"Należy unikać zamykania się i ucieczki w przesłodzone życie wewnętrzne, tak słodkie, że aż niesmaczne..." . W zupełności zgadzam się z tym twierdzeniem. Nasze wspólnoty parafialne często przyjmują taką postawę, nie widać ich na zewnątrz, są zamknięci w sobie tzn. w swojej wspólnocie, do tego stopnia, że znaczna większość nawet nie wie o ich istnieniu. Jedynie podczas różnego rodzaju uroczystości ukazują się,jak to określił papież,jako figury muzealne. Przepraszam wszystkich tych, którzy po przeczytaniu tego komentarza poczują się urażeni. Nie zmierzam do tego, aby krytykować, lecz pokazać, jak widziane jest to okiem ludzi będących we wspólnocie parafialnej, ale stojących z boku, a takich jest większość. Nikt z nas nie wie co kryje się w sercu drugiego człowieka, często obok nas stoją tzw. cisi robotnicy, którzy nie obnoszą się dobrem, które czynią. Wiedzą, że nagroda jest w niebie.
Głosić ? ale jak ? Jakże piękna jest dzisiejsza perykopa.
Nie każdy jest wykształcony, nie każdy ma dar wymowy, nie każdy ma dar nawiązywania znajomości i dyskusji ale każdy NALEŻY do wspólnoty no właśnie, zdolnej czy niezdolnej do POKAZANIA CHRYSTUSA ?
Kiedy szedł z nimi i tłumaczył im pisma nie poznali go, poznali go po łamaniu chleba...
Jeśli tak postępował Bóg , Bogu było to potrzebne to o ile bardziej potrzebne jest to słabemu człowiekowi ? Czyżby uważał ,ze lepiej od Niego potrafi tłumaczyć pisma ? Jeśli tak , to kościół grzeszy pychą.
Dlatego lepiej niech papież nie traci czasu na zachęty, na tłumaczenia pisma ale przystosuje instytucję do tego aby i nas poznali po łamaniu chleba [ patrz st. Rzym], tak aby wewnątrzkościelne stosunki ekonomiczne były solą w oku anty -ewangelizatorów , aby jasnym blaskiem świeciły w morzu wyzysku.
Jeśli tego nie zrobi to próżny jest jego papieski wysiłek, nic to nie da , nie poznają Pana bo my wyznający Pana nie potrafimy WSPÓLNIE ŁAMAĆ CHLEBA, poganie nie zobaczą Chrystusa ergo... będą z nas kpić .
Ksiądz w mojej parafii na mszy dla dzieci powiedział lepsze kazanie (choć niewiele dłuższe zgodnie z wytycznymi nowego Papieża) i o wiele radośniejsze.
Franciszek z miną godną przeciętnego pogrzebu powiedział wymuszoną, nudną i nieciekawą o dwóch największych papieżach kilku ostatnich stuleci.
W ogóle mam problem z papieżem Franciszkiem. Po pierwszych miesiącach euforii widzę, że coraz więcej jego wypowiedzi to wydmuszki w rodzaju "100% formy, 0% treści".
Nic się jemu nie podoba.
Jakże piękna jest dzisiejsza perykopa.
Nie każdy jest wykształcony, nie każdy ma dar wymowy,
nie każdy ma dar nawiązywania znajomości i dyskusji ale każdy NALEŻY do wspólnoty
no właśnie, zdolnej czy niezdolnej do POKAZANIA CHRYSTUSA ?
Kiedy szedł z nimi i tłumaczył im pisma nie poznali go, poznali go po łamaniu chleba...
Jeśli tak postępował Bóg , Bogu było to potrzebne to o ile bardziej potrzebne jest to słabemu człowiekowi ? Czyżby uważał ,ze lepiej od Niego potrafi tłumaczyć pisma ?
Jeśli tak , to kościół grzeszy pychą.
Dlatego lepiej niech papież nie traci czasu na zachęty, na tłumaczenia pisma ale przystosuje instytucję do tego aby i nas poznali po łamaniu chleba [ patrz st. Rzym], tak aby wewnątrzkościelne stosunki ekonomiczne były solą w oku anty -ewangelizatorów , aby jasnym blaskiem świeciły w morzu wyzysku.
Jeśli tego nie zrobi to próżny jest jego papieski wysiłek, nic to nie da , nie poznają Pana bo my wyznający Pana nie potrafimy WSPÓLNIE ŁAMAĆ CHLEBA,
poganie nie zobaczą Chrystusa ergo...
będą z nas kpić .
Ksiądz w mojej parafii na mszy dla dzieci powiedział lepsze kazanie (choć niewiele dłuższe zgodnie z wytycznymi nowego Papieża) i o wiele radośniejsze.
Franciszek z miną godną przeciętnego pogrzebu powiedział wymuszoną, nudną i nieciekawą o dwóch największych papieżach kilku ostatnich stuleci.
W ogóle mam problem z papieżem Franciszkiem. Po pierwszych miesiącach euforii widzę, że coraz więcej jego wypowiedzi to wydmuszki w rodzaju "100% formy, 0% treści".