• gut
    05.03.2014 19:40
    Bardzo cieszą te słowa.
  • mamakatarzyna
    05.03.2014 19:49
    Jak ja "kocham" w teologii słowo doktryna. Nieodmiennie kojarzy mi się z ideologia i partią. Ono tak pasuje do Ewangelii i Magisterium Kościoła jak pięść do nosa.
    • nonie
      05.03.2014 21:47
      Współczuję skojarzeń.
      • mamakatarzyna
        06.03.2014 09:55
        Moje skojarzenia wynikają z takich określeń jak: "doktryna wojenna", "doktryna polityki zagranicznej", "doktryna Breżniewa" itd. Jest oczywiście w słowniku "doktryna religijna", ale to określenie nie oddaje sensu wyznawanych prawd wiary i niektórym w związku z tym myli się ideologią z religią. Naprawdę trzeba je używać w odniesieniu do Nauczania Kościoła?
    • nonie
      06.03.2014 19:18
      Doktryna jako taka, wg słownika języka polskiego PWN, to "system sądów, założeń i poglądów z określonej dziedziny wiedzy". Takie jest podstawowe znaczenie i nie widzę w nim nic niestosownego. To termin fachowy, powszechnie stosowany w religioznawstwie. A konotacje są spontaniczne i wynikają z osobistych doświadczeń, dlatego nie mogą mieć mocy powszechnie obowiązującej. Równie dobrze można by powiedzieć, że nie powinno się używać wyrażenia "sąd kościelny", bo sądy były też stalinowskie i hitlerowskie. Po prostu nie ma z czego robić afery.
      • mamakatarzyna
        06.03.2014 21:29
        To akurat wiem. Mam też słownik. O co innego mi chodziło, o desakralizację języka Nauczania Kościoła.
        Nie ma potrzeby stosowania go w przypadku mówienia o Nauczaniu Kościoła. Napisałam o swoich odczuciach i skojarzeniach, które nie tylko ja mam. Myślę, że w mówieniu do zwykłych wiernych warto o tym pamiętać. Tylko tyle.
        Pozdrawiam :-)
    • nonie
      06.03.2014 22:09
      Mnie się "doktryna" z niczym złym nie kojarzy, także nie wiem, o co chodzi, wręcz przeciwnie - to "mocne" słowo, ilustrujące spoistość przekonań. Nie jest to w żadnym wypadku "desakralizacja". Równie dobrze można oskarżyć o "desakralizacyjny" charakter wyrażenia takie jak "substancja", bo się kojarzy z chemią, czy "natura" bo z New Age. Skojarzenia to akcydens i nie należy się nimi przejmować - nic się nie wnosi, a tylko daje pożywkę freudystom:).

      Pozdrawiam również!
    • _jasiek
      09.03.2014 09:50
      _jasiek
      No i mamy nieszczęście zarzucenia nauczania łaciny i podstaw cywilizacji łacińskiej. Z łaciny doctrina to nauczanie, wiedza. Na tej samej zasadzie (wspólny łaciński rdzeń) można się przyczepić do Doktorów Kościoła, że się kojarzą z olejem rycynowym i lewatywą, jak u Szejka. Niewątpliwie jakieś siły antyewangelizacyjne pracują nad zohydzeniem tego słowa, dotyczy to też fundamentalizmu. Chcą Kościoła rozmytego, inaczej mówiąc amorficznego, bezpostaciowego. Warto tu przypomnieć tym co Nauczanie Soboru Watykańskiego Drugiego znają jedynie z obiegowych opinii, że Sobór po raz kolejny określił język łaciński jako język Kościoła. No ale złemu zależy na tym, żebyśmy mieli powtórkę z Wieży Babel a do Dokumentów Soboru by nikt nie zaglądał.
  • samamama
    05.03.2014 19:51
    Tak, znowu to samo: troskliwa miłość Kościoła do rozwiedzionych żyjących w NOWYCH ZWIĄZKACH.
    Oczywiście, bo wszyscy bez wyjątku rozwiedzeni wchodzą w nowe związki.
    Samotni-rozwiedzeni nie istnieją w statystykach Kościoła, a jeśli jeszcze ktoś taki się zdarzy, to trzeba by jak najszybciej zmienił stan cywilny to załapie się na "troskliwą miłość".
    • Artur
      05.03.2014 21:33
      Samotna-rozwiedzona osoba w kościele jest traktowana jak taka która żyje w wierności małżeństwu i może być otoczona nie tylko troskliwą miłością Kościoła jako wspólnoty ale także miłością Chrystusa w Komunii Świętej gdyż nie żyje w przywiązaniu do grzechu..
      • samamama
        07.03.2014 22:08
        "Troskliwa miłość Kościoła" do samotnych-rozwiedzionych to ładne hasełko i tylko tyle. Ja też mogę powiedzieć, że żywię do Ciebie, Arturze "troskliwą miłość"; i co z tego wynika? Nic, bo Cię nie znam.
    • Tomek
      05.03.2014 22:44
      Nasuwa się tu przypowieść o Miłosiernym Ojcu. "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy". Masz możliwość korzystać ze wszystkich skarbów Kościoła. Rozumiem skąd się może brać Twoja gorycz. Ale jeśli z tych skarbów skorzystasz, znowu możesz być szczęśliwa. Pokój Tobie.
      • do Tomka
        06.03.2014 08:24
        Lepiej mieć i drugiego małżonka i też korzystać ze "skarbów Kościoła", bo Miłosierny Ojciec - Kościół chce obdarzyć skarbami również rozwiedzionych w nowych związkach.
        Tak wynika ze wszystkich wypowiedzi kardynałów przygowotujących synod.
        A w Niemczech i Austrii już są kapłani którzy rozgrzeszają rozwodników w ponownych związkach. Po synodzie będzie tak i w Polsce. Rozwiedzeni-samotni będą sobie pluć w brodę, że byli tacy naiwni i wierni.
  • Zdziwienie
    06.03.2014 08:35
    Już doszło do tego, że cieszymy się, kiedy kardynał mówi jak katolik! Kiedy prefekt kongregacji nie neguje doktryny.
    To świadczy o ogromnym zamieszaniu w Kościele. Kto kocha Kościół, nie może tego bagatelizować. Tu nie wystarczy tylko wielka modlitwa, potrzebna jest też odwaga. A tej brakuje.
  • Monia
    09.03.2014 10:57
    W kwestii rozwiedzionych żyjących w nowych związkach jasno i precyzyjnie wypowiedział się Jezus Chrystus - to jest cudzołóstwo i grzech śmiertelny. Każdy kto chce żyć zgodnie ze Słowem Bożym będzie w tej kwestii słuchał Jezusa Chrystusa i kierował się w życiu Jego słowem, a nie wskazówkami tych, którzy negują Słowo Boże, aby przypodobać się ludziom.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg