VI dzień pielgrzymki

Gość Niedzielny

publikacja 11.06.2010 22:22

WTOREK — 10.VI. 1983 - WROCŁAW, GÓRA ŚW. ANNY, KRAKÓW

WROCŁAW


WTOREK — 21 VI. 1983

Noc jest ciepła, przesycona delikatną poświatą rozproszonego światła Już po północy na wschodzie zaczyna różo¬wieć. Nadchodzi świt Róż ustępuje powoli miejsca kolorom pomarańczowym i żółtym W końcu nadchodzi biel. Dzień wstaje zdziwiony: Plac Spotka¬nia jest już prawie pełny. Jak w noc¬nych oczekiwaniach gdzieś w Azji, w Benares czy Mekre Ludzie calą noc schodzili się tu, czuwali, modlili się. Niektórzy zmęczeni daleką pieszą piel¬grzymką zasypiali Wszyscy jednak czekali. Na Spotkanie. Z Wielkim Pielgrzymem.
 

ZMARTWYCHWSTAŁY
Słońce wschodzące zza dalekiej linii drzew rozświetliło ołtarz, olbrzymi blok bieli z prześwitem w kształcie krzyża, z Chrystusem zmartwychwsta¬łym w nim. Czerwień Jego szaty pło¬nie zgaszonym kolorem na tle prześwi¬tu. Ołtarz ma w sobie coś ze zwycię¬stwa, z triumfu, z nadziei. To wspania¬ły symbol tego, co przed nami Symbol zmartwychwstawania z grzechu i bez¬nadziei, z przygnębienia i smutku, z porażek i poczucia doznanych krzywd, które bolą. Ołtarz jest wymowny i piękny. Pod krzyżem — ołtarz, tron i wspaniałe, różnokolorowe ikebany. Ca¬łość gustowna, estetyczna, piękna.
Ile to wszystko wymagało pracy, trudu, poświęcenia, żeby było ciekawiej, kilka dni temu spadły obfite deszcze, miejscami zalewając plac. Chwała więc wszystkim, którzy wrocławski hi¬podrom zamienili w miejsce Wielkiego Spotkania.
 

REFLEKSJE W DRODZE
W drodze na Plac Spotkania widać świątecznie przybrane domy. Okna — wiele udekorowanych obrazami Matki Bożej i portretami Ojca Świętego. Ile ich jest? 30. 50, 60 procent? Czego to dowodzi? Że tyle wierzy? Tyle ocze¬kuje Papieża? Służba porządkowa — trzeba przyznać — przechodzi samą siebie. Milicjanci w eleganckich bia¬łych marynarkach i białych rękawicz¬kach. Dla nich też jest to jakiś czas do refleksji, okazja do przeżycia, Może nawet czegoś więcej. Dziennikarze — z całego świata, bo są też Amerykanie, Brazylijczycy i Japończycy. [— — — —] [Art. 17 pkt. 4 dekretu o stanie wojen¬nym z 12.XII.1981 r. (Dz. U. nr 29, póz. 154)|. Ale u wszystkich widać jakąś dziwną koncentrację. U niektórych zdzi¬wienie. Co w tej Polsce się dzieje? Co się dzieje w tym dziwnym świecie, w którym skromny człowiek w bieli, bez dywizji i bez broni nuklearnej, bez za¬kłamanego programu pokojowego, a obdarzający wszystkich prawdziwym pokojem, ma taki autorytet moralny?!
 

OCZEKIWANIE

Oczekiwanie na coś wielkiego jest już częścią jego przeżywania. Oczeku¬jemy na Pielgrzyma, Widać i plac, i lu¬dzi. Plac jest za mały. 600 tysięcy — co to jest! W rezultacie jest chyba około miliona, Zagęszczenie olbrzymie. Słoń¬ce zaczyna przypiekać Ani jednego podmuchu wiatru. Wszystko jest pełne światła i błękitu.
Deklamacje wierszy, komentarze. Komentarze są zbyt długie, a za mało wyjaśniające (np., co to jest z punktu widzenia religijnego koronacja figurki Matki Bożej, która ma się tu odbyć?). Za mało śpiewów, zwłaszcza tych lu¬dowych. Niektórzy ludzie modlą się prywatnie na różańcu. Mimo zmęcze¬nia i tłoku panuje atmosfera skupie¬nia i modlitwy. I jakiejś dobroci, życz¬liwości. Młody rozczochrany chłopiec oddaje swój wędkarski stołeczek ja¬kiejś starszej kobiecie w fioletowym szalu. Dwóch harcerzy sektora dla niepełnosprawnych im de. Właśnie — o to chodzi w tym wszystkim!
 

OBECNOŚĆ
Godzina 9.00 i olbrzymi śmigłowiec produkcji radzieckiej ląduje na placu. Z daleka witać las wzniesionych rąk, chorągiewek i krzyży. Transparenty głoszą solidarność z Chrystusem, Kościołem i narodem. Ojca Świętego wita wojewoda wrocławski Janusz Owczarek. Jest w tym wszystkim jakaś mistyka.
Swoją mistyką ma sama religijna manifestacja. Podnosi ducha, karmi entuzjazmem, wyzwala dziwne energie i potęguje przeżycia, wzmacnia wiarę i ożywia nadzieje. Dlaczego niektórzy tak się boją manifestacji?
Ojciec Święty objeżdża cały hipodrom swoim „papamobile". Pozdrawia, błogosławi. Nie wiadomo, czy te oczy które patrzą na niego z taką miłością są jednocześnie oczami wiary, która pozwala dojrzeć poza plecami tego człowieka Kogoś Innego, Boga Człowieka, którego Papież jest widzialnym znakiem, sakramentem Jego obecności, ale wiadomo, że jest to wielkie przeżycie, a refleksja przyjdzie potem. Powinna przyjść. Musi przyjść, jeśli to Wielkie Spotkanie ma potem owocować w życiu. A owocować musi! Bo gdyby nie owocowało, byłby to jedynie duchowy fajerwerk. Byłby to ogień rzucony przez Ducha Świętego, który nie zapłonął, nie zapalił, nie przemienił!
Rozbrzmiewa uroczysta „Bogurodzica", jakby cały plac przekształcił się w pole grunwaldzkie. Papież wraca. „Tu es Petrus" — rozpoczyna się Msza św. ku czci św. Jadwigi, patronki Śląska. Do ołtarza razem z Ojcem Świętym podchodzą biskupi i kapłani reprezentujący duchowieństwo diecezjalne i zakonne z archidiecezji wrocławskiej i diecezji gorzowskiej.
 

„GAUDE MATER POLONIA"...
Przemówienie powitalne wygłasza metropolita wrocławski abp Henryk Gulbinowicz. W imieniu metropolii wrocławskiej, prosząc o apostolskie błogosławieństwo, mówi: Stoi przed Waszą Świątobliwością „acies bene ordinata": biskupi, duchowieństwo diecezjalne i zakonne oraz Lud Wierny. Zjednoczeni jesteśmy mocno wzajemnym zrozumieniem i poszanowaniem i ludzką oraz chrześcijańską solidarnością. A dziś szczególnie złączeni jesteśmy przeżywanym szczęściem, że możemy Ciebie, Ojcze Światy, gościć na tej ziemi, którą odzyskaliśmy po wiekach własną krwią. Ziemią tę — mówi dalej Metropolita — przywróciliśmy do życia poprzez pracę własnych rąk, umysłów oraz dzięki odwadze i przywiązaniu do wiary ojców. W oparciu o te wartości wypracowaliśmy ideały odnowy, które są Ojcu Świętemu dobrze znane. Wpisały się one w serca nasze „rylcem" doświadczeń zamagań i wielkich cierpień. Nie żalimy się przed Tobą Wasza Świątobliwość tylko dzielimy się naszą rzeczywistością, wiedząc, że ją znasz i rozumiesz. Wszak Bóg dopuścił na Ciebie, wcześniej od nas, wielkie doświadczenia, rany cierpienia i krew (...) Ojcze Święty, żyjemy tu na Dolnym Śląsku, na Opolszczyźnie i na Ziemi Lubuskiej jak w całej Polsce: wiarą i miłością. One nas jednoczą przy ołtarzu, ale też na różnych wirażach życia. Żyjemy też nadzieją, A jak ona jest wielka, ukazaliśmy w postaci Zmartwychwstania Chrystusa, przed którym dziś modlimy się wraz z Tobą, Umiłowany Ojcze Święty...
Spowiedź powszechna. Widzimy człowieka, którego świat chrześcijański nazywa Ojcem świętym, z jaką pokorą, z jaką skruchą wymawia słowa spowiedzi powszechnej. To właśnie wspaniały przykład tego, co Sobór określił jako „ecclesia semper purificanda”. To wielka aluzja, dla tych, którzy pełni pychy i zarozumiałości nie przyznają się nigdy do niczego, obwiniając jednocześnie innych. Liturgia słowa mówi o niewieście biblijnej — wielkiej, mocnej, świętej.

 


WIELKI PIELGRZYM ZACZYNA MÓWIĆ...
W ciszy i skupieniu wielki tłum czeka na słowa Ojca Świętego. Nad 55-hektarowym placem i jeszcze dalej słychać wzmocniony przez olbrzymie kolu¬mny nagłośnieniowe głos: Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości albowiem będą nasyceni". Tym błogosławieństwem z kazania na górze liturgia dzisiejszej uroczystości czci świętą Jadwigą Śląską. Tym błogosławieństwem pozdrawiam miasto Wrocław na prastarej ziemi piastowskiej. Pozdrawiam Kościół metropolitalny, który jest we Wrocławiu i skupia przy sobie Kościoły sufraganalne w Gorzowie i Opolu. W Kościołach tych pozdrawiam cały Lud Boży Dolnego Śląska Ziemi Lubuskiej i Opolszczyzny.
Po tych wstępnych powitaniach i pozdrowieniach Papież wspomina swe wcześniejsze kontakty z Wrocławiem. Przypomina postać śp. kard. Bolesława Kominka, pasterza ogromnych zasług dla Kościoła i dla społeczeństwa na Dolnym Śląsku. Dalej mówi o św. Jadwidze jako o „postaci granicznej", łączącej naród polski z narodem niemieckim na przestrzeni wielu wieków trudnej i bolesnej historii. Mówi w swej homilii, że w życiu św. Jadwigi wyraziła się jakby cała pełnia życia chrześcijańskiego. W ewangelicznym przykazaniu miłości tkwi bowiem najgłębsze źródło duchowego rozwoju każdego człowieka. I dlatego też wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, moi rodacy, którzy tutaj we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku weszliście w to szczególne dziedzictwo świętej Jadwigi, życzę, z całego serca, aby wedle jej wzoru na przykazaniu miłości opierało się wasze życie osobiste, rodzinne i społeczne. Jest to zarazem najgłębsze źródło kultury moralnej ludzi i narodów. Od kultury moralnej zależy zaś istotny ich postęp. Trzeba, abyście Wy, którzy znaleźliście się tu na Dolnym Śląsku, którzyście się tu urodzili i wyrośli, na śladach waszej wielkiej patronki, matki Piastów, odczytywali niejako na jej kolanach Ewangelię (...) i abyście w ten sposób umacniali w sobie najgłębsze podstawy ludzkiej i chrześcijańskiej moralności, która jest zarazem fundamentem kultury narodu i warunkiem jego rozwoju.
Następnie Ojciec Święty mówi o rodzinie, którą się buduje i opiera na wzajemnym zaufaniu, na miłości, która uzależniona jest od prawdy. Istnieje teżi nierozerwalna więź między prawdą i miłością, a całą ludzką moralnością i kulturą. Można z pewnością stwierdzić, że tylko w tym powiązaniu wzajemnym człowiek może prawdziwie żyć jako człowiek i rozwijać się jako człowiek. Jest to ważne w wymiarze rodziny, tej podstawowej ludzkiej wspólnoty. Ale jest to z kolei ważne w wymiarze całego wielkiego społeczeństwa jakim jest naród. Jest to ważne w wymiarze poszczególnych środowisk, zwłaszcza tych, które, z natury swojej posiadają zadanie wychowawcze, jak szkoła czy uniwersytet. Jest to ważne dla wszystkich, którzy tworzą kulturę dla środowisk artystycznych, dla literatury, muzyki, teatru, plastyki. Tworzyć w prawdzie i miłości! Można mniemać, że im szerszy krąg, tym mniejsza ostrość tej zasady. A jednak… nie należy lekceważyć żadnego kręgu, żadnego środowiska, żadnej instytucji, żadnych środków czy narzędzi przekazu i upowszechniania.


