Kapelan bardzo korzystny

KAI |

publikacja 08.05.2012 23:10

- Często sama obecność kapelana wśród żołnierzy powoduje zmianę ich zachowania, uspokojenie emocji, sprzyja budowaniu więzi między żołnierzami mówi w wywiadzie dla KAI biskup polowy armii węgierskiej bp Lászlo Biró.

Kapelan bardzo korzystny Henryk Przondziono/ Agencja GN - Często sama obecność kapelana wśród żołnierzy powoduje zmianę ich zachowania, uspokojenie emocji, sprzyja budowaniu więzi między żołnierzami mówi w wywiadzie dla KAI biskup polowy armii węgierskiej bp Lászlo Biró.

Zdaniem ordynariusza węgierskiej diecezji wojskowej kapelani wojskowi powinni zajmować się nie tylko celebracją nabożeństw, ale głęboko wejść z posługą duszpasterską do rodzin wojskowych. Hierarcha mówi również o stosunku Węgrów do katastrofy smoleńskiej, liczebności kapelanów w armii węgierskiej oraz przyszłości wspólnych przedsięwzięć duszpasterstw wojskowych polskiego i węgierskiego.

KAI: Księże Biskupie, Polska i Węgry to kraje, których ponad tysiącletnia historia wielokrotnie się przecinała, ale była pozbawiona konfliktów. Przychodzili stamtąd do Polski władcy (Ludwik Węgierski, święta Jadwiga), dynastia Jagiellonów z przerwami zasiadała na tronie węgierskim w XV i XVI wieku. Polski generał Józef Bem to bohater narodowy Węgier. W 1939 r. Węgrzy, choć pozostawali w politycznym sojuszu z Hitlerem, otworzyli szeroko granice dla polskich uchodźców, udzielili im wielorakiej pomocy. To niektóre tylko świadectwa historycznej wspólnoty. Na tym dziejowym tle można zapytać o historię węgierskiego duszpasterstwa wojskowego i tradycję obecności kapelana przy żołnierzu. Czy i tutaj odnajdziemy elementy wspólnoty ? Czy są podobieństwa w historii, organizacji, funkcjonowaniu duszpasterskich struktur? Jak jest zorganizowane duszpasterstwo wojskowe na Węgrzech?

Bp Lászlo Biró: Obecność kapelanów w armii węgierskiej ma długą tradycję. Jednak dopiero w czasach Austro-Węgier, ustawą z 1912 roku, skodyfikowano zasady posługi kapelańskiej, zwłaszcza w czasie pokoju. Kapelani byli powoływani do wszystkich formacji wojskowych w czasie pokoju, a potem brali z nimi udział w działaniach wojennych. Tak też było w okresie międzywojennym. Po utworzeniu okręgów wojskowych ustanowiono w nich kapelanów. Ich urzędem zwierzchnim było Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Do katolickich duszpasterzy dołączyli również pastorzy protestanccy. W 1939 r., po wybuchu II wojny światowej, wszystkich kapłanów i seminarzystów zakwalifikowano do czynnej służby wojskowej.

Po zakończeniu wojny w armii węgierskiej początkowo posługiwało ok. 140 kapelanów. Kiedy komunistyczne władze rozpoczęły walkę z Kościołem, ich liczba zaczęła się zmniejszać. W 1951 roku zostali całkowicie usunięci. Do wojska powrócili dopiero po czterdziestu trzech latach, w 1994 roku. Wtedy też został mianowany ordynariusz wojskowy. Był nim bp Gáspár Ladocsi. Pełnił swoją posługę do 2001 roku. Jego następcą został bp Tamás Szabó (2001–2007). Jestem trzecim – po odnowieniu duszpasterstwa wojskowego – pasterzem diecezji wojskowej. Nasze duszpasterstwo wojskowe jest znacznie mniej liczebne niż polskie. Na etatach pracuje 15 kapelanów katolickich, wspomaga ich znaczna grupa księży diecezjalnych oraz emerytowani kapelani. Biskup polowy jest cywilem, ale jego podwładni, także księża zatrudnieni w kurii, są kapelanami wojskowymi. Kapelanów jest za mało. Nie możemy ich opieką otoczyć wszystkich jednostek, a także uczelni i szpitali wojskowych. Ale mimo skromnej liczby kapelanów wojskowych, są oni obecni z naszymi żołnierzami w Kosowie, Sarajewie i Afganistanie. Na misjach obowiązuje system rotacyjny kapelanów. Księdza katolickiego po pewnym czasie zastępuje pastor protestancki, i tak na zmianę. Bowiem oprócz kapelanów katolickich w naszych siłach zbrojnych posługują też inni kapelani chrześcijańscy: protestanccy (mają wspólnego biskupa dla trzech wyznań – luteran, kalwinów, baptystów) oraz prawosławni. Swego kapelana mają także wyznawcy judaizmu. Ordynariat katolicki, tak jak i pozostałe duszpasterstwa, utrzymywany jest z budżetu państwa.

