Jezus w Asyżu

Komentarzy: 3

Joanna Bątkiewicz-Brożek Joanna Bątkiewicz-Brożek

publikacja 28.10.2011 07:02

Nigdy więcej przemocy! Nigdy więcej wojny! Nigdy więcej terroryzm! – wołał na zakończenie spotkania w Asyżu Benedykt XVI.

„Pokój i sprawiedliwość są nierozłączne – one muszą tworzyć przyszłość świata” – mówił buddysta Phra Phommolee. „My agnostycy, niewierzący, przyrzekamy szanować przekonania innych. Przyrzekamy, że razem z wierzącymi będziemy poszukiwać nowych dróg pokoju, podając sobie dłonie na jego znak” – podkreśliła reprezentantka ateistów. Ich obecność na spotkaniu w Asyżu była szeroko, ale pozytywnie komentowanym novum. Pytałam o to wielu uczestników spotkania. Bracia z Taize, obecni jak zawsze w Asyżu na spotkaniach międzyreligijnych, wyjaśnili mi, że to krok do przodu i pełen miłości gest obecnego papieża. Gest, dodam, daleko wybiegający w przyszłość, gest także – jak sądzę – głęboko misyjny. Subtelny, ale niewykluczone że przyniesie obfity owoc.

Jako ostatni przemówił Benedykt XVI: „Nigdy więcej przemocy! Nigdy więcej wojny! Nigdy więcej terroryzmu! W imię Boga niech każda religia przyniesie światu Pokój i Sprawiedliwość, Przebaczenie i Życie!” – zawiesiwszy głos, dodał poza przygotowanym tekstem: „Życie, które prowadzi nas do wieczności, życie wieczne”. Rozległy się owacje na stojąco.

Na zakończenie spotkania Papież w znanym wszystkim geście podniósł ręce do góry, jakby chciał przytulić każdego z osobna. Zerwały się owacje. Ale nieco onieśmielony aplauzem – zresztą w czasie całego spotkania wiwatowano głównie na jego cześć – w przyjacielskim geście poklepał po ramieniu stojącego po prawicy Bartłomieja I. Patriarcha Ekumeniczny natychmiast zareagował na papieskie „przynaglenie” i także i on wysunął dłoń w kierunku kipiącego entuzjazmem tłumu. Benedykt XVI, wyraźnie zadowolony, spojrzał na Rabina Rosena. Żyd uśmiechnął się od ucha do ucha i naśladując papieża, także on pomachał do zgromadzonych. To symboliczne porozumienie zainicjowane przez Benedykta XVI było gestem uznania, szacunku i niezwykłego wyczucia ze strony papieża. Ten (jak to komentowało w sali dla prasy wielu dziennikarzy) niezwykle skromny i aż onieśmielający przez to papież mówi do ludzi nie tylko słowami, ale i gestem, mimiką, postawą. Jakby chciał wydostać się z nałożonego mu na siłę „pancernego przebrania”. Gest poklepania po ramieniu stojących obok przywódców, ale i wcześniejsze, kiedy za każdym razem, gdy po złożeniu przyrzeczenia podchodzili do papieża wyznawcy innych religii, a on, mocno posunięty już wiekiem sędziwy papież, podrywał się na znak szacunku i wstawał, znaczyły więcej niż niejedno przemówienie. Jako chrześcijanka, katoliczka obserwowałam to ze wzruszeniem: tak z pewnością zachowałby się Chrystus. Ten, który z miłości i szacunku umywał innym nogi, Ten Który rozmawiał z innowiercami, odsuniętymi na margines ludźmi. Nie nachalnie, ale dyskretnie, jak Benedykt XVI, ale i Jan Paweł II, głosił całym sobą Dobrą Nowinę całemu światu. Jezus 2000 lat temu i dziś w Asyżu, za pośrednictwem swojego ziemskiego Namiestnika. Czy nie tak rozwiewają się wszelkie wątpliwości i spory wokół Asyżu?

Warto przyjechać na kolejne spotkanie do Asyżu – jestem przekonana, że będzie – tu rozpraszają się wszelkie wątpliwości. Celem tych spotkań nie jest nawracać innych, rozmywać sens czyjejś religii. Tu chodzi o pokój, o los świata. O kres nienawiści i przemocy. A jak podkreślał Jan Paweł II, i co dalej czyni jego następca, w wielu zakątkach ziemi to religia stała się zaczynem niezgody, prowokatorem nienawiści. Ale jeśli wnikliwie przyjrzeć się gestom Papieży, uważny obserwator dostrzeże ciche wołanie, świadectwo Miłości. Ewangeliczne, misyjne, niewypowiedziane.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..