Cały naród polski musi żyć we wzajemnym zaufaniu, a to zaufanie opiera się na prawdzie. Owszem, cały naród polski musi odzyskać to zaufanie w najszerszym kręgu swej społecznej egzystencji. Jest to sprawa zupełnie podstawowa. Nie zawaham się powiedzieć, że od tego właśnie — od tego przede wszystkim, od zaufania zbudowanego na prawdzie — zależy przysz¬łość Ojczyzny. Trzeba centymetr po centymetrze i dzień po dniu budować zaufanie — i odbudowywać zaufanie — i pogłębiać zaufanie! Wszystkie wy¬miary społecznego bytu, i wymiar poli¬tyczny i wymiar ekonomiczny, oczy¬wiście — wymiar kulturalny, i każdy inny, opiera się ostatecznie na tym podstawowym wymiarze etycznym: prawda — zaufanie — wspólnota. Tak jest w rodzinie. Tak jest też na inną skalę w narodzie i państwie. Tak jest wreszcie w całej rodzinie ludzkości.
W dalszym ciągu Ojciec Święty mó¬wi: Błogosławieni, którzy łakną i prag¬ną sprawiedliwości. Jest tutaj we Wrocławiu — tutaj: na Dolnym Ślą¬sku — jest w całej Polsce wielu ludzi, ogromnie wielu ludzi, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Myślę w tej chwili o ludziach ciężkiej, codziennej pracy: o polskiej wsi na tych terenach, o ludziach pracujących na roli, o śro¬dowiskach twórczych, Uniwersytecie Wrocławskim i pozostałych wyższych uczelniach, o Szkotach, ludziach nauki i kultury, o artystach, o górnikach i hutnikach, robotnikach Pa-Fa-Wagu i tylu innych zakładów pracy, o pracow¬nikach administracji, o wszystkich.
Wszystkim Wam, którzy wypełniając przykazanie Stwórcy czynicie sobie ziemię poddaną, przynoszę solidarność moją i Kościoła. To łaknienie i prag¬nienie sprawiedliwości ujawniło się w sposób szczególny w ciągu ostatnich lat. Pragnę bardzo, jako pasterz Kościoła, a zarazem jako syn mojego na¬rodu, potwierdzić to łaknienie i prag¬nienie, które płynie ze zdrowych po¬kładów ducha polskiego: z poczucia godności ludzkiej pracy, z miłości Oj¬czyzny oraz z solidarności czyli z po¬czucia wspólnego dobra.
Chciałbym równocześnie zabezpie¬czyć to słuszne łaknienie i pragnienie sprawiedliwości szerokich rzesz moich rodaków od wszystkiego, co je znie¬kształca i osłabia. Ale równocześnie też chciałbym uwolnić je i obronić przed wszystkimi krzywdzącymi zarzutami i pomówieniami, skądkolwiek by one płynęły.
Temu, co jest słusznym łaknieniem i pragnieniem sprawiedliwości w życiu naszego narodu, trzeba odpowiedzieć w taki sposób, ażeby cały naród odzyskał wzajemne zaufanie. Nie można tego niszczyć ani tłumić. Nie można tego zaniedbać (..,).
Naród polski, a w szczególności Wrocław i Lud Dolnośląski, wpatrzony w przedziwną postać świętej Jadwigi, matki Piastów na tej ziemi, wspomina wszystkich, którzy tu polegli w czasie drugiej wojny światowej, wszystkich zmarłych w ciągu lat — prawie już czterdziestu — od zakończenia wojny. Wszystkich, którzy zginęli w wydarze¬niach ostatnich lat...


Naród polski, a w szczególności Wrocław i Lud Dolnośląski, wpatrzony w przedziwną postać świętej Jadwigi, matki Piastów na tej ziemi, wyznaje z wiarą, nadzieją i miłością: błogosławię-' ni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem będą nasyceni! Amen,
Te słowa, jak można sądzić po burz¬liwych oklaskach, głęboko zapadną w serca i umysły tłumu zgromadzonego na partynickim hipodromie. Słowa otuchy i nadziei, ale też i pouczenie o tym, że prawdę należy czynić w miłości.
Zadziwiające są zawsze u tego czło¬wieka koncentracja, spokój, duchowa siła. Ale i kondycja fizyczna.
— Napracuje się ten Ojciec Święty jak w kamieniołomach... — mówi ktoś z boku,
Rzeczywiście — jak w kamienioło¬mach, Bo i serca ludzkie bywają twardsze niż granit!

 


DARY
Piękna, aktualna i wielowymiarowa jest modlitwa powszechna, zanoszona przez różnych wiernych. Nad polami hipodromu, w daleki błękit, płyną błagania za Ojczyznę [— — — _] [Art 17, pkl. 4 dekretu o stanie •wojennym z 12.XI1.1981 r. (Dz. U. nr 29, póz. 154i|, za rodziny, za młode pokolenie, za wszystkich zmarłych.
Rozpoczyna się procesja z darami. Jest w tym składaniu darów jakaś wielka symbolika. Są to dary najpierw dla Boga, potem dla ludzi, z których "on, Wielki Pielgrzym, jest na początku. Tak jak w pierwszych wiekach, gdy dary zanoszono na1 ołtarz Bogu i potrzebującym ludziom. A więc podchodzi do Ojca Świętego cala procesja z darami. Kapłani archidiecezji wrocławskiej i zgromadzenia zakonne, górnicy węglowi i miedziowi, rolnicy i rzemieślnicy. Swoje dary złożyli delegaci więźniów obozów koncentracyjnych i przedstawiciele Wrocławia, delegaci arcybiskupiego komitetu charytatywnego, rady społecznej i rady kultury, przedstawiciele wiernych diecezji gorzowskiej, Kościoła greckokatolickiego i wspólnoty litewskiej, fabryk w Stroniu Śl. w Kowarach.
 

PODNIESIENIE
Cisza jest środowiskiem ducha. objawieniem Ducha Świętego. Trwa w czasie Podniesienia, Jest to jednak cisza nasycona ludzkim wołaniem do Tego, który w tych trudnych, złych czasach jest Nadzieja: Chrystus Nadzie¬ją świata! Ten, który Go podnosi na cztery strony świata, jest Jego sługą i znakiem.
 

KORONACJA
Po Komunii św. I śpiewach euchary¬stycznych rozpoczyna s!q ceremonia ko¬ronacji figurki Matki Bożej Śnieżnej. Opatrzność wyznaczyła Jej przedziwne miejsce w Sudetach, a natura, będąca na usługach laski, wybrała dla Niej wymowne środowisko: masyw Śnieżnika, stojący na zbiegu pięciu grzbietów górskich i trzech działów wodnych trzech mórz: Bałtyku, Morsa Czarnego i Morza Północnego. I w tym masy¬wie Góra Igliczna (845 m), góra nie¬wielka, jak malutka jest sama figurka Tej, której sanktuarium dźwiga na sobie. Wyrzeźbiona w drzewie lipowym gdzieś ok. 1750 r. i umieszczona na gó¬rze, dość wcześnie stała się celem pielgrzymek, które błagały Matkę Bożą o wszystko, co potrzebne człowiekowi, zwłaszcza o zdrowie.
Potem nakłada je uroczystym gestem na głowy Syna i Jego Matki. Mówi przy tym, żeby Matka Boża Śnieżna była Królową i Matką pielgrzymów dolno¬śląskich, turystów i wszystkich, którzy będą tam przybywać.
 

POŻEGNANIA
Po ostatnim błogosławieństwie i po zdjęciu szat Papież wychodzi przed ołtarz. Jeżeli w Warszawie na Okęciu była to twarz bardzo poważna, niemal smutna, tu jest to twarz pełna blasku
i radości, światła i spokoju. Mówi jeszcze krótko, bez tekstu, tak spontanicznie, od serca. Pozdrawia chrześ¬cijan [— — — —l l Art. 17, pkt. 4 dekre¬tu o stanie wojennym z 12.XII.I981 r.(Dz. U. nr 29, póz. 154)| chrześcijan obrządku greckokatolickiego i wszyst¬kich chrześcijan. Dziękuje za atmosferę modlitwy i śpiewy. Do helikoptera udaje się pieszo, bu¬dząc tym samym przerażenie ochrony. Idzie więc wolnym krokiem, błogosła¬wiąc i pozdrawiając wszystkich. Za chwile, odleci na Wyspę Tumską, Żal... wszyscy w końcu jesteśmy dziećmi, po¬trzebującymi Ojca.
 

MATKA KOŚCIOŁA
O godzinie 15.30 Wielki Pielgrzym przybywa do otoczonej tłumami mat¬ki kościołów. Katedra jest pet na światła i kwiatów. Jeszcze więcej jest tu dziennikarzy i fotoreporterów.
Ojciec Święty mówi krótko, zwracając się przede wszystkim do kapłanów i zakonów. Mówi o posłannictwie jed¬nych i drugich, o radykalizmie miłości i poświęcenia. Potem modli się u gro¬bu k3rd. Kominka. Modli się w nie¬zwykłym skupieniu. Charyzmat modlitwy... Po wyjściu z katedry wsiada w „papamobile" i objeżdża cały plac Katedralny. Tym razem żegna się z nami już na dobre. Ludzie mają łzy w oczach.
— Kiedy On jeszcze przyjedzie?.., — mówi szeptem młody mężczyzna.
„Papamobile" kieruje się na Wyspę Słodową, skąd Ojciec Święty odlatuje na górę Św. Anny.
Ludzie tłumnie wchodzą znowu do katedry, jakby szukali w niej obecności Wielkiego Pielgrzyma. I chyba znajdują, bo został z nami.

GÓRA ŚW. ANNY

Każde ze spotkań papieskich miało swój odmienny klimat i charakter. Warszawa była krzykiem radości wy-' pływającym z poczucia wolności .i pierwszego kontaktu z Ojcem Świę¬tym, -Katowice fascynowały potęgą wspólnoty nie do ogarnięcia wzrokiem, trwającej u krzyża w ulewie i burzy, Góra ś w. Anny była pokorną modlitwą ujmującą prostotą i pobożnością. Kar¬dynał John Król z Filadelfii, który -przewodniczył koncelebrze Mszy św., na widok tego zgromadzenia powie¬dział: Jeszcze nie widziałam tłumów, które -modliłyby się tak wspaniale jak Wy. Na miejsce, o którym powiada się, że bije tam serce Ludu Bożego tej ziemi, przybyło około 700 tyś. ludzi z die¬cezji opolskiej oraz sąsiednich regio¬nów.
Uroczystości rozpoczęły się w połud¬nie — modlitwą i śpiewem. Ołtarz nie¬zwykle pięknie wkomponowany w oto¬czenie, umieszczony został w połowie
wzgórza. Miejscowi rolnicy zrezygno¬wali z części tegorocznych plonów, aby umożliwić stworzenie właściwej prze¬strzeni na spotkanie z Ojcem Świętym. Konstrukcja podium i ołtarza była skromna nawiązywała swym kształ¬tem do przydrożnej kapliczki, jakich wiele znajduje się przy. śląskich dro¬gach. Nad łukiem wieńczącym całą konstrukcję umieszczono prosty drew¬niany krzyż. Reszty dopełniała przyro¬da, w całej-, letniej krasie, niepowta¬rzalnej harmonii pól, lasów • i rozle¬głych przestrzeni, tworzyła tło dla' całej uroczystości. Nastrój wielkiej ma¬jówki przywoływał też widok straża¬ków pełniących rolę straży porządko¬wej. Poniżej ołtarza zajęły miejsca po¬łączone orkiestry i chóry z całej die¬cezji, w sumie było 1700 instrumentów dętych, 2000 chórzystów i 500-osobowa schola. Jak oni śpiewali! Wiele by można jeszcze napisać ciepłych słów na temat organizacji całej uroczystości, porządku, dyscypliny wiernych, ale są to przecież w gruncie rzeczy sprawy drugorzędne. Kiedy śpiewająca grupa , młodzieży z Gliwic wezwała „podajmy sobie ręce" i łańcuch splecionych dłoni połączył tysiące ludzi we wszystkich sektorach, wiadomym było, że. i duch tego zgromadzenia jest niezwykły.


