Byśmy nie byli ślepi

KAI |

publikacja 30.03.2014 18:23

Papież Franciszek na Anioł Pański 30 marca 2014.

Byśmy nie byli ślepi Henryk Przondziono /GN Podczas gdy ślepy stopniowo zbliża się do światła, to uczeni w Piśmie przeciwnie - coraz bardziej grzęzną w ślepocie wewnętrznej

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry,

Dzisiejsza Ewangelia przedstawia nam historię człowieka niewidomego od urodzenia, któremu Jezus przywraca wzrok. Długie opowiadanie rozpoczyna się od ślepca, który zaczyna widzieć, a zamyka się – co jest ciekawe - rzekomymi widzącymi, którzy nadal pozostają duchowo ślepi. Jan opowiada o cudzie zaledwie w dwóch wersetach, ponieważ ewangelista chce przyciągnąć uwagę nie tyle do cudu samego w sobie, ile na to, co dzieje się następnie, na dyskusję, jaką on budzi, a także plotki. Wiele razy dobra rzecz, dzieło miłosierdzia powoduje plotki i dyskusje, gdyż są ludzie, którzy nie chcą widzieć prawdy. Św. Jan Ewangelista pragnie zwrócić na to uwagę, do czego dochodzi także i dziś, kiedy dokonuje się czegoś dobrego. Uzdrowiony ślepiec jest najpierw przesłuchiwany przez zdumiony tłum - widzieli cud i przesłuchują go - a następnie przez uczonych w Piśmie. A ci przesłuchują także jego rodziców. Na koniec uzdrowiony ślepiec dochodzi do wiary, a jest to największa łaska jakiej udziela mu Jezus: nie tylko widzenia, ale poznania Tego, widzenia Tego, który jest „światłością świata” (J 9,5).

Podczas gdy ślepy stopniowo zbliża się do światła, to uczeni w Piśmie przeciwnie - coraz bardziej grzęzną w ślepocie wewnętrznej. Zamknięci w swojej zarozumiałości, sądzą, że już mają światło. Dlatego nie otwierają się na prawdę Jezusa. Robią wszystko, co w ich mocy, aby zaprzeczyć oczywistości. Poddają w wątpliwość tożsamość uzdrowionego człowieka. Następnie zaprzeczają, aby Bóg miał udział w uzdrowieniu, traktując jako wymówkę, to że Bóg nie działa w szabat. Dochodzą nawet do tego, że wątpią, iż ten człowiek urodził się niewidomy. Ich zamknięcie na światło staje się agresywne i prowadzi do wydalenia ze świątyni uzdrowionego człowieka.

Natomiast droga niewidomego dzieli się na poszczególne etapy, począwszy od poznania imienia Jezusa. Nie wie o Nim więcej, bo mówi: „Człowiek zwany Jezusem uczynił błoto, pomazał moje oczy” (w. 11). W następstwie przynaglających pytań uczonych w Piśmie, uważa Go pierwotnie za proroka (w. 17), a następnie za człowieka bliskiego Boga (w. 31). Kiedy został usunięty ze świątyni, wykluczony ze społeczeństwa Jezus odnalazł go ponownie i „otworzył mu oczy” po raz drugi, ujawniając jemu swoją prawdziwą tożsamość „Jestem Mesjaszem” – tak jemu mówi. W tym momencie człowiek, który był ślepy, zawołał: „Wierzę, Panie!” (w. 38 ), i oddał pokłon Jezusowi. Jest to fragment Ewangelii ukazujący dramat wewnętrznej ślepoty wielu ludzi, a także naszej ślepoty, bo niekiedy mamy chwile ślepoty wewnętrznej.

Nasze życie czasami podobne jest do życia ślepca, który otworzył się na światło, na Boga i Jego łaskę. Niestety czasami jest ono trochę jak życie uczonych w Piśmie: z wyniosłości naszej pychy osądzamy innych, a nawet Pana Boga! Dziś jesteśmy zaproszeni do otwarcia się na światło Chrystusa, aby przynosić owoc w naszym życiu, aby wyeliminować zachowania, które nie są chrześcijańskie. Wszyscy jesteśmy chrześcijanami, ale każdy z nas, wszyscy zachowujemy się niekiedy nie po chrześcijańsku, mamy zachowania grzeszne. Musimy tego żałować, usunąć te zachowania, aby zdecydowanie kroczyć drogą świętości. Ma ona swój początek we chrzcie. Także i my zostaliśmy w istocie „oświeceni” przez Chrystusa we chrzcie, abyśmy jak nam przypomina św. Paweł mogli postępować jak „dzieci światłości”, z pokorą, cierpliwością, miłosierdziem. Owi uczeni w Piśmie nie mieli ani pokory, ani cierpliwości, ani też miłosierdzia!

Proponuję wam dzisiaj, kiedy wrócicie do domu, byście wzięli Ewangelię św. Jana i przeczytali ten fragment z rozdziału 9. Będzie to dla was korzyścią, gdyż zobaczycie w ten sposób ową drogę od ślepoty do światła oraz inną, złą drogę w kierunku coraz głębszej ślepoty. Zadajmy sobie pytanie, jakie jest nasze serce? Czy mam serce otwarte czy też zamknięte? Otwarte czy też zamknięte na Boga? Otwarte czy też zamknięte na bliźniego? Zawsze jest w nas jakieś zamknięcie zrodzone z grzechu, z błędów, pomyłek. Nie powinniśmy się lękać! Bądźmy otwarci na światło Pana. On zawsze na nas czeka, aby sprawić, żebyśmy lepiej widzieli, aby nam dać więcej światła, aby nam przebaczyć. Nie zapominajmy o tym! Dziewicy Maryi zawierzamy wielkopostną drogę, abyśmy my także, jak uzdrowiony ślepiec, za łaską Chrystusa mogli „widzieć światło”, pójść ku światłu i odrodzić się do nowego życia.