Ksiądz nie mógł dokończyć kazania

KAI |

publikacja 14.01.2012 12:24

To się działo podczas pierwszego w Warszawie spotkania ekumenicznego. Odbyło się ono kilka miesięcy przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II.

Ksiądz nie mógł dokończyć kazania Roman Koszowski/Gość Niedzielny W tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan (18-25 stycznia) nabożeństwa ekumeniczne odbywają się w wielu świątyniach katolickich i innych wyznań w Polsce.

Ks. Aleksander Fedorowicz z powodu ogromnego wzruszenia nie był w stanie dokończyć kazania – taka była atmosfera pierwszego nabożeństwa ekumenicznego, które 50 lat temu odbyło się w warszawskim kościele św. Marcina. Odprawiono je na kilka miesięcy przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II, który włączył oficjalnie Kościół rzymskokatolicki w nurt działalności ekumenicznej. 19 stycznia, w rocznicę tego wydarzenia, w kościele św. Marcina kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, przewodniczyć będzie Mszy św. w intencji jedności chrześcijan.

Przed Soborem

W środowiskach katolickich od dłuższego czasu narastała świadomość, że rozbicie chrześcijaństwa i wrogość wyznawców Chrystusa jest skandalem dla świata. Toteż z wielką nadzieją powitały one wybór na papieża Jana XXIII, który w swej pierwszej encyklice poprosił chrześcijan innych wyznań, aby pozwolili nazywać siebie braćmi i synami. Wielkie nadzieje wzbudziło też ogłoszenie przez tego papieża Soboru Watykańskiego II, który miał się otworzyć na inne Kościoły chrześcijańskie.

Jeszcze przed Vaticanum II w Warszawie, z inicjatywy ks. infułata Stanisława Mystkowskiego, powstała 1 października 1961 r. Sekcja Ekumeniczna przy Studium Duszpasterskim Warszawskiej Kurii Metropolitalnej. Ks. Mystkowski zaprosił do współpracy s. Joanną Lossow, franciszkankę służebnicę krzyża, która z biegiem lat stanie się czołową postacią polskiej ekumenii. Tych dwoje ludzi podjęło inicjatywę zorganizowania 10 stycznia 1962 r. w kościele św. Marcina pierwszego nabożeństwa ekumenicznego z udziałem przedstawicieli innych Kościołów chrześcijańskich. Ustalono, że Mszę św. (jeszcze w języku łacińskim) odprawi ks. infułat Mystkowski, homilię wygłosi ks. Aleksander Fedorowicz, a liturgię objaśniać będzie gościom ks. Bronisław Dembowski, rektor kościoła św. Marcina, późniejszy biskup włocławski. Na to historyczne nabożeństwo przybyli: bp Zygmunt Michelis i ks. Otto Krenz z Kościoła ewangelicko-augsburskiego wraz z siostrami diakonisami, bp Jan Niewieczerzał z Kościoła ewangelicko-reformowanego i ks. prof. Jerzy Klinger z Kościoła prawosławnego i kilku innych duchownych różnych wyznań.


Łzy katolickiego kaznodziei

Chór alumnów seminarium księży marianów oraz sióstr franciszkanek służebnic krzyża z wielkim przejęciem odśpiewał ze śpiewników ewangelickich pieśń Josepha Haydna „O Jezu, wszak to sprawa twa”, oraz kolędę prawosławną „W Jordanie, w czasie chrztu Twego, Panie”. Ogromne wzruszenie udzieliło się kaznodziei, ks. Aleksandrowi Fedorowiczowi, któremu słowa uwięzły w gardle i nie pozwoliły dokończyć homilii. Przed zejściem z ambony zdołał powiedzieć: „Bracia, niech nie wygasa nigdy ten płomień miłości ewangelicznej, który został dziś zapalony przez Ducha Świętego w naszych sercach”. Przechodząc koło s. Joanny Lossow, spiritus movens całego przedsięwzięcia, ks. Fedorowicz powiedział: „Wszystko zepsułem”. Franciszkanka odpowiedziała kaznodziei: „Nic ksiądz nie zepsuł”. Jak się później okazało, łzy katolickiego księdza miały dla ewangelickich pastorów większą wymowę niż najwspanialsze kazanie.

Kilkanaście dni później, 22 stycznia, nastąpiła swoista rewizyta, kiedy to oficjalna delegacja Kościoła rzymskokatolickiego wzięła udział w nabożeństwie w świątyni ewangelicko-augsburskiej św. Trójcy w Warszawie. Atmosfera była wspaniała. Płomienne kazanie wygłosił bp Michelis. Ujawnił on nieznany opinii publicznej fakt, że po spaleniu tej luterańskiej świątyni przez hitlerowców we wrześniu 1939 r. pierwszą ofiarę na jej odbudowę złożył od siebie i swego katolickiego proboszcza kapelan dawnego szpitala ewangelickiego przy ul. Karmelickiej. Pastor Michelis w kazaniu powiedział znamienne słowa: ” Nikt mi nie może zabronić wyciągnąć bratniej dłoni do mego brata w Chrystusie z jakiegokolwiek Kościoła chrześcijańskiego i nikt nie odważy się stanąć między nim a mną, skoro staje między nami Chrystus i łączy nasze ręce w swojej dłoni”. Kilkadziesiąt lat później, w maju 2006 r., papież Benedykt XVI przemawiając w tej samej świątyni podczas swej pierwszej pielgrzymki do Polski powiedział w czasie ekumenicznego spotkania: "Wraz z wami dziękuję za dar tego spotkania i wspólnej modlitwy. Upatruję w nim jeden z etapów realizacji mocnego postanowienia, które uczyniłem na początku mego pontyfikatu, że sprawą priorytetową w mojej posłudze będzie przywrócenie pełnej i widzialnej jedności chrześcijan".

