Efektywny, opłacalny, nieludzki

Joanna M. Kociszewska

publikacja 29.01.2014 08:18

Pieniądz jest potężnym bożkiem dzisiejszego świata. Świat, który go „wyznaje”, staje się coraz bardziej nieludzki. Nie chodzi jednak o to, by potępić bogactwo.

Efektywny, opłacalny, nieludzki Jakub Szymczuk / Agencja GN Człowiek przestał być postrzegany jako wartość sama w sobie. Na człowieka patrzy się przez pryzmat efektywności ekonomicznej.

Przeżywany przez nas kryzys finansowy sprawia, że zapominamy, iż u jego początków tkwi głęboki kryzys antropologiczny: negacja prymatu osoby ludzkiej! – pisze papież w Ewangelii Gaudium. Człowiek przestał być postrzegany jako wartość sama w sobie. Na człowieka patrzy się przez pryzmat efektywności ekonomicznej.

Zatem, po pierwsze. Człowiek ma generować zyski. Jest zasobem ludzkim lub siłą roboczą. Zasobem się zarządza. Złe zarządzanie zasobami powoduje mniejsze zyski. Siłę ludzką się wykorzystuje. Bardzo łatwo ją wymienić. W sumie na jedno wychodzi. I w jednym i w drugim przypadku człowiek ma się opłacać. Owszem, można w niego zainwestować. Każdy ekonomista dobrze wie, że inwestycje są konieczne. Ale każdy też wie, że powinny się w przyszłości zwrócić.

Nic dziwnego, że starość czy choroba wydają się największym zagrożeniem. Nic dziwnego, że rośnie zużycie antydepresantów, środków uspokajających czy wszelkich farmakologicznych wspomagaczy. Nie ma czasu na smutek czy strach – obniżają przecież efektywność. A tylko to się liczy.

W świecie zasobów ludzkich nie mamy już szansy na to, by zwolnić, pozwolić sobie na przeżywanie. Nie mamy czasu, by przemyśleć własne życie. To się nie opłaca.

Ale jest i druga strona. Potrzeby człowieka sprowadza się dziś do jednej: konsumpcji. Przekonuje się człowieka, że potrzebuje wciąż czegoś nowego. Przekonuje się człowieka, że o jego wartości świadczy to, co posiada. Konsumujesz, więc jesteś.

Życie człowieka jest wędrówką. Potrzebuje celu. Ale nie jest trudno zastąpić cel pragnieniem. Do celu trzeba dążyć. Dla jego osiągnięcia można wiele poświęcić. Pragnienie się zaspokaja. Im szybciej, tym lepiej.

Człowiek, który dąży do wielkiego celu, może zrezygnować z zaspokojenia doraźnych pragnień. Ale przecież to nieopłacalne. Nie zwiększy PKB. Korzystniej jest rozbudzić w nim doraźne pragnienia, podsunąć sposób ich natychmiastowego zaspokojenia. Jest szansa, że wielkie cele wylecą mu z głowy…

Osiągnie doskonałość. Konsumencką.

W tym systemie, który zmierza do wchłonięcia wszystkiego, by zwiększyć zyski, to co kruche pozostaje bezbronne wobec interesów ubóstwianego rynku, stających się absolutną regułą – mówi papież. Niestety, kruchy jest także człowiek.

Na drodze pięknego rozmachu stoi jeszcze jedna przeszkoda. Etyka. Nie tylko ta, dla której podstawą jest chrześcijaństwo, ale także każda, w której najwyższą wartością jest człowiek. Postrzega się ją jako zagrożenie, gdyż relatywizuje pieniądz i władzę, potępia manipulację i degradację osoby.

Pieniądz jest potężnym bożkiem dzisiejszego świata. Świat, który go „wyznaje”, staje się coraz bardziej nieludzki. Nie chodzi jednak o to, by potępić bogactwo. Papież kocha wszystkich, bogatych i ubogich, ale w imię Chrystusa ma obowiązek przypominać, że bogaci powinni pomagać ubogim, dostrzegać ich i szanować. Zachęcam was do bezinteresownej solidarności oraz do przywrócenia ekonomii i finansów etyce sprzyjającej człowiekowi – konkluduje Franciszek.

Nic dodać, nic ująć.