Encyklika 
na cztery ręce

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 28/2013 |

publikacja 11.07.2013 00:15

„Kiedy gaśnie płomień wiary, wszystkie inne światła tracą w końcu swój blask”. Encyklika „Lumen fidei” (Światło wiary), dzieło dwóch papieży, jest niezwykłą katechezą o nieprzemijającym pięknie 
i aktualności chrześcijańskiej wiary. Akcentuje związek wiary z miłością i prawdą.


Po raz pierwszy w historii Kościoła ogłoszona została encyklika napisana przez dwóch żyjących papieży GABRIEL BOUYS /east news Po raz pierwszy w historii Kościoła ogłoszona została encyklika napisana przez dwóch żyjących papieży

Papież Franciszek powiedział niedawno, że to „encyklika na cztery ręce” i „mocny dokument”, który otrzymał po poprzedniku i doprowadził do końca. Jak podpowiada już w samym dokumencie, należy ją „dołączyć do tego, co Benedykt XVI napisał w encyklikach o miłości i nadziei”. Mamy więc współczesny papieski tryptyk o trzech tzw. cnotach teologicznych. „Prawie skończył on [Benedykt] pracę nad pierwszym szkicem encykliki o wierze. Jestem mu za to głęboko wdzięczny i w duchu Chrystusowego braterstwa przejmuję jego cenne dzieło, dodając do tekstu kilka przemyśleń” – pisze Franciszek. Już sam fakt, że otrzymujemy encyklikę napisaną przez dwóch papieży i obaj autorzy żyją, jest czymś bez precedensu w historii Kościoła. Benedykt XVI i Franciszek dali nam w ten sposób przykład osobistej pokory. Oni sami pozostają w tle, na pierwszy plan wysuwa się posługa Piotra, która jest przede wszystkim „utwierdzaniem braci w wierze”. Nie ma wielkiego sensu dociekanie, które zdania od kogo pochodzą. Nie czuje się w tekście żadnej dysharmonii. To bardzo spójny dokument, choć bez wątpienia w tym „utworze na cztery ręce” wiodący głos należy do Benedykta XVI. 


Wielkie światło 
albo świecidełka?


Przedmiotem papieskiej refleksji są nie tyle treści wiary, ile raczej sam akt wiary. Co właściwie znaczy wierzyć? Czym jest wiara? Co daje ona człowiekowi i ludzkiej wspólnocie? Jak wierzyć dziś? Odpowiedzi na te pytania można szukać w encyklice. Jest to właściwie rozbudowana papieska katecheza, w której pojawiają się nawiązania do współczesnej sytuacji świata i Kościoła, a także do zarzutów, jakie napotyka dziś wiara. W dokumencie czuje się silną inspirację teologią św. Augustyna. To najczęściej cytowany autor. Imię tego wielkiego ojca Kościoła wymieniane jest kilkanaście razy. Augustyński styl wyraża się nie tylko w czerpaniu motywów z jego pism, lecz także w typowym dla niego duszpasterskim stylu. Jak św. Augustyn w swoich czasach, tak dzisiaj Franciszek i Benedykt chcą swoim nauczaniem pomóc nam wybrać wiarę. Wybrać ją nie tylko jako światopogląd, zestaw dogmatów, przykazań, obrzędów, ale bardziej jako sposób życia i myślenia, jako drogę prowadzącą do pełnego człowieczeństwa. Chcą ukazać piękno wiary w kontekście jej dzisiejszego kwestionowania czy pomniejszania. Nie ma tu żadnej nachalnej polemiki, jest raczej zapraszanie i przekonywanie. Wytrwałe powtarzanie, że ten, kto wierzy, ten widzi lepiej, bo widzi w świetle od Boga.
Tytuł „Światło wiary” wskazuje jeden z przewodnich motywów całego dokumentu. Wiara jako światło. „Kto wierzy, widzi”. Widzi dzięki światłu, które przyniósł na ziemię Chrystus, i które dociera do człowieka przez wiarę. Ta myśl była bardzo bliska św. Augustynowi, który wypracował własną filozofię światła. Biskup Hippony podkreślał, że człowiek dzięki łasce wiary otrzymuje dar iluminacji – wewnętrznego poznania. Choć nie ma mowy o tym wprost w tekście, ale słowo „światło” kojarzy się nam dziś bardziej z nazwą bliskiej nam epoki – z oświeceniem. Filozofowie i uczeni tej epoki stwierdzili, że rozum należy uwolnić od wiary uznanej raczej za ciemnotę niż światło. Ten stereotyp silnie zaciążył na współczesności. I o tym już wprost mówi papież. Wiarę zepchnięto w obszar „ślepego uczucia”, uznano za rodzaj kapitulacji rozumu wobec trudności, ucieczki w subiektywne wierzenia, które mogą „dostarczyć prywatnej pociechy, ale których nie można zaproponować innym jako obiektywne, wspólne światło oświecające drogę”. Efekt jest taki, że człowiek dziś rezygnuje z poszukiwania „wielkiego światła” i zadowala się „małymi światełkami”. Jakie są tego skutki? „Gdy brakuje światła, wszystko staje się niejasne, nie można odróżnić dobra od zła, drogi prowadzącej do celu od drogi, na której błądzimy bez kierunku”. W tym chaosie dzisiejszym „pilne staje się odzyskanie światła, które jest właściwą cechą wiary, bo kiedy gaśnie jej płomień, wszystkie inne światła tracą w końcu swój blask”. To światło nie jest wytworem człowieka, ale pochodzi od Boga, który jest miłością. Dzięki wierze człowiek otrzymuje nowe oczy. Widzi dalej i głębiej, widzi prawdziwie. 


Wiara a miłość


Kolejnym motywem, który mocno wybrzmiewa w encyklice, jest powiązanie wiary z miłością. „Myśmy uwierzyli miłości” – taki jest tytuł pierwszego rozdziału. To nawiązanie do słów św. Jana: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam” (J 4,16). W różnych neoscholastycznych ujęciach wiary akcentowano silnie, że wiara jest przyjęciem pewnych prawd objawionych nam przez Boga, uznanie za prawdę, tego, co Kościół podaje do wierzenia. W tej nieco „zimnej”, prawie „technicznej” analizie wiary gubił się jej wymiar osobowy, wydarzeniowy. Encyklika przywołuje biblijne, dynamiczne obrazy wiary: historia Abrahama, historia Izraela, pełnia wiary przyniesiona przez Jezusa Chrystusa Biblia pokazuje, że wiara powstaje na fundamencie spotkania człowieka z żywym Bogiem. „Wiara stanowi odpowiedź na słowo skierowane do osoby, daną pewnemu »Ty«, które nas woła po imieniu”. Wiara jest zaproszeniem do wejścia na drogę prowadzącą do nowego, pełnego życia. Bóg daje człowiekowi wezwanie i obietnicę. Wiara nie jest więc po prostu uznaniem za prawdę jakichś tez, tak jak się wierzy np. w prawdę wzoru e=mc². Wiara dotyczy całego człowieka (rozumu, uczuć, ciała, przeszłości, przyszłości), bo jest przyjęciem do swojego życia Boga, który przychodzi jako miłość. Bóg działa w historii ludzi. W historii! To jest bardzo istotne. Bóg objawił siebie w historii Abrahama i innych osób, w historii społeczności Izraela, a najpełniej – w historii Jezusa z Nazaretu. Miłość Boga można spotkać, ponieważ wyraziła się ona najpełniej w historycznych wydarzeniach – męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. 
W jakimś sensie wiara i miłość zachodzą na siebie. Granica między nimi nie jest ostra.

Przez wiarę człowiek jednoczy się z Bogiem przychodzącym w Jezusie. „Wiara nie tylko patrzy na Jezusa, ale patrzy z punktu widzenia Jezusa, Jego oczami: jest uczestnictwem w Jego sposobie patrzenia”. „Człowiek wierzący przemieniony jest przez Miłość, na którą otworzył się w wierze”. I odwrotnie: „gdy człowiek myśli, że znajdzie samego siebie, oddalając się od Boga, jego egzystencja okazuje się porażką”. Wiara jest więc doświadczeniem obecności Boga we własnym życiu, mocy Bożej miłości, która daje światło oświecające całość naszej egzystencji. 
Skoro Bóg objawił siebie w historii, to istotnym elementem wiary jest pamięć o tych wydarzeniach. Wiara jako pamięć – to kolejna nić przewijająca się przez całą encyklikę. Abraham miał w pamięci Bożą obietnicę i trzymał się jej jak drogowskazu, idąc do Ziemi Obiecanej. Izrael przechowywał w zbiorowej pamięci Boże interwencje w swojej historii. Wiara Kościoła jest zbiorową pamięcią o wydarzeniu Jezusa Chrystusa. Dzięki tej pamięci wiary dosięgamy „prawdziwego Jezusa” ponad czasem i przestrzenią. Ta wspólnotowa pamięć Kościoła wyraża się w konkretnych formach: w wyznaniu wiary (Credo), w sprawowaniu sakramentów, drodze wyznaczonej przez Dekalog i modlitwie (zwłaszcza „Ojcze nasz”). W ten sposób owa pamięć wiary jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, od człowieka do człowieka. Wspólnota wierzącego Kościoła chroni naszą indywidualną pamięć wiary przed zagubieniem się w subiektywnych wizjach. 


Wiara a prawda


To temat bardzo bliski Benedyktowi XVI, który teraz podejmuje papież Franciszek. Wiara jest prawdą! „Wiara bez prawdy nie zbawia, nie daje pewności naszym krokom” – czytamy w encyklice. „Pozostaje piękną baśnią, projekcją naszych pragnień szczęścia, czymś, co nas zadowala jedynie w takiej mierze, w jakiej chcemy ulegać iluzji. Albo sprowadza się do pięknego uczucia, które daje pociechę i zagrzewa, ale uzależnione jest od zmienności naszego ducha, zmienności czasów, niezdolne podtrzymywać na stałej drodze w życiu”. To bardzo ważne uzupełnienie tematu „wiara a miłość”, ponieważ współczesnemu człowiekowi „miłość jawi się jako doświadczenie związane ze światem niestałych uczuć, a nie jest już związane z prawdą”. Ponadto żyjemy dziś w czasach kryzysu prawdy jako takiej. „We współczesnej kulturze często występuje tendencja do przyjmowania za jedyną prawdę tę związaną z techniką: prawdziwe jest to, co człowiek potrafi zbudować i zmierzyć dzięki swojej wiedzy; jest to prawdziwe, bo funkcjonuje”. „Z drugiej strony, istniałyby też prawdy jednostki, polegające na tym, by być autentycznym wobec tego, co każdy czuje w swym wnętrzu, prawdy ważne tylko dla konkretnej osoby, których nie można zaproponować innym z tym zamiarem, by służyły dobru wspólnemu”. W klimacie powszechnego subiektywizmu i relatywizmu pojęcie „wielkiej prawdy” stało się podejrzane, posądza się je o totalitaryzm czy fanatyzm. „W tym kontekście możemy mówić o wielkim braku pamięci współczesnego świata”. Nauka sięga wstecz do początku świata, bada jego „moment początkowy”. W wierze chodzi o pamięć jeszcze głębszą, która wykracza poza poznanie właściwe dla nauk przyrodniczych. Pamięć o źródle rzeczywistości. 
Papież akcentuje, że istnieje nierozerwalny związek prawdy i miłości. Tu znowu jesteśmy blisko św. Augustyna oraz idącego tym samym tropem Pascala, który powiadał, że „serce ma racje, których nie zna rozum”. Papież odwołuje się do doświadczeń ludzkiej miłości. Nie jest ona tylko „zakochaniem się”, emocjonalnym zauroczeniem, choć uczucia są w niej ważne. Miłość pozwala poznać tego, kogo kocham. Kiedy kocham kogoś, jednoczę się z tą osobą i dzięki temu poznaję, odkrywam prawdę o niej. To poznanie sięga tak głęboko, jak głębokie jest moje zjednoczenie z ukochaną osobą. Powiązanie prawdy i miłości odpowiada biblijnemu pojmowaniu wiary. Poznaję Boga, kiedy idę za Nim, kiedy Go naśladuję, słucham, jednoczę. Wiara jest więc, w myśl encykliki, specyficznym rodzajem poznania, które angażuje całego człowieka, wszystkie jego zmysły (jest słuchaniem, oglądaniem, a nawet dotykaniem Boga). Zaczyna się zawsze od dotknięcia serca człowieka. „Światło miłości rodzi się bowiem, kiedy zostaje poruszone nasze serce i przyjmujemy tym samym wewnętrzną obecność umiłowanego w nas, pozwalającą nam poznać Jego tajemnicę” – stwierdza papież. Z tego względu upada zarzut „totalitaryzmu” prawdy wiary. „Jako prawda miłości nie jest prawdą narzuconą przemocą, nie jest prawdą miażdżącą jednostkę. (….) Wierzący nie jest arogancki; przeciwnie, prawda daje mu pokorę, bo wie on, że to nie my ją posiadamy, ale to ona bierze nas w posiadanie”. Papież porusza, choć nie rozwija go szczegółowo, temat „wiara a rozum”. Przywołuje jedynie encyklikę Jana Pawła II „Fides et ratio”, która wykazała, że wiara i rozum wzajemnie się umacniają. 


