Święty od radości życia

GN 11/2014 |

publikacja 13.03.2014 00:15

O Janie Pawle II z Joaquinem Navarro-Vallsem, wieloletnim rzecznikiem Stolicy Apostolskiej, rozmawia Piotr Legutko

Joaquin Navarro Valls marek piekara /gn Joaquin Navarro Valls
Hiszpański dziennikarz i lekarz, doktor psychiatrii. W latach 1984–2006 był dyrektorem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Ma 78 lat, jest numerariuszem Opus Dei.

Piotr Legutko: Obserwując dramatyczne wydarzenia na Ukrainie, wracamy czasem myślami do chwil pięknych i wzniosłych związanych z tym krajem, choćby pielgrzymki Jana Pawła II.

Joaquin Navarro Valls: Doskonale pamiętam tamtą podróż, to było w czerwcu 2001 roku. Trudno zapomnieć atmosferę, jaka panowała wtedy w Kijowie, a zwłaszcza we Lwowie. I radość ojca świętego, który bardzo czekał na tę podróż. Ukraina to było jedno z jego osobistych marzeń, gdy planował kolejne pielgrzymki, stąd wzruszenie towarzyszące zwłaszcza spotkaniom z wiernymi.

Było też inne papieskie marzenie – Rosja.

Ukraina to było marzenie spełnione. Dwa niespełnione to właśnie Rosja i Chiny. Zgodnie ze wskazówkami papieża pojechałem zresztą i do Moskwy, nawet dwukrotnie, i do Pekinu, zabiegając o możliwość odwiedzenia obu krajów. Po moim powrocie ojciec święty bardzo dokładnie wypytywał o każdy szczegół rozmów, jakie tam prowadziłem. Z Moskwy przywoziłem oficjalne zaproszenia, najpierw od Gorbaczowa, potem od Jelcyna. Niestety, były to wyłącznie zaproszenia dla głowy państwa, na rozmowy polityczne w wąskim gronie, a papieżowi chodziło o spotkania ekumeniczne, z wiernymi. Na to z kolei w żaden sposób nie chcieli się zgodzić kolejni gospodarze Kremla. Z Pekinu nie nadeszło żadne zaproszenie, co więcej, gdy papież leciał do Korei Południowej, nie dostaliśmy zgody nawet na przelot nad niewielkim fragmentem terytorium Chin.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.