No właśnie. Wszelkimi sposobami unika papież tego wątku. Więc może należy się w końcu zachować się poważnie. Nie róbmy sobie żartów i w tej sprawie, bo może się to źle skończyć dla nas wszystkich. I nie zmieniajmy doktryny Kościoła. Kardynałowie powinni wezwać papieża do sprostowania wadliwej adhortacji.
"Papież odnosi się w wywiadzie także do debaty wokół adhortacji "Amoris laetitia". Powyższe omówienie nie obejmuje tego wątku, ponieważ zostało przygotowane nie w oparciu o oryginalny tekst..." -czy to tak trudno przeczytać coś ze zrozumieniem?!
"...[papież] dodaje, że najlżejsze grzechy to grzechy ciała, ponieważ ciało jest słabe..." - i wszystko jasne! Można z tego wnioskować, że cudzołóstwo i nierząd to najlżejsze grzechy - są to przecież "grzechy ciała". Zatem drugi związek po rozwodzie, czy związek nieślubny nie jest - według takiej gradacji grzechów - grzechem ciężkim, a to prowadzi z kolei do uznania, że Komunia dla cudzołozników jest dozwolona.
A Ty TomaszuL jesteś najlepszy w czytaniu ze zrozumieniem o pouczaniu innych. Moje gratulacje.Czy jesteś rzecznikiem Franciszka i wiesz co miał na myśli mówiąc o "grzechach ciała"? Zatem czekamy na interpretację..
I to cała Twoja odpowiedź? Jak nie chcesz wyjaśnić co Ty rozumiesz przez Franciszkowe "grzechy ciała" to przynajmniej nie krytykuj innych za "brak umiejętności czytania ze zrozumieniem"
Hola, hola - zagalopowałeś(aś) się !!! Już Twój wywód świadczy, że to nie ciało grzeszy tylko umysł, który cudzołóstwo i nierząd z góry dopuszcza i można w nim trwać. Nie tędy droga. To właśnie jest GRZECH UMYSŁU !!!
Jeśli cudzołóstwo i nierząd to lekkie grzechy to znaczy, że można śmiało do Komunii bez spowiedzi. Wystarczy spowiedź powszechna, na początku Mszy świętej, która gładzi lekkie grzechy.
<<Jeśli cudzołóstwo i nierząd to lekkie grzechy to znaczy, że można śmiało do Komunii bez spowiedzi. Wystarczy spowiedź powszechna, na początku Mszy świętej, która gładzi lekkie grzechy.» Grzechy przeciwko 6. przykazaniu, o ile są w pełni świadome i dobrowolne, są z zasady grzechami ciężkimi. Ojciec święty miał zapewne na myśli to, o czym Katechizm podaje w punkcie 1858, a mianowicie, że nawet grzechy ciężkie są stopniowalne, o czym zresztą mówi sam Pan wprost w J 19,11. Grzechy ciała o jakich mówi Ojciec święty, to, jak sądzę grzechy ze słabości, na przykład w skutek niezawinionego poruszenia zmysłowego, któremu człowiek uległ, w przeciwieństwie do grzechów ze złości. Najcięższy jest grzech popełniony ze złości, w wyniku świadomego wyboru zła jest najcięższy /KKK 1860/.
I oto mamy nową interpretację dekalogu: gdy np.ktoś mi niebezpiecznie zajedzie drogę, a ja krzyknę w złości"co za tuman za kierownicą!", to mam większy grzech niż zatwardziały cudzołożnik, który ma "niezawinione poruszenia zmysłowe".
Jeszcze a propos "grzechów ze słabości, na przykład w skutek niezawinionego poruszenia zmysłowego, któremu człowiek uległ". Powiedz Polsce zgwałconej w Rimini, że jej oprawcy mieli "niezawinione poruszenia zmysłowe", zatem nic wielkiego się nie stało, taka mała słabość. Oto dokąd AD2017 doszli niektórzy w fałszowaniu Dekalogu i Ewangelii, w imię fałszywego miłosierdzia.
Nie zrozumiałeś. Sytuacja, o której piszesz generalnie będzie właśnie sytuacją grzechu ze słabości: uczyniłeś co prawda niewielkie zło, ale pod wpływem (w tym wypadku nawet) słusznego gniewu. Zatwardziały grzesznik grzeszy ze złości. Nie chodzi to co potocznie rozumiemy przez złość (rodzaj gniewu, wzburzenia), tylko o przylgnięcie sercem do zła, o świadomy wybór zła. Grzechy ze słabości odnoszą się raczej do słabości naszej natury. Jeśli chodzi o 6 przykazanie, to mniejszym grzechem będzie, jeśli przez przypadek natrafię w telewizji na scenę nieczystą i mimo wezwania sumienia dam się ponieść zmysłom zwlekając z przełączeniem, a czym innym gdy specjalnie takich treści szukam.
Kluczysz, używasz wielosłowia, a według katolickiej teologii moralnej rzecz jest prosta: każde zlamanie 6.przykazania jest z definicji grzechem ciężkim. W podanym przez Ciebie przypadku grzechem nie jest doznanie podniecenia na widok sceny w TV, ale jest nim zwlekanie z wyłaczeniem odbiornika w tym momencie, chociaż dobrze wiesz jak się skończy. Zatem w razie takiej sceny w tv: 1.wzbudź akt strzelisty, 2.wyłącz tv, 3.dź pobiegać w deszczu/na mrozie, wyszoruj podłogę na kolanach albo ćwicz pompki. Pokusa odejdzie, grzechu unikniesz i zrobisz dobry uczynek. Wiara katolicka to jest stala praca nad sobą i walka ze sswoimi labościami, a nie mgliste mrzonki o doskonałości i puste dywagacje czy grzech ciężki jest lekko ciężki, lekkopółśrednio ciężki czy ciężko ciężki.
"według katolickiej teologii moralnej rzecz jest prosta: każde zlamanie 6.przykazania jest z definicji grzechem ciężkim" Nie jest o oczywiście prawda. Po pierwsze obecnie mówimy o grzechu śmiertelnym. A po drugie muszą zachodzić łącznie trzy warunki, aby grzech stał się śmiertelny - materia, świadomość i dobrowolność. Jedynie co jest pewne, to że cudzołóstwo ma materie grzechu śmiertelnego (tak jak każde przykazanie Dekalogu).
@lejek Przyjacielu, nigdzie nie napisałem czy będzie to grzech ciężki czy powszedni, odnosiłem się do tego, że nawet grzechy ciężkie są stopniowalne pociągając mniejszą lub większą winę o czym poucza katechizm. Natomiast co do 6 przykazania, to nie jest ono wyjątkiem i jak w każdej materii, nawet gdy sama jest poważna potrzeba jeszcze wystarczającego uświadomienia sobie zła i jego wielkości oraz zgody na tyle wolnej by czyn wyborem. Nawet komputerom analiza pewnych operacji zajmuje określony czas, a do tego nie podlegają one mechanizmom wpisanym w ciało, takim jak hormony. Z tego co mi wiadomo taka jest od zawsze nauka katolicka, jeśli temat bardziej Cię interesuje odwiedź na przykład tą stronę http://www.teologia.pl/m_k/zag06-4g.htm
@lejek, przyszedł mi na myśl taki obraz, który może pomoże mi wyjaśnić o co chodzi w słabości. Wyobraź sobie, że pielęgniarka robiąca Ci zastrzyk przez pomyłkę producenta, który umieścił złą substancję we fiolce zamiast środka uspokajającego podała Ci sporą dawkę adrenaliny. Ta, błyskawicznie zrobiłaby swoje, w wyniku czego byś, przesadnie reagując na ukłucie dotkliwie ją pobił. Czy jednak działałeś w sposób wolny? No nie do końca, bo tak na prawdę jesteśmy trochę bezbronni wobec mechanizmów wpisanych w ciało. Kwestia rozmiaru odpowiedzialności zależy wtedy w dużej mierze od tego jak do tego pobudzenia doszło, czy było to coś czego szukałem lub chociaż zgadzałem się na to, czy raczej wynikło z jakichś okoliczności. Inny przykład: natykasz się na pedofila krzywdzącego twoje dziecko, ponosi cię i robisz mu poważną krzywdę, o wiele większą niż potrzebna by obronić dziecko, a jego zatrzymać czy jednak koniecznie zgrzeszyłeś ciężko? To zależy na ile w swoim działaniu byłeś wolny. Tak do końca wiesz to tylko Ty i Pan Bóg. I to samo dotyczy wszystkich innych instynktów, uczuć. Jeśli starasz się żyć w czystości i współpracując z łaską Bożą zwalczać pokusy, a nawet okazje do nich, to jeśli wybudzisz się w nocy ze snu nieczystego z rozpalonymi uczuciami w skutek czego o chwilę za długo zatrzymasz się nad wspomnieniem tego snu, to całkiem możliwe, może że naruszyłeś 6 przykazanie, że twój grzech nie jest ciężki i warto o to spytać spowiednika.
@Lejek, i druga sprawa, grzechy ciężkie na prawdę są stopniowalne (kiedyś sam się upierałem, że ciężki to ciężki i koniec, ale z czasem zrozumiałem, że było to po to aby umniejszyć swoją winę). Zobacz samo cudzołóstwo: mimo, że akt taki heteroseksualny jak i homoseksualny co do zasady będzie grzechem ciężkim, to jednak ten homoseksualny będzie o wiele cięższym grzechem, wręcz wołającym o pomstę do nieba. Bo choć oba odnoszą się do tego samego przykazania i są nawet bardzo podobne, to akt homoseksualny jest dodatkowo skierowany przeciwko samej naturze człowieka, przeciwko podstawowemu planowi Boga dla zbawienie człowieka. Dlatego właśnie w przypadku grzechów ciężkich, wyznając je, należy podać istotne okoliczności zmieniające ich ciężar, jak tu, że było to nie tylko cudzołóstwo.
@Gość - nie trzeba aż tak daleko szukać. Wystarczy sytuacja współżycia np. narzeczonych, którzy się kochając współżyli kontra zdrada małżeńska, czy uprawianie seksu byle z kim.
@Tomasz, nie czuję się kompetentny by to rozstrzygać, ale mi się nie wydaje, że jak się kogoś kocha, to się go do piekła nie ciągnie ze sobą, więc jeśli współżyli, to należy zapytać czy się na pewno kochają. Gdyby narzeczony przegrał w kasynie mieszkanie narzeczonej albo przepił ją w karty, to sprawa jego uczuć raczej nie pozostawiała by wątpliwości, a jeśli ryzykuje jej karą wieczną, to są wątpliwości...?
@Tomasz, jak to przemyślałem i mogę być szczery, to muszę dodać, że w samej istocie wydaje mi się cudzołóstwo z narzeczoną czymś bardziej złym niż z jakąś postronną rozwiązłą osobą. Po pierwsze im ten kogo krzywdzimy jest nam bliższy, tym grzech jest większy, bo bardziej uderza przecież w porządek miłości, do którego jesteśmy zobowiązani. Czymś groszym jest przecież uderzenie matki czy okradzenie babci niż osoby całkiem obcej. Druga sprawa to zgorszenie, które pewnie będzie większe w przypadku narzeczonej, niż jakiejś przypadkowej rozwiązłej osoby, dla której to normalka.
Jeśli tak trzymasz się wykładni prawa, to niestety nie masz racji Gościu, choćby w tym względzie, że sytuacja zdrady jest cudzołóstwem, a sytuacja współżycia z narzeczoną cudzołóstwem nie jest - jest natomiast nierządem. Cudzołóstwo bowiem to akt współżycia osób, z których przynajmniej jedna jest związana małżeństwem z inną osobą. Więc patrząc literalnie współżycie przed ślubem cudzołóstwem nie jest - choć stanowi oczywiście duże nieuporządkowanie i jest grzechem przeciwko szóstemu przykazaniu. Dlatego też Twój przykład z matką jest nietrafiony, bo materia jest inna w przypadku cudzołóstwa i nierządu (a przy uderzeniu matki i obcej osoby materia jest ta sama). Druga sprawa - współżycie z narzeczoną jest jednak mimo wszystko bardziej ukierunkowane na relację niż współżycie z obcą osobą "w celu osiągnięcia przyjemności seksualnej" - ale to już zabawa w subtelności - chyba nie ma sensu roztrząsać, który grzech ciężki jest "mniej ciężki".
co do scen "poruszających" w telewizji lepiej było nawet za komuny pornografii i przemocy nie dawano bo obowiązywała cenzura, zboczeniec musiał się bardziej wysilić dla zdobycia materiałów, po '89 cieszyli się z wolności i jakoś też nie zadbano o zapisy ustawowe, tak by nie było okazji do omawiania grzechu z nie przełączenia, o małolatach i skutkach nie przełączenia nie mówiąc, dla nas nawet bliższy byłby temat niż franciszkowe dylematy o wadze grzechów ze słabości ciała a omijany
jak zwykle bezsensowny wpis podważający sedno czyjegoś wpisu, nie komuno wróć, tylko czasem w poprzednim systemie były rzeczy sensowniej zrobione niż w naszym postępowszym
Co to za usprawiedliwianie. Ciało jest słabe? A wola też jest słaba... i dokąd my w ten sposób dojdziemy, do pobłażania grzechowi. Bo ogólnie człowiek jest słaby i papież też jest słaby, a przykazania wymagające... i tak możemy sobie gadać i gadać i gadać... a im człowiek słabszy tam Szatan silniejszy.
od razu zakładasz złą wolę Papieża (czy już naprawdę nikt nie mówi Ojciec Święty?)... To nie jest usprawiedliwianie, tylko hierarchizowanie. Papież nie mówi tego po to, żeby usprawiedliwiać grzech, tylko żeby grzech odsłonić i nazwać po imieniu - tylko ma na myśli ten drugi grzech, grzech złości, zawiści, nienawiści, który okazuje się całkowicie przysłonięty tematyką seksualności. Koniec końców papież robi dokładnie to, o co go oskarżasz, że nie robi - czyli walczy z pobłażliwością wobec grzechu.
Franciszek ma rację: "Nowoczesność" zastępuje, i to systematycznie, fakty (byt, prawda) dowolną wolą. Przykładem jest Pippi Langstrumpf, która sobie świat według widzimisię wymyśla, 2x2=6, 9, byle nie 4! Co u dzieci jest zabawne, u dorosłych jest co najmniej pomyłką a nawet zbrodnią. Dzieje sie tak od rewolucji francuskiej markiza de Sade, ale od ok. 50 lat proces ten galopuje i co dziwo, masy sie tym głębokim upadkiem cywilizacji zachwycają. Inżynieria społeczna w akcji.
Komunia jest dla grzeszników, a zatem i dla cudzołożników, o ile zawarcie drugiego małżeństwa w ogóle można nazwać cudzołóstwem. Kościół potrzebuje Vaticanum III. Im szybciej, tym lepiej. Bo Vaticanum II był dobry kiedyś, na stary dwubiegunowy świat.
-" Papież dostrzega wielkie zagrożenie dla kaznodziejów i wykładowców, polegające na bylejakości, potępiającej tylko te formy niemoralności, które sytuują się „poniżej pasa”. -
Czu już wiecie kaznodzieje, że skupianie się na grzechach "poniżej pasa" to zagrożenie i bylejakość? Grzechy ciała są teraz lekkie, czyli po masturbacji można od razu do Komunii, bez spowiedzi ?
a gdzie to Papież powiedział? cytujesz niby prześmiewczo - a jednak dobrze. Tylko trzeba podkreślić dla słabo widzących, co Ojciec Święty powiedział. A powiedział - idąc za Twoim własnym cytatem: SKUPIANIE SIĘ na grzechach "poniżej pasa" to zagrożenie i bylejakość.
a co ma dziecko do ułożenia sobie życia? Przepraszam za brutalne pytanie, ale sama ten wątek publicznie dyskutujesz... Posiadane dziecko nie jest elementem układania sobie życia, tylko żywą istotą - a Ty (przepraszam, ale tak to odebrałem) brzmisz, jakbyś go potrzebowała tylko do tego, żeby mieć życie poukładane zgodnie z własnymi wyobrażeniami...
A druga sprawa - co Ci zmieni, kogo to obchodzi? Na niemożność posiadania dzieci (naprawdę współczuję!) zainteresowanie ludzi ma niewielki wpływ...
"posiadanie dziecka nie jest ? elementem ułożenia sobie życia" a skąd się sam wziąłeś tatuś zamówił surogatkę, czy to nie jest jeden z dzisiejszych problemów większych niż papież gadający dziwne rzeczy, że dopasowanie się do wymagań zawodowych trudno pogodzić z założeniem rodziny
a ja mam żonę chorą psychicznie i nie daję już rady. Licytacja na to kto ma gorzej, jest bezcelowa. Z mojej perspektywy Twój problem jest mniejszy od mojego. Ty możesz wyjść z ukochanym, nawet bez dziecka. JA całymi dniami przesiaduję z nią w domu. Każdy ma krzyż jaki jest w stanie udźwignąć. Z boku może się wydawać to niesprawiedliwe i ja też tak czuję, ale ufam, że to ma sens mimo, że go nie widzę.
Przez 7 lat zajmowałam się osobą chorą i prawie nie wychodziłam z domu i dlatego wiem, że trzeba robić wszystko, aby móc wyjść. Jeśli człowiek siedzi cały czas w domu i nie wychodzi to nie może pomóc nikomu, a w końcu nawet nie może pomóc samemu sobie. Najlepsze wyjście, to próbować pomóc chorej osobie czy to przez leczenie farmakologiczne, czy duchowe (np. msze św. o uzdrowienie), ważne są modlitwy do Matki Najświętszej, jak najczęstsze komunie święte itd. Pan Jezus może ją uzdrowić.
Nie mam ukochanego. Dlatego nie mam też dziecka. A jeśli sama popadnę w chorobę psychiczną, czy inną, to nie będę miała męża, który się mną zaopiekuje... Nie licytuję się jednak z Tobą, tylko współczuję. A żonie życzę powrotu do zdrowia.
Anno Panno kim Ty jesteś?..... Czy zdajesz sobie sprawę, jak wielką wyrządzasz sobie i innym krzywdę posługując się cudzą tragedią i nieszczęściem?...Nie możność posiadania dzieci JEST nią......obyś nigdy nie była kobietą, która nie może być matką ....twoje zachowanie pozostawiam bez komentarza...
Brawo człowieku. Trafiłeś w sedno. Nie zazdroszczę Ci sytuacji ale zbudowała mnie Twoja wiara. Przyjdzie oddech, a potem zobaczysz i zrozumiesz wszystko.Lepsze to niż beztroskie życie które nie daje nic.
To nieprawda, że dostajemy krzyże, jakie możemy unieść. Dostajemy ciężary nie do udźwignięcia, przygniatające, przytłaczające, uniemożliwiające życie. Tak niestety jest, wystarczy się rozejrzeć po ludziach.
My sami, brakiem naszej wiary nakładamy na siebie ciężary nie do uniesienia, przygniatające, przytłaczające, uniemożliwiające życie. Gdy zawierzy się Bogu perspektywa naszych ciężarów zmienia się i to co wydawało się nie do udźwignięcia staje się lekkie i nie przytłacza.
...W krzyżu, cierpienie, w krzyżu Zbawienie, w krzyżu Miłości nauka, kto krzyz odgadnie , ten nie upadnie ...On ciebie wesprze, ocali...Tylko Ci, którzy zawierzą Chrystusowi dźwigającemu krzyż i umierającemu na krzyżu....prędzej czy później przeżyją radość poranka WIELKIEJ NOCY.... wymaga to bezgranicznego zaufania i wiary w sens naszego bólu i cierpienia....zawsze powtarzam, nie ma zła, którego Bóg nie przemieniłby w błogosławieństwo...Józef egipski jest tego przykładem......Natomiast Jezus Chrystus źródłem mocy i zwycięstwa nad tym, który chce nas przytłoczyć, upodlić i pozbawić godnego dźwigania krzyża....jest nim wąż starodawny , diabeł ojciec kłamstwa i poprawności wszelakiej, twórca multi kulti i nie tylko
TomaszL jeśli nie wiesz że mogą być ciężary do nie uniesienia, to się NIE WYPOWIADAJ!. Robisz krzywdę innym zrzucając winę na nich samych, że mają małą wiarę i sami sobie nakładają ciężary. Dlaczego to czynisz, człowieku?
"jeśli nie wiesz że mogą być ciężary do nie uniesienia" - z punktu widzenia wierzącego i ufającego katolika takich ciężarów nie ma. Z punktu widzenia poganina, ateisty i niewierzącego katolika często jakiś obiektywnie patrząc drobiazg staje się już ciężarem nie do zniesienia.
Być może Cię dotąd taki ciężar nie przygniótł, TomaszuL. I naprawdę nie ma takiego prostego przełożenia - jak to sugerujesz - pomiędzy brakiem wiary, cierpieniem, zawierzeniem i zmianą perspektywy. Ostrożnie (bo przecież niewiele o Tobie wiem) stawiam tezę, że skoro tak łatwo konstruujesz takie zdania, to wielkie cierpienie - takie właśnie nie do uniesienia - jeszcze przed Tobą.
Niedawno pisano o przypadku gwałconych chrześcijanek w Iraku, które po uwolnieniu się z rąk oprawców nie wytrzymały ciężaru i już na wolności popełniły samobójstwo. Ale według TomaszaL pewnie były w rzeczywistości pogankami i ateistkami?
"Ostrożnie (bo przecież niewiele o Tobie wiem) stawiam tezę, że skoro tak łatwo konstruujesz takie zdania, to wielkie cierpienie - takie właśnie nie do uniesienia - jeszcze przed Tobą. "
A może jest inaczej i jest już za mną? Może już odrobiłem zadanie domowe i wiem, ze jedyną drogą w cierpieniu jest powtarzanie jak mantra słów: bądź wola Twoja". A może wiem co znaczą te jakże ważne w chwilach cierpienia słowa: "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!"
Samobójstwo tych chrześcijanek to "nośne historie"? Powiedz to takim zmaltretowanym kobietom, zarzuć im, że same są sobie winne, bo "brakiem [..] wiary nałożyły na siebie ciężary nie do uniesienia" . To okrutne co piszesz. Z każdego bezużytecznego i krzywdzącego słowa będziemy rozliczeni, więc lepiej zamilcz.
@Gość - "Niedawno pisano o przypadku" - no właśnie pisano. Jako sensacje, bez faktycznego obiektywnego spojrzenia. A ja niedawno zamiast czytać medialne doniesienia miałem zaszczyt spotkać bardzo cierpiących i młodych i bardzo młodych i troche starszych. Cierpiących często beznadziejnie, bo mimo leczenia ich szanse na pełne wyzdrowienie wynosiły zero. A pisze zaszczyt ich spotkać, co jakoś ci tak cierpiący ludzie potrafili nie tylko pogodzić się z cierpieniem, ale też potrafili żyć bez publicznego użalania się na ciężar fizycznego bólu, który patrząc obiektywnie był zapewne większy niż nawet najtragiczniejsze gwałty.
z cierpieniem młodych też dziwne historie, spotkałam grupę młodych ludzi ze stowarzyszenia, młoda dziewczyna na wózku w sumie ciężkie życie pewnie pasmo samych zniechęcających doświadczeń, ale pogodna i sympatyczna jak niewiele zdrowych osób, natomiast matka, która się nią zajmowała nie zbyt fajna raczej nieprzystępna osoba, raczej że "bez kija nie podchodź" pomyślałam, że jakbym musiała z kimś takim przebywać 24/ na dobę to chyba bym się z tych toksycznych fluidów sama wpakowała na wózek, może nieraz taka "opieka" też nieźle blokuje proces rekonwalescencji
Co Ty wiesz o cierpieniu zgwałconych? Byleś zgwałcony? Naprawdę wiesz cokolwiek o cierpieniu psychicznym prowadzącym niejednokrotnie do depresji? Piszesz o ludziach którzy się nie użalają na "fizyczny ból". Zapewniam Cię, że ból psychiczny potrafi być stokroć silniejszy. Ale Ty oczywiście wiesz wszystko najlepiej.
No właśnie co ja wiem (pomijając jak zwykle dyskusje o mnie, a nie o meritum). Wiec.... nie wnikając w szczegóły, ale ktoś kto nie spotkał choćby jednej osoby z fizycznym bólem nowotworowym może pisać takie farmazony: "Zapewniam Cię, że ból psychiczny potrafi być stokroć silniejszy".
"Naprawdę wiesz cokolwiek o cierpieniu psychicznym prowadzącym niejednokrotnie do depresji?" - depresja to taka choroba cywilizacyjna bogatych ludzi, którzy zatracili Boga szukając szczęścia w ułudzie tego świata. bardzo szybko da się ja wyleczyć, gdy człowiek wyjdzie ze swojego prywatnego świata i zacznie pomagać innym, faktycznie fizycznie cierpiącym. Każdego, komu się wydaje że jego świat leży w gruzach i ma z tego powodu depresje zapraszam do pomocy choćby rodzicom ciężko chorych dzieci.
Według Ciebie ból psychiczny i depresja to "choroba cywilizacyjna bogatych ludzi, którzy zatracili Boga szukając szczęścia w ułudzie tego świata...".? ? ? Powtarzam, powiedz to kobietom zgwałconym i zniszczonym psychicznie przez INNYCH LUDZI, a nie z powodu "szukania szczęścia w ułudzie świata". . Szkoda z Tobą dyskutować. Wszystko wiesz lepiej o chorobach i pomocy innym . Napiszę szczerze: nie chciałabym mieć z Tobą do czynienia TomaszuL, a już szczególnie w przypadku choroby .
Nadal brniesz w jedne medialny przypadek, zamiast pooglądać się dookoła, zobaczyć jak wielu ludzi żyje, choć ich cierpienia są zdecydowanie większe. A to ze teraz wielu cierpi na tzw. depresje to zapewne wg Ciebie nie ma związku z bogactwem społeczeństw i porzucaniem wiary
TomaszL mam pytanie jesteś lekarzem z wykształcenia? ginekologiem , psychiatrą czy onkologiem? Bo wypowiadasz się już o wielu typach chorób. Jesteś lekarzem? Jakiej specjalności?
Kto przeżywa w swoim życiu Golgotę....oczywiście idąc swoją drogą krzyżową z Panem Jezusem, ten jest jak złoto najwyższej próby,wypróbowane w ogniu wiary, nadziei i miłości....Człowiek doświadczony ogniem zarówno bólu fizycznego jak i psychiczno-duchowego BEZ Miłości, Tego który nasz Krzyż uświęca Najświętszą Ofiarą Przenajświętszego Ciała i Krwi Swojej ......ponosi bez EUCHARYSTII klęskę bo NIE ODDAJE swojego, bólu, cierpienia i rozpaczy Bogu, tylko szatanowi, który tak jak Pana Jezusa w Ogrodzie Oliwnym również każdego cierpiącego człowieka kusi, nęka i przekonuje, że krzyż nie ma sensu...i cierpienie nic nie znaczy.....pamiętajmy, że diabeł boi się krzyża ale TYLKO CHRYSTUSOWEGO, tam został pokonany przez Miłość, która trzeciego dnia Zmartwychwstała....szatan wie, ze ludzkie Cierpienie przeżywane z Chrystusem i w Chrystusie zawsze jest dla niego i jego działań klęską.....boi się piekielnie promieni z obrazu Jezu ufam Tobie , bo to jest MIŁOSIERDZIE ratujące w sakramencie pokuty i pojednania, każdego cierpiącego i NAWRÓCONEGO GRZESZNIKA...
Czytając komentarze mam nieodparte wrażenie że mamy wielki kryzys katechezy, a zafiksowanie się wielu na punkcie jednego przykazania staje się dramatem współczesnych katolików. Myślę że w Polsce oprócz VI przykazania katolicy mają jeszcze problem z piątkową kiełbasą, ale za to fałszywe świadectwo czyli VIII przykazanie (choćby o nielubianych politykach) , czy gniew (czyt. V przykazanie) nie istnieją. Oczywiście nas jako katolicki naród nie dotyczy przykazanie X czy III bo w końcu kto by świętował niedzielę, czy też nie pożądał żadnej cudzej rzeczy.
Nie chodzi o samousprawiedliwienie, ale o pokazanie jak bardzo fiksujemy się na jednym, VI przykazaniu a nie widzimy choćby problemów z VIII. A przecież obmowa, oszczerstwo czy fałszywe informacje o kimś to współczesny chleb powszedni. Także wielu katolików.
Grzechy, które od pierwszych wieków chrześcijaństwa były uważane za najcięższe: morderstwo, cudzołóstwo i apostazja. Groziła za nie wieloletnia ciężka pokuta (np. 7 lat za cudzołóstwo) i mogły być odpuszczone tylko jeden raz. A Ty tu o fiksacji względem VI przykazania? w porównaniu z tym jak poważnie traktowano ten grzech kiedyś, można mówić, że teraz nikt już na serio nie przejmuje się tym grzechem. Można mówić o kompletnej znieczulicy i wypaczeniu sumienia, a już porównywanie cudzołostwa z obmową - kuriozum!
"porównywanie cudzołostwa z obmową - kuriozum! " 2479 Obmowa i oszczerstwo niszczą dobre imię i cześć bliźniego. Cześć jest świadectwem społecznym składanym godności człowieka i każdy ma naturalne prawo do czci, do dobrego imienia i do szacunku. Tak więc obmowa i oszczerstwo naruszają cnoty sprawiedliwości i miłości.
"Grzechy, które od pierwszych wieków chrześcijaństwa były uważane za najcięższe: morderstwo, cudzołóstwo i apostazja" A jak to w pierwszych wiekach chrześcijaństw było ze choćby spowiedzią? Albo z opisem grzechów przeciw np. VI przykazaniu?
jadał z celnikami bo do wyboru miał żydów wychowanych po faryzejsku więc z dwojga złego wybrał co wybrał, tamci chociaż się nie wywyższali i słuchali w dobrej wierze, co mówi
Nawiązując do tematu „ciężarów nie do uniesienia” to przede wszystkim Pan Bóg nie nakłada na nikogo żadnych ciężarów, lecz pomaga nam dźwigać ciężary, które niesiemy z powodu naszych grzechów i grzechów innych ludzi.
