VII dzień pielgrzymki

Gość Niedzielny

publikacja 11.06.2010 22:22

ŚRODA 22 VI 1983 - KRAKÓW

KRAKÓW

DOKTORAT H. C. UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO DLA JANA PAWŁA II
Przedostajemy się wcześnie rano w rejon Collegium Maius, ale do ul. św. Anny nie zostajemy dopuszczeni. Stajemy więc przy ul. Straszewskiego, kto-redy Papież przejeżdżać będzie na Uniwersytet. Biały „papamobil: w normalnej asyście mija nas ok. 8.15. Służba porządkowa informuje, że najpierw Papież uda się do kościoła św. Anny, ale ta, zdawałoby się pewna, informa¬cja później nie potwierdza się. Przez odblokowane ulice pędzimy do centrum prasowego, aby uroczystość na Uniwersytecie zobaczyć w monitorach zamkniętego systemu telewizyjnego. Niestety, spotyka nas rozczarowanie; mo¬że pokażą nam później. Otrzymujemy tylko tekst przemówień Ojca Świętego oraz rozpisany scenariusz spotkania. Kiedy więc po południu odbywa się wreszcie pokaz telewizyjny zarejestro¬wanego spotkania, okazuje się, że jest to praktycznie tylko to, co wieczorem wszyscy będą mogli zobaczyć w DTV. A więc, że Ojciec Święty modlił się w uniwersyteckiej kaplicy św. Jana z Kęt (Kantego), profesora i rektora UJ, że odwiedził muzeum Uniwersytetu, no i — przede wszystkim — że wręczono mu dyplom przyznanego wcześniej do¬ktoratu honoris causa Wszechnicy Ja¬giellońskiej, Nie ma miejsca na szcze¬gółowe omawianie wystąpień, ale są one godne polecenia gdyż, mimo że tak wiele już napisano o zasługach i wiel¬kości Uniwersytetu Jagiellońskiego, pa¬pieskie przemówienie — zawierające silne osobiste akcenty — jest piękne, wzruszające, a zarazem przez życzenia Papieża skierowane dla Uniwersytetu — nasycone treścią na dziś i przy¬szłość.
To było rano, na Uniwersytecie. Równolegle i wcześniej, od godzin nocnych przeciągały przez królewskie miasto tysięczne rzesze podążające na Błonia, aby zająć jak najlepsze miejsca na spotkaniu z Ojcem Świętym o godz. 10.
 

BEATYFIKACJA NA KRAKOWSKICH BŁONIACH
Spełniając życzenie brata naszego Franciszka Kardynała Macharskiego, arcybiskupa krakowskiego, jak rów¬nież wielu innych braci w biskupstwie, Zakonu Karmelitów Bosych i Zgroma¬dzeń Braci i Sióstr Posługujących Ubo¬gim oraz licznych wiernych, za radą Świętej Kongregacji Spraw Kanoniza¬cyjnych naszą władzą apostolską zez~ walamy, aby odtąd czcigodnym Sługom, Bożym — Rafałowi Kalinowskiemu i Albertowi Chmielowskiemu — przysługiwał tytuł Błogosławionych i aby ich święto można było obchodzić corocznie w dniu ich narodzin dla nieba: — Bło¬gosławionego Rafała Kalinowskiego w dniu 15 listopada, a Błogosławionego Alberta Chmielowskiego w dniu 25 grudnia w miejscach i w sposób okre¬ślony przez prawo. W imię Ojca i Sy¬na i Ducha Świętego. Amen,
To „amen" — podjęte za Ojcem Świętym przez wszystkich uczestników beatyfikacyjnej uroczystości — tylko na chwilę przerwało ciszę, w którą za¬padały słowa papieskiego dekretu. W ciszy i skupieniu uniosły się w gorę głowy setek tysięcy wiernych, by spoj¬rzeć na odsłonięte wizerunki Ojca Ra¬fała i Brata Alberta, a połączone chó¬ry odśpiewały wezwania:
Błogosławiony Rafale, wierny krzy¬żowi i Ewangelii uproś nam wytrwanie w wierze.
Błogosławiony Bracie Albercie, obrońco i opiekunie opuszczonych i skrzywdzonych, ucz jak śluzy ć ' Chry¬stusowi pracą.
Oni zaś, nowo wyniesieni na ołtarze słudzy Boży, poprzez łopot na wietrze kościelnych chorągwi, spod krzyża, górującego nad krakowskimi Błoniami zdawali się mówić: Bóg jest waszym zbawieniem, a nie ludzie. Jemu ufaj¬cie i w Nim pokładajcie wasze nadzie¬je.
Ojciec Święty w wygłoszone j ^homi¬lii przypomniał, że obaj wyniesieni na ołtarze słudzy Boży, zanim życie swe oddali Chrystusowi, dali dowody boha¬terskiej miłości Ojczyzny jako ucze¬stnicy Powstania Styczniowego. Ojciec Rafał za udział w Powstaniu na Lit¬wie zapłacił dziesięcioletnią zsyłką na Sybir, a Brat Albert — kalectwem. Pierwszy był inżynierem ł wojskowym, drugi — artystą malarzem/ zanim Opatrzność poprowadziła ich na Chry¬stusową drogę. Obaj w Chrystusie od¬naleźli pełnię poznania, miłości i służby.
W dalszym ciągu Papież odwołując się do psalmu responsoryjnego o Do¬brym Pasterzu powiedział: Pragną dzisiaj id ostatnim dniu mojego piel¬grzymowania do Ojczyzny wyznać wraz z Warni prawdę o Dobrym Pa¬sterzu na tle jubileuszu Jasnej Góry. Sześć wieków obecności Bogurodzicy w tym Wizerunku, który nas wszystkich duchowo zespala i jednoczy — czyż to nie dzieło Dobrego Pasterza? Wszak wiemy, że troszczy się On nade wszy¬stko o zachowanie jedności swej ow¬czarni. Troszczy się o to, ażeby nikt nie zginął — i san szuka zagubionej owcy. Dajemy temu świadectwo po¬przez Rok Odkupienia w całym Koście¬le. A na ziemi polskiej, na której jesz¬cze trwa jasnogórski jubileusz pytamy: czyż całego swojego dzielą nie dokonu¬je Chrystus Dobry Pasterz za szczególnym pośrednictwem Swej Matki? Na¬szej Pani Jasnogórskiej? (...) W ostatnim dniu mojego pielgrzymowania, które związane jest z jubileuszem Jasnej Góry, pragnę tu, w Krakowie, wraz z wami, drodzy moi rodacy, wypowiedzieć przedziwną tajemnicę obecności Dobrego Pasterza pośród wszystkich pokoleń, która przeszły przez polską ziemię — i tu, w Krakowie, pozostawiły szczególny wyraz swej polskiej i chrześcijańskiej tożsamości. Dlatego właśnie tak cenny i drogi jest ten Kra¬ków, i tak bardzo trzeba zabiegać, ażeby nie zniszczała jego historyczna, sub¬stancja, w której nasz Naród szczegól¬nie odczytuje — nie tylko swoją przeszłość — ale po prostu swoją tożsa¬mość. Mówiłem o tym przed czterema laty, gdy Świętowaliśmy w Krakowie dziewięć wieków świętego Stanisława. Dziś pragnę powrócić do tego „bierz¬mowania dziejów", które trwa i rozwi¬ja się z pokolenia na pokolenie. Do te¬go „bierzmowania", które posiada szczególne znaczenie dla Polaków roku 1983 — dla was, umiłowani bracia i siostry, moi rodacy!
Pod czerwcowym niebem w niedalekim sąsiedztwie wawelskiego wzgórza i mariackich wież, na zielonym, trójkątnym skrawku ziemi, skupienie i powaga wiernych potwierdzały prawdę, że przeżycie religijne wzbogaca przeżycie patriotyczne i odwrotnie. I chyba dlatego też len stary Kraków, który tego dnia skupił uwagę całej Polski, znów — jak przed laty — urósł do symbolu narodowych aspiracji i na¬rodowych nadziei. Zaś beatyfikacja dwóch synów tej ziemi, polskich, pa¬triotów i duchownych, daje świadectwo przekonaniu, że nie ginie ten, kto za
wolność i wiarę umiera.
Musicie być mocni — słowa Ojca .Świętego były spokojne, powolne, ale i stanowcze i dobitne. — Musicie być "mocni mocą miłości, która jest pot꿬niejsza niż śmierć, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma— tej miłości, która nigdy nie ustaje 1(1 Kor 13, 4—B). Tą wiarą, nadzieją i miłością byli mocni: Maksymilian i Rafał, Urszula i Albert — dzieci tego narodu. Oni też temu narodowi są dani jako znaki zwycięstwa. Naród bowiem, jako szczególna wspólnota ludzi, jest również wezwany do zwycięstwa — wiary, nadziei i miłości. Mocą wolności i sprawiedliwości. Jezu Chryste! Pasterzu ludzi i ludów! W imię Twojej Najświętszej Matki, na Jej jasnogórski jubileusz, proszę Cię o takie zwycięstwo. Jezu Chryste!
Dobry Pasterzu! Polecam Ci trudne dziś i jutro mojego Narodu. Polecam Ci jego przyszłość!

 


Nie tylko papieskie to było wezwanie i nie tylko najwyższego namiestnika Kościoła Powszechnego wołanie do Bo¬żego tronu, ale błaganie zatroskanego brata, ojca, Polaka odzianego w pontyfikalną biel. To był przenikający do głębi głos syna doświadczanego boleś¬nie Narodu. Po chwili głos Papieża był znów spokojny i łagodny. Pielgrzymu¬jący Pasterz Kościoła podniósł oczy w górę Chociażbym chodził ciemną, doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Ty — przez Twoją Matkę. Pan jest moim Pasterzem... Pan jest naszym Pa¬sterzem, Amen.
Potem nastała cisza i podjęte przez wszystkich, jednogłośne Wyznanie Wiary. Podczas liturgii Eucharystycz¬nej — którą pod przewodnictwem Ojca Świętego sprawowali kardynałowie: Franciszek Macharski, Jean Marie Lu-stiger i Anastasio Ballestrero, bp Jerzy Ablewicz, prowincjał Karmelitów Bo¬sych o. Eugeniusz Jan Morawski oraz infułat bazyliki mariackiej ks. Jan Ko¬ściółek — 800 kapłanów rozdawało Komunię tysiącom wiernych. Gdy do-brzmiało' uroczyste „Ciebie Boga wysławiamy" Ojciec Święty dokonał obrzędu rekoronacji statuy Matki Bo¬żej Limanowskiej oraz poświęcił koro¬ny dla obrazu Matki Bożej Myślenickiej i statuy Matki Bożej Ludźmierskiej.
Jeszcze tylko przyjęte w pokorze pontyfikalne błogosławieństwo, je¬szcze wspólne „,.. przed Twe ołtarze zanosim błaganie..." a przez całą aleję 3 Maja rozległo się skandowane: „Zo¬stań z nami! Zostań z nami!"
Ojciec Święty udał się do siedziby arcybiskupów krakowskich na obiad i krótki odpoczynek. W miejscowej ka¬plicy przyjął członków Senatu Papie¬skiej Akademii Teologicznej w Krako¬wie. O godz. 16 wyruszył samochodem w kierunku Nowej Huty. Zatrzymał się na Cmentarzu Rakowickim, gdzie przez dłuższy czas modlił się nad grobem swoich rodziców i brata.

POŚWIĘCENIE KOŚCIOŁA W MISTRZEJOWICACH-
Poświęcenie kościoła jest zwykle uroczystością lokalną, jakby rodzinną
— świętem wspólnoty parafialnej. Nie często się więc zdarza, aby aktu po¬święcenia dokonywał Papież. Jan Pa¬weł II w czasie swego pontyfikatu kon¬sekrował dotychczas jedną świątynię: bazylikę Matki Bożej Objawienia w Aparecida (Brazylia) w 1980 roku.
Mistrzejowicka - uroczystość miała je¬dnak swoje znaczenie przekraczające granice parafii ze względu zarówno na obecność Papieża, jak i swą wymowę. Doskonale wyraził to metropolita kra¬kowski kard. Franciszek Macharski witając Ojca Świętego. Umiłowany Ojcze Święty — powiedział — oto przed tobą wierzący Boży lud parafii Mistrzejowice; oto przed tobą wierny lud Boży wszystkich parafii krakow¬skiej Nowej Huty; oto przed tobą. Ojcze Święty, jakby symbol nieugiętej, mocno zakorzenionej chrześcijańskiej wiary setek polskich parafii, które powstały w mozole, trudzie i utrapieniu w minionych dziesiątkach lat, w nowych polskich miastach i dzielnicach [________]. [Art. 17, pkt. 4 dekretu o
stanie wojennym z 12.XII.1981 r. (Dz. U. nr -29, póz. 154).
Robotnicy przeważali w kilkusettysięcznej rzeszy wiernych pragnących zobaczyć i usłyszeć Ojca Świętego. Re¬prezentowanych było wiele zakładów przemysłowych z różnych stron kraju. M.in. obecni byli robotnicy z Ursusa, Warszawy, Lublina, z Wybrzeża, z Gór¬nego Śląska i Śląska Cieszyńskiego — nazwy miejscowości można było odczytać z biało-czerwonych transparentów. Wielu i nich uczestniczyło we Mszy
beatyfikacyjnej na krakowskich Bło¬niach. Przemaszerowali później ulicami Krakowa do Nowej Huty.
Konsekrację mistrzejowickiego ko¬ścioła p. w. św. Maksymiliana Kolbego poprzedziła Liturgia Słowa, podczas której Ojciec Święty wygłosił homilię. Papież przypomniał trudne początki parafii mistrzejowickiej oraz sylwetkę jej pierwszego proboszcza, ks. Józefa Kurzei, zmarłego przed 7 laty w 39 ro¬ku życia. Stwierdził, że przyszłe poko¬lenia powinny zachować pamięć o tych sprawach. W końcowej części homilii Jan Paweł II stwierdził, że dzieło ewangelizacji w parafii nowohuckiej winno być 10 sposób szczególny zespo¬lone z wielką sprawą godności pracy, (...) Pragnę w tym nowym mistrzejowickim kościele — powiedział dalej — który dzisiaj dane mi będzie konsekro¬wać, Włożyć w Wasze ręce Chrystusową Ewangelię pracy. Niech ona będzie Dobrą Nowiną Waszego życia.. Niech przez Was staje się Dobrą Nowiną dla współczesnego świata. (...) Ażeby czło¬wiek przemysłu, człowiek współczesnej cywilizacji technicznej, odnalazł w niej siebie, swoją godność, swoje prawa.
Po modlitwie wiernych Ojciec Świę¬ty dokonał konsekracji mistrzejowickiej świątyni. Następnie jeszcze raz zwró¬cił się do zgromadzonych rzesz. Jego pożegnalne słowa przeszły w dialog, podobnie jak to było w Częstochowie -na spotkaniu z młodzieżą, czy w Kato¬wicach. W. pewnej chwili zaintonowa¬no „Sto lat” na melodię góralską. Pa¬pież dołączył się do śpiewu, a później powiedział: A ten śpiew czego dowodzi? Ten śpiew dowodzi, że Nowa Huta wy¬wodzi się, nie tylko, ale także z górali. Po udzieleniu apostolskiego błogosła¬wieństwa Ojciec Święty wśród nieusta¬jących wiwatów udał się do krakow¬skiej katedry.

ZAKOŃCZENIE SYNODU PROWINCJI KRAKOWSKIEJ
Wkroczenie Ojca Świętego na Wa¬welskie Wzgórze o godz. 18.30 oznaj¬mił dzwon Zygmunta. Jan Paweł II od-1' dał hołd świętym Stanisławowi i Flo¬rianowi przy ich relikwiach, ucałował włócznie' ś w, Maurycego oraz chwilę modlił się przy kaplicy Drzewa Krzy¬ża Świętego. Powitanie wygłosił kardy¬nał metropolita Franciszek Macharski.. Czytaniami z Pisma św. rozpoczęła się liturgiczna uroczystość zakończenia Pierwszego Synodu Prowincji Krakow¬skiej. Biskupi ordynariusze prowincji wręczyli Papieżowi zbiór uchwał synodalnych.. Ojciec Święty przyjmując.
je, złożył podziękowanie wszystkim je¬go uczestnikom i tych którzy z nim współpracowali, a byli wśród nich tak¬że świeccy, specjaliści w różnych dzie¬dzinach i osoby głęboko zaangażowane j w życie Kościoła. Oby postanowienia Synodu i jego wskazania — powiedział Jan Paweł II — służyły stale tej niewidzialnej działalności Ducha Świętego z której rodzi się pokój, Po udzieleniu papieskiego błogosławieństwa dziełu Synodu oraz zgromadzonym w Ka¬tedrze Ojciec Święty udał się na chwilę do skarbca katedralnego. Ceremonia zamknięcia Synodu — w myśl komuni¬katu Biura Prasowego Episkopatu Polski — zakończyła drugą pielgrzymią Jana Pawła II w Polsce.
Potem Jan Paweł II wstąpił na kilkadziesiąt minut do usytuowanego tuż obok katedry budynku zamieszkałego przez siostry zakonne i w ogóle służbę katedralną. Na zewnątrz czekali uczestnicy spotkania oraz dwa chóry, które na cześć Ojca Świętego zaimprowizo¬wały koncert dawnych i nowych pieśń religijnych. Po wyjściu i ponownym pożegnaniu Papież odjechał spod katedry samochodem osobowym; na dziedzińcu pozostał „papamobil" i ochrona papieska, co wzbudziło domysły, ale nie obudziło dziennikarskiej czujności. Do¬piero po powrocie ok. godz. 22.08 do centrum prasowego — wypełnionego rozgorączkowanym tłumem dziennika¬rzy, choć program dnia został zakończony — dowiedzieliśmy się; iż Dzien¬nik TV podał komunikat PAP o planowanym (w tym czasie trwającym już) ponownym spotkaniu Ojca Śnię¬tego z premierem rządu — właśnie na Wawelu. A przed północą Jan Paweł II jeszcze raz pokazał się za pancerną szybą balkonu pałacu biskupiego i od¬mówił Anioł Pański z oczekującym tłumem. Spotkanie to wynegocjował kar¬dynał Macharski, stawiając jednak wa¬runek, iż potem zebrani pozwolą Ojcu Świętemu odpocząć. I — co godne pod¬kreślenia — obie strony owego społecz¬nego porozumienia dotrzymały warunków.