Rektor zrobił mniej od Papieża

„Bałem się tego nabożeństwa „ – przyznaje dzisiaj ówczesny rektor kościoła św. Marcina, obecnie biskup senior diecezji włocławskiej Bronisław Dembowski. Jak się okazało, obawy były uzasadnione. Choć nabożeństwo w środowiskach katolickich odebrano na ogół dobrze i z uczuciem ulgi, że oto bracia po wiekach mogą się razem spotkać na modlitwie, jednak znalazły się głosy krytyczne. Na konferencji księży dziekanów w obecności bp. Zygmunta Choromańskiego jeden z księży wyrzucał ks. rektorowi jak mógł coś podobnego zorganizować i na dodatek chwalić prawosławnych. Jeden z księży próbował nieudolnie bronić ks. Dembowskiego. Jednak wszelkie dyskusje ucięło wystąpienie ks. Mieczysława Jabłonki, który stwierdził: „Rektor Dembowski zrobił o wiele mniej niż pragnie papież Jan XXIII”. „Do dzisiaj jestem wdzięczny śp. ks. Mieczysławowi Jabłonce za ten głos rozsądku i kapłańskiej solidarności” - mówi bp Dembowski.
Zdaniem Księdza Biskupa tamto nabożeństwo w kościele św. Marcina było bardzo ważnym wydarzeniem dla ekumenii w Polsce. „To jest zasadnicza sprawa dla ekumenii, że możemy się razem spotykać na modlitwie” – podkreśla bp Dembowski.

Nabożeństwo w kościele św. Marcina było przygotowaniem do Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w 1962 r. Po jego zakończeniu postanowiono, że w każdy ostatni czwartek miesiąca w kościele św. Marcina będzie odprawiona Msza św. w intencji jedności chrześcijan. Ta inicjatywa jest kontynuowana do dziś.


Polska w awangardzie ekumenii

Bp Dembowski zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt świętomarcińskich nabożeństw. Jeszcze za czasów prymasa Stefana Wyszyńskiego i za jego pozwoleniem homilię po Ewangelii wygłaszał przedstawiciel innego wyznania chrześcijańskiego. To niespotykana praktyka w Kościele powszechnym. W związku z tym watykańska Kongregacja Nauki Wiary indagowała w tej sprawie następcę kard. Wyszyńskiego, prymasa Józefa Glempa, zwracając uwagę, że tego typu praktyki są niedopuszczalne. Kard. Glemp argumentował, że taki zwyczaj ukształtował się za czasów Prymasa Tysiąclecia i trudno byłoby się z niego Kościołowi katolickiemu w Polsce wycofać. Obecnie jest już oficjalne pozwolenie z Watykanu na to, aby podczas Mszy św. homilię głosił duchowny niekatolicki.

Jak wspominała po latach s. Joanna Lossow, dzięki tym spotkaniom ekumenicznym udało się skorygować bardzo dużo stereotypów utwierdzonych po obu stronach, szereg nabrzmiałych problemów rozwiązano, a wiele dotychczasowych barier „padło jak mur berliński”.


Śmierć w drodze na nabożeństwo

W ciągu pół wieku kościół św. Marcina stał się jednym z najbardziej znanych miejsc nie tylko na mapie polskiego ekumenizmu. Przybywali tutaj na wspólną modlitwę wybitni przedstawiciele Kościołów ewangelickich, Kościoła anglikańskiego i Kościołów prawosławnych zza granicy. Dzięki braterskiej atmosferze stworzonej przez rektorów: ks. Bronisława Dembowskiego, a obecnie ks. dr. Andrzeja Gałkę, oraz sióstr franciszkanek krzyża z niezapomnianą s. Joanną Lossow, wszyscy czują się tutaj dobrze, jak w rodzinie. Budowaniu klimatu braterstwa i jedności sprzyjają także braterskie agapy, które po nabożeństwie odbywają się w gościnnym klasztorze sióstr franciszkanek służebnic krzyża.

Wielu duchownych ewangelickich uważa przyjście na nabożeństwo do kościoła św. Marcina za swój obowiązek. Do rangi symbolu urasta postać ks. Aleksandra Kircuna-seniora, duchownego baptystycznego, którego ojciec był zarządcą dóbr rodziny Piłsudskich. Ks. Kircun zmarł 27 kwietnia 1989 r. w drodze na nabożeństwo ekumeniczne do kościoła św. Marcina.

Oprócz całej plejady ekumenistów katolickich na czele z abp. Alfonsem Nossolem, bp. Bronisławem Dembowskim, śp. bp. Władysławem Miziołkiem i bp. Tadeuszem Pikusem, kazania u św. Marcina głosili m.in. duchowni, czołowi przedstawiciele swych Kościołów: bp Zygmunt Michelis, ks. senior Jan Walter, ks. Jan Hause, bp Janusz Jagucki (luteranie); bp Jan Niewieczerzał, bp Zdzisław Tranda (do dziś jest jednym z najwierniejszych uczestników nabożeństw świętomarcińskich), ks. Władysław Pachalis-Ochędoski, ks. Bogdan Tranda (ewangelicy reformowani); ks. prof. Witold Benedyktowicz, ks. Janusz Ostrowski, ks. Adam Kleszczyński, ks. superintendent Adam Kuczma, bp Edward Puślecki (metodyści); ks. Michał Stankiewicz, ks. Aleksander Kircun-senior, ks. Adam Piasecki, ks. Zdzisław Pawlik (baptyści); ks. Edward Czajko (zielonoświątkowiec); bp Tadeusz Majewski, ks. Henryk Dąbrowski (polskokatolicy), abp Jeremiasz, ks. dr Henryk Paprocki (prawosławni).