Wiara a wpływ 
na życie społeczne 


Trzecia cześć encykliki poświęcona jest przekazywaniu wiary w Kościele. Ostatni, czwarty rozdział zwraca uwagę na społeczny wymiar wiary. To rzecz dziś bardzo aktualna. Często bowiem wiarę próbuje się sprowadzić tylko do osobistych przekonań, indywidualnej modlitwy czy kultu. Tymczasem wiara wpływa bardzo konkretnie na kształt życia ludzkiej wspólnoty. „Bóg przysposabia im miasto” – taki jest tytuł ostatniej części encykliki. Nawiązuje on do obrazu miasta, które bywa w Biblii symbolem świata zepsutego przez ludzką pychę i grzech. Ale bywa także symbolem nowej ludzkiej wspólnoty, która buduje społeczność, korzystając ze światła wiary. „Boże miasto” to nie tylko rzeczywistość wieczna w zaświatach. Wiara zmienia świat doczesny na lepsze. „Właśnie dzięki powiązaniu z miłością światło wiary konkretnie służy sprawiedliwości, poszanowaniu praw i pokojowi”. „Wiara nie oddala od świata i nie jest czymś oderwanym od konkretnego zaangażowania współczesnych ludzi”. Pomaga ona budować nasze społeczności na relacjach, których fundamentem jest miłość Boża. 
Oprócz tych ogólnych uwag, encyklika wskazuje kilka konkretów. Przypomina, że wiara daje światło dla podstawowego środowiska społecznego, jakim jest rodzina i małżeństwo, które jest trwałym związkiem mężczyzny i kobiety. Wiara w Boga, Ojca wszystkich ludzi, jest podstawą autentycznego braterstwa i uznania godności każdej osoby ludzkiej. Wiara w Boga Stwórcę skłania do poszanowania natury. Wiara w Chrystusa Ukrzyżowanego jest światłem dla ludzi cierpiących. 
W Roku Wiary otrzymaliśmy dokument, który jest świadectwem wiary dwóch papieży i świadectwem wiary Kościoła. Nie jest to encyklika przełomowa czy programowy dokument Franciszka, to raczej dłuższa homilia z dwóch ambon, znakomity materiał na rekolekcje. I nade wszystko zaproszenie do wybrania na nowo wiary, czyli wybrania Boga-Miłości jako Boga mojego życia. Alternatywą jest postawienie samego siebie w centrum rzeczywistości i jakaś forma bałwochwalstwa. „Kto nie chce zawierzyć się Bogu, zmuszony jest słuchać głosów wielu bożków, wołających do niego: »Zdaj się na mnie!«. Wiara, ponieważ związana jest z nawróceniem, to przeciwieństwo bałwochwalstwa; jest odsuwaniem się od bożków, by powrócić do Boga Żywego dzięki osobistemu spotkaniu. Wierzyć to znaczy powierzyć się miłosiernej miłości, która zawsze przyjmuje i przebacza, wspiera i ukierunkowuje egzystencję, okazuje się potężna w swej zdolności prostowania wypaczeń naszej historii”. Wybierz wiarę, podpowiadają jednym głosem Benedykt XVI i Franciszek. Pierwszy szedł bardziej drogą rozumu, drugi idzie bardziej drogą dobra, ale jest to droga tej samej wiary, bo prawda i dobro (i piękno!) są odbiciem tego samego Bożego Światła.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.