Piąty kardynał z Polski?

KAI |

publikacja 29.10.2013 18:38

Jak się nieoficjalnie dowiaduje Katolicka Agencja Informacyjna, na 21 i 22 lutego papież Franciszek zwołuje pierwszy konsystorz. Wtedy też możemy poznać nazwiska nowych kardynałów. Czy wśród nich będzie Polak?

Piąty kardynał z Polski? Henryk Przondziono /GN Obecnie czterech polskich kardynałów może uczestniczyć w konklawe

W tej chwili w gronie kardynałów elektorów (których liczba nie powinna przekraczać 120) jest czterech Polaków. Dwóch z nich to arcybiskupi dwóch polskich diecezji: kard. Stanisław Dziwisz z Krakowa i kard. Kazimierz Nycz z Warszawy. Kolejni dwaj to kardynałowie rzymscy, stojący na czele watykańskich kongregacji: kard. Zenon Grocholewski z Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej oraz kard. Stanisław Ryłko, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich. Czy ta liczba może się zwiększyć?

Fakty

W gronie kardynalskim liczącym 120 elektorów (czyli od reformy Pawła VI z lat 70.) jeszcze nigdy nie było większej niż czteroosobowa grupy Polaków. Co więcej, jesteśmy jedną z większych grup w kolegium kardynalskim (wraz z Francją). Więcej kardynałów pochodzi jedynie z Hiszpanii, Niemiec, Brazylii, Indii (po 5) oraz rzecz jasna USA (11) i Włoch (26). Kolejny kardynał-Polak oznaczałby, że polski Kościół powiększyłby swoją reprezentację w „papieskim senacie”. Czy to realne?

Matematyka

Matematyka to nie klucz do zrozumienia, z jakich państw papieże powołują kardynałów. Gdyby była, gdyby podstawą liczby kardynałów w Kolegium była liczba katolików, najwięcej powinno być purpuratów z Meksyku i Brazylii. Liczba kardynałów z USA powinna zmniejszyć się do 9, a z Włoch – zaledwie do 7. W takim ujęciu, Polska ma dokładnie tylu kardynałów, ilu mieć powinna, czyli czterech.

Tradycja, kontynenty, zakorzenienie

Jednak to nie czysta matematyka wyznacza kardynałów Kościoła. Pierwsza jest tradycja – i to z jej powodu najwięcej kardynałów wciąż pochodzi z Włoch (kardynał to przecież duchowny Kościoła w Rzymie), choć przecież procent Włochów w ciągu ostatnich stu lat zmniejszył się drastycznie z ponad 50 do zaledwie 22%. Drugi czynnik to kontynenty. Od czasów Pawła VI regułą jest, że około 50 proc. kardynałów pochodzi spoza Europy, drugą połowę stanowią Europejczycy. Ważnym czynnikiem jest pewnego rodzaju zakorzenienie wiary i tradycji katolickiej, stąd z katolickich krajów jak Meksyk, Brazylia, Filipiny pochodzi mniej kardynałów. Spośród innych państw europejskich, „za dużo” kardynałów mają, oprócz Włoch, Hiszpania i Niemcy, za mało – Francja. Piąty kardynał dla katolickiej Polski nie zaburzyłby zatem matematycznej logiki obowiązującej dla Europy.


Santa Maria in Trastevere

Poważnym argumentem przemawiającym za tym, iż możemy się spodziewać piątego kardynała-elektora z Polski, jest wakat w kościele tytularnym Santa Maria in Trastevere, który od 1957 był kościołem tytularnym polskich kardynałów: kard. Wyszyńskiego i zmarłego w styczniu 2013 kard. Glempa. Nie jest powiedziane, że kolejnym kardynałem, któremu nadana będzie historyczna bazylika na Zatybrzu, musi być Polak. Jednak jest to najbardziej „polski” z kościołów tytularnych Rzymu. Tu też jest pochowany inny z polskich kardynałów, zmarły w XVI wieku kard. Stanisław Hozjusz.

Wrocław

Kolejnym polskim kardynałem mógłby zostać któryś z biskupów polskich diecezji bądź któryś z biskupów rzymskich. W pierwszym wypadku, tradycyjnymi stolicami tzw. „kardynalskimi” są w ostatnich czasach Warszawa i Kraków. Do niedawna trzecią taką stolicą był Wrocław, kontynuujący tradycję sprzed II wojny światowej, gdy należał do Niemiec. W czasach powojennych, kardynałami byli wszyscy polscy już biskupi: kard. Bolesław Kominek (biskup diecezji od 1974, wcześniej jej administrator) i kard. Henryk Gulbinowicz. Jednak następca kard. Gulbinowicza, abp Marian Gołębiewski, który zarządzał diecezją od 2004 roku, nigdy nie został kardynałem. Ewentualna nominacja kardynalska dla abp. Józefa Kupnego (od 2013) byłaby ostateczną odpowiedzią na pytanie, czy trzecią stolicą kardynalską nadal jest Wrocław, czy też nie.

Prymas Polski

Metropolici gnieźnieńscy często zostawali kardynałami, ale wynikało to z unii personalnej archidiecezji gnieźnieńskiej z warszawską (kardynałami byli prymasi Polski: Józef Glemp, Stefan Wyszyński, August Hlond) lub poznańską (wspomniany już August Hlond przed przejściem z Poznania do Warszawy, Edmund Dalbor, Mieczysław Ledóchowski). Od czasu, gdy tytuł Prymasa Polski stał się honorowy (ostatnim tzw. Wielkim Prymasem, pełniącym również funkcję Przewodniczącego Episkopatu Polski, był kard. Józef Glemp) i związany z arcybiskupstwem w Gnieźnie, już żaden z biskupów gnieźnieńskich nie został kardynałem.
Ale to właśnie z powodów historycznych w spekulacjach prasowych przed ostatnimi konsystorzami najczęściej dominowało nazwisko abp. Józefa Kowalczyka, byłego nuncjusza apostolskiego w Polsce, a obecnie arcybiskupa Gniezna i Prymasa Polski. Przypuszczenia nie sprawdziły się, zaś abp. Kowalczyk, który w sierpniu ukończył 75 lat, zgodnie z prawem kanonicznym złożył rezygnację.

Kardynał rezydencjalny

Jeśli chodzi o biskupów rzymskich, najwyższe stanowiska w Kurii Watykańskiej, obok wymienionych już kardynałów Ryłki i Grocholewskiego, zajmują abp Zygmunt Zimowski, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia, oraz jałmużnik papieski, abp Konrad Krajewski. Jałmużnicy jednak nie zostają kardynałami. Gdy chodzi zaś o szefów rad papieskich - nie wszyscy nimi są, choć byli nimi obaj poprzednicy abp. Zimowskiego w watykańskim “ministerstwie zdrowia”: kard. Fiorenzo Angelini i Javier Lozano Barragán. Jednak pytanie, czy abp Zygmunt Zimowski zostanie kardynałem, musi ustąpić innemu, w tej chwili ważniejszemu: na czym będzie polegała reforma Kurii Rzymskiej: które dykasterie ulegną likwidacji, połączeniu bądź przekształceniu.