V dzień pielgrzymki

Gość Niedzielny

publikacja 11.06.2010 22:21

PONIEDZIAŁEK — 20.VI. 1983 - Poznań i Katowice

Poznań przywitał Papieża piękną słoneczną aurą i morzem wspaniałych dekoracji. Wysoko w górą wznosiły się krzyże, obrazy i sztandary. Były i trans­parenty, m. in. z Wybrzeża [Art. 17, pkt. 4 dekretu o stanie wojen­nym 2 12.XII.1981 r. (Dz. U. nr 29, poz 154)]. I napis: „Witaj nadziejo"! Obok ołtarz — przykryty białą zasłoną — portret przyszłej Błogosławionej. I wreszcie potężny śpiew: Chrystus Wo­dzem", a potem — „Tu es Petrus".

W imieniu wiernych archidiecezji witał Papieża i przybyłych z nim Prymasa i biskupów metropolita poznański, ks. abp Jerzy Stroba. Wspomniało tutejszych, przeszło tysiącletnich korzeniach polskiej państwowości i polskiego katolicyzmu. Również — o wielkopolskiej młodzieży, starającej się zawsze brać za wzór postawę dzieci
z Wrześni.

Ale oto rozpoczęła się Msza św. kon­celebrowana pod przewodnictwem Pa­pieża — kulminacyjna uroczystość poz­nańskiego dnia, będąca szczególnie wielkim świętem dla Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego: ba ty fikać ja założycielki ich zgromadzenia. Kard Macharski, abp Stroba i o. Molinari z rzymskiego Gregorianum, zarazem postulator generalny, kierują do Papieża prośbę w imieniu Sióstr Urszulanek, by zaliczył sługę Bożą Julię, noszącą za­konne imię Urszula, w poczet błogosła­wionych.

Przypomina się życie Matki Urszuli, która umiała prawdziwie jednoczyć się z tajemnicą Krzyża i zarazem nieść lu­dziom uśmiech Boga, Przypomina się rodzinę Ledóchowskich, w której tak silnie łączono wartości religijne i na­rodowe. To organiczne zespolenie służby dla Boga i dla kraju określało również postawę Matki Urszuli.

Papież — przychylając się do prośby Ludu Bożego, popartej dowodami peł­nego cnót życia Matki Urszuli, a także cudów, jakie już dokonały się za jej wstawiennictwem, wygłosił formułę beatyfikacji, po czym odsłonił portret Szarej Urszulanki. Rozległy się oklaski. Radość obecnych była tym większa, że to przecież pierwsza na polskiej ziemi beatyfikacja; wszystkie poprzednie od­były się w Rzymie. Radośnie rozbrzmie­wała, więc pieśń „Chwała na wysokoś­ci". A potem także inne pieśni, a wśród nich — śpiewana modlitwa: za kraj, za rodziny, za uchronienie Papieża od niebezpieczeństw, wreszcie — za błogo­sławieństwo dla jego pielgrzymki w Polsce,

Przemówił Piotr naszych czasów, polski Piotr, powtarzając na wstępie ho­milii wyznanie Szymona Piotra: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Pow­tórzył przedtem te słowa w Rzymie, rozpoczynając swoją posługę na Piotrowej Stolicy. W Poznaniu miały one jednak szczególną wymowę. To prze­cież miejsce, w którym wyznanie to .najdawniej było wypowiadane na ziemiach piastowskich. Papież mówił:

Zdaje sobie sprawę, że miejsce, na którym słoje, odegrało podstawową ro­lę nie tylko w historii państwa i kul­tury polskiej. Katedra pad wezwaniem .św.. Apostołów Piotra i Pawła świad­czy o tym, że od początku Kościół na tej ziemi piastowskiej i w całej Polsce związał się z Rzymem. Z Rzymem me tylko jako stolicą Piotra, ale także juko ośrodkiem kultury.

Nawiązując do słów Stwórcy: Rośnijciei rozmnażajcie się i czyńcie sobie ziemię poddaną — Papież mówił dalej o tradycji głębokiego związania z zie­mią, tradycji racjonalnej uprawy roli i tradycji organizacji społecznej, które zabezpieczały polski stan posiadania.

Następnie Ojciec Święty przypomniał encykliki, odnoszące się do pracy, zwłaszcza słowa traktujące o pracy na roli w encyklice „Mater et magistra" swojego poprzednika — sługi Bożego Jana XXIII. Także — wypowiedzi Pry­masa Wyszyńskiego, który niejedno­krotnie podkreślał znaczenie rolnictwa, łączności człowieka z ziemią. Przytoczyłzdanie zmarłego Prymasa z 2 IV 1981 r., zwrócone do przedstawicieli Solidarności Wiejskiej": „Jeżeli ziemia jest porośnięta trawą, to najostrzejsze wichry nie wywieją jej łatwo; choćby była piaszczysta... Życzą wam, rolnicy całej Ojczyzny — powiedział Papież — abyście te słowa Prymasa Tysiąclecia przechowali w pamięci, jako testament wielkiego Polaka.

Dalsze zdania homilii poświęcone zostały błogosławionej Urszuli — wiel­kiej postaci Kościoła w Polsce. I znów — przypomnienie Piotrowego wyzna­nia: Ty jesteś Chrystus, Syn Boga,,, Te słowa powtarza katolicki Poznań szczególnie od czasu odzyskania nie­podległości w 1918 roku, kiedy był rów­nież siedzibą prymasa Polski. Wyznanie Piotrowe wyraziło się w dziejach mia­sta poprzez budowę pomnika Najświętszego Serca Jezusowego. Pomnik ten jako wyraz dziękczynienia za odzyska* nie niepodległości został zniszczony przez najeźdźcę w czasie II wojny światowej. Dziś na tym miejscu stanęły dwa krzyże, na pamiątkę ofiar z 1956 roku. Z różnych motywów ze wzglę­du na dawniejszą i bliższą przeszłość to miejsce czczone jest przez społeczeństwo Poznania i Wielkopolski. Pragnę więc i ja również uklęknąć w duchu na tym miejscu i złożyć cześć...

Poznań — miasto rozwijającego się przemysłu, myśli uniwersyteckiej, w którym dojrzewała także katolicka myśl społeczna — Papież widzi zarów­no w wymiarze millenium, jak w wy­miarach Jasnogórskiego Jubileuszu. Stąd — nawiązanie do kaplicy na Ostrowiu Tumskim, wzniesionej przez Dobrawę, żonę Mieszka I, pod wezwa­niem Najświętszej Maryi Panny. To najpierwotniejszy ślad wielkiego dzie­dzictwa, jakie podejmujemy w tego­rocznym uroczystym jubileuszu. Tego dziedzictwa, które pragniemy przenieść w następne stulecia. Staję wiać na tym miejscu i powtarzam: „Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maryja, ziści nam, spuści nam"...

Potem — długa procesja z darami od duchownych i świeckich mieszkańców archidiecezji. Nieśli liczne dary i skła­dali je Ojcu Świętemu przedstawiciele różnych środowisk i zawodów. Była i delegacja Sióstr Urszulanek Szarych, a w niej — dwie osoby uzdrowione za wsta­wiennictwem Matki Urszuli. Przybyła różnych środowisk i zawodów. Była i Ojczyzny i Kościoła, nadziei Ojca 6'unę-tego. Papież, pozdrawiał wszystkich. Szczególnie — Siostry Urszulanki, cie­sząc się radością wielkiego ich dnia. Pozdrawiał młodzież wielkopolską i ka­techetów. A po rozdaniu Komunii św.

— Boskiego Daru dla ludzi — Papież udzielił zebranym błogosławieństwa, po czym poświęcił kilkanaście kamieni węgielnych pod przyszłe kościoły i do­my katechetyczne,

NAWIEDZENIE KATEDRY

Po południu Papież odwiedził poz­nańską katedrę. Przez chwilę modlił się w Kaplicy Królewskiej oraz w Kryp­cie Arcybiskupów Poznańskich, po czym spotkał się z siostrami zakonny­mi, księżami i seminarzystami, do któ­rych wygłosił kilka stów. Ksiądz arcy­biskup Stroba zachęcił mnie do krót­kiego przemówienia — powiedział nawstępie. — A ponieważ mówić krótko bywa trudniej niż długo — zachęcił mnie do trudnego przemówienia. Prze­mówienie było rzeczywiście krótkie, ale istotne w głębokie treści i sens. Pa­pież odniósł je do wspólnoty, dającej wymiar powszechnemu kapłaństwu. Poprzez wspólnotę oddaję hołd Naj­wyższemu Kapłanowi. Oddając część Chrystusowi, który w was działa, od­daję część każdemu z was —zakończył Papież.

