Hymn Chwały - perła modlitwy Jezusa

KAI |

publikacja 07.12.2011 19:13

Hymn Chwały, przekazany nam przez ewangelistów Mateusza i Łukasza, jest klejnotem modlitwy Jezusa – powiedział Benedykt XVI w katechezie podczas audiencji ogólnej 7 grudnia. Było to kolejne nauczanie papieskie w ramach rozpoczętego 4 maja cyklu nt. modlitwy chrześcijańskiej.

Ubodzy Ubodzy
Bóg stawia w pierwszym rzędzie na maluczkich

Oto polski tekst katechezy Ojca Świętego:

Drodzy bracia i siostry,

Ewangeliści Mateusz (por. Mt 11, 25-30) i Łukasz (Łk 10, 21-22) przekazali nam „klejnot” modlitwy Jezusa, która często bywa nazywana „hymnem radości” lub „hymnem radości mesjańskiej”. Chodzi o modlitwę wdzięczności i uwielbienia, której wysłuchaliśmy. W greckim oryginale Ewangelii czasownikiem, którym rozpoczyna się ten hymn, a który wyraża postawę Jezusa, w jakiej zwraca się do Ojca, jest słowo exomologoumai, często tłumaczone jako „wysławiam Cię” (Mt 11, 25; Łk 10, 21). Jednak w pismach Nowego Testamentu czasownik ten ma zasadniczo dwa określenia; pierwsze oznacza „uznać dogłębnie”, np. Jan Chrzciciel od tych, którzy przychodzili, aby dać się ochrzcić, domaga się dogłębnego uznania swoich grzechów (por. Mt 10, 3-6); drugie zaś określenie to „zgadzać się”. Tak więc wyrażenie, którym Jezus rozpoczyna swoją modlitwę, oznacza Jego całkowite uznanie, w całej pełni, działania Boga Ojca, a zarazem Jego pozostawanie w całkowitej, świadomej i radosnej zgodności z tym sposobem działania, z zamysłem Ojca.

Hymn radości jest szczytem drogi modlitwy, z której jasno wypływa głęboka i wewnętrzna jedność Jezusa z życiem Ojca w Duchu Świętym, i w której objawia się Jego Boże Synostwo. Jezus zwraca się do Boga, nazywając Go „Ojcze”. To określenie wyraża świadomość i przekonanie Jezusa, że jest On „Synem”, w wewnętrznej i stałej komunii z Nim, i to jest centralny punkt i źródło każdej modlitwy Jezusa. Widzimy to jasno w ostatniej części hymnu, która rzuca światło na całość tekstu. Jezus mówi: „Ojciec mój przekazał mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (Łk 10, 22). Jezus stwierdza więc, że tylko „Syn” naprawdę zna Ojca. Jakakolwiek znajomość między osobami – doświadczamy tego w naszych relacjach międzyludzkich – pociąga za sobą zaangażowanie, jakąś wewnętrzną więź między tym, kto poznaje a tym, kto jest poznawany, na poziomie mniej lub bardziej głębokim: nie można poznać bez komunii bytu.

W hymnie radości, tak jak w całej swojej modlitwie, Jezus pokazuje nam, że prawdziwe poznanie Boga zakłada komunię z Nim. Jedynie pozostając w komunii z drugą osobą, rozpoczynam poznanie; dotyczy to także Boga – jedynie wtedy, gdy mam prawdziwy kontakt, jeśli pozostaję w komunii, mogę również Go poznać. Tak więc prawdziwe poznanie jest zastrzeżone tylko dla „Syna” Jednorodzonego, który od zawsze jest w łonie Ojca (por. J 1, 18), w doskonałej jedności z Nim. Tylko Syn naprawdę zna Boga, pozostając w ścisłej komunii istnienia; tylko Syn może prawdziwie objawić, kim jest Bóg.

Po określeniu „Ojciec” następuje drugi tytuł: „Pan nieba i ziemi”. Przez to wyrażenie Jezus streszcza wiarę w stworzenie i odnosi się do pierwszych słów Pisma Świętego: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1). Modląc się przywołuje wielką biblijną opowieść dziejów miłości Boga do człowieka, która rozpoczyna się wraz z dziełem stworzenia. Jezus włącza się w tę historię miłości, której On sam jest zwieńczeniem i wypełnieniem. W Jego doświadczeniu modlitwy Pismo Święte zostaje oświecone i odzyskuje swoją całkowitą pełnię jako przepowiadanie misterium Boga i odpowiedź przemienionego człowieka. Ale w wyrażeniu „Pan nieba i ziemi” możemy także rozpoznać, w jaki sposób Jezus, który objawia Ojca, otwiera na nowo człowiekowi możliwość dostępu do Boga.

Postawmy teraz pytanie: komu Syn pragnie wyjawić Boże tajemnice? Na początku hymnu Jezus wyraża swą radość, ponieważ jest wolą Ojca, aby utrzymać w ukryciu te rzeczy przed uczonymi i mądrymi a objawić je maluczkim (por. Łk 10, 21). W tym wyrażeniu swej modlitwy Jezus ukazuje swoją jedność z decyzją Ojca, który otwiera swoje tajemnice przed tymi, którzy mają proste serce. Wola Syna stanowi jedno z wolą Ojca.

Objawienie Boże nie dokonuje się zgodnie z logiką doczesną, według której to ludzie wykształceni i wpływowi są w posiadaniu ważnych wiadomości i przekazują je prostym ludziom, maluczkim. Bóg posłużył się zupełnie innym stylem. Adresatami Jego komunikacji stali się właśnie owi „maluczcy”. Taka jest wola Ojca i Syn z radością ją podziela.

