Świętość nie jest przywilejem nielicznych

KAI/ Radio Watykańskie

publikacja 16.02.2011 12:43

Świętość nie jest przywilejem nielicznych - powiedział Benedykt XVI zwracając się do pielgrzymów z Polski uczestniczących w dzisiejszej audiencji ogólnej. Katechezę poświęcił postaci św. Jana od Krzyża

Świętość nie jest przywilejem nielicznych Henryk Przondziono/Agencja GN Benedykt XVI

Tekst papieskiej katechezy na stronie 3 - przejdź

Główną katechezę papież poświęcił św. Janowi od Krzyża, zwracając uwagę, że jego nauczanie wzywa nas do wejścia w sposób coraz bardziej zdecydowany na drogę oczyszczania naszego serca. Papież, przypominając biografię tego doktora Kościoła, nazywanego doktorem mistycznym, zwrócił m.in. uwagę na jego najważniejsze pisma: Pieśń duchową, Drogę na górę Karmel, Noc ciemną i Żywy płomień miłości.

Ojciec Święty zauważył, że św. Jan od Krzyża uczy nas, że podążanie za Chrystusem nie jest ciężarem, ale daje światło, które pomaga nam w codziennym życiu. Jak dodał doświadczenia Jana od Krzyża są wzorem dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych dusz.


TŁUMACZENIE:  „Jeśli człowiek powodowany jest wielką miłością to miłość ta daje mu niemal skrzydła, aby w ten sposób łatwiej mógł znieść trudności w życiu, niosąc przy tym wielkie światło. To jest właśnie wiara. Być kochanym przez Boga i pozwolić się miłować Bogu w Jezusie Chrystusie”. 

„Prośmy Boga, aby pomógł nam odnaleźć tę właśnie świętość, bycia miłowanymi przez Boga,. To jest powołanie nas wszystkich i rzeczywiste odkupienie” - mówił Benedykt XVI.

Urodzony w 1542 roku Jan od Krzyża zmarł w nocy z 13 na 14 grudnia 1591 roku. Kanonizowany został w 1726 roku. Papież przypomniał, że „Jan jest uważany za jednego z najważniejszych poetów lirycznych literatury hiszpańskiej” i przywołał tytuły czterech jego głównych dzieł: „Droga na Górę Karmel”, „Noc ciemna”, „Żywy płomień miłości” i „Pieśń duchowa”.

Benedykt XVI mówił, że wskazania płynące z tych dzieł – w których Święty „przedstawił proces oczyszczania duszy” – pomagają nam przybliżyć się do „najważniejszych punktów jego rozległej i głębokiej doktryny mistycznej, której celem jest opisanie pewnej drogi do osiągnięcia świętości”.

Ojciec Święty podkreślił, że według Jana od Krzyża „ to wszystko, co istnieje, co stworzył Bóg, jest dobre” i „poprzez stworzenia, możemy dojść do odkrycia Tego, który pozostawił w nich swój ślad”.

„Wiara jest jednakże jedynym źródłem danym człowiekowi pozwalającym poznać Boga, takim jakim On jest sam w sobie, jako Boga w Trójcy Jedynego. Wszystko, co Bóg chciał przekazać człowiekowi powiedział w Jezusie Chrystusie, Jego Słowie, które stało się ciałem. On jest jedyną i ostateczną drogą do Ojca” – mówił papież.

Streszczając naukę mistyka, Benedykt XVI zauważył, że „wszelkie rzeczy stworzone są niczym wobec Boga i nic nie znaczą poza nim: w związku z tym, aby osiągnąć doskonałą miłość Boga, wszelka inna miłość musi dostosować się w Chrystusie do Bożej miłości”.

„Stąd wypływa nacisk św. Jana od Krzyża na potrzebę oczyszczenia i ogołocenia wewnętrznego, aby przemienić się w Bogu, który jest jedynym celem doskonałości. Owo „oczyszczanie” nie polega na zwykłym fizycznym braku rzeczy czy ich używania: to, co czyni duszę czystą i wolną jest wyeliminowanie wszelkiej nieuporządkowanej zależności od rzeczy. Wszystko musi być umieszczone w Bogu jako centrum i celu życia” – tłumaczył papież.

Zwrócił też uwagę, że życie św. Jana od Krzyża było bardzo trudne, praktyczne, konkretne. „Droga z Chrystusem nie jest dodatkowym ciężarem do już dostatecznie ciężkiego brzemienia naszego życia. Jest ona światłem, siłą, która pomaga nam nieść ten ciężar. Jeśli ktoś nosi w sobie wielką miłość, to daje ona jemu jakby skrzydła i znosi on znacznie łatwiej wszystkie rzeczy przykre w życiu, ponieważ nosi w sobie to wielkie światło” – mówił Benedykt XVI.

„Tym właśnie jest wiara: być kochanym przez Boga i pozwolić, aby być kochanym przez Boga w Jezusie Chrystusie. Świętość nie jest naszym bardzo trudnym dziełem, ale ową otwartością, która otwiera okna naszej duszy, aby mogło wejść światło Boże. Prośmy Pana, aby pomógł nam odnaleźć tę świętość, by pozwolić się Bogu miłować. Jest ona powołaniem nas wszystkich i prawdziwym odkupieniem” – dodał papież.

W auli Pawła VI, gdzie odbywała się audiencja ogólna, zgromadziło się około 6 tys. wiernych. Benedykt XVI pozdrowił pielgrzymów w kilku językach. Zwracając się do Polaków powiedział: „Z serdecznym pozdrowieniem zwracam się do Polaków. Św. Jan od Krzyża uczy, że nasze życie jest drogą ku spotkaniu z Chrystusem. Wszystkie nasze radości i troski, całe nasze istnienie powinniśmy widzieć w Jego świetle, otwierając serce na działanie Jego łaski, abyśmy byli coraz bardziej z Nim zjednoczeni. Świętość nie jest przywilejem nielicznych, ale powołaniem każdego chrześcijanina. Na tej drodze niech Bóg wam błogosławi”.

Podczas audiencji byli obecni między innymi: Księża Marianie zgromadzeni na swej kapitule generalnej, parafia św. Józefa Oblubieńca z Konstancina a także parafii św. Józefa Robotnika z Surgutu na Syberii a także chór chłopięcy archidiecezji wrocławskiej Pueri Cantores Wratislavenses.

Pozdrawiając pielgrzymów po włosku Benedykt XVI zwrócił się m.in. do obecnych na audiencji ogólnej uczestników kapituły generalnej marianów. Życzył zgromadzeniu, by nadal służyło Chrystusowi i Kościołowi w wierności drodze wyznaczonej przez jego założyciela. Mówi nowo wybrany przełożony generalny marianów, ks. Andrzej Pakuła:

„Dla niektórych uczestników kapituły spotkanie z Papieżem było tak mocnym duchowym przeżyciem dotyczącym własnej tożsamości zakonnej i posługi w Kościele, że wracając mówili: «Tego dnia nie da się zapomnieć». Ojciec Święty mówił, byśmy służyli Kościołowi wiernie, ale też w duchu Ojca Założyciela, jego charyzmatu. To są dla nas bardzo ważne słowa dlatego, że beatyfikacja w 2007 r. przywróciła na nowo pewien rodzaj widzenia nie tylko postaci Założyciela jako kogoś, kto w tajemnicy świętych obcowania ciągle nam towarzyszy jako ojciec naszej wspólnoty, kto troszczy się o nas, powiedzmy, dba w sposób duchowy, byśmy wiernie wypełniali to, co zawarte w charyzmacie założycielskim. Beatyfikacja zwróciła też naszą uwagę na charakter Zgromadzenia, na dzieła, które prowadzimy. W ostatnich latach wiele wspólnot, zwłaszcza w Polsce, ale nie tylko, zaczęło pytać: «Czy to, co robimy, rzeczywiście jest w duchu charyzmatu? Czy nie jest tylko tak, że widzimy jakąś potrzebę i odpowiadamy na nią, nie podejmując jednak specjalnej refleksji nad tym, czy rzeczywiście to jest to, do czego Kościół nas powołał, a Ojciec Święty zatwierdził?». Te słowa o wierności duchowi Założyciela są więc dla nas fundamentalne. Nie wiedzieliśmy, co Ojciec Święty do nas powie. To było właściwie jedno zdanie, ale jest ono znaczące.