Nie róbmy sobie żartów z prawdy....i to mówi człowiek, który do dnia dzisiejszego nie odpowiedział na Dubia, który dzwoni ni stąd., ni zowąd do ludzi, spotyka się z hinduskimi wyznawcami reinkarnacji i czcicielami natury, nazywając ziemię matką, , o grzechach ciała mówi najlżejsze., w AL zachęca do subiektywizmu w ocenie grzechów potępionych przez Pana Jezusa , a usprawiedliwianych przez duszpasterstwo niesakramentalnych KK....wyklętego Lutra przyjmuje i gości z honorami w Watykanie....nie klęka przed tabernakulum i Najświętszym Sakramentem, a na kolanach myje i całuje stopy innowiercom....pochyla się i klęka przed poganami i heretykami, którzy odprawiają modły bliżej nieznane...nie czyni znaku krzyża i nie błogosławi , by nie urazić , czy się nienarazić czcicielom Bóg jedem wie czego, w kazdą niedzielę niezmiennie dzień dobry i do widzenia z Państwa KK rozbrzmiewa, jakby nie było katolickiego....związkami cywilnymi swawolących sodomitów nazywa, gdzie wszystkim wiadomo, ze związek cywilne w KK to są niesakramentalni .....
Pan Jezus robil to samo co Franciszek wiec co w tym dziwnego?Z faryzeuszami, celnikami i nierzadnicami jadal i ich nie potepial wiec kto tobie to prawo dal?A ty piszesz jabys byla "bebnem brzmiacym" tylko
Nie kłam gościu z 5:37.. Pan Jezus nie urządzał wspólnych modlitw z wyznawcami innych religii. Pan Jezus nie rozwadniał przykazań i nie głosił integracji i towarzyszenia grzesznikom w grzeszeniu, ale wzywał ich "idź i nie grzesz więcej". Jest jeszcze wiele różnic pomiędzy Panem Jezusem i Franciszkiem, doucz się sam.
Oj Gościu z 9:39, oj.... Ja się zgadzam z gościem z 5:37 (nota bene nauczylibyście się może ników uzywać)....
Po pierwsze, Pan Jezus modlił się z wyznawcami innych religii. Z Żydami. Bo sam był (i w sumie jest) Żydem. Po drugie, niektóre przykazania zinterpretował tak, że Ty uznałbyś to za rozwadnianie. Np. przepisy dotyczące czystości rytualnej, zachowywania prawa szabatu i parę innych by się znalazło.
Jezus faktycznie nie "głosił integracji" (cokolwiek to znaczy) i towarzyszenia grzesznikom w grzeszeniu, choć np. do Zacheusza poszedł, jak jeszcze się nie nawrócił, prawda? Ale też papież Franciszek wcale do tego nie wzywa. To Twoje złośliwe posądzenie....
A jeśli ktoś uważa, że papież Franciszek popiera grzech jest po prostu w błędzie.
Bezimienny, skoro Pan Jezus modlił się z Żydami, a sam był Żydem, to NIE modlił się z wyznawcami innych religii. Po drugie przepisy dotyczące czystości rytualnej to nie były przykazania, a "przepisy wykonawcze", więc nie opowiadaj, że Pan Jezus rozwadniał przykazania.
Chciałem tylko przypomnieć, co mówiła św. Hiacynta z Fatimy. Usłyszała ona od Matki Bożej, że najwięcej ludzi idzie do piekła z powodu grzechów przeciw czystości. Oczywiście musimy być czujni także w innych dziedzinach.
Chciałem tylko przypomnieć, że Ratzinger w swojej ocenie objawień z Fatimy jasno powiedział, że nie wiadomo co pochodzi od Boga a co dzieci sobie wymyśliły. A Hiacynta robiła jakąś kwerendę w piekle?? KK nawet się nigdy nie wypowiedział na temat potępienia Judasza (jasno powiedziano że nie wiadomo czy został potępiony bo o nikim tego nie możemy powiedzieć na pewno), a ta wie lepiej od całego KK że w piekle jest najwięcej ludzi z powodu nieczystości??? Mało mnie interesują wymysły Hiacynty.
Nie jest o oczywiście prawda.
Po pierwsze obecnie mówimy o grzechu śmiertelnym.
A po drugie muszą zachodzić łącznie trzy warunki, aby grzech stał się śmiertelny - materia, świadomość i dobrowolność. Jedynie co jest pewne, to że cudzołóstwo ma materie grzechu śmiertelnego (tak jak każde przykazanie Dekalogu).
Druga sprawa - współżycie z narzeczoną jest jednak mimo wszystko bardziej ukierunkowane na relację niż współżycie z obcą osobą "w celu osiągnięcia przyjemności seksualnej" - ale to już zabawa w subtelności - chyba nie ma sensu roztrząsać, który grzech ciężki jest "mniej ciężki".