Następnie opuszczając katedrę — za­trzymał się przed Pomnikiem Księży Archidiecezji Poznańskiej, pomordowa­nych w obozach koncentracyjnych, a na placu Katedralnym przyjął podzię­kowanie za beatyfikację Matki Urszuli, kt6re złożyła przełożona generalna Sióstr Urszulanek Szarych, Matka An­drzeja Górska.

Odlot Papieża do Katowic nastąpił Zgodnie z planem. Poznań żegnał Ojca Świętego w potokach złocistego słońca i niekończącymi się brawami. Dziękował nie tylko za odwiedziny. Dziękował przede wszystkim za otuchę i słowa nadziei. I za Chrystusa, którego Papież na nowo ukazał i pozostawił w sercach.

Znana jest w Polsce specyficzna for­ma katolicyzmu śląskiego przejawiają­ca się w wielkich pielgrzymkach sta­nowych, ale żywioł ludzki, jaki tego deszczowego dnia zobaczyły miasta

1 wsie śląskie, zaskakiwał swym ogro­mem. Ze wszystkich stron ciągnęły masy pielgrzymów, kierując się w stronę lotniska na Muchowcu, gdzie w godzinach popołudniowych miał stanąć Jan Paweł II.

Warunki egzystencji na Śląsku nie służą bytowaniu indywidualnemu. Człowiek jest tu częścią zbiorowości, ona nad nim dominuje. Ale w niektó­rych sytuacjach właśnie w masie jed­nostka odnajduje tożsamość, tworząc wspólnotę myśli, pragnień i wiary. Lu­dzie, którzy szli w poniedziałkowy dżdżysty poranek na lotnisko, byli taką wspólnotą. Tworzyły ją setki tysięcy różnorakich intencji. Każdy niósł coś swojego na to spotkanie, wspólna wszystkim była wiara, nadzieja i prag­nienie miłości. Tę wspólnotę wyrażały także transparenty. Niosły je różne grupy wiekowe i zawodowe z różnych stron diecezji lub spoza niej, lecz treść ich sprowadzała się do jednego. Biła

2 nich radość ze spotkania z Ojcem Świętym, pragnienie umocnienia w wierze [— — — —! |Art. 11 pkt. 4 de­kretu o stanie wojennym z 12.XII. 1981 r. (Dz. U. nr 29, póz. 154)]. Uczu­cia te wyrażał również wystrój zew­nętrzny Śląska ubranego w sztandary narodowe, papieskie i maryjne, obrazy Papieża, wizerunki Matki Bo­skiej oraz rozmaite plakaty, naklejki, wstążki.

Na lotnisku o powierzchni 80 hekta­rów, stanowiącym największy teren, jaki oddano w Polsce na spotkanie z Papieżem (hipodrom we Wrocławiu zaj­mował obszar 55 ha, a krakowskie Bło­nia 40 ha), wybudowano podium i oł­tarz. Była to imponujących rozmiarów drewniana konstrukcja w kształcie pi­ramidy. Dominowała w niej biel, tylko schody czerwonymi pręgami przecinały z trzech stron białe płaszczyzny. Wokół podium zatknięto sztandary pa­rafialne i organizacji religijnych. Na szczycie umieszczono ołtarz, chroniony baldachimem i symbolem Ducha św., a nad całością — wielki kwietny krzyż. Podium, ołtarz i krzyż były widoczne nawet z najbardziej odległych zakąt­ków lotniska, co ułatwiało udział w uroczystościach.

Sektory wypełniały się od wczesnych godzin rannych. O godz. 10 przystąpiono do odmawiania różańca. Modlitwę przeplatały wystąpienia misjonarza oraz grupy z Ruchu „Światło — Życie". Następnie miejsce przy mikrofonie za­jęli artyści, którzy przygotowali balladę o historii obrazu Matki Boskiej Czę­stochowskiej. Później udostępnili mi­krofon góralom z Koniakowa i Istebnej, aby po południu zabrać głos raz jeszcze, prezentując relację historyczną na temat obrazu Matki Boskiej Piekar­skiej. O godz. 15 znaczna część. sekto­rów była już pełna, choć w międzycza­sie nad lotniskiem przeszła ulewa. W sumie ocenia się, iż w uroczystości na Muchowcu wzięło udział ok. 1,5 min osób.

Kolejnym punktem uroczystości była intronizacja Obrazu Matki Bożej z Pie­kar, po której nastąpiły modły, śpiewy oraz. koncert połączonych chórów i orkiestr górniczych liczących ok. 1600 osób. Intronizację Obrazu przeniesionego procesyjnie z kościoła p.w. św. Piotra i Pawła w Katowicach — po­przedziła jego peregrynacja. Od 29 maja uczestniczyło w niej 19 para­fii. Przyjmowanie Obrazu łączono z re­kolekcjami, w których uczestniczyły setki tysięcy osób. Obecność Obrazu w parafiach traktowano bowiem jako dar i szczególną okazją do modlitwy oraz przygotowania się na spotkanie z Ojcem Świętym. Większość pielgrzy­mów zajęła swoje miejsca, kiedy arcy­biskup Filadelfii kardynał John Król — w koncelebrze zaproszonych bisku­pów oraz sufraganów katowickich i ka­płanów z diecezji obchodzących jubile­usz 25-lecla kapłaństwa — rozpoczął uroczystą Mszę św. Była ona sprawo­wana według formularza na święto Imienia Najświętszej Maryi Panny — święto ustanowione przez papieża In­nocentego XI na pamiątkę odsieczy wiedeńskiej. Kościół katowicki obcho­dzi je jak© uroczystość Matki Boskiej Piekarskiej. Szaruga towarzysząca od początku Mszy św. zamieniła się w czasie Przemienienia w burzę. Kapłani rozdający w sektorach Komunią św. musieli zawrócić, dopiero zabezpieczeni parasolami przez ministrantów weszli na powrót w tłum wiernych. Bardzo wielu uczestników spotkania przy­jęło Eucharystię

Po Mszy św. wierni wysłuchali mon­tażu poetyckiego o polskim Papieżu. Rozbrzmiewały w nim m. m, strofy wiersza J, Słowackiego „Pośród niesnasek Pan Bóg uderza" o słowiańskim papieżu, który przyjdzie odmienić świat, I oto na horyzoncie pojawiły się śmigłowce. Tłum zafalował, narastała wrzawa podniesione ręce pozdrawiały lądujące maszyny. Papieża w nich jed­nak nie było. Scena ta powtórzyła się, Od ołtarza zapewniano, że kolejny śmigłowiec z pewnością będzie miał Papieża na swym pokładzie, ludzie je­dnak na wszelki wypadek rozglądali się, czy jeszcze jeden nie nadlatuje, Wreszcie siadła na murawie ostatnia z maszyn. Przyleciała innym kursem, niż pozostałe — znad kopalni „Wujek", Otwarły się drzwi i — olbrzymi krzyk radości oznajmił, że Jan Paweł II jest z nami. Nastąpiło powitanie Ojca Świę­tego przez Biskupa Katowickiego przedstawicieli miejscowych władz. Chór intonuje „Tu es Petrus". Jest godzina 17,40, Słychać wycie syren z położonej w pobliżu kopalni „.Staszic". W ten sposób do owacji na lotnisku, włączyli się ci, co „na dole" — górnicy.

W dodatku — przejaśniało, nawet kilka promieni słońca przebiło się przez chmury. Wreszcie — po przywitaniu z Biskupem Katowickim i przedstawicielami władz wojewódzkich Jan Paweł II wsiadł do „papamobilu” i przejechał pasem startowym; w jedną i drugą stronę. Przejazdowi towarzyszyła wiązanka śląskich melodii granych przez, orkiestrę i raz po raz intonowane „Sto lat", okrzyki "i oklaski. Następnie Papież wszedł na podium, gdzie oficjalnie powitał go gospodarz uroczystości ks. bp Herbert Bednorz. Przy aplauzie wiernych Biskup założył Papieżowi na ramiona stulę — jego wspaniały dar z 1979 roku dla sanktuarium piekarskiego. Po chwili zabrał głos górnik. Ulewa, która na kilka chwil ustala, zaczęła się od nowa. Witający Ojca Świętego przedstawiciel świata pracy mówił m. in.: Chciałbym również uradować Ojca Świętego zapewnieniem. że w diecezji katowskiej i w całym Kościele polskim dokonują się wielkie rzeczy, dzięki którym Kościół w Polsce żyje i rozwija się. Dokonuje się to m. In. dlatego, że wzrasta znaczenie ludzi świeckich w Kościele polskim. Oni to powodują, że Kościół jest obecny także w życiu społecznym i zawodowym naszego kraju.

W narastającej ulewie, któraprzeszła w burzę, Ojciec Święty rozpoczął nabożeństwo maryjne. Pomimo przemoczenia (w niektórych sektorach ludzie stali po kostki w wodzie) śpiewem i modlitwą wierni uczestniczyli w nabożeństwie. Ile wiary wyrażał ten stojący aż po kres horyzontu skulony pod parasolami w strugach deszczu i rozmodlony tłum, doświadczył ten, kto stanowił jego część. Opisać tego nie sposób. Nabożeństwo zakończył Papież modlitwą dziękczynną do Matki Bożej, w której prosił: by wielkie rzesze robotników zawsze wszędzie składały Ci dziękczynienie. Następnie Ojciec Święty poświęcił kamienie węgielne pod nowe kościoły w Zwonowicach,Czechowicach-Dziedzicach Kleszczowie, Rowieniu, Gorzycacach, Osinach Kostuchnie, Katowicach-Zadolu, Opatowicach, Jastrzębiu-Zdroju) Laskowicach, Adamowicach, Bieruniu Nowym Gardawicach, Pszczynie, Lublińcu-Stebowie, Niewiadomiu, Ustroniu-Hermanowicach, Tychach, Lędzinach oraz kaplice mszalne, budowane w miejscowościach: Janów, Biery, Orzesze-Zawada, Cieszyn-Kalembice. Jan Paweł II poświęcił również kamienie węgielne pod 27 domów katechetycznych w diecezji.

Po tej ceremonii Ojciec Święty wygłosił homilię. Piękny tekst , mający wiele aktualnych odniesień do polskiej, ale i uniwersalnej rzeczywistości ludzi przerywany był wielokrotnie oklaskami i chóralnym śpiewem „Sto lat”. Zawierał również, co z satysfakcją i wielkim wzruszeniem odnotowujemy uznanie dla „Gościa Niedzielnego” i wypowiedziane m. in. pod jego adresem śląskie pozdrowienie„Szczęść Boże". Te bezpośrednie a zarazem tak charakterystyczne dla wystąpień Jana Pawia II zwroty i odniesienia, przyjmujące niekiedy charakter dialogu z masami, miały miejsce również i po przemówieniu Papieża. Sporo okazji do niego dostarczyło też składanie Ojcu Świętemu darów. Przynieśli je przedstawiciele Piekar Śląskich, górników, hutników, rzemieślników, inteligencji, harcerzy, górali oraz parafii katedralnej. Następnie Jan Paweł II przekazał złoty różaniec swój dar dla sanktuarium piekarskiego.

Wreszcie nadszedł moment pożegnania. Przy wtórze melodii śląskich, które podchwycili wierni, Jan Paweł II wsiadł do „papamobile" i — entuzjastycznie żegnany — udał się na spotkanie z wiernymi do katedry p.w. Chrystusa Króla. Towarzyszył mu śpiew „Chrystus Królem, Chrystus Panem”. Na trasie przejazdu zgromadziło się 100 tyś. osób, serdecznie pozdrawiając Jana Pawła II. Część pielgrzymów opuściła w tym czasie lotnisko, pozostała wielotysięczna grupa czekała jednak na powrót Papieża i towarzyszyła mu do chwili aż biały helikopter z godłem Watykanu i Polski na burcie wzniósł się w powietrze, biorąc kurs na Częstochowie. Do późnych godzin trwało opróżnianie lotniska.Tłum odpływał powoli, gdyż wąskie przejścia przy wylotach z lotniska nie pozwoliły na szybsze opuszczanie Muchowca. Pomimo zmęczenia i późnej pory ludzie zachowywali dużą dyscyplinę i porządek. Kiedy następnego dnia przedstawiciele Kurii Biskupiej poprosili o wykaz strat, jakie wyniknąć by mogły z powodu uroczystości na Muchowcu, administracja terenu nie miała zastrzeżeń, co do stanu obiektu po opuszczeniu go przez uczestników spotkania..

Jan Paweł II opuszczał już Katowice, gdy do podium i ołtarza podeszli wierni,pragnąc jakiś drobiazg z deko­racja zabrać do domu na pamiątkę, Kiedyś, takie pamiątki i opowieści, jak w strugach deszczu i pod grzmotami śpiewaliśmy słowiańskiemu Papieżowi „Boże coś Polskę", zanosząc błaganie o Ojczyznę wolną i szczęśliwą, będą świadczyły o tym niezwykłym spotkaniu. A gdy zobaczymy, jak opowieść ta rozpali serca i wyobraźnię naszych na­stępców, w pełni doświadczymy histo­rycznego wymiaru tego, co przeżyliś­my.

 

SPOTKANIE Z INWALIDAMI PRACY I GŁUCHONIEMYMI

W tym samym czasie, kiedy ponad milionowa rzesza wiernych przygoto­wywała się na spotkanie z Ojcem Świętym, uczestnicząc w Ofierze Eucharystycznej, w Katedrze ks. Hen­ryk Sobczyk — sekretarz krajowy i redaktor naczelny „Apostolstwa Cho­rych”— odprawiał Mszę św. dla zgromadzonych ok. 3 tyś. inwalidów pracy, głuchoniemych, chorych i ich opieku­nów. Całą słowną warstwę zgromadze­nia głuchoniemym przyswajali tłuma­cze języka migowego. W ten sposób wszyscy obecni sposobili się duchowo na przybycie do nich Ojca Świętego.

Po zakończeniu Mszy św. katedralne głośniki włączone zostały w transmisję wydarzeń na lotnisku. Wyobraźnia musiała zastąpić bezpośrednie uczest­nictwo i chyba nie zawiodła, skoro mi­mo dystansu przestrzennego zgroma­dzeni przeżywali tok wydarzeń, jakby byli ich uczestnikami. Entuzjazm — na przemian ze zniecierpliwieniem, kiedy kolejno anonsowany helikopter miał być właśnie tym, oczekiwanym, były chyba równie żywe, co na lotnisku. I wreszcie jest. Radosne podniecenie wypełnia świątynię a ludzie niecierpli­wie wyciągają szyję, jakby w ten spo­sób mogli dostrzec tego oczekiwanego — Wielkiego Pielgrzyma. Myślę, że do osobliwych, estetyczno-duchowych przeżyć zaliczą uczestnicy zgromadzenia w Katedrze wypełniające ją skoczne melodie Śląskie w wykonaniu orkiestr dętych, przy dźwięku, których Jan Paweł II przejeżdżał wzdłuż lotnis­ka. Natomiast skupienie towarzyszyło nabożeństwu ku czci Matki Boskiej i papieskiemu przemówieniu.

Po zakończeniu nabożeństwa, kiedy zapowiedziano, że Papież udaje się do Katedry, napięcie oczekiwania wyraź­nie wzrosło, mimo iż czas ten wypełniała dziesiątka Różańca św. i pieśni. Gło­wy nieustannie zwracały się ku wej­ściu. Wreszcie nastąpił ten, moment, a oznajmił go okrzyk „niech żyje Papież", dobiegający z zewnątrz Kate­dry. W przedsionku, u wejścia główne­go miał miejsce liturgiczny obrzęd po­witania Ojca Świętego, pojawiającego się wraz z Biskupem Ordynariuszem Herbertem Bednorzem. Po ceremonii powitania, Jan Paweł II, idąc prawą stroną nawy głównej, ujmował wy­ciągnięte ku niemu dłonie, błogosławił ściskał serdecznie siedzących najbliżej. Potem udał się do kaplicy Najświęt­szego Sakramentu, gdzie swoim zwyczajem modlił się chwilę. W tym mo­mencie rozległy się dźwięki hymnu papieskiego, wykonanego przez Wielka Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach oraz chór Państwowej Filharmonii Śląskiej. Papież wpisał się do księgi pamiątkowej Katedry, tymczasem chór i orkiestra wykonały „Hymn na cześć Chrystusa Króla". Nastąpiło krótkie powitanie Ojca Świętego przez Biskupa Ordyna­riusza, który niejako przedstawił Jano­wi Pawiowi II zgromadzonych inwali­dów pracy — podkreślając wielką wagę ich cierpienia i modlitwy dla całej wspólnoty diecezjalnej. Osobno zwrócił uwagą Papieża na obecny w Katedrze chór i orkiestrę, informując, że za chwilę wykonają utwór Wojciecha Kilara Victoria" — dla uczczenia rocznicy wiedeńskiej i obecności Ojca Świętego. To niespełna czterominutowe dzieło, wspaniale oddające nastrój zwy­cięskiego pochodu czy marszu pancer­nej konnicy, operuje łacińskimi słowami Jana III Sobieskiego „Venimus vidimus — Deus vicit" — „przybyliśmy — zobaczyliśmy — Bóg zwyciężył" Wykonaniem ,.Victorii" dyrygował Antoni Wit,

Musiało ono wywrzeć na Ojcu Świę­tym silne wrażenie, skoro swoje zaim­prowizowane przemówienie rozpoczął od podziękowania za wykonaną kompozycję w Katedrze Chrystusa Króla. Słowa o zwycięstwie Boga Jan Paweł II zadedykował inwalidom pra­cy i głuchoniemym, życząc, aby także w ich życiu wypełnionym cierpieniem zawsze zwyciężał Bóg. Cierpienie wszak dane jest dla zwycięstwa Boga; Bóg — człowiek zatriumfował nad cierpie­niem Krzyża. Ojciec Święty życzył tak­że zgromadzonym, aby przez zwycię­stwo Boga w nich, zwyciężał On także w innych — taki jest najgłębszy sens cierpienia, które z tego powodu ma rangę apostolstwa. Papież poprosił chorych i cierpiących o modlitwę w je­go intencji, gdyż — jak podkreślił — w modlitwach tych właśnie ludzi po­kładał zawsze wielką nadzieję.

Na zakończenie Jan Paweł II, wraz z wszystkimi obecnymi biskupami udzielił zebranym pasterskiego błogo­sławieństwa.

Droga Papieża do wyjścia — tym razem po przeciwnej stronie nawy głównej — jeszcze raz unaoczniła jak wielka siła tkwi w niby zbioro­wych, a przecież najbardziej indywi­dualnych kontaktach Ojca Świętego z wiernymi. Dla każdego spojrzenie, gest, uśmiech czy słowo. Jest to sekun­da, może nawet jej ułamek — a prze­cież... Chyba jednak nie jest możliwe oddanie tego słowami. Obyśmy potrafi­li na trwałe odczytać i przyswoić so­bie sens owej specjalnej posługi Jama Pawia II.

Te same sceny powtórzyły się na zewnątrz Katedry nim Ojciec Święty odjechał z powrotem na lotnisko.

 

POWITANIE OJCA ŚWIĘTEGO

JANA PAWŁA II W KATOWICACH

przez ks. bp. Herberta Bednorza

Ojcze Święty!

Witamy! Serdecznie witamy na zie­mi śląskiej!W 1979 r. nie udało się, ale w 1983 r. Ojciec Święty szczęśliwie wy­lądował w Katowicach. Bogu mech za to będą dzięki!

Przybycie Ojca Świętego sprawia nam radość, którą trudno słowami wy­razić, W każdym razie nigdy nie zapo­mnimy o dzisiejszym przeradosnym przeżyciu, w które włączają się przede wszystkim potężne zastępy robotników i ich rodzin, nie tylko Śląska, ale pra­wie całej Polski Południowej, coraz mocniej uprzemysłowionej. Oni to cie­szą się ogromnym znaczeniem społecz­nym i dziś łączą się z całą Polską i Ko­ściołem Katolickim. O tym Ojciec Świę­ty dobrze wie z Piekar, dokąd przez lata razem z nami pielgrzymował do Maryi Piekarskiej, gdzie w dalszym ciągu re­gularnie przybywają coraz większe za­stępy robotników. M. in. to właśnie sprawiło, że i po przeniesieniu się Ojca Świętego do Rzymu na Stolicę Piotrową zostaliśmy sobą, wierni Kościołowi i Polsce. Takimi pragniemy pozostać w oparciu o błogosławieństwo apostol­skie, umocnione pomocą i wstawiennic­twem Maryi Piekarskiej, którą czcimy jako „Matkę Sprawiedliwości i Miłości Społecznej". Dziękuje­my za przyznanie Jej tego chwalebne­go wyróżnienia. Razem z Ojcem Świętym dziś wysławiamy Ją wołając: „Maryjo, Tyś naszą nadzieją".

Na zakończenie tych kilku słów po­zwalam sobie włożyć Ojcu Świętemu stułę, która jest cennym darem Waszej Świątobliwości dla Piekar. Spełniam w ten sposób obietnicę, którą dałem Ojcu Świętemu przed czterema laty na Jasnej Górze, ufając, że Ojciec Święty na zawsze ją przekaże Matce Boskiej Piekarskiej, za co z całego serca dzię­kuję