• Savonarola
    05.07.2013 23:06
    "Obraz zaslynal cudami..." W takim razie po co nam BOG,skoro mamy slynace cudami obrazy? Moze warto przypomniec,ze kult obrazow ma niewiele wspolnego z chrzecijanstwem. Jezus jakos nie potrzebowal "cudownych" obrazow Mojzesza,ani psalmisty Dawida gdy modlil sie do naszego Ojca Swietego w niebie.Zwyczaje poganskie zakorzenily sie w Kosciele rzymskim i trzeba nie lada "gimnastyki teologicznej" aby je jakos wytlumaczyc.A tak bez obrazu to co? Nie mozna pomodlic sie do BOGA OJCA? Jezus nauczyl nas modlitwy-Ojcze nasz.Moze warto pomyslec do KOGO jest ona skierowana i biorac przyklad z Jezusa,swoje modlitwy kierowac do STWORCY,a nie stworzenia? Jezeli jakims wzorem moga byc dla nas katoliccy swieci,to doskonalym przykladem do nasladowania jest sw.Epifaniusz z Salaminy biskup i meczennik,ktory mial dosc zdecydowane podejscie do raczkujacego w owczesnym swiecie kultu obrazow...
  • Khat
    20.07.2013 23:18
    A weź przestań chrzanić. Nie byłeś na żadnej pielgrzymce, a wygadujesz. Obraz jest tylko plastycznym przedstawieniem osób otaczanych kultem. Obraz Matki Bożej Częstochowskiej jest brzydki w wykonaniu, a jednak byłam już 6 razy na pielgrzymce do Niej. Bo nie o malowidło samo idzie! To, co przychodzi w czasie pielgrzymki i po niej jest bardzo cenne. Zmienia się postrzeganie świata, rodzi wytrwałość. Szlag, czy każdy ignorant musi przy temacie kultu wcisnąć swoje niepotrzebne trzy grosze? Chcesz, to idź na pielgrzymkę, sprawdź sam jak jest i dopiero się wypowiadaj, a nie powtarzaj oklepanej niechęci. Coś jednak sprawia, że ludzie chodzą na pielgrzymki, tęsknią za nimi, ponawiają "eksperyment" i nie uważają tego czasu za zmarnowany. A po przejściu 40 km chociaż głupoty i niechęci się człowiek pozbywa. Bo przy takim zmęczeniu to myślisz o rzeczach podstawowych i dobrych, na intrygi nie masz siły i chęci. Nagle człowiek idący bok Ciebie tak samo jest zmęczony, w takiej samej sytuacji jak i Ty. Nagle dostrzegasz istnienie kogoś obok siebie. Znasz swoje zmęczenie i dolegliwości, a jednak wiesz, że nie jesteś pępkiem świata, bo idący obok Ciebie mają lepiej i gorzej. Po 40 km pomagasz komuś, albo ktoś pomaga Tobie. Ofiarujesz pomoc /póki jesteś w stanie/, albo ją przyjmujesz /ból nie zna "dumy"/. I nagle te postawy przenosisz do codziennego życia i o dziwo, jest Ci łatwiej.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg