110. rocznica urodzin apostoła trędowatych

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 17.08.2013 23:15

Dziś przypada 110. rocznica urodzin apostoła trędowatych, Raoula Follereau. Ten francuski filozof, dziennikarz, podróżnik, a przede wszystkim orędownik najbiedniejszych z biednych, był jednym z wyjątkowych budowniczych cywilizacji miłości w naszych czasach. To dzięki jego staraniom ogłoszono Światowy Dzień Trędowatych.

Życie Raoula Follereau i jego żony Madeleine uległo radykalnej przemianie po przypadkowym spotkaniu w Afryce z grupą wycieńczonych trędowatych. „Zszokowani tym wydarzeniem oboje zaczęli jeździć po świecie, by zbierać fundusze na pomoc ludziom dotkniętym trądem” - mówi Yvon Pinson kierujący ruchem na rzecz kanonizacji małżonków Follereau. 

„Chorzy na trąd nazywali ich po prostu «mamą» i «tatą». Traktowali nie tylko jako ludzi niosących im pomoc, ale w pewnym jako sensie swoich «duchowych rodziców». Obydwoje pracowali wśród trędowatych, przezwyciężając obawy przed zarażeniem. Dotykali ich, obejmowali, traktowali tak jak wszystkich innych chorych. Warto pamiętać, że dziś trąd jest zupełnie wyleczalny, ale wówczas tak nie było. Follereau mówili też o tak powszechnym w naszym społeczeństwie trądzie, jakim są obojętność, egoizm, niesprawiedliwość, hipokryzja i ubóstwo. Te choroby mogą pokonać tylko ludzie zaangażowani tak jak małżonkowie Follereau. Potrzeba takich ludzi, którzy nie boją się iść do chorych, cierpiących, którzy nie boją się być Miłosiernymi Samarytanami”. 

Doktor Helena Pyz, która od ćwierć wieku niesie pomoc trędowatym w Indiach wskazuje, że Follereau zrobił rzecz niebywałą, zwrócił uwagę świata na problem osób dotkniętych trądem. W czasach kiedy zapomniano o istnieniu tej strasznej plagi, przestano też dostrzegać problemy ludzi okaleczonych trądem, który jako choroba zakaźna może być przecież wyleczony. Follereau zwrócił uwagę świata na to, że ludzie chorzy na trąd nadal potrzebują pomocy. 

„Wiele lat po zakończenia działalności Raoula Follereau ten problem nadal jest aktualny. W Indiach najprawdopodobniej głównie dlatego, że nadal obowiązuje system kastowy – zaznacza lekarka. – Chory na trąd, dotknięty kalectwem jest postrzegany jako człowiek niższej wartości, być może ukarany przez bogów za jakieś swoje przewinienia, dlatego nie jest godzien, by na niego zwrócić uwagę. Chorych na trąd nazywa się w Indiach niedotykalnymi, są traktowani na równi z najniższymi kastami i to jest jedna z największych bolączek. Sam chory boi się zgłosić do lekarza, bo po ujawnieniu choroby będzie odtrącony przez społeczeństwo, swoją wioskę, własną rodzinę”. 

Polska lekarka kierująca Ośrodek Rehabilitacji Trędowatych JEEVODAYA podkreśla, że wciąż najważniejsze jest wczesne rozpoznanie choroby i następnie systematyczne leczenie. W przeciwnym wypadku problem trądu nadal będzie istniał. „Chociaż Indie przed kilku laty ogłosiły, że już opanowały sytuację, po kilku latach okazało się, że nie jest to prawdą. Światowa Organizacja Zdrowia ponownie rozpoczęła intensywną walkę z trądem w tym kraju. Indie otrzymują od WHO leki przeciwtrądowe, mogą je bezpłatnie rozprowadzać, nie obciąża to budżetu państwa, a mimo to problem nadal jest poważny. Głównie dlatego, że nadal rzadko wykrywa się chorobę odpowiednio wcześnie” – podkreśla doktor Pyz.

Co dwie minuty ktoś na świecie zaraża się trądem. Najwięcej zachorowań jest w Indiach. Mapa tej choroby pokrywa się ze światową mapą biedy.