• Atimeres
    09.12.2016 17:37
    >>obarczającymi wiernych ciężarami, których sami nie dźwigają.<<
    Chodzi mu o obowiązek wierności małżeńskiej i rodzenie dzieci?
    • Eliszebeth
      10.12.2016 06:22
      Wierność małżeńska ich także obowiązuje w pewnym sensie ;) (życie w czystości i wierność Chrystusowi i jego drodze samounicestwienia właśnie), natomiast rodzenie dzieci - cóż... z tego są włączeni raczej mężczyźni w ogóle, nie sami kapłani :)
    • Eliszebeth
      10.12.2016 06:22
      Wierność małżeńska ich także obowiązuje w pewnym sensie ;) (życie w czystości i wierność Chrystusowi i jego drodze samounicestwienia właśnie), natomiast rodzenie dzieci - cóż... z tego są włączeni raczej mężczyźni w ogóle, nie sami kapłani :)
    • Eliszebeth
      10.12.2016 06:25
      Myślę, że owe ciężary, których sami nie dźwigają to właśnie wymaganie od wiernych życia według zasad Jezusa, według zasad Chrześcijaństwa i Ewangelii, kiedy sami tego nie czynią. Taki ksiądz piętnuje grzeszników zamiast ich pocieszyć i przygarnąć do Chrystusa. Nie mówię i Franciszek też nie mówi o ile się nie mylę, aby powiedzieć osobie żyjącej w związku cywilnym: "Spoko, nic się takiego nie stało", tylko raczej: "Głowa do góry! Módl się o zmianę serca swojego, swojego małżonka, ja też będę modlił się za was, abyście pobrali się po chrześcijańsku i żyli odtąd w radości Boga"
      • Gośćpo
        10.12.2016 09:04
        "taki ksiądz piętnuje grzeszników"
        przyjęłaś właśnie słownictwo Franciszka, że ksiądz PIĘTNUJE grzeszników, zamiast ich "pocieszyć i przygarnąć".
        Zobacz jacy byli kiedyś spowiednicy, a jacy są teraz, jakie były dawniej pokuty, a jakie są dzisiaj. Gdyby owa postulowana łagodność i czułostkowość w konfesjonale była cudownym panaceum na grzeszników, to dzisiaj ludzie powinni grzeszyć o połowę mniej niż dawniej, gdy spowiednicy byli surowi. A czy tak jest?
      • Eliszebeth
        10.12.2016 14:42
        Nie wiem. Wiem tylko, że kiedy ja załamana własną grzesznością szłam do spowiedzi i chciałam wrócić na łono Kościoła, (mimo że póki mąż się nie nawróci i nie weźmiemy ślubu kościelnego nie mogę w pełni uczestniczyć w życiu), to nie potrzebowałam, żeby ktoś na mnie grzmiał z ambony, czy z konfesjonału. Nie potrzebowałam, żeby wtarł mi w twarz moją nędzę. Potrzebowałam, żeby powiedział: "Wyszło źle, ale Chrystus o Tobie pamięta. Źle zrobiłaś, owszem, ale jeszcze możesz wszystko naprawić. Nie ustawaj w drodze. Modlę się za Ciebie." I na takiego kapłana trafiłam. Uważasz to za czułostkowość i zbytnią pobłażliwość? Nic w konfesjonale nie jest, jak to określiłeś, "cudownym panaceum na grzeszników". Konfesjonał to nie miejsce zapobiegania grzechom, ale miejsce odpuszczania grzechów. Ale odpuszczać też trzeba umieć. Jak Jezus. Z miłością.
