Struktury grzechu

Joanna M. Kociszewska

W subiektywnym przeglądzie prasy o strukturach, które popychają do zła, i rozproszonej odpowiedzialności.

Struktury grzechu

Media powracają do sprawy Dominiki ze Skierniewic. W przychodni był jeden lekarz zamiast trzech. W dodatku bez specjalizacji. Gdyby pojechał na wizytę domową, placówka zostałaby bez lekarza. Przychodnia oszczędzała, teraz straci kontrakt z NFZ. Jeśli oczywiście znajdzie się inna placówka, która taką pomoc zechce zapewnić.

W poniedziałek pisałam w komentarzu, że ludzkie wybory to jedno, a system, który do nich skłania, to drugie. Niestety, istniejący system można nazwać strukturą zła. Przychodnia oszczędzała, to nie ulega wątpliwości. Chciałabym wiedzieć, jak NFZ wycenił usługę i jakie były możliwości negocjowania ceny. A z drugiej strony zastanawia mnie, dlaczego dyżurny lekarz nie skierował do Dominiki zespołu podobno dyżurującego pod telefonem. To tylko kwestia jego błędnej oceny sytuacji, lekceważenia? Czy nie było dodatkowych, strukturalnych czynników?

Gazeta Wyborcza o odpisie na rzecz wspólnot religijnych. Miasto nie daruje Kościołowi – woła tytuł. Jeśli prawie wszyscy przekażą pół procent podatku, gminy stracą. A przecież można by wydać te pieniądze inaczej – czytam.

Kościoły odbierają miastom? O co w tym chodzi? Jak się okazuje, o zmniejszenie dochodów państwa z PIT. Miasta dostają 38 procent, ale byłby to procent od nieco zmniejszonej sumy, więc kwotowo wyjdzie mniej. Mówienie o 95 procentach osób odpisujących wspomniane pół procent to wprawdzie mit i legenda, ale dobrze brzmi.

Natomiast realnie przychód wspólnot religijnych z podatku przełoży się dokładnie na oszczędności budżetowe (pieniądze nie zostaną wydane w ramach Funduszu Kościelnego). Proponuję zatem miastom, by upomniały się o swoje pieniądze tam, gdzie naprawdę one trafią.

W Gazecie Wyborczej także kilka obrazków z funkcjonowania państwa. Człowiekowi opiekującemu się ponad 90-letnią matką odebrano 500 zł. zasiłku pielęgnacyjnego. Matka wymaga opieki z powodu wieku, a on nie zrezygnował z pracy, bo… jej nie miał. Zasiłek się nie należy. Takie są przepisy.

Kolejna historia. Komornik, który wszedł na konto kobiety o tym samym imieniu i nazwisku co dłużniczka, jest niewinny. Powód: nie podważał tożsamości kobiety i nie musiał jej sprawdzać. To, że sugerowano mu sprawdzenie i że miał takie możliwości nie miało znaczenia. Obciążona niewinnie emerytka odzyskała pieniądze po interwencji medialnej. Ciekawe, czy Krajowa Rada Komornicza zapłaci odsetki…

Nastolatka jest molestowana przez Internet. Co chwila dostaje obrzydliwe, seksualne wiadomości. Policja zajmuje się sprawą od połowy lutego. Trwa ustalanie IP autora wpisów. Przykro mi: nie wierzę, że musi to tyle trwać. Jeśli taka sprawa wymaga pisania iluś pism, to standardy działania są absurdalne i należy je zmienić. W trybie przyspieszonym.

Te trzy obrazki i historia Dominiki ze Skierniewic mają wspólny mianownik: czyjeś lekceważenie własnych obowiązków, czyjaś bezmyślność, czyjś brak przewidywania już na poziomie tworzenia struktur i praw. Po raz kolejny dochodzi do tragedii, która mogłaby się nie wydarzyć. Pytanie, czy twórcy absurdów poczuwają się do winy? A może odpowiedzialność jest już tak rozproszona, że w zasadzie zaniedbywana?

W Tygodniku Powszechnym kilka wartych uwagi tekstów społecznych. O kulturze pigułki przeciwbólowej i strachu przed bólem, o ubraniach, których nie warto prać, bo można kupić nowe i o eksterminacji narodowo-religijnej w rządzonej przez juntę Birmie. Buddyści prześladują muzułmanów, ale to nie jest konflikt tylko na płaszczyźnie religijnej, bardzo istotne są czynniki narodowościowe. Warto o tym wiedzieć.

W numerze ponadto druga część listu o. Ludwika Wiśniewskiego. Pierwsza dotyczyła Radia Maryja i TV Trwam, druga również tych mediów dotyczy. Pytania do biskupów to w istocie wyrażona w formie pytającej krytyka konkretnych wypowiedzi, w większości zacytowanych. Tekst kończy się marzeniem o dialogu. Po przeczytaniu dwóch części tego listu obawiam się jednak, że do żadnego dialogu nie doprowadzi.

Krytyka jest dozwolona. Także krytyka biskupów. Zgadzam się: problem upolitycznienia w Kościele istnieje. Nie podejmuję się odnosić do każdego słowa, w przeciwieństwie do o. Ludwika nie słucham Radia Maryja. Natomiast jestem przekonana, że dialogu nie rozpoczyna się metodą gruntownej krytyki przeciwnika. Na ogół nic tak od jego rozpoczęcia nie odpycha.

Jestem przekonana, że dialog jest potrzebny. Nie wiem, czy na poziomie biskupów i szefów mediów katolickich, na pewno na poziomie zwykłych katolików. Tyle że zaczyna się od mitygowania własnych słów i oskarżeń wobec drugiej strony i stwarzania przestrzeni do wypowiedzi tych, z którymi się nie zgadzam.

Przestrzeni na innych nie ma w sobie niestety – jak się wydaje – żadna ze stron.