Pisze papież Franciszek w przedmowie do nowego studium na temat św. Piusa X.
Nienarodzone dziecko jest zawsze słabsze, nie może mówić za siebie i nie może niczego żądać.
Franciszek zatwierdził trzy dekrety Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
Sąd wydały wyrok, że bezprawnie wydalili zakonnicę ze zgromadzenia.
to nie biskupi wpadli na taki pomysł. Ta decyzja została wymuszona przez katolików i wychodzi naprzeciw rzeczywistości, która w Polsce jest od lat. Większość wiernych nie stosowała 4 przykazania i traktowała piątek normalnie. Hierarchowi przeciez to widzieli, bo nie są ślepi, że ten zakaz zabaw nie miał sensu, był martwym przykazaniem.
Dla mnie najważniejszy jest Dekalog. Do sakramentów przystepuję wg własnego uzania. Przykazania kościelne mogły by dla mnie nie istnieć, bo wystarczy, że realizuję Dekalog, znam swoje obowiązki chrześcijanina, a Boga widze głownie w drugim człowieku, a nie w chmurach.
"Sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa i powierzonymi Kościołowi." Nie można do sakramentów przystępować według "własnego uznania", bo nie my jesteśmy ich szafarzami, to Kościół jest władny ustalać, kiedy i pod jakimi warunkami można przyjmować święte sakramenty.
Faktem jest, że Przykazania Kościelne są przykazaniami porządkowymi, które ustanowił Kościół i Kościół ma prawo je zmieniać, dlatego też decyzja naszych biskupów jest dla mnie obowiązująca i ją przyjmuję, ale jej nie rozumiem. Biskupi powinni dbać bardziej o nasze zbawienie, a nie o to, by nasze życie było lekkie, łatwe i przyjemne. Pan Jezus mówił przecież, że droga do nieba to nie jest jakaś wygodna, szeroka autostrada, ale wąska ścieżka, którą nie jest łatwo kroczyć.
Cóż takiego się stało,że jednym dekretem tzw.taniec na własnym grobie stał się tańcem zwykłym ? Może jakieś silne lobby dobrze zapłaciło ?
Kościele, dlaczego zbaczasz z wcześniej obranej drogi ???
Tyle koncertów sobie odmówiłem, chociaż akurat te najlepsze były w piątek. Na początku to było męczące, bo wszyscy znajomi jechali, a ja nie. Ale od pewnego czasu czuję radość, że potrafię sobie odmówić pewnych rzeczy.
Na prawdę takie zmuszanie się do nieuczestniczenia w piątkowych zabawach pomogło mi wzmocnić moją jakże słabą "silną" wolę. :D
Wiadomo, że kto będzie chciał, będzie i tak unikaj piątkowych imprez, ale ze swojego punktu widzenia skoro zostało to ustanowione przez biskupów, to dlaczego powinnam mieć skrupuły?!
Jedną z form ich aktywności były wieczorki taneczne właśnie w piątki. Niestety "nie zachowałem się" wtedy i odruchowo zauważyłem, że w piątki nie wypada co było przyczyną lekkiej konsternacji.
Piątek to dzień pokutny - ale taki pokutny na wesoło ze śpiewem, tańcem i wódeczką wieczorem ;)
A tak serio to nie widzę sensu w poście jakościowym - żadnego. Post nie istnieje w takiej formie i zastanawiam się dlaczego hierarchowie nie widzą potrzeby zmiany postu jakościowego na post ilościowy, który przynajmniej byłby trochę odczuwalny.
[ Simone Weil ] : >>> Być posłusznym Bogu można tylko otrzymując rozkazy. {...} Jego rozkazy mają formę próśb. <<<
Dodatkowo, ten tekst sąsiaduje z raportem na temat "odzyskiwania" majątków kościelnych...
Kasa, kasa, kasa...
A wesela w piątek to tylko ze śledzikiem i czekamy do sobotnich poprawin?
Czy ktoś mógłby mi wyklarować, jaki poziom decybeli jeszcze się mieści w ramach "pokutnego charakteru", a od jakiego muszę już mieć glejt od proboszcza...!?
Może trzeba jeszcze inaczej. Przypomnę:
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt 6,16-18)
"Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?" Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości. Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie - czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. (Iz 58, 3-8)
***
Można pościć i umartwiać się, przeżywać piątek jako dzień pokutny, i nie wyklucza to udziału w zabawie. Form przeżywania postu jest wiele. Zniesiono obowiązek jednej z nich, nie zniesiono zasady.
Coraz bardziej mam poczucie, że to dobra decyzja. Może więcej katolików zrozumie, czym jest post...
Dla schizofrenika nie będzie to problemem.
Ale tu chodzi bardziej o tzw. szlak dopaminowy czy też ośrodek nagrody. Post z neurologicznego punktu widzenia jest przeciwieństwem zaspokojenia - pobudzenia tegoż ośrodka. Stąd możliwe poirytowanie, ból głowy, zmęczenie i ogólnie kiepski nastrój. Tu właśnie rodzi się możliwość transcendowania tego wszystkiego i odkrycie Boga poza swoimi pycho-somatycznymi uwarunkowaniami - Boga "POZA MNĄ" - bardziej obiektywnego. Wtedy tylko można rozerwać wszelkie kajdany, przede wszystkim kajdany egoizmu.
Zabawa natomiast, której celem jest zawsze łechtanie, wprowadza człowieka w nastrój mniej lub bardziej euforyczny. Wszystko jest wówczas fajne - Bóg też jest fajny. Ale to jest tylko neurotyczna reakcja.
Podstawy biblijne bardzo głębokie ale odautorska egzegeza "ni priczom". Jest to niestety typowe dla wiernych, którzy trafiają do Kościoła niejako boczną furtką przez różne wspólnoty nie do końca integralne z Nauczaniem.
Pozdrawiam.