Bezdomny założył stowarzyszenie dla bezdomnych

KAI |

publikacja 27.12.2011 16:15

Od 2004 r. działa w Gnieźnie stowarzyszenie „Dom”, prowadzące dwa schroniska. Ich założycielem jest Marian Wierzbicki, sam przez wiele lat bezdomny.

Schronisko dla bezdomnych Agencja GN Schronisko dla bezdomnych
Warszawa

Jego podopieczni nie wyciągają ręki po pomoc. Prowadzą warsztaty usługowe i organizują imprezy o charakterze społecznym. Dzięki zajęciom terapeutycznym wielu z nich wróciło do rodzin.

Ówczesny metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński, kiedy odwiedzał w Gnieźnie bezdomnych, klepał ich przywódcę konfidencjonalnie po brodzie. Ten odczytał to jako przejaw sympatii i poufałości i gdy nadarzyła się okazja stworzenia schroniska dla bezdomnych, udał się do arcybiskupa z prośbą o pomoc. Błogosławieństwo metropolity gnieźnieńskiego otworzyło drzwi do urzędów i ułatwiło realizację przedsięwzięcia.

Bezdomni się skrzyknęli

Człowiekiem, który zabiegał o pomoc arcybiskupa był Marian Wierzbicki. To jemu udało się zrealizować marzenie szarytki, śp. siostry Felicji, o której w Gnieźnie mówi się jak o świętej, a która pragnęła założyć dom dla bezdomnych rezydentów dworca kolejowego. Na szczęście dla Wierzbickiego i jego towarzyszy niedoli pomocną dłoń wyciągnęli także inni ludzie, z ówczesnym prezydentem miasta Jaromirem Dzielem i jego bratem, ks. Jackiem Dzielem, dyrektorem Caritas.

Najpierw trzeba było uzyskać osobowość prawną dla stowarzyszenia. Wierzbicki skrzyknął bezdomnych z dworca, oni zaś przygotowali całą dokumentację. 16 sierpnia 2004 r. zostało zarejestrowane Powiatowe Stowarzyszenie Na Rzecz Pomocy Bezdomnym i Integracji Społecznej w Gnieźnie „DOM”. Funkcję prezesa objął Marian Wierzbicki. Wystarał się on o budynek przy ul. Pocztowej 5, który - po remoncie – 9 września 2005 r. poświęcił metropolita gnieźnieński, abp Henryk Muszyński. Dom otrzymał nazwę „Pomocna Przystań” i od razu przygarnął bezdomnych z Gniezna. Utworzono także przy nim punkt charytatywny i łaźnię dla ubogich.

Dwa lata później Marian Wierzbicki pozyskał drugi dom, przy ul. Kawiary 38, z dużym terenem ogrodniczym, gdzie powstała filia schroniska. Dzisiaj oba schroniska zapewniają dach nad głową ok. 50 osobom.

Prezes działa „na maksa”

Marian Wierzbicki wiele w życiu przeszedł. Gdy miał pięć lat, jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. Marian pomagał matce samotnie wychowującej sześcioro dzieci. To była dobra szkoła odpowiedzialności i obowiązkowości.

Kiedy w latach 90. ubiegłego wieku w Gnieźnie zaczęły padać jedne po drugim zakłady pracy, wielu ludzi znalazło się na bruku. Jednym rozpadły się rodziny, inni popadli w alkoholizm. Byli i tacy, których dotknęły oba nieszczęścia. W tej grupie znalazł się także pan Marian. Jednak gdy życzliwi ludzie zaproponowali mu terapię, nie odmówił. Potem bracia Dzielowie – prezydent i dyrektor Caritas – wysłali go na kurs do Drezdenka. Wierzbicki wrócił stamtąd z bardzo dobrymi referencjami i przystąpił do działania.

„To człowiek niezwykle inteligentny, znakomity organizator, robi wszystko na maksa. I o wszystko się troszczy” – chwali swego szefa Maria Chwiałkowska-Grygiel, sekretarz zarządu Stowarzyszenia „Dom”, z zawodu nauczycielka. Wszystkiego chce sam dopilnować, stara się o sponsorów, dogląda, by nikomu niczego nie brakowało. Dlatego przez wielu mieszkańców schroniska jest traktowany jak ojciec. Kiedy niedawno przebywał na radioterapii, w ośrodku wzrosło zużycie środków uspokajających, bo każdy drżał o zdrowie prezesa.

Prawdziwy dom

W schronisku „Pomocna Przystań” nie ma piętrowych łóżek. „Mieszkańcy stanowią jedną rodzinę. Dlatego nikomu nie ograniczamy czasu pobytu” – informuje Chwiałkowska-Grygiel.

Byli bezdomni zorganizowali schronisko dla psów i mały zwierzyniec. Jest koń, są gołębie, rybki. „Każdy chodzi koło swoich zwierzątek i to też sprzyja tworzeniu rodzinnej atmosfery” – twierdzi Chwiałkowska-Grygiel.

Stowarzyszenie prowadzi indywidualne programy wychodzenia z bezdomności. Dzięki nim 30 osób usamodzielniło się i wróciło do swoich rodzin. W schroniskach prowadzona jest przez cały rok terapia antyalkoholowa z udziałem psychiatry, psychologa i specjalistów od uzależnień.

Dawać siebie bliźnim

Inicjatywa gnieźnieńska pokazuje, że ludzie zepchnięci na margines, niemal spisani na straty, są w stanie nie tylko uratować siebie, ale dać wiele społeczeństwu. Stowarzyszenie „DOM” organizuje imprezy integracyjne, np. na Dzień Dziecka, albo dla dzieci z porażeniem mózgowym, opłatek z księdzem prymasem. Spotkania organizowane są z dużym rozmachem. Jest muzyka, tańce, dobre jedzenie.
W swoich warsztatach remontowo-usługowych i artystyczno-rzemieślniczych bezdomni wykonują bezpłatnie różne usługi dla potrzebujących. Na tegoroczne Boże Narodzenie urządzili ruchomą szopkę w sanktuarium franciszkanów w Gnieźnie.

Marian Wierzbicki, który w tym roku otrzymał Nagrodę im. Św. Brata Alberta, nie spoczywa na laurach. Myśli już o założeniu schroniska dla bezdomnych kobiet.