KAI: W Polsce ostatnio został wywołany temat dotyczący liczebności kapelanów i parafii wojskowych. Pojawiły się propozycje, aby jeden kapelan przypadał na tysiąc żołnierzy. Padają pytania, czy to byłaby właściwa proporcja. Rozumiem, że doświadczenia węgierskie pokazują, że nadmierne ograniczanie liczby duszpasterzy może spowodować istotne problemy ze skutecznym pełnieniem przez nich duszpasterskiej misji wśród żołnierzy. Jak, zdaniem Księdza Biskupa, powinna wyglądać optymalna proporcja kapelanów do żołnierzy w armii węgierskiej?

- Do Kościoła katolickiego na Węgrzech należy ponad połowa spośród 10 mln obywateli. 25 proc. Węgrów to luteranie i ewangelicy reformowani – kalwini. Węgierskie Siły Zbrojne liczą około 25 000 żołnierzy, a nas, księży katolickich, jest na etatach, o czym już wspomniałem, zaledwie piętnastu. Gołym okiem widać, że sytuacja jest nieporównywalnie trudniejsza niż w Polsce. Tym bardziej, że duszpasterstwem wojskowym objęte są również rodziny wojskowe, oceniamy, że jest to ok. 200 tysięcy osób. Niezwykle trudno zapewnić wszystkim opiekę duszpasterską. Temat liczby kapelanów w wojsku obecny jest także na Węgrzech. Ale idzie w innym kierunku. Dążymy do powiększenia ich grona. Pragniemy także opieką duszpasterską objąć inne formacje mundurowe.

KAI: Jakie problemy poza liczebnością duszpasterzy wojskowych, dotykają węgierski ordynariat polowy? Jakie są na nie rady?

- Myślę, że pewne podobne problemy dotykają wojskowe ordynariaty w całej Europie. Wynikają zarówno z napięć ekonomicznych, a także problemów wewnętrznych, m.in. dotyczących relacji państwo-Kościół. Ubiegłoroczna konferencja kapelanów wojskowych w Rzymie koncentrowała się wokół problemu, aby obecności kapelana wśród żołnierzy nie ograniczać jedynie do czynności liturgicznych i sakramentalnych. Niezwykle ważne jest, aby decyzyjne elity wojskowe rozumiały, jak ważna jest obecność osób duchownych w szeregach wojska, nawet dla żołnierzy niewierzących. Pierwiastek religijny niesie bowiem ze sobą ładunek moralny, niezależnie od jego transcendentalnej wagi, który powinien (i w większości jest) akceptowany przez ateistów i agnostyków. Często sama obecność kapelana wśród żołnierzy powoduje zmianę ich zachowania, uspokojenie emocji, sprzyja budowaniu więzi między żołnierzami. Obserwuję powolny proces takiego właśnie patrzenia na posługę kapelanów w wojsku. I to nie tylko na Węgrzech, ale także w wielu europejskich krajach.

Kapelani powinni szukać nowych form i sposobów docierania do żołnierzy. Szczególnie jest to ważne na misjach misji zagranicznych, gdzie więzi między żołnierzami są bardzo silne, a napięcie związane ze stresem najbardziej odczuwalne. Należy wypracowywać nowy model duszpasterstwa, bliższego problemom żołnierzy i ich rodzin. Obok stricte religijnego przesłania, wiele uwagi w pracy duszpasterskiej warto poświęcić zagadnieniom etycznym, ukazanie w ich świetle wartości wojskowej służby. Kapelan, jeśli ma do tego predyspozycje i kwalifikacje, może także pełnić rolę wsparcia psychologicznego.

KAI: Ordynariat polowy w Polsce w swym programie duszpasterskim ma stałe punkty, m.in. żołnierskie pielgrzymki do Lourdes, Pieszą Międzynarodową Pielgrzymkę Żołnierzy na Jasną Górę. Jak to wygląda na Węgrzech?

- Staramy się corocznie dołączać do międzynarodowej pielgrzymki żołnierzy do Lourdes. W tym roku udadzą się tam dwa autokary z żołnierzami i ich rodzinami. Obecny będzie na niej również minister obrony Csaba Hende. W pracy duszpasterskiej kładziemy też nacisk na aktywizowanie rodzin wojskowych. Staramy się organizować dla nich pielgrzymki, obozy dla dzieci i młodzieży, zachęcamy do udziału w rekolekcjach dla rodzin, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia dzieci zawsze chętnie spotykają się ze św. Mikołajem. Na Węgrzech żywy jest kult św. Jana Kapistrana, franciszkanina, założyciela klasztorów obserwantów, kaznodziei, zwanego też „świętym żołnierzem”, bowiem w XV wieku przewodził krucjacie przeciwko Imperium Osmańskiemu. Wokół jego wspomnienia często organizowane są spotkania z wiernymi. Żołnierze chętnie odwiedzają także miejsca związane z działalnością świętych Cyryla i Metodego, położone nieopodal jeziora Balaton. Do tych miejsc pielgrzymują również żołnierze ze Słowacji, którym przewodzi ich biskup polowy František Raběk, nawiedzają także Słoweńcy i Chorwaci, chętnie zobaczylibyśmy tam również mundury polskich żołnierzy. Być może nadszedł czas żeby wspólnie z Polakami i Słowakami udać się na pielgrzymkę np. do Lewoczy, dokąd, jak wiem, corocznie pielgrzymujecie. Cenię sobie życzliwość i otwartość słowackiego biskupa polowego, więc może udałoby się to zorganizować.

KAI: A jak wygląda kontakt z biskupem polowym Wojska Polskiego?

– Pierwszy raz mieliśmy okazję rozmawiać podczas wspomnianej konferencji w Rzymie. Dziś przyjechałem do Polski na jego zaproszenie. Mam nadzieję, że współpraca między naszymi ordynariatami będzie się rozwijała. Liczę, że może uda się zaprosić żołnierzy węgierskich na pielgrzymkę wojskową na Jasną Górę. Ze względów logistycznych raczej wykluczam tegoroczną, ale w przyszłym, choć zapewne w skromnym wymiarze – jest to możliwe.

KAI: Niedawno obchodziliśmy rocznicę katastrofy smoleńskiej. Wrażenie na wielu z nas wywarł piękny gest obecności i modlitwy Księdza Biskupa na Mszach św. odprawianych w intencji jej ofiar w katedrze polowej WP i archikatedrze pw. Świętego Jana Chrzciciela. Jaki jest stosunek Węgrów do tego tragicznego wydarzenia naszej historii?

- Katastrofa odbiła się głośnym echem w całej Europie. Zarówno tragicznie zmarłe osoby, jak samo wydarzenie głęboko zapadły również w pamięć Węgrów. Jest to temat, który dość obszernie był komentowany i analizowany przez społeczeństwo węgierskie. Oczywiste, że pojawiały się pytania o przyczyny katastrofy. Obecność na uroczystościach upamiętnienia jej ofiar stanowi podkreślenie naszej wielowiekowej przyjaźni. Współczucie, miłość i modlitwa to naturalny odruch dwóch zaprzyjaźnionych narodów. Modlitwa i Eucharystia to najwłaściwsza reakcja na ból i cierpienie. Na Węgrzech żywa jest również pamięć o losie polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. W Budapeszcie znajduje się pomnik Męczenników Katynia, który miał być odsłonięty przez prezydentów Polski i Węgier w kwietniu 2010 roku. Nie doszło do tego z powodu śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Chciałbym przypomnieć, że wśród ofiar katyńskich, zamordowanych przez NKWD, znaleźli się też obywatele Węgier. To także powód, że nasza pamięć o zbrodni katyńskiej jest wciąż żywa.

KAI: Czy miał Ksiądz Biskup okazję spotkać się i rozmawiać z śp. bp. Tadeuszem Płoskim?

- Spotkaliśmy się w Budapeszcie, w październiku 2009 r., na pół roku przed jego tragiczną śmiercią. Koncelebrowaliśmy wtedy Mszę św. w kościele pw. Świętej Jadwigi Królowej. Po zakończeniu celebry poświęciliśmy jej pomnik. Pamiętam, że mieliśmy okazję porozmawiać w języku niemieckim, którym bp Płoski znakomicie władał. Nie była to długa rozmowa, mówiliśmy o sprawach bieżących i o ewentualnych, przyszłych wspólnych kontaktach. Zapamiętałem ją, bo było to moje jedyne spotkanie i rozmowa ze zmarłym tragicznie biskupem Tadeuszem Płoskim.

KAI: - Dziękuję za rozmowę