publikacja 26.04.2013 12:04
Czy czytając dzisiejsze gazety można widzieć dobro, które się budzi? Można. Wszystko zależy od punktu widzenia. Zapraszam na pozytywny przegląd prasy.
Dziennik Zachodni podejmuje sprawy trudne i porażające. Dzieci pierwszy kontakt z agresywną pornografią mają już w 6-8 roku życia, nastolatki używają jej najwięcej. „Pornografia internetowa wzmaga u dzieci seksualną agresję. Należy za wszelką cenę blokować im dostęp do tych treści.” Kto to powiedział? Zbigniew Lew-Starowicz. „Dziecko odbiera te obrazy jako naturalne, z przekonaniem, że świat seksu tak właśnie wygląda.” Jolanta Zmarzlik, Fundacja Dzieci Niczyje.
Nie, nie zamierzam się cieszyć z zalewu pornografii. Ale autorom tych wypowiedzi nie sposób zarzucić ideologii czy pruderii. Być może właśnie oni będą w stanie lepiej dotrzeć do tych, którzy mogą zdecydować o wprowadzeniu lepszej ochrony. Jedno jest pewne: problem istnieje i nie wolno go lekceważyć.
Kolejna sprawa i również Dziennik Zachodni. Kobieta wygrała odszkodowanie od Skarbu Państwa za gwałt dokonany przez policjantów. Szczerze podziwiam jej siłę walki o własną godność. Samo skazanie gwałcicieli zajęło pięć lat, sprawa o odszkodowanie kolejne pięć.
Chciałabym, by jej sukces dodał sił innym ofiarom przemocy. Chciałabym też, by ich otoczenie – w naszym kraju w dużej mierze złożone z chrześcijan – potrafiło udzielić im wsparcia. To także element świadectwa. Ten jest obowiązkowy.
W Rzeczpospolitej ciekawa informacja. Organizacje kupieckie chcą zakazu handlu w niedziele. Zamierzają zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy. Handel w niedzielę to społeczne zniewolenie – mówi prezes radomskiego Stowarzyszenia Kupców Polskich.
To nie jest nowość. W 2008 roku podpisano Przymierze na rzecz wolnej niedzieli, które sygnowały zarówno organizacje pracownicze jak i zrzeszające handlowców. Ale znów: cieszy, że z inicjatywą ustawodawczą występują najbardziej zainteresowani. Mam nadzieję, że znajdą poparcie. Zaznaczam: poparcie, nie próbę zawłaszczenia ich inicjatywy.
W Gazecie Wyborczej wywiad z Mają Ostaszewską. „Co z tego, że wyuczysz się francuskiego i umościsz w Paryżu, jeśli i tak w końcu przychodzi do Ciebie katyńska prababka? – pyta retorycznie aktorka.” Fajne zdanie, dobrze podsumowujące czym jest tożsamość i jakie miejsce ma w nim historia. To coś, co zmienia na zawsze, coś od czego nie da się uciec – ale i nie ma sensu uciekać. Nawet jeśli jest trudne, jeśli boli, jeśli nie pozwala żyć "bezproblemowo".
Jesteśmy tacy jak jesteśmy, gra w nas to, co gra. To nie oznacza, że musimy w tym utonąć, że determinuje nas i określa ostatecznie. Warto zauważyć to zdanie, zanim zacznie się wpychać ludzi w szufladki. Rzadko kto w nich się mieści. Chyba, że amputował sobie część własnej osobowości.
I w końcu – również w Gazecie - wywiad z człowiekiem, który dzięki technologii słyszy kolory, bo z racji choroby świat widziany jego oczami był czarno-biały. Wszczepiono mu urządzenie, które częstotliwość świetlną barwy zamienia na częstotliwość dźwięku. Jak brzmią obrazy mistrzów? Jaki kolor ma muzyka Mozarta, a jaki Beethovena? Mozart jest żółty a Beethoven fioletowo-niebieski – mówi Neil Harbisson. A fioletowy to niebezpieczny kolor: brzmi agresywnie, bardzo wysoko – dodaje w innym miejscu.
Nie odbieramy kolorów jako dźwięki ani dźwięków jako kolory, ale informację, którą wnoszą, dostajemy. W ten lub inny sposób. I cieszę się, że nauka umożliwia człowiekowi odbieranie zmysłami dotychczas niedostępnego elementu rzeczywistości.