyranowskiego, założyciela młodzieżowych grup „Żywego Różańca”. Uczestniczył w nich wraz ze swymi rówieśnikami. Ulubioną lekturą młodości była książeczka św. Ludwika Marii Grignon de Montfort o Maryi: „Dzięki św. Ludwikowi zacząłem na nowo odkrywać wszystkie skarby dotychczasowej pobożności maryjnej, ale niejako z nowej pozycji”. Po nominacji biskupiej Wojtyła w swoim herbie umieścił krzyż, literę M (Maryja) oraz hasło „Totus tuus”. „Nasz papież nie wierzy w Maryję – napisał po latach przekornie Vittorio Messori – ponieważ, na szczęście swoje, osiągnął on stadium oczywistości, pewności. Dla niego Matka Boża to konkretna, rzeczywista osoba, o której myśli jak o krewnej, będącej częścią jego własnej rodziny. Karol Wojtyła nie jest »oddany« Madonnie, on jest w Niej »rozmiłowany«”.

Podobne nastawienie miał Angelo Roncalli. Pisał w swym dzienniczku w 1930 roku: „Ja również, z całym zapałem zrodzonym z mego oddania Maryi, składam się u Jej stóp, poświęcając Jej siebie samego i wszystkie moje czyny”. W pierwszych latach seminarium Angelo wstąpił do Kongregacji Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, wśród której reguł znajdowało się codzienne nawiedzanie kaplicy poświęconej Madonnie, trzy akty umartwienia dedykowane Matce Bożej oraz odmawianie różnych modlitw. Szczególnym zobowiązaniem było zachowanie cnoty czystości. „O Maryjo, Matko moja – pisał w dzienniku – jeśli nie pomożesz mi teraz, gdy tak bardzo tego potrzebuję, jakim klerykiem, jakim księdzem będę?”. Krótko po święceniach kapłańskich uczestniczył w Rzymie w 1904 roku w 50. rocznicy ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Brał też udział 1 listopada 1950 roku w ogłoszeniu dogmatu o Wniebowzięciu Maryi Dziewicy. Również Sobór Watykański II został oddany przez Jana XXIII pod opiekę Maryi. Udał się do Loreto w przeddzień jego otwarcia, aby powierzyć Matce Pana – „Pierwszej Gwieździe Soboru” losy tego wielkiego zgromadzenia kościelnego.

23 maja 1963 roku została oficjalnie ogłoszona choroba żołądka Jana XXIII, a 3 czerwca, po 4 latach, 6 miesiącach i 6 dniach pontyfikatu papież odszedł do Pana, powierzając żyjącym testament Jezusa: „aby byli jedno”. Jego życie było skoncentrowane szczególnie na tajemnicy Pięćdziesiątnicy. Jego marzeniem było, by sobór stał się nowym powiewem Ducha Świętego w Kościele. W dniu Zesłania Ducha Świętego zainaugurował prace przygotowawcze soboru. W to samo święto Bóg powołał go do wieczności. Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia 2005 roku, w sobotni wieczór w wigilię pierwszej niedzieli po Wielkanocy. Był papieżem Bożego Miłosierdzia. Jako młody „chłopak w drewniakach”, wracając z przymusowej pracy w fabryce chemicznej Solvaya podczas wojny, wstępował na chwilę modlitwy do kościółka w Łagiewnikach, gdzie spoczywa ciało s. Faustyny Kowalskiej, najsłynniejszej wizjonerki i mistyczki, której Jezus powierzył orędzie o Bożym Miłosierdziu dla świata. Wojtyła jako biskup walczył o zatwierdzenie prawowierności przesłania Faustyny, nakazał zredagowanie rozproszonych zapisków jej „Dzienniczka”. Jako papież miłosierdzie Boże uczynił tematem drugiej swej encykliki, spopularyzował nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia, ustanowił Niedzielę Bożego Miłosierdzia oraz kanonizował s. Faustynę jako pierwszą świętą trzeciego tysiąclecia. Został wezwany do nieba w wigilię niedzieli, którą sam wcześniej poświęcił Bożemu Miłosierdziu. Nie ma przypadku, że Opatrzność postanowiła dojrzałość Kościoła wesprzeć przykładem świętości życia tych dwóch współczesnych chrześcijan w białych piuskach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.