To nie jest usprawiedliwianie, tylko hierarchizowanie. Papież nie mówi tego po to, żeby usprawiedliwiać grzech, tylko żeby grzech odsłonić i nazwać po imieniu - tylko ma na myśli ten drugi grzech, grzech złości, zawiści, nienawiści, który okazuje się całkowicie przysłonięty tematyką seksualności.
Koniec końców papież robi dokładnie to, o co go oskarżasz, że nie robi - czyli walczy z pobłażliwością wobec grzechu.
Czu już wiecie kaznodzieje, że skupianie się na grzechach "poniżej pasa" to zagrożenie i bylejakość? Grzechy ciała są teraz lekkie, czyli po masturbacji można od razu do Komunii, bez spowiedzi ?
Posiadane dziecko nie jest elementem układania sobie życia, tylko żywą istotą - a Ty (przepraszam, ale tak to odebrałem) brzmisz, jakbyś go potrzebowała tylko do tego, żeby mieć życie poukładane zgodnie z własnymi wyobrażeniami...
A druga sprawa - co Ci zmieni, kogo to obchodzi? Na niemożność posiadania dzieci (naprawdę współczuję!) zainteresowanie ludzi ma niewielki wpływ...
Gdy zawierzy się Bogu perspektywa naszych ciężarów zmienia się i to co wydawało się nie do udźwignięcia staje się lekkie i nie przytłacza.
Z punktu widzenia poganina, ateisty i niewierzącego katolika często jakiś obiektywnie patrząc drobiazg staje się już ciężarem nie do zniesienia.
A może jest inaczej i jest już za mną? Może już odrobiłem zadanie domowe i wiem, ze jedyną drogą w cierpieniu jest powtarzanie jak mantra słów: bądź wola Twoja".
A może wiem co znaczą te jakże ważne w chwilach cierpienia słowa: "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!"
To okrutne co piszesz. Z każdego bezużytecznego i krzywdzącego słowa będziemy rozliczeni, więc lepiej zamilcz.
A ja niedawno zamiast czytać medialne doniesienia miałem zaszczyt spotkać bardzo cierpiących i młodych i bardzo młodych i troche starszych. Cierpiących często beznadziejnie, bo mimo leczenia ich szanse na pełne wyzdrowienie wynosiły zero.
A pisze zaszczyt ich spotkać, co jakoś ci tak cierpiący ludzie potrafili nie tylko pogodzić się z cierpieniem, ale też potrafili żyć bez publicznego użalania się na ciężar fizycznego bólu, który patrząc obiektywnie był zapewne większy niż nawet najtragiczniejsze gwałty.
bardzo szybko da się ja wyleczyć, gdy człowiek wyjdzie ze swojego prywatnego świata i zacznie pomagać innym, faktycznie fizycznie cierpiącym. Każdego, komu się wydaje że jego świat leży w gruzach i ma z tego powodu depresje zapraszam do pomocy choćby rodzicom ciężko chorych dzieci.
Szkoda z Tobą dyskutować. Wszystko wiesz lepiej o chorobach i pomocy innym . Napiszę szczerze: nie chciałabym mieć z Tobą do czynienia TomaszuL, a już szczególnie w przypadku choroby .
A to ze teraz wielu cierpi na tzw. depresje to zapewne wg Ciebie nie ma związku z bogactwem społeczeństw i porzucaniem wiary
Myślę że w Polsce oprócz VI przykazania katolicy mają jeszcze problem z piątkową kiełbasą, ale za to fałszywe świadectwo czyli VIII przykazanie (choćby o nielubianych politykach) , czy gniew (czyt. V przykazanie) nie istnieją.
Oczywiście nas jako katolicki naród nie dotyczy przykazanie X czy III bo w końcu kto by świętował niedzielę, czy też nie pożądał żadnej cudzej rzeczy.
A o I i II przykazanie strach się zapytać.
2479 Obmowa i oszczerstwo niszczą dobre imię i cześć bliźniego. Cześć jest świadectwem społecznym składanym godności człowieka i każdy ma naturalne prawo do czci, do dobrego imienia i do szacunku. Tak więc obmowa i oszczerstwo naruszają cnoty sprawiedliwości i miłości.
"Grzechy, które od pierwszych wieków chrześcijaństwa były uważane za najcięższe: morderstwo, cudzołóstwo i apostazja"
A jak to w pierwszych wiekach chrześcijaństw było ze choćby spowiedzią? Albo z opisem grzechów przeciw np. VI przykazaniu?
Po pierwsze, Pan Jezus modlił się z wyznawcami innych religii. Z Żydami. Bo sam był (i w sumie jest) Żydem. Po drugie, niektóre przykazania zinterpretował tak, że Ty uznałbyś to za rozwadnianie. Np. przepisy dotyczące czystości rytualnej, zachowywania prawa szabatu i parę innych by się znalazło.
Jezus faktycznie nie "głosił integracji" (cokolwiek to znaczy) i towarzyszenia grzesznikom w grzeszeniu, choć np. do Zacheusza poszedł, jak jeszcze się nie nawrócił, prawda? Ale też papież Franciszek wcale do tego nie wzywa. To Twoje złośliwe posądzenie....
A jeśli ktoś uważa, że papież Franciszek popiera grzech jest po prostu w błędzie.