Papież na nasze czasy

kard. Zenon Grocholewski

GN 16/2013 |

publikacja 18.04.2013 00:15

Był potrzebny Jan Paweł II, który ożywił Kościół, odmłodził go. Był potrzebny Benedykt XVI, myśliciel najwyższej klasy, by przekonywać, że wiara jest wymogiem rozumu. I jest teraz potrzebny Franciszek, który podkreśla, że główną siłą Kościoła jest Chrystus.

Papież Franciszek pozdrawia pielgrzymów zebranych na placu św. Piotra w dniu rozpoczęcia pontyfikatu henryk przondziono Papież Franciszek pozdrawia pielgrzymów zebranych na placu św. Piotra w dniu rozpoczęcia pontyfikatu

Podczas konsystorza 11 lutego br. papież Benedykt XVI oświadczył, że po wielokrotnym rozważeniu sprawy w sumieniu przed Bogiem zyskał pewność, że z powodu podeszłego wieku jego siły nie są już wystarczające, aby w sposób należyty sprawować posługę Piotrową. Wyznał to z wielką pokorą. W związku z tym ogłosił rezygnację z posługi biskupa Rzymu. Od wielu wieków nie słyszano o czymś podobnym, choć kodeks prawa kanonicznego przewiduje taką możliwość. Co więcej, jak zauważają historycy, w swojej specyfice jest to jedyny taki kazus w dziejach Kościoła.

Bądźmy wdzięczni za Benedykta XVI

Nic więc dziwnego, że pierwszą reakcją także dla kardynałów, którzy byli obecni na wspomnianym konsystorzu, było zaskoczenie. Wierni bardzo szybko ocenili pozytywnie tę decyzję jako akt wielkiej pokory papieża, odwagi, realizmu, miłości do Kościoła. Podczas ostatnich wystąpień Benedykta XVI jako papieża plac św. Piotra wypełniła ogromna liczba wzruszonych wiernych. Ze wszystkich stron świata kierowano do niego wyrazy wdzięczności za prawie ośmioletnią posługę. Wszystko to świadczy o tym, że dostrzeżono w nim wielkiego papieża. Osobiście jestem szczęśliwy, że mogłem nie tylko współpracować z bł. Janem Pawłem II, ale także ze wspaniałym następcą Piotra, jakim był Benedykt XVI. Tenże Piotr naszych czasów był bardzo wyraźnym świadkiem Chrystusa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.