      • Kocór
        10.12.2016 17:25
        CO Św. Ojciec Pio mówił odnośnie Sakramentu Pojednania. Jeden z zakonników opowiadał: „Pewnego dnia Ojciec Pio nie dał rozgrzeszenia penitentowi mówiąc mu: „Jeśli pójdziesz się wyspowiadać do innego kapłana, zabierz rozgrzeszenie, które otrzymasz i idź do piekła razem z nim„. Uważał On, że sakrament pokuty jest bezczeszczony przez ludzi, którzy nie chcą zmienić swojego życia. Pozostają oni winni przed Bogiem
        Pewnego dnia mężczyzna przyszedł do spowiedzi do Ojca Pio w St. Giovanni Rotondo. Było to pomiędzy 1954 i 1955 rokiem. Kiedy skończył wyznanie swoich grzechów Ojciec Pio powiedział: „Czy jest coś jeszcze? „Mężczyzna odpowiedział, „Nie Ojcze”. Ojciec Pio powtórzył pytanie: „Czy jest coś jeszcze?” „Nie Ojcze”.
        Po raz trzeci Ojciec Pio spytał go: „Czy jest coś jeszcze? Przy trzeciej negatywnej odpowiedzi eksplodował jak huragan. Z głosem Ducha Świętego Ojciec Pio ryknął: „Odejdź! Odejdź! Jesteś niereformowalny z powodu swoich grzechów!”.
        Mężczyzna wpadł w osłupienie również ze wstydu, ponieważ miał przed sobą bardzo wielu ludzi. Próbował coś odpowiedzieć, lecz Ojciec Pio odrzekł: „Bądź cicho, gawędziarzu, dosyć się nagadałeś, teraz ja chcę mówić. Czy to prawda, że chodzisz na dyskoteki?” – „Tak Ojcze” – „Czy wiesz, że taniec jest zaproszeniem do grzechu?”PRZEKLEŃSTWA.Pierwszy mężczyzna przystąpił do spowiedzi, lecz Ojciec Pio odesłał go z niczym. Dotknęło to również kierowcę. Próbował on rozmawiać z Ojcem Pio: „Byłem zły.” Lecz Ojciec Pio wrzasnął: „Łajdak! Przeklinałeś naszą Matkę! Co zrobiła ci Nasza Pani?” I odesłał go również z niczym.
        Mówił: „Rozwód jest paszportem do piekła„ .Czy takie mocne słowa można usłyszeć teraz od kapłana? Niektórym penitentom na pewno by nie zaszkodziło!
      • Gość
        10.12.2016 19:11
        Eliszebet - spowiednik był łagodny i zapewnił cię o swojej modlitwie. To pięknie, ale ty nadal żyjesz w śmiertelnym grzechu. Powiedział ci to, czy tylko uciszył sumienie? Nie powiedział ci o ewentualnym ślubie jednostronnym?
      • Eliszebeth
        11.12.2016 08:13
        Nie chcę ślubu jednostronnego. To będzie skreślenie mojego męża na straty. On poczuje się w tym momencie wolny, a ja zwyczajnie zdejmę z siebie i z niego ciężar. Nie. To nie jest dobre rozwiązanie. Kiedy płaczę gdy ludzie idą do Komunii, bo ja nie mogę, to płacę Bogu za swój grzech zgody na to cywilne małżeństwo. Kiedy w domu szlocham, bo czuję jak z mojego serca pozbawionego Wody Żywej został już tylko proch i popiół, to płacę Bogu ofiarę za nawrócenie mojego męża. On widzi mój ból, przeżywa go częściowo razem ze mną. Ta ofiara nie pozostanie bezowocna i jednocześnie żadna pokuta nie będzie cięższa od tej nałożonej przez Boga prawami Kościoła - niemożnością przyjęcia Komunii. Wziąć ślub cywilno-kościelny to jak powiedzieć, że nie zależy mi na jego zbawieniu, jakby było mi obojętne to, że on idzie na zatracenie. Mogę mieć różne wątpliwości, ale w tym nie. Wiem, że to jest moja droga i moja ofiara-pokuta. Oddaję to wszystko Bogu razem z żarliwą modlitwą, a On nie osieroci mnie w tych modlitwach i nie zostawi samej z tym ciężarem.
      • Eliszebeth
        11.12.2016 08:14
        Aha, nie odpowiedziałam na pytanie: tak, ksiądz mówił mi o takiej możliwości, wyjaśniłam mu dlaczego nie chcę tego robić, a on to przyjął i uznał wartość takiej ofiary. Ponieważ to mój stały spowiednik, więc jego słowo traktuję jak słowo, które wypowiedziałby do mnie sam Jezus.
      • sp
        11.12.2016 14:08
        @Eliszebeth, jeśli mogę coś doradzić, to chyba jest kwestia przemyślenia i przegadania takiego ślubu jednostronnego, aby właśnie druga strona nie poczuła się odtrącona, ale poczuła, że czyni takim aktem coś dobrego - nawet nieco się poświęca - dla osoby, którą kocha. Czasami trzeba pozwolić też innym pobyć wspaniałomyślnymi... i przyjąć to z pokorą, otwierającą jeszcze bardziej na drugiego i jego świat wewnętrzny. Znam dobrze pewne małżeństwo jednostronne, gdzie mąż, niegdyś zupełny ateista, w końcu przekonał się przynajmniej co do tego, że jednak Bóg jest - to małżeństwo moich Rodziców... Nie zachęcam oczywiście do kroków kierowanych emocjami, ale do przyjrzenia się sprawie i z takiej perspektywy. Pozdrawiam!
      • Gośćabc
        11.12.2016 18:15
        eliszebeth - natychmiast idx do innego spowiednika. Ten cię prowadzi na manowce, albo zmyślasz. Żaden normalny spowiednik nie powiedział by, ze życie w konkubinacie i czekanie aż twój partner zdecyduje się na slub - ma wartość ofiary.
      • Eliszebeth
        12.12.2016 07:12
        To nie jest konkubinat tylko małżeństwo cywilne i nie odzywaj się do mnie w ten rozkazujący sposób.
      • Eliszebeth
        12.12.2016 07:13
        Znam tez małżeństwo, które wiele lat żyło w ślubie cywilnym, aż w końcu mężczyzna, niegdyś zupełny ateista, nawrócił się i stał się gorliwym Katolikiem. To jest małżeństwo moich rodziców.
      • Eliszebeth
        12.12.2016 07:19
        Ok, widzę, że na portalu, który miał być portalem o WIERZE, na którym spodziewałam się znaleźć ludzi tak jak ja zakochanych w Bogu, jest raczej więcej takich, którzy są mądrzejsi i bardziej święci od samego Papieża. Jeśli myślicie, że cokolwiek na świecie dzieje się bez woli Boga i że Papież nie jest przez Niego natchniony i nie wypełnia Jego woli względem świata, to powodzenia, widać macie dużo zaufania do Boga i Jego namiestników, skoro aż musicie WY wskazywać im dobrą drogę. Idę szukać informacji jak usunąć konto. Wolę słuchać Boga i Kościoła niż faryzeuszy.
      • Gość
        12.12.2016 08:51
        Małżeństwo cywilne to inaczej konkubinat, albo cudzołóstwo. W Kościele nie ma innych małżeństw ,niż sakramentalne, każdy związek bez ślubu jest grzechem śmiertelnym.
        Miłość do Boga polega na przestrzeganiu Jego przykazań, w tym tego, które mówi "nie cudzołóż". Możesz uciekać z portalu i szukać ludzi, którzy Cię poklepią po plecach, ale czy o to Ci chodzi, czy o prawdę?
      • sp
        12.12.2016 12:39
        @Eliszebeth, zauważ jednak, jak wygląda sytuacja, którą opisujesz, w oderwaniu od Twoich uczuć i emocji, których nikt z nas, nawet najbardziej empatyczny, nie jest zdolny przeżywać przecież w takiej pełni jak Ty, a co jest w tym wypadku zarówno wadą jak i zaletą. Otóż wyłania się tego opisu obraz taki, że z miłości do mężczyzny (jak rozumiem szlachetnej w intencji, gotowej do poświęceń) kobieta odmawia jednak Bogu oraz sobie możliwości życia w pełnej komunii. Chciałem więc, w moim poprzednim komentarzu, zaproponować taki sposób podejścia do tego tej trudnej sprawy, w którym istniałaby szansa, by nikogo nie ranić: ani mężczyzny, ani Boga. Tylko tyle.
  • Gość
    09.12.2016 19:01
    Mnożą się ataki na kapłanów głoszących Ewangelię bez zniekształceń, na nauczających dziesięcioro przykazań. I tak należy interpretować ataki na surowość. Surowość jednak nie jest przeciwieństwem miłości, ale niezgodą na zło. Surowi byli prorocy, surowi byli w większości wielcy święci.
    • Eliszebeth
      10.12.2016 06:31
      Przeciwieństwem surowości nie zawsze jest tylko pobłażliwość. Pamiętasz może, że Jezus nie zawsze był surowy? Był surowy w świątyni dla kupców. Był miłosierny i łagodny dla cudzołożnicy, która zgrzeszyła. Przychodził do grzeszników, nie gromił ich, tylko patrzył z miłością i mówił: "Pójdź za mną." I oni szli. Wielcy święci i prorocy byli surowi, ale z miłością Chrystusową. Ta surowość był jak suchy strup - przykrywała żywą miłość i odpadała kiedy się jej dotknęło. Ojciec Pio krzyczał i wyganiał z konfesjonału niektórych grzeszników, a kiedy oni wracali mimo tego traktował ich jak czuły ojciec, jak Jezus odpuszczający grzechy. Jan Chrzciciel krzyczał: "Plemię żmijowe! Kto wam pokazał jak uciec od gniewu Bożego?" A jednak z miłością chrzcił grzeszników, celników, Rzymian. Bo ich kochał jak Jezus kocha każdego. Brał ich ciężary na siebie, przemieniał ich grzech swoją modlitwą.
      • Gość
        10.12.2016 19:57
        Owszem, był miłosierny i łagodny dla cudzołożnicy, która zgrzeszyła. Ale chyba zapomniała Pani dodac, że powiedział jej "nie grzesz więcej".
      • Gość
        10.12.2016 20:36
        "bo ich kochał, jak Jezus kocha każdego "

        To taka współczesna teoria, ze Bóg jednakowo kocha każdego grzesznika. Ale np. w apologetycznym katechizmie katolickim ks. W. Gadowskiego (przedsoborowym) jest taki tekst:"
        "Bóg jest najsprawiedliwszy. Kary Jego nie ujdziemy, jezeli rychło nie naprawimy zła całkowicie. Czujemy, że Bóg musi się brzydzić nieskończenie wszelkim złem, bo jest najświętszy, więc chociażbyśmy wiele dobrego czynili, NIE ZDOŁAMY Bogu się PODOBAĆ, jeżeli WPRZÓD nie naprawimy krzywd przez siebie wyrządzonych"

      • Eliszebeth
        11.12.2016 08:19
        Ale to o czym mówicie wy i ja się nie wyklucza. I zdecydowanie nic przeciw temu nie powiedział Papież. Chodzi o to, aby grzesznika nie odrzucić od miłosierdzia Boga, a nie mówić mu, że nie musi się naprawiać. Chodzi o to, żeby powiedzieć: "Źle robisz, to jest grzech ciężki, ale Bóg chce z Tobą pojednania, On cały czas czeka i tęskni za tobą. Skończ z tym grzechem i wróć do Ojca, bo On ciebie przyjmie z miłością.", a nie na przykład: "To jest bardzo ciężki grzech, Bóg jest na ciebie wściekły, nie może wręcz na ciebie patrzeć, jak możesz mu się podobać w tym stanie? Wyobrażasz sobie jak twoja dusza dla Niego cuchnie?" W takiej sytuacji penitent, który przyszedł ze szczerą skruchą poczuje, że Bóg już go nie chce i że to zło, które wyrządził jest nienaprawialne. Kapłan nie ma mówić: "nie dasz rady się przecisnąć przez te wąskie drzwi", ale wskazywać gdzie one się znajdują i przypominać, że Bóg za nimi wciąż czeka na KAŻDEGO z nas. Choćby grzechy jego były jak szkarłat. Tak jak rozumiem różnicę między zbytnią surowością, a miłosierdziem, które przywraca ludzi Bogu.
      • Gość
        11.12.2016 12:50
        Eliszebet - to prawda, że Bóg czeka, ale mozesz nie zdażyć z nawróceniem i zejść z tego świata bez spowiedzi. Ludzie nagle giną w wypadkach samochodowych, nie pomyślałaś o tym? Idziesz wtedy do piekła. Ale to Twój wybór. Dałaś się zwieść słodkim słówkom o nie wykluczaniu i miłosierdziu. To jest oczywiście prawda, lecz Ty nawrócenie i pokutę odkładasz na czas nieokreślony, czyli grzeszysz przeciwko Duchowi świętemu i sama się oszukujesz tym że ślub jednostronny to "skreślenie twojego partnera (nie męża!) na straty". Sama się oszukujesz, albo oszukali cię kapłani, którzy nie mówią że z nawrócenia nie można odkładać na jutro, a co dopiero na lata. Lepiej zmień spowiednika.
      • Była ateistka
        15.12.2016 10:23
        @Eliszebet, czekanie na nawrócenie męża i trwanie w grzechu ciężkim to ogromny błąd. Pozbawiacie się w ten sposób wielu łask. Małżeństwo sakramentalne to nie tylko możliwość przystępowania do komunii, to także otwarcie się na Boże wsparcie w małżeństwie. Trwanie w grzechu śmiertelnym zamyka człowieka na łaskę, a oddaje pod panowanie złego. Czy tego wymaga Pan Bóg? Zdecydowanie nie. Zły jest bardzo sprytny i podsuwa ci myśl, że cierpienie takie uświęca. Uświęca stan łaski a nie grzechu! Pozwalam sobie to napisać, ponieważ sama byłam ateistką i wzięłam ślub, jak to nazywacie "jednostronny" (to jest konkretnie małżeństwo mieszane, nie jednostronne, bo znaczyłoby to, że ateista ślubem nie jest związany, a tak nie jest). Sam katechizm mówi, że ślub taki jest zródłem łask i często prowadzi do nawrócenia małżonka niewierzącego. I tak było w moim przypadku. Jeśli tylko "mąż" nie będzie czuł się przymuszony, a zrobi to dla Pani z miłości, może go to zdecydowanie szybciej nawrócić niż trwanie w grzechu. Skoro Pani o tym pisze, na pewno Panią ta sytuacja uwiera. Bo jakie jest inne wyjście? Piekło albo odejście od "męża". Innych opcji nie ma.
      • Była ateistka
        15.12.2016 10:40
        A, zapomniałam dodać coś bardzo ważnego. Zgodnie z teologią, człowiek żyjący w grzechu ciężkim, żeby nie wiem jak wiele dobrego na innym polu robił, żadnych zasług zdobywać za to nie może. Na nic więc poświęcenie, na nic cierpienie, na nic czynienie dobra, jeśli się Boga ciężkim grzechem obraża. To tak, jakby nie robiło się zupełnie nic. To doktryna złego, że wystarczy być dobrym człowiekiem, nawet ateistą, a zostanie się zbawionym. Czy nie brzmi to Franciszkowo? Omijać należy z daleka spowiedników, którzy o tym nie wiedzą.
  • Gość
    09.12.2016 20:13
    Czy Franciszek ma jakąś niewyleczoną traumę bo stale powraca do tematu surowych kapłanów, legalistów, urzędników, kontrolerów łaski. Trudno zliczyć epitety, którymi już wielokrotnie określał kapłanów. Skąd mu się to bierze, albo trauma, albo dziwna niechęć nie wiadomo czym spowodowana?
    Przecież takich kapłanów- o jakich mówi Franciszek - nie ma. Wręcz przeciwnie, kapłani są zbyt pobłażliwi i tolerancyjni i to jest większa wada kapłanów, a nie zbytnia surowość.
  • derek
    09.12.2016 20:51
    Czytamy: z biczem w ręku na lud Boży; schizoidalność; agent pośrednictwa,; surowy światowiec. Przed trzema dniami czytalismy: podwójne życie wielu księży, biskupów; Judasz był biskupem.... Taki przekaz o naszych duchownych idzie od papieża w świat. Nie wiem jak papież Franciszek, ja mam świadomość, że przechowujemy skarb w naczyniach glinianych. A także, że in periculo mortis będę się modlić, aby kapłan katolicki dotarł do mnie z sakramentami na czas, choćby nawet schizoidalny agent światowiec. Co być może, gdyż Pan Bóg jest podobno Bogiem niespodzianek.
  • sp
    09.12.2016 20:54
    Pozbywanie się surowości (jako wady) nie może też oznaczać automatycznej zgody na przyjęcie zła - "ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia".
    • Eliszebeth
      10.12.2016 14:44
      Bardzo mądre słowa :) Pozbyć się surowości odstręczającej od Kościoła wiernych, ale nie obniżać standardów, nie dawać zgody na zło. :) Potępiać grzech, a nie grzesznika :)
      • Gość
        10.12.2016 21:54
        "potępiać grzech, a nie grzesznika'
        kolejne zdanie-wytrych mające w rzeczywistości tolerowanie grzeszących. Tak więc potępiam mordy w oświęcimiu, katyniu, w Iraku, Korei, ale złego słowa nie powiem na temat Hitlera, stalina, islamistów, boko-haram, autorytatywnych dyktatorów, itp. Nie, oni są godni szacunku, są w porządku, złego słowa na nich nie można powiedzieć, oni nie są winni, ...to tylko ich czyny są złe...
        Absurd.
      • sp
        11.12.2016 13:38
        @Gość, trzeba po prostu uważać, by nie stawiać siebie, nawet tylko wewnętrznie, w miejsce Boga, bo w tym akurat aspekcie bardzo łatwo, wręcz niezauważalnie, możemy doścignąć lub nawet prześcignąć tego, kogo osądzamy.
    • sp
      10.12.2016 17:26
      Dziękuję :) Jednak jest też nadmierna surowość wobec dzieci, żony, męża, sąsiada, współpracownika... a nawet uczestnika dyskusji ;) Chyba każdy z nas ma się czego pozbywać, nie tylko jacyś mniej lub bardziej odlegli księża.
      • Eliszebeth
        11.12.2016 08:07
        No, jasne :) Człowiek niestety grzesznym jest. Trzeba ćwiczyć się w przebaczaniu. Ciężkie to, ale... "wszystko mogę w tym, który mnie umacnia" :)
  • Anna Panna
    09.12.2016 21:20
    Ni w ząb nie rozumiem, o co chodzi w tej historyjce. A Wy - rozumiecie?
    • Gość
      10.12.2016 09:55
      "Taka jest cena: własne życie. Płaci swym życiem, zmęczeniem, pracą, tyloma rzeczami, aby – jak w przypadku proboszcza – zjednoczyć owczarnię, ludzi, poprowadzić ich do Jezusa". Co jest dla Ciebie nie zrozumiałe w tych dwu zdaniach ?
    • Gość
      10.12.2016 10:11
      W historyjce chodzi o to, że młody początkujący kapłan zamiast dbać o swoją duchowość, rozwój wewnętrzny, zaczyna od kupna pięknego stroju w luksusowym sklepie. Pomyśl, jak On w tym modnym, kosztownym i niezwykle eleganckim stroju spotka się z bezdomnymi, ubogimi, żebrakami ? On myśli o sobie i wykazuje cechy narcystyczne, popada samouwielbienie, tak że staremu prałatowi przypomina strojącą się przed lustrem kobietę, stąd Jego ironiczna uwaga o kapłaństwie kobiet. Na marginesie spotkałam w życiu jednego bardzo eleganckiego i pachnącego wspaniałymi perfumami kapłana ale On już od kapłaństwa odszedł....
      • Gość
        10.12.2016 12:03
        a kimże on jest by osądzać księdza, który kupuje płaszcz i kapelusz? btw, nie chcemy dziadowskich księży, którzy do mszy idą w wymiętej albie i poliestrowej stule, narzuconych byle jak na sprany t-shirt.
      • Eliszebeth
        10.12.2016 14:49
        Wolę "dziadowskiego" księdza, który odprawia mszę z charyzmą i prawdziwą wiarą i miłością, niż zimnego jak lód i urzędowego przystojniaka w pięknie skrojonym płaszczu.
      • Gośćx
        10.12.2016 14:56
        Eliszebeth, błąd logiczny. Udowodnij, że ksiądz niechluj ma prawdziwą wiarę a dobrze ubrany przystojny ksiądz takiej wiary nie ma. Takie założenie jest całkowicie fałszywe.
      • Gość
        10.12.2016 15:52
        @Eliszebeth dziadostwo liturgiczne i niechlujstwo w wyglądzie nie bardzo idzie w parze z "prawdziwą wiarą i miłością" do Kościoła-Oblubienicy.
  • Gość
    09.12.2016 21:26
    "Prawdziwy kapłan jest blisko ludzi" -
    Można być blisko ludzi, prowadzić grupy, wspólnoty, organizować różne akcje, rekolekcje i nie zauważyć naprawdę potrzebujących pomocy., -
    jest taki wiersz: "Bała się wejsć do kościoła, aby nie zbudzić anioła, bała się stanąć za progiem, aby nie minąć się z Bogiem; daremnie święci, aniołowie w niebie ze złości nogami aż tupią, ale nieśmiała nie patrzy nawet w ich stronę, bo oczy ma spuszczone.."
  • Gość
    10.12.2016 05:25
    O czym On mówi?
  • Gośćporanny
    10.12.2016 08:32
    Takimi uwagami papież prowokuje ludzi do ataków na księży. Zobaczcie jakie bluzgi lecą na onecie, który również zamieścił tę wypowiedz Franciszka. Naprawdę żal mi kapłanów, teraz w gorącym okresie przedświatecznym gdy jest tyle spowiedzi, rekolekcji i księża są zagonieni i przepracowani to jeszcze się ich dołuje niesprawiedliwymi oskarżeniami.
    Może zdarzają sie jednostkowe przypadki o jakich mówi papież, ale takim księżom trzeba to powiedzieć wprost w cztery oczy, a nie uogólniać na wszystkich księży, bo wywołuje się podziały i nieufność do kapłanów.
  • Gość
    10.12.2016 08:37
    Kolejna, bardzo niejasna wypowiedź. O co tu chodzi? To są jakieś osobiste wynurzenia co maja się nijak do Ewangelii. Co to jest schizoidalność?
  • Gość
    10.12.2016 09:51
    "O czym On mówi? o co mu chodzi ?" - przecież jest super, dużo ludzi w kościołach, dają na tacę, przyjmują po kolędzie, jest wspaniale. Niedługo zamkną sklepy w niedzielę i będzie jeszcze wspanialej. Wszystkim, którzy tak myślą proponuję książkę s. Małgorzaty Chmielewskiej "Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie " - można się wiele dowiedzieć o wrażliwości na drugiego człowieka oraz jaka powinna być wspólnota ludzi w wierze (nie mylić z sektą).
  • Gość
    10.12.2016 10:56
    Odnoszę wrażenie, że papież nie lubi kapłanów i jest sam zbyt surowy wobec nich. Poza tym to jakaś idea fiks bo porusza ten temat w kółko. A rzeczywistość jest inna. Sprzyja w ten sposób rozprzężeniu moralnemu, wskazując na kapłanów jako winowajców.
  • Gość
    10.12.2016 14:33
    Czas, żeby papież zaczął oceniać surowo siebie!
    • Gość
      11.12.2016 22:22
      Ocenia przyjacielu ocenia sb bardziej nic ci się wydaje jego skromność jest bardzo głęboka a poucza księży bo na tym polega rola Papieża PRZEWODNIKA KOŚCIOŁA jeśli nikt nie będzie nas upominał będziemy beztroscy aż wkońcu zapomnimy o ograniczoniach
      • Gość
        12.12.2016 12:25
        Gdyby był skromny i pokorny to by nie zmieniał odwiecznych zwyczajów, mieszkał by w siedzibie papieży, a nie w hotelu, nie afiszowałby się starymi samochodami i czarnymi butami.
      • Ajja
        14.12.2016 08:41
        Człowiek skromny który obejmuje nowe stanowisko najpierw się uczy, przygląda, pyta, a nie od pierwszych minut burzy to, co zastał i ustawia wszystko po swojemu.
  • Ajja
    10.12.2016 15:44
    A jak kapłan jest surowy i wobec siebie, i wobec innych a jego celem jest doprowadzenie ludzi do zerwania z grzechem to też źle? Jak ksiądz wygląda jak ksiądz a nie żul to też źle? Franciszek niby głosi, żeby pochopnie nie osądzać, a czym jest uznanie, że gość który przymierzał pelerynę to "surowy światowiec"?
  • sp
    10.12.2016 18:11
    Mam przeczucie, zadziwiające mnie wrażenie, że coś się dzieje - pomimo "nocy" tej obecnej sytuacji w Kościele - co jest surowym(!) działaniem Bożym... Przecież oto właśnie staje się jawne, jak nagość przed obcymi, że w Kościele jesteśmy, można tak powiedzieć, jak dwoje małżonków, którzy są już bardzo bliscy rozwodu. Oczywiste się staje również i to, że wszyscy chrześcijanie są podzieleni, właśnie tak, jak rozwiedzione małżeństwo, które nie daje sobie szansy (nie widzi jej nawet!), by na nowo, w prawdzie, ale też i z jakąś tolerancją jeden do drugiego, spróbować rozpocząć "od nowa"... czy to nie jest wypisz - wymaluj sytuacja z AL? Czy chcemy ją kontynuować? Nie ma sensu 'pobłażanie cudzołożnikom', bo to tylko pogłębianie problemu, zamiast jego naprawa, ale i nie ma też żadnego sensu zacięcie się i 'rzucanie klątw'. Wszyscy musimy się ugiąć przed Panem, powrócić do siebie i żyć razem w Panu, jak mąż i żona na początku, ale i tak, jak było u drugiego początku, gdy Pan powołał Swój Kościół.
  • Gość
    11.12.2016 02:25
    Prawda. Zgadzam się ze zdaniem Papieża Franciszka. Kapłani powinni spojrzeć również krytyczne na samych siebie. Czy wszystko co robią jest zgodne z tym co mówią? Powinni się zacząć troszczyć o dobro ludzi a nie tylko obwiniać za grzechy. Czasem więcej zrozumienia. Nikt nie jest doskonały. Pozdrawiam.
    • sp
      11.12.2016 15:45
      Bóg jest doskonały. Nikt z nas nie powinien za to wpadać w pułapkę samowywyższenia, czy to przekreślając w sercu Jego prawa, czy też uznając siebie za doskonałego w ich wypełnianiu.
  • Gość
    12.12.2016 10:51
    Kurcze, a ja przychodzę do parafii, gdzie jest taki prawdziwy, nie robiący kariery proboszcz. W tym 'ogołoceniu' to może nie chodzi o autoagresję, masochizm ale o bycie autentycznym, zdolnym do zauważania drugiego człowieka i jego krzywdy, nieszczęścia, trudności, potrzeby. Czasami trudno jest odpowiedzieć, książkowe mądrości mogą nie pasować w j konkretnej sytuacji, wręcz ranić. Nie trzeba od razu odpowiadać, ale można przyjąć, usłyszeć, zobaczyć. Może chodzi o tą odwagę nie zamykania oczu, nie zatykania sobie uszu? To może być czasami trudniejsze od udzielenia odpowiedzi
  • Atimeres
    15.12.2016 12:55
    Ojcze święty, jeżeli znasz konkretne przypadki, to masz władzę względem takiego duchownego, upomnij go, podejmij kroki karne...
    Wieszanie brudnych ubranek na sznurku przy ulicy i narzekanie do przechodniów, jakie to dzieci niedobre, daje złe wrażenie na temat matki.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg