Krzyż, który dźwigał papieża

Ks. Rafał Kowalski; GN 5/2013 Wrocław

publikacja 09.02.2013 08:28

W Wielki Piątek 2005 r. trzymał go w dłoniach bł. Jan Paweł II. Już niedługo papieski krucyfiks odwiedzi parafie naszej diecezji.

 Ostatnie lata pontyfikatu ojca świętego były szczególnie naznaczone cierpieniem Ks. Rafał Kowalski Ostatnie lata pontyfikatu ojca świętego były szczególnie naznaczone cierpieniem

Peregrynacja papieskiego krzyża, która rozpocznie się w naszej diecezji w Środę Popielcową i potrwa do 2 lutego 2014 r., to jedna z inicjatyw, jakie w Roku Wiary proponuje Wydział Duszpasterski naszej kurii. – Spotkanie z tym krzyżem i modlitwa, nie tylko za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II, ale razem z nim, to ogromna nadzieja na ożywienie wiary w naszych wspólnotach – mówi ks. dr Marian Biskup, wikariusz biskupi ds. duszpasterstwa, odpowiedzialny za przygotowanie i przebieg peregrynacji. – To wyjątkowa relikwia, ukazująca całe bogactwo ludzkiej, chrześcijańskiej i kapłańskiej duchowości papieża Polaka – dodaje. Przywołuje przy tym słowa kard. Stanisława Dziwisza: „Ojciec święty, unieruchomiony na wózku, nie tylko trzymał krzyż w swoich dłoniach, nie tylko tulił i wpatrywał się w Chrystusa ukrzyżowanego, ale on był z Jezusem na krzyżu”. – Z wypowiedzi naocznych świadków wydarzeń Wielkiego Piątku 2005 r. wiemy, że Jan Paweł II trzymał ten krucyfiks z trudnością, dotykał go czołem, ale – jak mówią – to nie papież dźwigał krzyż, to krzyż dźwigał papieża. Wierzę, że pomoże także wielu dźwignąć się z ich trudności, problemów, kryzysów, a umacnia mnie w tym jego historia – dopowiada wikariusz biskupi.

Niech idzie

Można być pewnym, że przed Wielkim Piątkiem 2005 r. krzyż przynajmniej raz już trzymał w swoich dłoniach Jan Paweł II. Było to 7 lipca 2000 r., kiedy dostał go w prezencie od mieszkańców podkarpackiej gminy Olszanica, pielgrzymujących do Watykanu. Ciekawe jest także to, iż na papieską audiencję krucyfiks trafił niemal wprost ze ściany mieszkania państwa Janiny i Stanisława Trafalskich. Kiedy bowiem wójt gminy poprosił pana Stanisława, by w ciągu kilku godzin odnowił figurkę, którą zamierzał wręczyć ojcu świętemu i okazało się, że renowacja w tak krótkim czasie nie jest możliwa, pani Janina zaproponowała, by papieżowi ofiarować krzyż, który wisi w jej pokoju. Jak później wyznała – nigdy nie żałowała tej spontanicznej decyzji. Zastanawiała się tylko, gdzie ich dar się znajduje i czy nie zagubił się wśród tysięcy innych podarunków. Dla niej bowiem był to szczególny krzyż. Wyrzeźbił go własnoręcznie jej mąż w 1997 r., zaraz po tym, jak 29-letnia wówczas Janina, matka sześcioletniego Sebastiana, w wyniku wypadku uszkodziła kręgosłup i musiała pogodzić się z tym, iż resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Chciała umyć okna, wyszła na parapet, zachwiała się i upadła z wysokości ok. 8 metrów. Widząc, jak trudno jej było pogodzić się z cierpieniem, pan Stanisław wpadł na pomysł niezwykłego prezentu. Tym, co przyciągało uwagę oglądających dzieło rzeźbiarza samouka, była niezwykła precyzja w przygotowaniu figury Chrystusa, który ma odchyloną głowę ku górze i zamknięte oczy oraz nogi zwisające bezwładnie, jak u człowieka sparaliżowanego. Trzy lata krucyfiks wisiał przy łóżku pani Janiny nad jej głową. Kobieta przemodliła przed nim wiele godzin. Sama mówiła, że było w nim coś takiego, co osobiście pomagało jej się skupić na modlitwie. Dar państwa Trafalskich nie zaginął. Trafił do abp. Mieczysława Mokrzyckiego, wówczas sekretarza ojca świętego, i przez kilka lat wisiał w jego sypialni nad łóżkiem.

Nadszedł wreszcie Wielki Piątek 2005 r., osiem dni przed śmiercią Jana Pawła II. Papież nie był w stanie pojechać do Koloseum na Drogę Krzyżową. Uczestniczył w modlitwie w swojej prywatnej kaplicy, w której znajdował się telewizor. W pewnym momencie poprosił o krzyż, a abp Stanisław Dziwisz powiedział: „Mieciu, przynieś krzyż ze swojej sypialni”. Dzisiejszy metropolita lwowski pobiegł i już po chwili ojciec święty trzymał w swoich dłoniach krzyż, przed którym kilka lat wcześniej modliła się pani Janina. Arturo Mari powiedział później, że zdjęcie, które w tym momencie zrobił, mogłoby być symbolem całego pontyfikatu Jana Pawła II.

Czas łaski

Papieski krzyż wrócił do Polski – abp Mieczysław Mokrzycki podarował go mamie. Ta natomiast przekazała proboszczowi swojej parafii z prośbą, by ludzie przy nim się modlili. „Niech idzie” – miała powiedzieć mama metropolity lwowskiego. – Poprosiliśmy księdza arcybiskupa Mokrzyckiego i to on zadecydował, że krucyfiks trafi do nas na cały rok, tak by jeszcze bardziej pomóc nam w przeżywaniu Roku Wiary – mówi ks. M. Biskup. Zdaniem naszego wikariusza biskupiego, obecność papieskiego krzyża w poszczególnych parafiach będzie doskonałą okazją do uroczystego wyznania wiary i publicznego przyznania się do Jezusa. – Dziś, kiedy w Polsce profanuje się święte symbole i obrazy, a krzyż usuwa z miejsc publicznych, my chcemy stanąć pod krzyżem, pod którym tak mocno trwał Jan Paweł II – mówi. Dodaje przy tym, że czas łaski, jakim będzie dzień obecności krucyfiksu w naszych kościołach, jest doskonałą sposobnością, by modlić się za tych, którzy odeszli od Chrystusa i Kościoła. – Przez modlitwę całej diecezji chcemy odzyskać dla Boga ochrzczonych pogan – podkreśla wikariusz biskupi. – Pragnąłbym, by przy tym krzyżu mogły modlić się osoby chore i cierpiące, ludzie żyjący w związkach niesakramentalnych, a także by peregrynacja stała się okazją do odnowienia przydrożnych krzyży i kapliczek znajdujących się w naszych parafiach – dodaje. Podkreśla także, że to dobra okazja, by diecezjanie pozdejmowali ze ścian swoich mieszkań, z rzemyków czy łańcuszków różnego rodzaju amulety, symbole pogańskie, a na powrót przyjęli krzyż i byli świadkami Jezusa.

Jeśli chcesz dowiedzieć się, kiedy papieski krzyż trafi do Twojej parafii, wejdź na stronę www.wroclaw.gosc.pl

TAGI: