„Kościół - państwo - finanse”

KAI |

publikacja 09.05.2012 13:33

Redakcje sześciu tygodników katolickich przygotowały specjalną wspólną wkładkę: „Kościół – państwo – finanse”. W nakładzie 450 tys. egzemplarzy została ona włączona w tym tygodniu do: „Gościa Niedzielnego”, „Idziemy”, Niedzieli”, „Przewodnika Katolickiego”, „Wiadomości KAI” oraz „Źródła”.

„Kościół - państwo - finanse” Jakub Szymczuk/GN

Celem publikacji jest przybliżenie czytelnikom szerszego tła toczących się obecnie z rządem rozmów nt. przekształcenia Funduszu Kościelnego w nową formę systemu wsparcia społecznej działalności Kościoła.

Wkładkę otwiera wywiad z kard. Kazimierzem Nyczem jako szefem Zespołu Roboczego Kościelnej Komisji Konkordatowej ds. realizacji 22 art. Konkordatu. Kard. Nycz mówiąc o prowadzonych rozmowach z rządem zaznacza, że „nie ma podstaw, aby mówić o jakiejś wojnie, chociaż w ostatnich miesiącach pojawiła się pewna próba sił”. Zasadę rozdziału Kościoła od państwa na gruncie polskim kardynał interpretuje jako „autonomię i życzliwą współpracę”.

Kard. Nycz przyznaje, że Kościół w Polsce utrzymuje się w 80 % z ofiar wiernych i tak - jego zdaniem - powinno pozostać. Zauważa, że większość środków jakimi Kościół dysponuje jest wydawana na cele współbrzmiące z celami państwa i samorządów. A chodzi tu o ogrom jego zaangażowania w różnorodne dzieła społeczne: pracę charytatywną, opiekę nad chorymi i niepełnosprawnymi, edukację i ochronę zabytków. Zatem Kościół ma prawo liczyć, że ta jego praca zostanie zauważona i właściwie oceniona także przez państwo. „Nie żądamy przywilejów, ale także finansowego włączenia się państwa w niektóre dziedziny działalności” realizowanej przez Kościół – konstatuje metropolita warszawski. Jako formy takiego włączenia się ze strony państwa wskazuje na modele, jakie w tym zakresie obowiązują w Hiszpanii, we Włoszech czy na Węgrzech, a oparte są o dobrowolny dodatkowy odpis na cele kościelne z podatku od osób fizycznych.

Modele relacji państwo-Kościół w Europie charakteryzuje wybitny znawca tej problematyki, ks. prof. Józef Krukowski z KUL. Przyznaje, że w Unii Europejskiej istnieją obok siebie państwa wyznaniowe (Grecja, Wielka Brytania i niektóre kraje skandynawskie); państwa które opierają się na zasadzie „wrogiej separacji sfery religijnej i publicznej” (Francja) oraz takie, gdzie realizowany jest model „separacji przyjaznej”. Te ostatnie na gruncie europejskim są w zdecydowanej większości: Niemcy, Włochy, Hiszpania oraz państwa postkomunistyczne Europy środkowej, w tym Polska. Gwarantują one zasadę równouprawnienia Kościołów w stosunku do państwa, oraz współdziałania państwa z Kościołami dla dobra społeczeństwa. Współpraca ta dokonuje się zwłaszcza w dziedzinach opieki socjalnej, edukacji, nauki i kultury.

Ks. prof. Krukowski analizując postawę rządu Donalda Tuska zaznacza, że można obecnie zaobserwować próbę destrukcji korzystnego modelu relacji państwo-Kościół, jaki został w Polsce zbudowany na etapie transformacji po 1989 r.

Marcin Przeciszewski z KAI obala stereotyp traktujący finansowanie niektórych działań Kościoła ze środków publicznych jako „nieuzasadniony przywilej”. Wykazuje, że wspieranie Kościoła z publicznych funduszy w niemal całej Europie traktowane jest jako rzecz normalna. Kościół uznawany jest bowiem za instytucję działającą na rzecz wspólnego dobra całego społeczeństwa. W większości krajów Unii Europejskiej – jeśli chodzi o wspieranie Kościołów ze środków publicznych - istnieją różne rozwiązania. Można jednak wymienić zasady, które obowiązują niemal wszędzie. A są to:

1. Duszpasterstwo w wojsku, zakładach karnych i szpitalach.
2. Finansowanie szkół wyznaniowych.
3. Remonty kościelnych zabytków.
4. Lekcje religii w szkołach publicznych.
5. Ulgi podatkowe.
6. Wspomaganie działalności charytatywnej Kościołów.

Na tym tle jednym z nielicznych wyjątków jest francuski model „radykalnej separacji” państwa i Kościoła.

Artykuł wieńczy porównanie pomocy finansowej jakiej udziela Kościołowi państwo polskie ze wkładem, jaki wnosi Kościół w edukację, pomoc społeczną czy ochronę zabytków - wyręczając w ten sposób państwo. Dotacje na Kościół ze środków publicznych wynoszą 492, 5 mln zł. rocznie, a tymczasem wkład ze strony Kościoła na rzecz państwa oszacować można na kilka miliardów zł. Pomoc Kościołowi ze strony państwa traktować więc można jako opłacalną dlań inwestycję.

Andrzej Grajewski z „Gościa Niedzielnego” przeprowadza szczegółową analizę tego, co Kościół stracił na skutek komunistycznych konfiskat mienia oraz tego co odzyskał na drodze działalności Komisji Majątkowej. Przypomina, że na podstawie ustawy o dobrach martwej ręki z 1950 r. oraz innych aktów prawnych wydanych w PRL Kościół utracił 155 tys. hektarów gruntów i prawie 4 tys. budynków. Tymczasem Zespoły Orzekające Komisji Majątkowej przekazały osobom prawnym Kościoła katolickiego nieruchomości o łącznym obszarze 65,5 tys. hektarów oraz rekompensatę i odszkodowania w wysokości 143,5 mln zł i 490 nieruchomości zabudowanych. Zwrócono Kościołowi zaledwie ok. trzeciej części tego, co posiadał. Komisja Majątkowa była władna przywracać Kościołowi wyłącznie to, co utracił z pogwałceniem przez komunistów ustanowionego przez nich prawa.

Autor wykazuje, że otrzymane środki z rekompensat przyznawanych przez Komisję Majątkową są najczęściej wykorzystywane na prowadzenie różnych dzieł apostolatu, pracę edukacyjną i charytatywną, renowację zabytków sakralnych oraz bieżących remontów w obiektach będących własnością parafii bądź zgromadzeń, a odkładanych nieraz przez lata z powodu braku funduszy. Były także wykorzystywane na wspomaganie różnych dzieł religijnych, misyjnych oraz dzieł społecznych, prowadzonych przez zgromadzenia zakonne.

Grajewski ukazuje też historię Funduszu Kościelnego. Przypomina, że pierwotnie zakładano, iż zrabowany w 1950 r. majątek nie będzie sprzedawany, ale państwo wygospodaruje z niego środki przeznaczone na wsparcie dla Kościołów i związków wyznaniowych. Faktycznie jednak zabraną ziemię włączono do Państwowego Zasobu Ziemi, bez szczegółowej ewidencji i ustalenia wysokości dochodów z tych dóbr. Do Funduszu nie trafiały więc żadne pieniądze pochodzące z gospodarowania zabraną ziemią. Jedynym źródłem dochodów Funduszu Kościelnego były dotacje państwowe, uchwalane każdego roku przez Radę Ministrów. Dotacje te zamiast służyć Kościołowi, tylko pogłębiały wcześniejszą niesprawiedliwość. Środki z dotacji w znacznym stopniu trafiały do księży patriotów, czyli duchownych wspierających ustrój komunistyczny w Polsce. Dopiero w III Rzeczpospolitej Fundusz zaczął realnie służyć celowi, do którego został stworzony. W chwili obecnej z Funduszu korzysta ok. 140 Kościołów i wspólnot wyznaniowych, a 90 proc. jego środków przeznaczonych jest na dofinansowanie składki na ZUS.

