Komu pomaga papież

Beata Zajączkowska

GN 37/2013 |

publikacja 12.09.2013 00:15

Na różnego rodzaju dzieła dobroczynne Watykan przeznaczył w ubiegłym roku 275 mln euro. To kwota wyższa niż budżet na funkcjonowanie Państwa Watykańskiego czy działalność Stolicy Apostolskiej.

 Papież Franciszek w watykańskim domu miłosierdzia „Dar Maryi”, otwartym w 1988 roku OSSERVATORE ROMANO/EPA/PAP Papież Franciszek w watykańskim domu miłosierdzia „Dar Maryi”, otwartym w 1988 roku

Dobro trzeba czynić dobrze – mówi s. Paola Pizzi, kierująca watykańskim ambulatorium dziecięcym św. Marty. Działa ono nieprzerwanie od 1922 r. W ubiegłym roku z długofalowej pomocy skorzystało w nim 750 dzieci i 450 rodzin, głównie emigrantów i uchodźców. Osób, którym udzielana jest doraźna pomoc, nikt tu nie liczy. – W ostatnich miesiącach coraz częściej pomagamy ludziom, którzy schronili się we Włoszech przed wojną w Tunezji, Somalii, Syrii i Egipcie. Wielu przeżyło koszmar ucieczki przez morze – opowiada zakonnica, podkreślając, że wśród podopiecznych mają katolików, prawosławnych, protestantów, muzułmanów, a ostatnio coraz częściej buddystów i hinduistów. – Nie jesteśmy organizacją humanitarną czy filantropijną. Pomagając, głosimy miłość Chrystusa do każdego człowieka – mówi kard. Robert Sarah, stojący na czele watykańskiej dykasterii charytatywnej. Działalność poradni dziecięcej opiera się na pracy wolontariuszy: lekarzy różnych specjalności, psychologów, pielęgniarek, rehabilitantów… Rozdawane potrzebującym lekarstwa są darami watykańskiej apteki, a za mleko, pieluchy, wózki, zabawki i podstawowe jedzenie płaci gubernatorat. To urząd odpowiadający za funkcjonowanie Watykanu jako państwa-miasta. Tuż obok ambulatorium (i Auli Pawła VI, gdzie odbywają się środowe audiencje) leży watykański dom miłosierdzia „Dar Maryi”. Powstał w 1988 r. jako odpowiedź na pragnienie Jana Pawła II i matki Teresy z Kalkuty, by ubodzy Rzymu mogli znaleźć w domu papieża konkretną pomoc. Prowadzą go Misjonarki Miłości. Dysponują 50 łóżkami dla chorych i bezdomnych, codziennie wydają kilkaset darmowych posiłków. Przy kościele św. Anny, będącym jedyną watykańską parafią, działa ośrodek Caritas. Pomagają w nim parafianie, czyli mieszkańcy Watykanu, ale pomoc wykracza poza mury tego najmniejszego państwa świata.

Skąd te pieniądze?

100 tys. euro przekazał Franciszek na doroczną kolektę „Más por Menos”, co można rozumieć jako: więcej dla tych, którzy mają mniej. Od 44 lat odbywa się ona w Argentynie, a zebrane fundusze przeznaczane są na wsparcie najbiedniejszych regionów. 20 tys. euro papież przekazał też mieszkańcom brazylijskiej faweli Varginha, a kolejne 20 tys. dał szpitalowi św. Franciszka, gdzie leczone są osoby uzależnione. Miejsca te ojciec święty odwiedził w czasie swej podróży do Rio de Janeiro. Skąd papież, który nie dostaje pensji, ma pieniądze, i to, jak widać, niemałe? Od każdego z nas. Jedną z najstarszych praktyk dobroczynnych w Kościele jest obol św. Piotra, czyli świętopietrze. Datki na ten cel zbierane są co roku we wszystkich kościołach na świecie 29 czerwca, w uroczystość Świętych Piotra i Pawła lub w przypadającą po niej niedzielę. Świętopietrze powstało w chrześcijaństwie jako wsparcie materialne dla tych, którzy mają misję głoszenia Ewangelii, aby wolni od trosk materialnych, mogli się w nią zaangażować, wspierając jednocześnie potrzebujących. Stałą praktyką świętopietrze jest od VIII w.

Z tego tytułu w 2012 r. papież na dzieła miłosierdzia otrzymał od wiernych dokładnie 65 922 637,08 dolara USA. Papieską działalność dobroczynną wsparł także „bank watykański” sumą 50 mln euro. W ubiegłym roku z „pieniędzy św. Piotra” sfinansowano np. organizację powrotu do domów uchodźców pochodzących z Zambii i Konga, którzy schronili się w Angoli; pomoc i budowę domów dla powodzian z Bangladeszu; żywność w czasie suszy dla mieszkańców Rogu Afryki (Etiopia i Kenia) oraz wiercenie studni; budowę kościoła w Iraku; budowę ośrodka, nazwanego szkołą ostatniej szansy, dla dzieci ulicy w Kongu; szkolenia zawodowe dla młodzieży z najniższych kast w Indiach. Każdy, kto otrzyma choćby najmniejsze papieskie wsparcie, z tych pieniędzy musi się rozliczyć.

Papieski jałmużnik

Innym źródłem finansowania przez papieża dzieł miłosierdzia jest biuro jałmużnika apostolskiego. Franciszek mianował nim polskiego księdza Konrada Krajewskiego. Wyznaczenie na to stanowisko człowieka wrażliwego na ludzką biedę pokazuje, że papież chce pewnego odświeżenia tej posługi miłosierdzia w Kościele. Ks. Krajewskiemu życzył, by miał „dużo fantazji w świadczeniu miłosierdzia”. Nie od dziś wiadomo, że ten kapłan, odpowiedzialny jako ceremoniarz za liturgie trzech kolejnych papieży, wraz z pracującymi w Watykanie polskimi siostrami albertynkami i prezentkami od zawsze wspierał ubogich, m.in. zanosząc im jedzenie, które zostało w kuchni Gwardii Szwajcarskiej czy z papieskiego stołu. Papieski jałmużnik ma tytuł arcybiskupa i należy do tzw. papieskiej rodziny, czyli najbliższych współpracowników ojca świętego. Pieniądze na pomoc najuboższym pozyskuje głównie z wydawania papieskich błogosławieństw na różne ważne życiowe okazje: chrzest, ślub, urodziny, rocznice ślubu czy święceń... Takie błogosławieństwa wydawane są od pontyfikatu Leona XIII, czyli od ponad 100 lat. W 2011 r. biuro jałmużnika wystawiło ich ponad 120 tys. Drugie tyle przedłożyły jałmużnikowi do podpisu inne upoważnione do ich wydawania instytucje. Oznacza to roczny dochód ok. 1,5 mln euro. Jałmużnik otrzymuje wiele listów z prośbą o pomoc w zapłaceniu rachunków za światło i gaz, opłaceniu szkoły dzieciom czy stołówki, kupnie podręczników czy lekarstw. – Prośby o pomoc muszą być potwierdzone przez proboszczów i za ich pośrednictwem jałmużnik przekazuje pieniądze proszącym o nie. Chodzi o to, by szczodrość ojca świętego włączała się w solidarność Kościoła lokalnego i wspólnoty parafialnej – mówi wcześniejszy jałmużnik abp Guido Pozzo. Wysyłane datki nie są duże (średnio od 100 do 500 euro), aby wystarczyło dla jak największej liczby osób. Papież wspiera w ten sposób też niewielkie ośrodki pomocy i szpitaliki oraz będące w potrzebie klasztory klauzurowe.

Watykan pomaga całemu światu

Działalnością charytatywną zajmuje się również Papieska Rada „Cor Unum” (Jedno Serce), powołana w 1971 r. w celu szerzenia dzieł miłosierdzia na rzecz biednych i potrzebujących oraz ofiar klęsk żywiołowych. Prowadzi ona wiele międzynarodowych akcji solidarności (obecnie pomaga syryjskim uchodźcom), dlatego często bywa nazywana watykańską Caritas. Koordynuje też pracę wielu instytucji charytatywnych oraz współpracuje z organizacjami dobroczynnymi innych Kościołów. Z watykańskiej perspektywy odpowiedzialna jest za realizację projektów dwóch fundacji: Jana Pawła II dla Sahelu, pomagającej 9 państwom Afryki Subsaharyjskiej, oraz Populorum Progressio – działającej w 19 krajach Ameryki Łacińskiej. Średni budżet każdej z tych fundacji wynosi od 1,5 do 2,5 mln euro.

Z tych pieniędzy realizowanych jest co najmniej 200 różnych projektów. W krajach Sahelu, gdzie aktualnie głód zagląda w oczy 11 mln ludzi, dotyczą one przygotowywania pod uprawę pól, drążenia studni, sadzenia drzew, uczenia uprawy ziemi, dożywiania, budowania domów, szkół czy małych młynów, w których można na mąkę zemleć maniok. Na Karaibach, w Ameryce Łacińskiej i Południowej duży akcent położony jest na projekty związane z zaopatrzeniem w wodę (budowanie tam), poprawę infrastruktury i tworzenie projektów rozwoju rolnictwa i hodowli wśród Indian i „campesino”, czyli bezrolnych chłopów. Dużo pieniędzy przeznacza się też na formację i projekty edukacyjne skierowane zarówno do dzieci, jak i dorosłych. Do tego dochodzi pomoc ofiarom klęsk żywiołowych (np. na Haiti, w Japonii czy po powodziach w Polsce) oraz ofiarom wojen. Watykańska pomoc charytatywna idzie w świat także dzięki Papieskim Dziełom Misyjnym, Dziełu Pomocy Kościołom Wschodnim ROACO, fundacjom Miłosiernego Samarytanina, ATS dla Ziemi Świętej, Kościołowi w Potrzebie. – Sprawą, której nie da się przeliczyć na żadne pieniądze, jest zaangażowanie i wysiłek charytatywny każdego z lokalnych Kościołów na świecie – podkreśla ks. Giampietro Dal Toso, sekretarz Papieskiej Rady „Cor Unum”. A kierujący Radą kard. Robert Sarah podkreśla ścisłą więź tej działalności ze świadectwem wiary chrześcijańskiej. Sam pochodzi z Gwinei, kraju, w którym muzułmanie stanowią 73 proc. ludności, ale szkoły czy szpitale katolickie są otwarte dla wszystkich. – Gdziekolwiek Kościół prowadzi jakieś dzieło społeczne, jest ono dla wszystkich dostępne – mówi. – Pomagamy niekatolikom nie po to, by narzucać im wiarę katolicką. Chcemy jedynie ukazać im miłość Boga.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.