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „Wzruszenie Jezusa: «Tak, Ojcze!» wyraża głębię Jego serca, Jego przylgnięcie do «tego, co podobało się» Ojcu, jak echo «Fiat» Jego Matki podczas Jego poczęcia i jak zapowiedź tego, co sam powie Ojcu w godzinie swojej agonii. Cała modlitwa Jezusa zawiera się w tym miłującym przylgnięciu Jego ludzkiego serca do «tajemnicy woli» Ojca (Ef 1,9)” (KKK 2603). Stąd wypływa wezwanie, jakie zanosimy do Boga w modlitwie Ojcze Nasz: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Razem z Chrystusem i w Chrystusie również my modlimy się o wejście w zgodę z wolą Ojca, stając się w ten sposób Jego dziećmi. Ponadto w tym hymnie radości Jezus wyraża pragnienie, aby ogarnąć swoim synowskim poznaniem Boga tych wszystkich, których Ojciec pragnie uczynić jej uczestnikami i tych, którzy przyjmują ten dar i są „maluczkimi”.

Ale cóż oznacza być „maluczkimi”, prostymi? Jak rodzaj „małości” otwiera człowieka na zażyłą relację z Bogiem i prowadzi go do przyjęcia Jego woli? Jaka powinna być zasadnicza postawa wewnętrzna naszej modlitwy? Spójrzmy na Kazanie na Górze, gdzie Jezus mówi: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). To czystość serca pozwala nam rozpoznać oblicze Boga w Jezusie Chrystusie; jest to posiadanie serca tak prostego, jak dzieci, bez zarozumiałości tych, którzy zamykają się w sobie, sądząc, że nie potrzebują nikogo, nawet Boga.

Warto również zwrócić uwagę na sytuację, kiedy Jezus zanosi tę modlitwę uwielbienia do Ojca. W opowieści Ewangelii Mateusza jest to radość z faktu, że mimo sprzeciwu i odrzucenia to „maluczcy” przyjmują Jego Słowo i otwierają się na dar wiary w Niego. Hymn radości jest poprzedzony bowiem przeciwieństwem między pochwałą Jana Chrzciciela – jednego z owych maluczkich, którzy uznali działanie Boga w Jezusie Chrystusie (por. Mt 11, 2-19) a wyrzutem za niewiarę miast znad jeziora, „w których dokonała się większość Jego cudów” (por. Mt 11, 20-24). Mateusz postrzega więc radość w nawiązaniu do słów, w których Jezus zwraca uwagę na skuteczność swych słów i swego działania: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie. Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” (Mt 11,4-6).

Także św. Łukasz ukazuje hymn radości w powiązaniu z czasem głoszenia Ewangelii. Jezus posłał „72 uczniów” (Łk 10, 1), oni zaś wyruszyli z poczuciem lęku o ewentualne niepowodzenie ich misji. Również Łukasz podkreśla odrzucenie napotkane w miastach, gdzie Jezus nauczał i dokonał cudownych znaków, ale 72 uczniów powraca z radością, bo ich misja powiodła się; zauważyli oni, że to mocą słowa Jezusa różnorakie słabości ludzkie zostały pokonane, a Jezus podziela ich zadowolenie: „w tej samej godzinie”, w owej chwili ogromnie się rozradował.

Istnieją jeszcze dwa elementy, które chciałbym podkreślić. Ewangelista Łukasz wprowadza w modlitwę słowami: „Jezus rozradował się w Duchu Świętym” (Łk 10, 21). Jezus raduje się głęboko w Swoim wnętrzu, w tym, co jest w Nim najgłębsze: wyjątkowa komunia poznania i miłości z Ojcem, pełnia Ducha Świętego. Wprowadzając nas w swoje synostwo Jezus zaprasza także nas do otwarcia się na światło Ducha Świętego, bo – jak stwierdza Apostoł Paweł – „gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się na nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (...), zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8, 26-27) i objawia nam miłość Ojca. W Ewangelii Mateusza po hymnie radości znajdujemy jedno z najżarliwszych wezwań Jezusa: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Jezus prosi, aby przyjść do Niego, Który jest prawdziwą mądrością, do Niego, Który jest „cichy i pokornego serca”, i proponuje „swoje jarzmo”, drogę mądrości Ewangelii, która nie jest jakąś doktryną, której można się nauczyć lub propozycją etyczną, ale jest Osobą do naśladowania: On sam, Jedyny Syn Pierworodny, w doskonałej komunii z Ojcem.

Drodzy bracia i siostry,

przez chwilę zakosztowaliśmy bogactwa tej modlitwy Jezusa. My także, mając dar Jego Ducha Świętego, możemy zwrócić się do Boga w modlitwie z ufnością dziecka, wzywając Go jako Ojca, „Abba”. Musimy jednak mieć serca maluczkich, ubogich w duchu (Mt 5, 3), aby uznać, że nie jesteśmy samowystarczalni, że nie możemy zbudować sami naszego życia, ale potrzebujemy Boga, potrzebujemy spotkać się z Nim, słuchać Go, rozmawiać z Nim. Modlitwa otwiera nas na przyjęcie daru Boga, Jego mądrości, którą jest sam Jezus, aby pełnić wolę Ojca wobec nas, i na odnajdywanie w ten sposób pokrzepienia w trudach naszej życiowej wędrówki. Dziękuję.

 

W Auli Pawła VI w Watykanie zgromadziło się ok. 3 tys. wiernych z całego świata.