„Czy dotacje wpłacane na Fundusz Kościelny oraz decyzje Komisji Majątkowej stanowiły wystarczającą rekompensatę za utracone w 1950 r. oraz w latach późniejszych mienie?” – pyta Grajewski. Przyznaje, że szczegółowa wycena jest obecnie bardzo trudna, ale posługując się pewnymi danymi szacunkowymi, można się pokusić o jej dokonanie. Przyjmując średnią dochodu ze wszystkich grup podatkowych i klas gruntów okazuje się, że 90 tys. hektarów fizycznych, które zostało zabrane Kościołowi i nigdy nie zwrócone, łącznie daje kwotę 205 mln 522 tys. zł rocznie. Tyle więc powinien wynosić budżet Funduszu Kościelnego, a w rzeczywistości kształtował się on na poziomie ok. 90 mln. „W tym kontekście wszystkie głosy mówiące o uprzywilejowaniu Kościoła ze strony państwa są po prostu nieprawdziwe” – konstatuje Grajewski.

Bogumił Łoziński z „Gościa Niedzielnego” wraz z Marcinem Przeciszewskim w art.: „Nowy system” starają się odpowiedzieć na pytanie na jakich zasadach powinien być skonstruowany mechanizm wsparcia społecznej działalności Kościoła, który jest przedmiotem obecnych rozmów z rządem. W miejsce likwidowanego Funduszu Kościelnego będzie się on opierać – tak jak w niektórych państwach europejskich - na dobrowolnym odpisie podatkowym od osób fizycznych. Na taki kierunek zmian jest zgoda obu stron: Episkopatu i rządu. „Istnieje więc szansa – konstatują autorzy tekstu - że bardziej nowoczesny system wspierania Kościoła, o ile zostanie dobrze wynegocjowany, może mieć dobre strony za równo pod kątem relacji z państwem, jak i wewnątrz samego Kościoła”.

Negocjacje napotykają jednak problemy. Rządowa propozycja odpisu podatkowego w wysokości 0,3 % jest z punktu widzenia Kościoła za mała. Biorąc pod uwagę skale społecznej działalności Kościoła, trudno aby odpis nań był mniejszy na organizacje pozarządowe. Ponadto, jeśli propozycja ministra Boniego zostałaby przyjęta, to Polska uplasowałaby się na samym końcu listy krajów europejskich, gdzie obowiązuje podobny model. Np. na Węgrzech każdy podatnik w swoim PIT ma możliwość odpisania jednego dodatkowego procenta na wybrany przez siebie Kościół, w Hiszpanii 0,7 a we Włoszech – 0,8%.

„Na co konkretnie i w jakich proporcjach przeznaczone zostaną zebrane w ten sposób środki?” – pytają autorzy. Decydować o tym będzie sam Kościół. Pewna ich część zostanie przeznaczona nadal na opłacanie składek ZUS tych duchownych, którzy nie mają żadnych dochodów: sióstr klauzurowych i misjonarzy. Środki z podatków służyć będą jednak przede wszystkim na cele, ważne z punktu widzenia misji Kościoła w społeczeństwie. Niezbędne są środki na wspieranie zadań kulturalnych, charytatywnych, edukacyjnych czy w sferze mediów – realizowanych przez Kościół.

Wkładkę zamyka reportaż o problemach sióstr elżbietanek, związanych z 47 hektarami ziemi w Białołęce, jaką otrzymały od Komisji Majątkowej, jako rekompensatę za zabrane im dobra, w tym kilka szpitali. Siostry nawet nie objęły tej ziemi w posiadanie, lecz odsprzedały ją po takiej cenie (30,7 mln zł) jaką wyliczył rzeczoznawca działający na rzecz komisji. Kupującym okazał się biznesmen z Pomorza, który natychmiast sprzedał tę samą ziemię z dwukrotnym przebiciem swoim synom. Nieuczciwy biznesmen - poza zaliczką 5,5 mln. - do dziś nic siostrom nie zapłacił.

Tymczasem gmina Białołęka, która straciła ten grunt, ogłosiła, że wartość ziemi przydzielonej siostrom to ok. 240 mln. zł. Sprawa przez kilka miesięcy była przedstawiana przez media jako jeden z największych skandali związanych z pracą Komisji Majątkowej. Prokuratura jednak – szczegółowo zbadawszy sprawę - nie postawiła nikomu zarzutu i umorzyła postępowanie w czerwcu ubiegłego roku. Elżbietanki tymczasem, mimo, że po wojnie straciły wszystkie placówki lecznicze jakie prowadziły, do dziś nie otrzymały żadnej rekompensaty finansowej. A środki finansowe są im niezbędne, gdyż planują otworzyć nowy szpital w całkowicie zdewastowanych budynkach swego dawnego szpitala w Poznaniu, jaki im ongiś zabrano.