To dlatego codziennie trzeba "zasiewać ziarna pokoju" - podkreślił.
Pisze papież Franciszek w przedmowie do nowego studium na temat św. Piusa X.
Nienarodzone dziecko jest zawsze słabsze, nie może mówić za siebie i nie może niczego żądać.
Franciszek zatwierdził trzy dekrety Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
A przed nami większe cele,
A przed nami nowy świat,
Razem młodzi przyjaciele,
Zbudujemy nowy ład !
Tak to myśl zamienia się w czyn !
Tezy:
1. Likwidujemy seminaria. Do kapłaństwa wystarczy świadectwo ukończenia gimnazjum i zaświadczenie o bierzmowaniu.
Proszę o kolejne postulaty - tezy - max 95 - przybijemy na spiżowej bramie. A co?
Jeśli Kardynał twierdzi, że adhortacja AL jest "zbliżeniem Kościoła do rodziny" to należy się spytać gdzie w Ewangelii wyczytał, że nowe związki zawarte po rozwodzie nie są grzechem ciężkim i uprawniają do Komunii świętej? W którym miejscu Pan Jezus pochwalił "wierne konkubinaty" i usprawiedliwił życie w nich w celu 'wychowania dzieci'?
Warunek rozgrzeszenia jest prosty: uznanie swojego grzechu i postanowienie poprawy. Jeśli Ty, "lowelas", cudzołożysz od czasu do czasu, po czym idziesz do spowiedzi z założeniem, że przy kolejnej okazji sobie znów pogrzeszysz "z sąsiadką", to otrzymane materialnie rozgrzeszenie i tak jest nieważne.
Jeśli Twoja "znajoma" żyje w konkubinacie (lub nawet z tym facetem ma zawartą w USC umowę cywilno-prawną) uzna swój grzech i postanowi zrobić wszystko, by go już nie popełniać - to dostanie rozgrzeszenie.
Proste?
Życie w drugim związku nie jest z automatu życiem w grzechu ciężkim, jest takie coś jak uznane przez Kościół białe małżeństwo. Nawet jeżeli ktoś żyje w tym grzechu może pójść do spowiedzi i kończąc z tym grzechem (dalsze życie w drugim związku ale w czystości) powinien otrzymać rozgrzeszenie i móc przyjmować Komunię Świętą.
Do tutejszych "papieży":
Nie rozumiem czemu nie potraficie rozróżnić życia w związku grzesznym od życia w czystości, samo mieszkanie z kimś pod jednym dachem i wspólne dzielenie obowiązków utrzymania i wychowywania dzieci z pierwszych sakramentalnych małżeństw nie jest absolutnie żadnym grzechem a jest wręcz godne pochwały i o tym mówi Franciszek w AL, tylko wy nie jesteście w stanie tego pojąć.
Więc nie gadaj głupot.
Czy wiesz co to jest białe małżeństwo, czy osoby w takim związku mieszkają razem czy osobno?
"Nauka, ustawodawstwo i praktyka Kościoła w sprawie możliwości udziału małżonków rozwiedzionych i żyjących w związkach niesakramentalnych w Eucharystii są jednoznaczne i niezmienne, co ma swoje źródło w nierozerwalności małżeństwa, która pochodzi z pozytywnego prawa Bożego (por. Mt 19, 6). Dyscyplina ta stwierdza, że osoby rozwiedzione, które zawarły ponowne związki małżeńskie oraz ich partnerzy, nie mogą być dopuszczone do sakramentu pokuty i Eucharystii, gdyż żyją w grzechu cudzołóstwa lub w stałej okazji do grzechu. Mogą uczestniczyć w Eucharystii tylko wtedy, gdy wyrzekną się współżycia seksualnego, a więc gdy zostanie usunięta bliska okazja do grzechu oraz gdy nie będzie istniało niebezpieczeństwo zgorszenia wspólnoty wiernych. Oczywiście nie odnosi się to do sytuacji, kiedy pojawia się niebezpieczeństwo śmierci."
"gdy wyrzekną się współżycia seksualnego, a więc gdy zostanie usunięta bliska okazja do grzechu"
http://niedziela.pl/artykul/30322/nd/Biale-malzenstwo---razem-a-jednak-osobno
Więc jednak jest możliwość mieszkania razem bez grzechu, Kościół dopuszcza takie przypadki.
Osoby mieszkające razem wyrzekają się współżycia i to usuwa bliską okazję do grzechu.
Gdyby było tak jak sugerujesz, to nie można by było razem np. pracować w biurze bo już "się przebywa w okazji do grzechu" nie można by było razem jechać windą bo to już jest okazja do grzechu w końcu nie można by mieszkać w jednym bloku bo sąsiadka jest rozwódką a to już jest okazja do grzechu itd. itp. "Okazji do grzechu" jest mnóstwo i chcąc je wszystkie wyeliminować trzeba by zamieszkać w pustelni z dala od wszelkiej cywilizacji i bez możliwości z kimkolwiek bo drugi pustelnik to też okazja do grzechu, jeszcze gorszego. Myślę, że trochę za daleko żeście się zapędzili z tym krytykanctwem i w tej waszej "doskonałości". Grzech to świadome i dobrowolne przekroczenie przykazań, myślą, mową i uczynkiem. Jeżeli nie współżyję, nie myślę o tym, nie rozmawiam o tym, to nie mam grzechu, jakim więc "cudem" ten grzech popełnię skoro nie spełnię żadnego warunku aby go popełnić. Jak powiem rozwódce dzień dobry, czy mogę zanieść zakupy, to już zgrzeszyłem? to jest to "okazja do grzechu"?
W każdym razie nie dzieje się to z automatu. Nie współżycie nie jest "usunięciem okazji do grzechu", lecz jest niegrzeszeniem przeciwko VI przykazaniu. Usunięciem okazji do grzechu jest np. spanie w innych pokojach albo w osobnych łózkach.
Oprócz tego konkubinat może łamać inne zakazy moralne, np. wprowadzać zgorszenie. Więc droga do rozgrzeszenia konkubentów jest długa i wcale nie sprowadza się tylko do braku seksu.
Jak napisałem: "Żeby móc dostać rozgrzeszenie, spowiednik musi uznać, że taka sytuacja jest usprawiedliwiona."
▒Mikołaj Gogol