Nasze komentarze

ks. Kazmierz Sowa

publikacja 08.03.2006 14:41

Dawca pokoju

Podczas odwiedzin na Wzgórzach Golan Jan Paweł II prosił o pokój. Nie zwracał się jednak do ludzi. Wołał o pokój do Boga. Ojciec Święty wielokrotnie podczas swego pontyfikatu przypominał, że Dawcą pokoju na świecie jest Bóg. Pokój między ludźmi jest darem. Ilekroć mieszkańcy ziemi o tym zapominają, ich świat ogarnia piekło wojny.

Rośnie nienawiść, szerzy się strach, ból, śmierć. Pokój jest darem trudnym. Stanowi równocześnie zadanie. Jego zachowanie wymaga uznania godności i fundamentalnych praw drugiego człowieka, zaakceptowania jego odmienności w najróżniejszych sferach życia.

Jan Paweł II w Quneitrze modlił się za wszystkich mieszkańców Bliskiego Wschodu, za wszystkie strony konfliktu. Modlił się nie tylko o dar pokoju, ale także o to, by ludzie okazali się zdolni do jego przyjęcia. Zwłaszcza w Ziemi, w której zrodziło się chrześcijaństwo.
(komentarz po wizycie w Quneitrze) Religie w dialogu

Jan Paweł II znów zrobił coś, czego żaden Następca św. Piotra przed nim nie uczynił. Jest nie tylko pierszym papieżem, który przekroczył próg synagogi, ale również pierwszym, który wszedł do meczetu. To nie są puste gesty.

Wynikają one z wizji Kościoła, którą Ojciec św. konsekwentnie realizuje. Jest to Kościół, który nie tylko nie zamyka przed nikim drzwi, ale który nieustannie wychodzi ku innym. Kościół, który w nikim nie widzi wroga, przeciwnika, konkurenta, lecz w każdym dostrzega partnera do dialogu i współdziałania.

W meczecie w Damaszku Jan Paweł II wyraził pragnienie, by formujący młodych ludzi katoliccy i muzułmańscy zwierzchnicy religijni oraz nauczyciele przedstawiali te "dwie społeczności religijne jako wspólnoty w pełnym szacunku dialogu, a nigdy jako wspólnoty w konflikcie".

Aby dialog mógł zaistnieć konieczna jest nie tylko otwartość, ale także gotowość przepraszania i wybaczania. Często lepiej od przywódców religijnych rozumieją to zwykli ludzie, którzy należąc do różnych wspólnot religijnych żyją razem, współdziałają dla dobra wspólnego, solidarnie troszczą się o potrzebujących.

Jan Paweł II przełamuje uprzedzenia, przekracza granice, przezwycięża konflikty i nieporozumienia. Tak pojmuje misję Zastępcy Chrystusa na ziemi. I nie zraża się tym, że nie jest rozumiany nawet przez część swych braci w wierze.
(komentarz po wizycie w meczecie) Braterska tożsamość

W homilii wygłoszonej podczas niedzielnej Mszy św. na stadionie w Damaszku Ojciec Święty Jan Paweł II wielokrotnie mówił o braterstwie, do którego zobowiązani są chrześcijanie. Stwierdził, że powinni oni ze wszystkimi współobywatelami, nie zwracając uwagi na ich przynależność do innych wspólnot wyznaniowych, budować społeczeństwo "braterskie, sprawiedliwe i solidarne". W takim społeczeństwie w pełni uznawana jest ludzka godność i podstawowe prawa każdego człowieka.

Zapewne niejednego zaskoczyło wezwanie do współpracy "z ufnością i odwagą" na rzecz braterstwa, które Papież skierował nie tylko do chrześcijan, ale także do muzułmanów i żydów.

O wiele bardziej zdumiewające jest jednak wygłoszona w mieście nawrócenia św. Pawła swoista definicja tożsamości chrześcijańskiej. Zdaniem Ojca Świętego "nie wyraża się ona w opozycji do innych, lecz w zdolności wyrzeczenia się siebie i wychodzenia naprzeciw braciom".

Te słowa z pewnością adresowane są nie tylko do chrześcijan w Syrii. Jan Paweł II skierował je do wszystkich wyznawców Jezusa Chrystusa, którzy całą energię swej wiary kierują na to, aby być zawsze i w każdej sytuacji "znakiem sprzeciwu" wobec innych. Papież powiedział wyraźnie, że chrześcijaninowi nie wolno się zamykać i widzieć jedynie zagrożeń dla wiary, dla chrześcijańskiej tożsamości itp.

"Otwarcie na świat z jasnością i bez lęku stanowi cząstkę powołania chrześcijańskiego" - przypomniał Następca świętego Piotra. Takie otwarcie wymaga głębokiej świadomości własnej tożsamości i mocnego zakorzenienia w swej religijnej spuściźnie. Dając świadectwo wierze człowiek staje się znakiem sprzeciwu nie wobec innych ludzi, ale wobec zła.
(Komentarz po homilii wygłoszonej na Stadionie Abbasydów w Damaszku)

Zmartwychwstanie, które łączy

Władze Syrii nie kryją, że pragną wizytę Jana Pawła II w ich kraju wykorzystać politycznie. Powitalne przemówienie prezydenta Syrii jest na to dowodem.

Niewątpliwie, syryjska podróż Papieża ma wymiar polityczny. Niektóre punkty jej programu to wydarzenia właśnie o takiej wymowie. Jednak od pierwszych chwil swego pobytu w Syrii Ojciec Święty podkreśla, że przede wszystkim jest pielgrzymem, podążającym śladami Apostoła Narodów i pracującym usilnie na rzecz jedności wyznawców Jezusa Chrystusa.

W przemówieniu wygłoszonym podczas spotkania ekumenicznego w katedrze Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Damaszku Jan Paweł II wymienił istniejące w Syrii przykłady przekraczania tego co dzieli chrześcijańskie wspólnoty oraz duszpasterskiej współpracy Kościoła prawosławnego i katolickiego.

Bardzo wyraźnie opowiedział się również za ustaleniem wspólnej dla katolików i prawosławnych daty corocznych obchodów uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Przywołał tu wielkiej wagi argument, że wspólnych obchodów Wielkanocy domaga się "lud", czyli wierni zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie.

Ubolewając, że proces przywracania jednego terminu świętowania największej tajemnicy wiary chrześcijańskiej okazał się trudniejszy, niż można się było spodziewać, za jego pozytywną kontynuację uczynił odpowiedzialnymi patriarchów i biskupów Bliskiego Wschodu.

Coraz wyraźniej widać, że według Jana Pawła II właśnie ten region powinien odegrać znaczącą rolę w odzyskiwaniu przez chrześcijan jedności.
(kometarz po spotkaniu ekumenicznym w katedrze Zaśnięcia Najświętszej Maryji Panny w Damaszku)

Sprawy wspólne

Przed rozpoczęciem pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Grecji na podstawie doniesień środków przekazu można było oczekiwać problemów, kłopotów i dalszych nieporozumień. Media skupiały się na wyakcentowywaniu tego, co dzieli chrześcijan prawosławnych i łacińskich.

Podczas spotkania Papieża i arcybiskupa Christodoulosa na Areopagu okazało się jednak, że liczne są sprawy, które stanowią wspólną troskę zarówno chrześcijan Wschodu, jak i Zachodu.

Obszar nie tylko wspólnych zainteresowań, ale także możliwego już dziś, a nie w odległej przyszłości, współdziałania został wyraźnie zakreślony w deklaracji odczytanej w piątek, 4 maja 2001 roku, w tym miejscu, w którym przed wiekami głosił Ateńczykom "Jedynego Prawdziwego Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego". Wiara w Niego jest fundamentem, który łączy katolików i prawosławnych.

Przede wszystkim wspólną sprawą jest dążenie do jedności, do przezwyciężenia rozłamów. Choć zapewne w samym rozumieniu jedności chrześcijan nadal istnieją różnice, to jednak wspólne jest pojmowanie jej potrzeby i konieczności u progu trzeciego tysiąclecia. Oba Kościoły łączy odrzucanie tego, co przeszkadza w drodze do jedności.

Wspólne jest także zatroskanie o kierunek i kształt rozwoju społeczeństw oraz nauki. Wspólne jest zatrwożenie wojnami, rzeziami, torturami i męczeństwem milionów ludzi na świecie. Wspólne jest dążenie do pokoju, do poszanowania ludzkiego życia, do solidarności z potrzebującymi.

Zarówno chrześcijanie Zachodu, jak i Wschodu z uwagą przyglądają się procesowi globalizacji, dostrzegając w nim nie tylko niewątpliwe korzyści, ale również możliwe zagrożenia. Podzielają także przekonanie, że jednoczenie Europy nie może prowadzić do naruszenia jej chrześcijańskich korzeni i pozbawienia jej chrześcijańskiej duszy.

Przed obydwoma Kościołami stoi szereg wspólnych zadań wynikających z łączącej je misji głoszenia światu Dobrej Nowiny o zbawieniu. Można je podejmować osobno. Jednak wspólne działanie z pewnością będzie skuteczniejsze. To przekonanie leży u podstaw odczytanej na Areopagu deklaracji.

(kometarz po pierwszym dniu papieskiej wizyty w Gracji) Odważne słowo

Pielgrzymka Jana Pawła II do Grecji od pierwszych chwil nie przypominała wielkiego święta, z jakim kojarzą się nam papieskie wizyty w Polsce. W Atenach nie było atmosfery powszechnego niecierpliwego wyczekiwania. Wręcz przeciwnie. Nie zabrakło głośno zgłaszanych sprzeciwów wobec samej wizyty, wobec niektórych jej elementów czy nawet konkretnych papieskich gestów, takich jak ucałowanie ziemi.

Wydarzeniem wielkiej wagi była wizyta złożona przez Ojca Świętego w siedzibie prawosławnego arcybiskupa Aten Christodoulosa. Przemówienie gospodarza dalekie było od kurtuazyjnych formułek. Grecki hierarcha nie tylko wymienił szereg pretensji i oskarżeń pod adresem Kościoła katolickiego, ale także wprost zażądał od Jana Pawła II przeprosin. Stwierdził, że Kościół prawosławny oczekuje ich, traktując jako "odważne słowo godne chrześcijańskiego biskupa". Oświadczył, że będą one "kamieniem węgielnym pod budowę przebaczenia, zbliżenia i pojednania".

Ten kamień węgielny został położony. Ojciec Święty przeprosił. Z bólem mówił o dawnych i obecnych sytuacjach, "w których synowie i córki Kościoła katolickiego zgrzeszyli czynem i zaniedbaniem przeciw swoim braciom i siostrom prawosławnym".

To kolejne, bardzo ważne słowo "przepraszam", które zostało wypowiedziane podczas obecnego pontyfikatu. Jan Paweł II nie boi się przyznać, że członkowie Kościoła katolickiego popełniali i popełniają zło, że sprzeniewierzając się nauce Chrystusa, czynili (i zdarza się, że nadal czynią) krzywdę przedstawicielom innych religii, a nawet współwyznawcom. Choć sam nikogo nie skrzywdził, nie uchyla się od wzięcia odpowiedzialności za minione i obecne grzechy katolików.

Jan Paweł II nie obawia się także prosić o przebaczenie. Ważne jednak, w jaki sposób i kogo o nie prosi. Najpierw zawsze zwraca się o wybaczenie do Boga. Czyni to nie bez powodu. Przypomina w ten sposób wszystkim chrześcijanom, że zło wyrządzone drugiemu człowiekowi dotyka nie tylko jego samego, ale także bezpośrednio uderza w Boga, rani Go każdy ludzki grzech.

Zgromadzeni w siedzibie arcybiskupa Christodoulosa duchowni prawosławni przyjęli słowa papieskiej prośby o przebaczenie oklaskami. Te oklaski są istotnym znakiem umacniającym nadzieję, że w duchu wzajemnej miłości podzieleni wyznawcy i uczniowie Jezusa są w stanie przezwyciężyć dawne oraz obecne kontrowersje i nieporozumienia.

(kometarz po wizycie u Arcybiskupa Aten - Christodoulosa)