Przychodźmy ufnie do Pana ze swymi kłopotami i troskami

KAI |

publikacja 09.07.2017 19:00

Do ufnego zawierzenia Panu swych codziennych trosk i lęków zachęcił dziś wiernych Franciszek w rozważaniach przed modlitwą Anioł Pański.

Przychodźmy ufnie do Pana ze swymi kłopotami i troskami Andrzej Macura CC-SA 4.0

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Pan nie zastrzega tego zdania tylko dla kogoś, ale kieruje je do tych „wszystkich”, którzy są utrudzeni i obciążeni przez życie. A kto może czuć się wyłączony z tego zaproszenia? Jezus wie, jak bardzo życie może być ciężkie. Wie, że wiele rzeczy sprawia, iż serce jest utrudzone: rozczarowania i rany z przeszłości, ciężary i krzywdy, które trzeba znosić w chwili obecnej oraz niepewności i obawy o przyszłość.

W obliczu tego wszystkiego pierwszym słowem Jezusa jest zachęta, by ruszyć się i zareagować: „Przyjdźcie”. Kiedy sprawy idą w złym kierunku, błędem jest pozostawanie tam, gdzie się jest. Wydaje się to oczywiste, ale trudno jest reagować i otworzyć się! Nie jest to łatwe. W najczarniejszych chwilach naturalne jest pozostawanie z samym sobą, rozmyślanie o tym, jak niesprawiedliwe jest życie, jak bardzo inni są niewdzięczni, jak zły jest świat itd. Wszyscy wiemy, przeżywaliśmy to doświadczenie. Ale w ten sposób, zamknięci w sobie, widzimy wszystko jako czarne. Wtedy dochodzimy wręcz do zbratania się ze smutkiem, który staje się dla nas domem. Jakże okrutny jest ten smutek. Jezus zaś chce nas wyrwać z tych „ruchomych piasków” i dlatego do każdego mówi: „Przyjdź! - Ty, ty”. Wyjściem jest relacja, wyciągnięcie ręki i wzniesienie wzroku do Tego, który nas naprawdę kocha.

Albowiem nie wystarcza wyjście ze swoich ograniczeń, trzeba wiedzieć, dokąd się udać, gdyż wiele celów jest złudnych: obiecują pokrzepienie a odrywają jedynie na chwilę, zapewniają spokój i dostarczają rozrywki, pozostawiając następnie w pierwotnej samotności, są „sztucznymi ogniami”. Dlatego Jezus wskazuje, dokąd się udać: „Przyjdźcie do Mnie”. Wiele razy w obliczu brzemienia życia lub sytuacji, która sprawia nam ból, próbujemy o niej rozmawiać z kimś, kto by nas wysłuchał, z przyjacielem, z jakimś specjalistą... Bardzo dobrze jest robić tak, ale nie zapominajmy o Jezusie! Nie zapominajmy o otwarciu się na Niego i opowiedzeniu Mu o swoim życiu, o zawierzeniu Mu osób i sytuacji. Być może istnieją takie „obszary” naszego życia, których nigdy przed Nim nie otworzyliśmy i które pozostają ciemne, ponieważ nigdy nie ujrzały światła Pana. Każdy z nas ma własną historię, jeśli znajdujecie się w tych ciemnych strefach, idźcie do misjonarza miłosierdzia, idźcie do kapłana, idźcie do Jezusa. Dzisiaj On sam mówi do każdego: „Chodź, nie poddawaj się ciężarom życia, nie zamykaj się w obliczu lęków i grzechów, ale przyjdź do Mnie!”.

On na nas czeka, nie po to, aby w magiczny sposób rozwiązać problemy, ale aby uczynić nas silnymi w naszych problemach. Jezus odejmuje nam nie ciężary życia, ale udrękę serca; nie odbiera nam krzyża, ale niesie go wraz z nami. A razem z Nim każdy ciężar staje się lekki (por. w. 30), ponieważ jest On pokrzepieniem, którego poszukujemy. Kiedy Jezus wkracza w nasze życia, przychodzi taki pokój, który pozostaje także w obliczu prób i cierpień. Idźmy do Jezusa, dajmy Mu swój czas, spotykajmy Go codziennie w modlitwie, w dialogu ufnym i osobistym; dążmy do zażyłości z Jego Słowem, odkrywajmy bez obawy Jego przebaczenie, zaspokajajmy swój głód, karmiąc się Jego chlebem życia: wówczas poczujemy, że On nas miłuje i poczujemy, że nas pociesza.

On sam o to prosi, niemal nalegając. Powtarza to raz jeszcze pod koniec dzisiejszej Ewangelii: „Uczcie się ode Mnie [...], a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (w. 29). Uczmy się przychodzić do Jezusa, a gdy w miesiącach wakacyjnych poszukamy trochę odpoczynku od tego, co trudzi ciało, nie zapominajmy odnajdować prawdziwe pokrzepienie w Panu. Niech nam w tym pomaga Maryja Panna, nasza Matka, która zawsze troszczy się o nas, gdy jesteśmy utrudzeni i obciążeni i niech nam da towarzyszenie Jezusa.

Po odmówieniu modlitwy maryjnej i udzieleniu zgromadzonym na Placu św. Piotra błogosławieństwa apostolskiego papież powiedział:

Drodzy Bracia i Siostry!

Serdecznie pozdrawiam wszystkich was, rzymian oraz pielgrzymów z Włoch i z różnych krajów.

W szczególności pozdrawiam Polaków przybyłych na rowerach z Chełma w archidiecezji lubelskiej, pamiętając też o wielkiej pielgrzymce, z jaką przybyła dziś polska Rodzina Radia Maryja do sanktuarium w Częstochowie. Towarzyszymy wszyscy tej pielgrzymce modlitwą Zdrowaś Mario... [Ojciec Święty odmówił głośno tę modlitwę].

Witam z radością Siostry Służebnice Maryi Panny Niepokalanej i błogosławię pracom ich Kapituły Generalnej, która rozpoczyna się dzisiaj. Pozdrawiam także kapłanów z różnych krajów, uczestniczących w kursie dla formatorów seminaryjnych, zorganizowanym przez rzymski Instytut Sacerdos.

Specjalne pozdrowienia kieruję do chłopców z chóru „Puzangalan”, to znaczy „nadzieja”, z Tajwanu. Dziękuję za wasz śpiew! Dziękuję również Chórowi Alpejskiemu z Palazzolo sull'Oglio; i wiernym z Conversano.

Życzę wszystkim dobrej niedzieli. Proszę nie zapominajcie o modlitwie za mnie. Smacznego obiadu i do zobaczenia!