O godz. 14 ruszyła z Bazyliki do oł¬tarza papieskiego procesja z cudow¬nym Obrazem Matki Boskiej Opolskiej i figurką św. Anny Samotrzeciej. W pro cesji uczestniczyły grupy kapłanów, kleryków, służby liturgicznej, harcerze, górnicy, hutnicy, kolejarze, strażacy oraz niezliczona ilość pocztów sztanda¬rowych. Obok sztandarów całkiem świeżej daty szły w tej procesji sztandary-świadkowie, jeszcze sprzed woj¬ny. Ich wypłowiałe płótna z polskimi napisami więcej mówiły o naszym trwaniu na tej ziemi, aniżeli poświęco¬ne temu broszury, które wręczono dziennikarzom w Centrum Prasowym. Już nie w procesji, lecz w tłumie zna¬lazły się inne sztandary, również dowodzące wierności, i— — — —l JArt. 17 pkt. 4 dekretu o stanie wojennym z 12.XII.1981 r. (Dz. U. nr 29, póz. 154)].
Przed ołtarzem miejsca zajęli kard. John Król, kard. Joachim Meisner, licznie zaproszeni biskupi, wyżsi prze¬łożeni zakonni, rektorzy wyższych uczelni katolickich, papieskich wy¬działów teologicznych i seminariów duchownych, [—— — —| [Art. 17 pkt. 4 dekretu o stanie wojennym z* 12.XII. 1981 r.- {Dz. U. nr 29, póz. 154)]. Mszy św, przewodniczył kard. Król współkoncelebrowali m. in. biskupi sufragani z Katowic.
Krótko po godz. 17.00 śmigłowiec z Wrocławia wylądował na przygotowa¬nym u podnóżu św. Anny lądowisku. Papież przesiadł się do „papamobile" i od strony Bazyliki przejechał drogą kalwaryjską do ołtarza. Towarzyszył mu ogromny entuzjazm. Jan Paweł II uśmiechnięty, spoza odsuniętych szyb swego pojazdu błogosławił zebranych wiernych. Orkiestra stojąca u stóp ołtarza odegrała hymn powitalny „Tu es Petrus" po czym przyłączyła się do owacji na cześć Gościa. Witając Papie¬ża Biskup Opolski powiedział m. in,: Lud śląski zawsze był głęboko przy¬wiązany do Kościoła katolickiego, zawsze był wierny tradycji i mowie swoich Ojców. I tu pamiętano o słowach naszego Wieszcza: „Ludzkość bez boskości sarną siebie zdradza" (C. K. Norwid). A wierność ta nie zawsze by¬ła łatwa w ciągu burzliwych dziejów tej Ziemi i losów ludzkości, która te ziemie od dawna i niedawna zamiesz kuje. Ta wierność Chrystusowi i tradycji Ojców silna ongiś, również moc¬na jest dziś. Aby była jeszcze silniejsza przychodzimy do Ciebie, Ojcze Światy, z prośbą o umocnienie nas w wierze, nadziei i miłości". Kiedy za¬kończył wzgórzem przetoczyły się okrzyki „Niech żyje Papież", „Papież z nami". Jan Paweł II podszedł do mi¬krofonu i odpowiedział „Trzeba jeszcze dodać na Górze św. Anny". Owacja umilkła, gdy Ojciec Święty rozpoczął uroczyste nieszpory maryjne. Kiedy się skończyły, Papież stwierdził, iż wprawdzie od dziecka uczestniczył w nieszporach, ale po raz pierwszy zda¬rzyło się aby w ich trakcie śpiewano „Sto lat". „To jakaś nowa liturgia - dodał żartobliwie. Następnie rozpoczął homilię. Mówił w niej o swym szlaku pielgrzymim związanym z jubileuszem Jasnej Góry, który znajduje swój po¬czątek na Piastowskim Śląsku. „W ten sposób dzisiejsza stacja na ziemi opol¬skiej wpisuje się w papieską pielgrzymkę jasnogórskiego jubileuszu. Mówiąc o znaczeniu kultu św. Anny Jan Pa¬weł II wspomniał ze czcią również tych, którzy na tej ziemi, nie wahali się, w odpowiednim czasie, złożyć ofiary ży¬cia na polu walki, jak o tym świadczy znajdujący się, tutaj pomnik Powstań¬ców Śląskich, Góra świętej Anny pa-mięta również o nich. Zakończył zaś swą homilię wołaniem: Synowie i cór¬ki tej ziemi! Nie przestawajcie nigdy woląc — w języku, który był językom naszych przodków — nie przestawajcie nigdy wołać do Boga Abba Ojcze!


Po nieszporach odbył się obrzęd ko¬ronacji przez Jana Pawła II obrazu Matki Boskiej Opolskiej. Najpierw złota korona założona zostaje przez Papieża nad wizerunkiem Dzieciątka Jezus, a następnie wieńczy oblicze Matki, Rozbrzmiewają słowa „Błogosławiona jesteś Maryjo któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana". Chór intonuje „Magnificat", do śpiewu włączyli się wierni. Po krótkiej modlitwie i błogosławieństwie apostolskim Papież przekazuje różaniec z pereł jako wotum dla Matki Boskiej Opolskiej. Następnie tradycyj¬nie już składane są dary. W procesji z darami uczestniczą duchowni, delega¬cje parafialne, różne grupy zawodowe, harcerze z 15 szczepu z Bytomia. Jano¬wi Pawłowi II podarowano m. in. sre¬brny relikwiarz, gobelin, grafitowe świeczniki, lalkę w stroju ludowym z Rozbarku. Powstańcy śląscy ofiarowali „Encyklopedię Powstań Śląskich”. Klękali przed Nim również przedstawiciele Cyganów i Kościoła ormiańskiego, którzy przynieśli w darze tradycyjny krzyż ormiański. Jedna z parafii przygotowała sukienkę dla figurki św. Anny, znajdującej się w papieskiej jadalni w Watykanie. W dalszym ciągu uroczystości Jan Paweł II dokonał, poświęcenia 65 kamieni węgielnych pod nowe kościoły, które staną w diecezji opolskiej. „Te Deum" oraz papieskie błogosławieństwo zakończyło spotkanie Jana Pawła II z wiernymi na Górze św. Anny. Przybył On następnie do sanktuarium św. Anny, gdzie spotkał się z franciszkanami, darowali oni Papieżowi figurkę św. Franciszka w drewnie.

