KAI |
publikacja 29.10.2012 13:11
Melchicki patriarcha ubolewa, że watykańska wizyta nie doszła do skutku
Patriarcha Kościoła Melchickiego Grzegorz III Laham.
Rei Momo
Melchicki patriarcha Grzegorz III Laham ubolewa, że dotychczas nie doszła do skutku planowana wizyta pokojowej delegacji Synodu Biskupów w Syrii. Był to wzruszający moment, gdy 16 października w auli synodalnej zapowiedziano, że na polecenie papieża do Syrii zostanie wysłana delegacja watykańska - powiedział hierarcha w rozmowie z dziennikarzem austriackiej agencji katolickiej „Kathpress”.
Papieska inicjatywa, która miała przyczynić się do pojednania, pokoju i solidarności w Syrii, nie doszła dotychczas do skutku. Ze względu na powtarzające się akty przemocy w Bejrucie i Damaszku, Stolica Apostolska była zmuszona wstrzymać wyjazd delegacji.
Z wielkim zadowoleniem patriarcha Grzegorz wspominał wizytę Benedykta XVI w Libanie w połowie września br. - Była to wspaniała wizyta - powiedział i dodał, że również muzułmanie określają ją jako „historyczną”. Zaznaczył, że podczas tej podróży papież wykazał się odwagą. Jego przemówienie do polityków i zwierzchników religijnych, w którym mówił o nowej kulturze pokoju, o wolności, tolerancji i wzajemnym poszanowaniu, zostało przyjęte z wielkim podziwem i uznaniem. Według patriarchy wizyta uświadomiła, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie są lojalnymi obywatelami swoich państw i przyczyniają się do wspólnego dobra.
W tragedii rozgrywającej się w Syrii chrześcijanie nie są bezpośrednim celem ataków - zapewnił melchicki patriarcha. Podkreślił, że chrześcijanie zachowują się neutralnie, ale znaleźli się pomiędzy walczącymi stronami - armią i rebeliantami - i są instrumentalizowani. Co pewien czas dzielnice zamieszkane przez chrześcijan w Homs i Aleppo są infiltrowane przez uzbrojonych ludzi. Takie „najścia” są traktowane jako wywieranie presji na chrześcijan, że muszą uciekać. „Chrześcijanie i tereny przez nich zamieszkane stały się rodzajem tarczy, w którą się celuje kamieniami” - powiedział patriarcha Grzegorz.
Jednocześnie podkreślił, że chrześcijanie „nie opowiadają się za żadną partią, ani też za rządem - oni są za pojednaniem, bo pojednanie to ich przyszłość”. Za zaistniałą sytuację częściowo winny jest brak zdecydowania świata, co przyczynia się do eskalacji przemocy - uważa Grzegorz III.