To też zresztą widać było w czasie tej kapituły. Co jakiś czas powracały na niej tego typu treści. Wydaje się, że refleksja nad charyzmatem będzie dla nas pogłębieniem tożsamości. Podejmiemy także próbę opisania tej tożsamości w języku teologicznym, czy też potem w języku pastoralnym. Pojawiły się przyjęte jednomyślnie propozycje, aby opracować odpowiednie podręczniki duszpasterstwa osób, które są związane z naszym Zgromadzeniem, które żyją naszą duchowością czy to w Stowarzyszeniu Pomocników Mariańskich, czy w Bractwie Niepokalanego Poczęcia, czy w ruchu Eucharystycznych Apostołów Miłosierdzia Bożego, czy w Bractwie Bł. Jerzego Matulewicza na Litwie, czy w Padrinhos e Madrinhas w Brazylii. Takich grup jest sporo. Są żywotnie zainteresowane duchowością Zgromadzenia i pogłębianiem tożsamości. Coś mi to przypomina to, co Jan Paweł II napisał w Vita consecrata, że o tyle zakony mają sens i służą Kościołowi, o ile stają się szkołami duchowości. Niektóre z osób świeckich związanych z nami spotykają tę szkołę duchowości, w której się sami odnajdują, czerpią z niej dużo. Więc to jest pierwszy jakby pewien wymiar związany z refleksją nad charyzmatem, nad tożsamością i przełożeniem tego na wymiar apostolski.

Kapituła nie ma jakiegoś specjalnego hasła. Hasło Zgromadzenia „Za Chrystusa i Kościół” w duchu maryjnym, w duchu Niepokalanego Poczęcia, jak refren powraca w różnych językach we wszystkich wystąpieniach przełożonych prowincji czy wikariatów generalnych, a także we wnioskach.

Ponieważ już czwarty rok mija od beatyfikacji Ojca Założyciela, a w 2009 r. przeżyliśmy 100. rocznicę odnowy i reformy Zgromadzenia, to są właściwie tematy wiodące na Kapitule. Pojawiły się dwa dokumenty, które mają znaczenie dla naszego Zgromadzenia w sensie określenia, próby opisania tych przeżyć duchowych związanych czy to z beatyfikacją, czy z jubileuszem odnowy. Często pada także słowo „kairos”, czyli „czas sposobny”, „czas łaski”. Zgromadzenie tej łaski w tym czasie doświadczyło. Próbujemy ją odkryć i opisać, a także przełożyć na wymiar apostolski, dlatego, że od początku jesteśmy zgromadzeniem apostolskim. W związku z tym rozumiemy, że to, co Kościół nam powierzył, co Duch Święty w nas wzbudził, nie jest dla nas samych. W pierwszym rzędzie jest oczywiście dla naszego uświęcenia, ale także mamy to przekazywać tym, którzy do nas przychodzą i których Kościół nam powierza w posłudze.

Oto polski tekst przemówienia Ojca Świętego:

Drodzy bracia i siostry,

Dwa tygodnie temu przedstawiłem postać wielkiej mistyczki hiszpańskiej Teresy od Jezusa. Dziś chciałbym opowiedzieć o innym ważnym świętym z tych ziem, duchowym przyjacielu św. Teresy, który wraz z nią reformował karmelitańską rodzinę zakonną: św. Janie od Krzyża, ogłoszonym Doktorem Kościoła przez Piusa XI w 1926 roku i nazywanym w tradycji Doctor Mysticus – Doktor Mistyczny.

Jan od Krzyża urodził się w 1542 r. w małej wiosce Fontiveros w pobliżu Avili, w Starej Kastylii jako syn Gonzalo de Yepesa i Cataliny Alvarez. Rodzina była bardzo biedna, gdyż ojciec, pochodzący ze szlachty toledańskiej, został wypędzony z domu i wydziedziczony za to, że poślubił Catalinę, ubogą tkaczkę jedwabiu. Osierocony przez ojca w dzieciństwie, Jan jako 9-latek przeniósł się z matką i bratem Franciszkiem do Medina del Campo koło Valladolid, będącego ośrodkiem handlowym i kulturalnym. Uczęszczał tam do Kolegium Doktrynarzy, wykonując także różne najprostsze prace dla sióstr z kościoła-klasztoru św. Magdaleny. Następnie, ze względu na swe przymioty ludzkie i wyniki studiów, był najpierw pielęgniarzem w szpitalu [Niepokalanego] Poczęcia, a później w kolegium jezuitów, świeżo utworzonym w Medina del Campo: Jan wstąpił tam w wieku 18 lat i przez trzy lata studiował nauki humanistyczne, retorykę i języki klasyczne. Pod koniec formacji miał już jasne rozeznanie co do własnego powołania: życia zakonnego i wśród wielu zakonów obecnych w Medina, poczuł się wezwany do Karmelu.