Pamięć tego wieczoru pozostanie z pewnością w skarbnicy doświadczeń ludu Ziemi Opolskiej oraz wszystkich uczestników togo chyba najbardziej „ciepłego" z polskich spotkań z Janem Pawłem II.

KRAKÓW

Powitanie
Czyż można prześcignąć Kraków — umiłowane miasto Jana Pawła II — entuzjazmie i radości powitania? Pytanie retoryczne. I myślę, że nie trzeba mieć za złe stawianie takiego pytania, jak i nie wypada zazdrościć, iż Ojciec Święty tak często swe umiłowanie do tego szczególnego miejsca podkreśla. A miasto — nie ma co ukrywać — owo papieskie przywiązanie w pełni odwzajemnia.
Kraków od rana podniecony. Kiedy przed godziną 21.00 helikopter papieski osiada na Błoniach, trasę przejazdu oblepiają tłumy. Dziś w programie tylko ten przejazd. Wracamy do centrum prasowego, tuż przy Błoniach, w kinie „Kijów". Otrzymujemy najświeższe serwisy, komunikaty, przemówienia z ostatniego dnia. Trwa giełda informacji, wrażeń, plotek. Około 22.00 wywołuje nas na Aleję Krasińskiego wielka rzeka ludzka, głównie młodzieżowa, podążająca w kierunku, którego — pamiętając poprzedni pobyt Papieża w Krakowie — łatwo się domyślić: ul. Franciszkańska, siedziba arcybiskupów krakowskich. Włączamy się w tę manifestację skandującą na cześć Ojca Świętego, śpiewającą pieśni religijne modlącą się. Smoleńskim docieramy w rejon Filharmonii i zatrzymujemy się jako ostatni w wielkim tłumie wypełniającym ulicę Franciszkańską. Balkon pałacu arcybiskupiego — oświetlony, udekorowany, ale pusty. Ktoś z pałacu przez mikrofon przewodniczy modlitwie różańcowej, ale nie jest to ten głos znajomy. Potem pieśni na przemian ze skandowaniami wywołującymi Ojca Świętego. Wielkie oczekiwanie. Wreszcie ok. godz. 23.00 słyszymy jakże znajome i bliskie: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Rozpoczyna się tak bardzo charakterystyczne spotkanie, będące dialogiem Papieża z tłumem. Najpierw Ojciec Święty tłumaczy się, że nie jest dobrze widoczny: przed czterema laty — mówi — chodziłem tu po parapecie. Teraz go zablokowali. Wybuch wesołości. I jeszcze jedno zabawne papieskie przypomnienie: przed czterema laty byłem zaledwie kilkumiesięcznym Pa¬pieżem. Dziś już mam pięć lat i tak łatwo mnie „nie przerobicie". Ale są także słowa poważne, będące przypom¬nieniem tego, co zostało powiedziane do młodzieży na Jasnej Górze — o wy¬miarze człowieczeństwa, które aby by¬ło pełne musi prowadzić do spotkania młodości z miłością i prawdą. Papież stwierdził, iż zawsze w swych piel¬grzymkach spotyka się i rozmawia z młodymi. Ty cii rozmów nauczył się tu właśnie, w czasach krakowskich, w duszpasterstwie akademickim, harcer¬skim i ruchu oazowym. Jan Paweł II panuje nad zgromadzeniem i rzeczy¬wiście doświadczenie pięcioletnie od¬nosi triumf: po zaproponowanym na zakończenie odśpiewaniu Apelu Jasno¬górskiego młodzież rozchodzi się, da¬jąc wypocząć Ojcu Świętemu po kolej¬nym ciężkim dniu, a przed następnym — o równie bogatym programie.