Latem 1563 rozpoczął nowicjat u karmelitów w tym mieście, przyjmując imię zakonne Maciej. W następnym roku wysłano go na prestiżowy Uniwersytet w Salamance, gdzie przez trzy lata studiował sztuki i filozofię. W 1567 został wyświęcony na kapłana i wrócił do Medina del Campo, aby odprawić swą prymicyjną Mszę świętą, otoczony miłością najbliższych. Właśnie tutaj doszło do jego pierwszego spotkania z Teresą od Jezusa. Spotkanie to było decydujące dla obojga: Teresa przedstawiła mu swój plan reformy Karmelu, obejmujący również męską gałąź zakonu i zaproponowała Janowi, aby przyłączył się do niej „dla większej chwały Boga”; młodego kapłana tak bardzo zafascynowały idee Teresy, że stał się wielkim orędownikiem tego projektu. Oboje będą wspólnie pracować kilka miesięcy, podzielając ideały i propozycje, aby jak najszybciej otworzyć pierwszy dom karmelitów bosych: nastąpiło to 28 grudnia 1568 w Duruelo – samotnym miejscu w prowincji Avili. Wraz z Janem utworzyli tę pierwszą zreformowaną wspólnotę męską trzej inni jego towarzysze. Odnawiając swe śluby zakonne według pierwotnej reguły, cała czwórka przyjęła nowe imiona: Jan nazwał się wówczas „od Krzyża”, jak będzie później powszechnie znany. Pod koniec 1572 r., na prośbę św. Teresy, został spowiednikiem i wikariuszem klasztoru Wcielenia w Avili, w którym święta byłą przełożoną. Były to lata ścisłej współpracy i przyjaźni duchowej, która wzbogaciła oboje. W owym czasie powstały też najważniejsze dzieła terezjańskie i pierwsze pisma Jana.

Przystąpienie do reformy karmelitańskiej nie było łatwe i przysporzyło Janowi nawet wielkich cierpień. Najdramatyczniejszym zdarzeniem było w 1577 jego porwanie i uwięzienie w konwencie karmelitów dawnej obserwancji w Toledo i niesprawiedliwe oskarżenie, jakie potem nastąpiło. Święty pozostawał uwięziony przez wiele miesięcy, poddawany upokorzeniom i ograniczeniom fizycznym i moralnym. Napisał tam, obok innych utworów poetyckich, słynną Pieśń duchową. W końcu w nocy z 16 na 17 sierpnia 1578 udało mu się uciec w sposób "awanturniczy", chroniąc się w klasztorze karmelitanek bosych w tym mieście. Święta Teresa i jego towarzysze z ogromną radością świętowali jego uwolnienie i po krótkim okresie odzyskiwania sił Jan udał się do Andaluzji, gdzie spędził dziesięć lat w różnych konwentach, zwłaszcza w Grenadzie. Pełnił coraz ważniejsze urzędy w zakonie aż po wikariusza prowincjalnego i uporządkował swe rozprawy duchowe. Wrócił następnie na swą ziemię ojczystą jako członek zarządu generalnego terezjańskiej rodziny zakonnej, cieszącej się niemal całkowitą samodzielnością prawną. Zamieszkał w Karmelu w Segovii, sprawując urząd przełożonego tej wspólnoty. W 1591 zrzekł się wszelkiej odpowiedzialności i miał wyjechać do nowej prowincji zakonnej w Meksyku. Przygotowując się do długiej podróży z dziesięcioma innymi towarzyszami wycofał się do samotnego konwentu w pobliżu Jaén, gdzie poważnie zachorował. Jan znosił z bezprzykładną pogodą i cierpliwością wielkie cierpienia. Zmarł w nocy z 13 na 14 grudnia 1591, gdy jego współbracia odmawiali Oficjum poranne (Jutrznię). Pożegnał się z nimi słowami: „Dziś odchodzę, aby śpiewać Oficjum w niebie”. Jego doczesne szczątki przeniesiono do Segovii. Beatyfikował go Klemens X w 1675, a kanonizował Benedykt XIII w 1726.

Jan jest uważany za jednego z największych poetów lirycznych literatury hiszpańskiej. Istnieją cztery główne jego dzieła „Droga na Górę Karmel”, „Noc ciemna”, „Żywy płomień miłości” i „Pieśń duchowa”.

W „Pieśni duchowej” święty Jan przedstawia proces oczyszczania duszy, a mianowicie stopniowe radosne posiadanie Boga, dopóki dusza nie dojdzie do odczucia, że kocha Boga taką samą miłością, jaką On kocha ją. „Żywy płomień miłości” rozwija tę perspektywę, opisując bardziej szczegółowo stan przemieniającego zjednoczenia z Bogiem. Jan zawsze odwołuje się w porównaniach do ognia: tak jak ogień im bardziej rozpala się i pochłania drewno, tym bardziej staje się płomieniem, tak też Duch Święty, który w ciemną noc wygładza i „oczyszcza” duszę, z czasem ją oświeca i rozgrzewa, jak gdyby była płomieniem. Życie duszy jest nieustannym świętem Ducha Świętego, który pozwala zakosztować chwały zjednoczenia z Bogiem w wieczności.

„Droga na Górę Karmel” ukazuje wędrówkę duchową z punktu widzenia stopniowego oczyszczania duszy, niezbędnego do osiągnięcia szczytów doskonałości chrześcijańskiej, symbolizowanej przez szczyt Góry Karmel. Takie oczyszczenie jest proponowane jako droga, na którą człowiek wkracza, współpracując z Bożym działaniem, aby uwolnić duszę z wszelkiego przywiązania czy uczuć sprzecznych z wolą Bożą. Oczyszczanie to, które - aby osiągnąć jedność miłości z Bogiem powinno być całkowite - rozpoczyna się od oczyszczenia życia zmysłowego, następnie przechodzi w to, które uzyskuje się za pomocą trzech cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości, oczyszczających intencje, pamięć i wolę. „Noc ciemna” opisuje aspekt "bierny", czyli interwencję Boga w ten proces "oczyszczania" duszy. Sam tylko wysiłek ludzki nie wystarcza bowiem, aby dotrzeć do głębokich korzeni skłonności i złych nawyków osoby: może jedynie je wyhamować, ale nie wykorzenić całkowicie. Aby to uczynić, konieczne jest specjalne działanie Boga, który radykalnie oczyszcza ducha i przygotowuje go do miłosnej jedności z Nim. Św. Jan określa takie oczyszczenie jako „bierne” właśnie dlatego, że choć akceptuje je dusza, to dokonuje się dzięki tajemniczemu działaniu Ducha Świętego, który niczym płomień ognia pochłania wszelką nieczystość. W tym stanie dusza jest poddawana wszelkiego rodzaju próbom, jak gdyby znajdowała się w nocy ciemnej.

Te wskazania dotyczące głównych dzieł Świętego pomagają nam zbliżyć się do ważnych punktów jego obszernego i głębokiego nauczania mistycznego, którego celem jest opisanie niezawodnej drogi do osiągnięcia świętości, stanu doskonałości, do którego Bóg powołuje nas wszystkich. Według Jana od Krzyża wszystko to, co istnieje, stworzone przez Boga, jest dobre. Przez stworzenia możemy dojść do odkrycia Tego, który pozostawił w nich swój ślad. Wiara jest bowiem jedynym źródłem danym człowiekowi, aby poznał Boga takim, jakim On jest sam w sobie, jako Boga Jedynego w Trójcy. Wszystko to, co Bóg chciał przekazać człowiekowi, powiedział w Jezusie Chrystusie, swym Słowie, które stało się ciałem. Jezus Chrystus jest jedyną i ostateczną drogą do Ojca (por. J, 14,6). Wszelkie rzeczy stworzone są niczym wobec Boga i nic nie znaczą poza Nim: w związku z tym, aby osiągnąć doskonałą miłość Boga, wszelka inna miłość musi dostosować się w Chrystusie do Bożej miłości. Stąd św. Jan od Krzyża nalega na potrzebę oczyszczenia i ogołocenia wewnętrznego, aby przemienić się w Bogu, który jest jedynym celem doskonałości. „Oczyszczanie” to nie polega na zwykłym fizycznym braku rzeczy lub ich używania: tym, co czyni duszę czystą i wolną, jest bowiem wyeliminowanie wszelkiej nieuporządkowanej zależności od rzeczy. Wszystko jest umieszczone w Bogu jako centrum i celu życia. Długi i żmudny proces oczyszczania wymaga oczywiście wysiłku osobistego, ale prawdziwym bohaterem jest Bóg: wszystko, co może uczynić człowiek, to „dostosować się”, być otwartym na działanie Boże i nie stawiać mu przeszkód. Żyjąc cnotami teologalnymi, człowiek się uwzniośla i nadaje wartość swojemu zaangażowaniu. Rytm wzrastania w wierze, nadziei i miłości idzie w parze z dziełem oczyszczenia i ze stopniowym jednoczeniem się z Bogiem, aż do przemienienia się w Nim. Gdy osiąga się ten cel, dusza zanurza się w samym życiu Trójcy Świętej, tak że św. Jan mówi, iż dochodzi ona do miłowania Boga tą samą miłością, jaką On ją kocha, gdyż kocha ją w Duchu Świętym. Dlatego właśnie Doktor Mistyczny twierdzi, że nie ma prawdziwego zjednoczenia w miłości z Bogiem, jeśli nie osiąga ono swego szczytu w jedności trynitarnej. W tym najwyższym stanie święta dusza poznaje wszystko w Bogu, nie musi już przechodzić przez stworzenia, aby dotrzeć do Niego. Dusza czuje się teraz zalana przez Bożą miłość i w pełni w niej się raduje.

Drodzy bracia i siostry! Na koniec pozostaje pytanie: czy ten święty ze swoją wielką mistyką, z tą płomienną drogą na szczyty doskonałości ma coś do powiedzenia nam, zwyczajnemu chrześcijaninowi, żyjącemu w warunkach dzisiejszego życia lub czy jest wzorem, przykładem jedynie dla niewielu wybranych dusz, które mogą rzeczywiście wejść na tę drogę oczyszczenia, mistycznego wznoszenia się? Aby znaleźć odpowiedź, musimy przede wszystkim pamiętać, że życie św. Jana od Krzyża nie było „lataniem na mistycznych obłokach”, ale było to bardzo twarde, bardzo praktyczne i konkretne życie zarówno reformatora zakonu, gdzie napotykał mnóstwo oporów, jak i przełożonego prowincjalnego czy też w więzieniu swych współbraci, gdzie był narażony na nieprawdopodobne zniewagi i fizyczne znęcanie się. Było to ciężkie życie, ale właśnie w czasie miesięcy spędzonych w więzieniu napisał on jedno ze swych najpiękniejszych dzieł. Możemy w ten sposób zrozumieć, że droga z Chrystusem, pójście za Chrystusem, „Droga" nie jest dodatkowym ciężarem do już dostatecznie ciężkiego brzemienia naszego życia, nie jest czymś, co czyniłoby to brzemię jeszcze cięższym, ale jest czymś zupełnie innym - światłem, mocą, która pomaga nam nieść ten ciężar. Jeśli ktoś nosi w sobie wielką miłość, to dodaje mu ona jakby skrzydeł i znosi on znacznie łatwiej wszystkie trudności życiowe, ponieważ nosi w sobie to wielkie światło; jest nim wiara: być kochanym przez Boga i pozwolić, aby być kochanym przez Boga w Jezusie Chrystusie. To pozwolenie, aby być kochanym, jest światłem pomagającym nam nosić brzemię każdego dnia. Świętość zaś nie jest naszym bardzo trudnym dziełem, ale właśnie ową „otwartością”: otwieraniem też okien naszej duszy, aby mogło wejść światło Boże, niezapominanie o Bogu, gdyż właśnie w otwarciu na Jego światło odnajdujemy moc i radość odkupionych. Módlmy się do Pana, aby pomógł nam znaleźć tę świętość, pozwolić się Bogu miłować, co jest powołaniem nas wszystkich i prawdziwym odkupieniem. Dziękuję.