Odwaga Benedykta XVI

Luigi Accattoli

publikacja 07.05.2009 22:05

Podróż papieża do Ziemi Świętej jest najbardziej odważną i ryzykowną spośród wszystkich dotychczasowych decyzji papieża-teologa. Obok zwykłego bilansu zysków i strat - może być ona dla Kościoła wielką szansą.

Podróż potrwa od 8 do 15 maja. Mogą z niej zrodzić się ważne owoce zarówno dla islamu, jak też dla judaizmu. Ze względu na brak pokoju w tym regionie przedsięwzięcie wydaje się trudne, ale wola papieża, aby je podjąć jest zdecydowana i twórcza.

Możemy spodziewać się wiele

Wiadomo już, że w naturze tego papieża jest formułowanie wypowiedzi czy podejmowanie decyzji, które niekoniecznie muszą odpowiadać utartym dotąd schematom. W ten sposób dotyka on niejednokrotnie tematów trudnych doprowadzając do nieoczekiwanych rozwiązań. Tak się stało z islamem przy okazji papieskiego „wykładu” w Ratyzbonie (12 września 2006), coś podobnego miało również miejsce w minionych miesiącach – lutym i marcu – w kwestii lefebrystów, i coś podobnego wkrótce się wydarzy – może pod koniec lata – w związku z encykliką społeczną, którą papież-teolog przygotowuje w kontekście panującego wszędzie kryzysu ekonomicznego.



Jeśli chodzi o papieską podróż na Bliski Wschód, należy przede wszystkim rozumieć ją jako pielgrzymkę do Ziemi Świętej, a nie tylko do Izraela, nawet jeśli większość czasu spośród 8 dni spędzi on na terytorium izraelskim. Papieska podróż rozpoczyna się od Jordanii, podobnie jak wcześniejsze, odbyte przez Pawła VI w 1964 r. i przez Jana Pawła II w 2000 r., następnie przebiega przez niełatwe terytoria palestyńskie i ich stolicę Betlejem, gdzie Benedykt spotka prezydenta Abu Mazena, odprawi Mszę na Placu Żłóbka i odwiedzi obóz dla uchodźców.

To jasne, że możemy się spodziewać gestów symbolicznych i słów o wielkim znaczeniu, od chwili gdy papież wejdzie do meczetu Al-Hussein Bin-Talal w Ammanie (9 maja), kiedy będzie przebywał w Instytucie Pamięci Yad Vashem w Jerozolimie (11 maja), kiedy znajdzie się na placu świątynnym i odwiedzi Meczet Skały – jedno z najbardziej czczonych miejsc islamu, i gdzie spotka Wielkiego Muftiego 12 maja, w dniu, kiedy również będzie się modlił pod Ścianą Płaczu i spotka dwóch Wielkich Rabinów.

Wszystkie wymowne gesty zostały już uczynione wcześniej przez Jana Pawła II w 2000 r., wyłączając odwiedziny w meczecie w Ammanie i w Błękitnym Meczecie. Ale później, w 2001 r., polski papież odwiedził jeszcze meczet w Damaszku, więc spośród rzeczy jedynych i niepowtarzalnych tym razem nie ma nic szczególnego. Trzeba jednak zauważyć, nawet jeśli miejsca i sytuacje się powtarzają, że ta obecność, znaki i słowa, mogą dziś otrzymać zupełnie nowe znaczenie, bo inna jest sytuacja, zwłaszcza jeśli chodzi o wizytę papieża w Yad Vashem.

Kontrowersje wokół Piusa XII

Jeden z bardziej delikatnych konfliktów, który zaistniał w ostatnich latach między Watykanem i Izraelem, dotyczy zdjęcia papieża Piusa XII, które zostało umieszczone w Muzeum Shoah w kontekście najbardziej rozpowszechnionych w świecie żydowskim oskarżeń papieża Pacellego o jego rzekomą obojętność wobec prześladowania Żydów przez nazistów. Po wielokrotnych protestach Watykanu, Fundacja Yad Vashem zainicjowała bardzo złożony „projekt” zbadania tego zagadnienia od strony historycznej. W marcu tego roku zorganizowano międzynarodowe „forum” o charakterze zamkniętym. Przy okazji pielgrzymki papieża nikt nie chce jednak proponować tu ostatecznych konkluzji, bo jak podkreślają sami Żydzi, jest za wcześnie, aby tak złożony „proces” historiograficzny można było zakończyć. Nie ulega jednak wątpliwości, że papieska wizyta, podobnie jak poprzednia papieża Wojtyły, doda mocnego impulsu dla opracowania wspólnej wizji wydarzeń związanych z Shoah.

Trzeba zaznaczyć, że nie należy też interpretować krótkowzrocznie wizyty papieża, jako próby zaradzenia nieporozumieniom między Kościołem katolickim a światem żydowskim, które się zrodziły przy okazji cofnięcia ekskomuniki biskupów lefebrystów (24 stycznia), wśród których znalazł się negujący holocaust Richard Williamson. Oczywiście spotkanie przy Murze Płaczu i w Instytucie Pamięci Yad Vashem pomogą zamknąć spór, jaki się wytworzył, choć należy zaznaczyć, że myśl o podróży papieża do Ziemi Świętej zrodziła się wcześniej i że jej cele od początku są o wiele szersze.

Cztery powody pielgrzymki

Benedykt XVI ma cztery powody, dla których udaje się w tę pielgrzymkę. Najważniejszym jest zwrócenie uwagi świata na Jezusa, który narodził się w Betlejem, żył w Nazarecie i umarł w Jerozolimie; dalej – pomóc tamtejszym chrześcijanom, których konflikt arabsko-izraelski może usunąć z terytorium Ziemi Świętej; wesprzeć wspólne działania trzech wielkich religii, które odwołują się do Abrahama; wreszcie pomóc Żydom i Palestyńczykom w znalezieniu wspólnej drogi negocjacji.

Widać mocne pragnienie Izraela, aby dobrze przyjąć ważnego gościa. Oficjalnie podano, że „prezydent Shimon Peres będzie towarzyszył papieżowi w czasie jego pobytu”. Ale świat polityki i instytucji państwowych w Izraelu jest dziś podzielony jak nigdy wcześniej. Prawdopodobnie prawicowi integryści po wygranych wyborach będą starali się uzyskać wpływy także przy okazji papieskiej wizyty. Jeszcze bardziej podzielona jest strona palestyńska, zaś Gaza to ciągle gruzy i bardzo otwarta, krwawiąca rana.

Z pewnością papieża czeka otwarte i serdeczne przyjęcie w Ammanie: jordańska rodzina królewska otwarcie popiera „dialog” islamsko-chrześcijański, według wskazówek papieża ze słynnego „wykładu” w Ratyzbonie. Spotkanie temu poświęcone odbyło się w Watykanie w listopadzie ubiegłego roku. W Ammanie papież po raz drugi odwiedzi również meczet. Po zaskakującej wszystkich jego wizycie w Istambule w listopadzie 2006 r. także tutaj, podobnie jak w Yad Vaschem, można spodziewać się dobrych owoców wizyty.

Obawy chrześcijan

Paradoksalnie wydawać by się mogło, że pierwsze dwa cele papieskiej wizyty, które dotyczą posługi papieża i wewnętrznej polityki Kościoła, w tym momencie są najtrudniejsze do osiągnięcia. Między chrześcijanami w Ziemi Świętej nie brakowało bowiem przeciwstawnych opinii zapraszających papież bądź odradzających mu pielgrzymkę. Tamtejsi chrześcijanie obawiają się, że niechcianym efektem przyjazdu Benedykta XVI może być uznanie i umocnienie pozycji Izraela na terytoriach palestyńskich.

O tych obawach tak mówił w jednym z wywiadów udzielonych portalowi internetowemu Franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej patriarcha łaciński Jerozolimy Fouad Twal: „To prawda, że lokalna wspólnota chrześcijan Palestyńczyków wyraziła swoje niezadowolenie i swoje obawy, więc i my pytamy, jaka jest okazja tej wizyty”. Miały miejsce poufne rozmowy między nuncjuszem, patriarchą i specjalnymi wysłannikami papieża, a także innymi biskupami w Ziemi Świętej. „Po wspólnej wymianie zdań – podsumował Fouad Twal – ustaliliśmy program pielgrzymki, który obejmuje Jordanię, Palestynę i Izrael. Naszym zdaniem ta pielgrzymka przyniesie wiele dobra i błogosławieństwa dla wszystkich”.

To nie papież odkładał swoją pielgrzymkę do Ziemi Świętej w 2000 r. Nikt nie może zarzucić opieszałości czy niezdecydowania Janowi Pawłowi II. Wszystko było w rękach ówczesnego rządu Baraka, który całkowicie kontrolował sytuację, i Arafata, który wtedy przygotowywał się do proklamowania Państwa Palestyńskiego. Teraz, w odważnej decyzji papieża Benedykta trzeba widzieć jego przekonanie, że w sytuacji trwającego konfliktu jest konieczne, aby zaproponować gesty pokoju.

W ostatnim czasie mówiono również o trudnościach z zapewnieniem bezpieczeństwa papieża, zwłaszcza w Nazarecie. To dlatego strona izraelska sugerowała, aby papież nie używał tam papamobile. Nikt jednak nie wątpi w skuteczność ochrony, jaką zapewni papieżowi Izrael. Ryzyko natomiast może się znajdować po stronie sentymentów tłumu Palestyńczyków, a zwłaszcza Palestyńczyków katolików.

Dawniej dnie i noce papieży były jednostajne, silnie strzeżone przez nienaruszalność dogmatów i murów watykańskich. Ale historia zmusiła papieży do pielgrzymowania po świecie. To przyniosło wiele dobra dla szeroko pojętej ewangelizacji. Jeśli chodzi o tę wizytę papieża Benedykta, obok zwykłego bilansu zysków i strat – może być ona dla Kościoła wielką szansą.

Tłumaczenie: ks. Włodzimierz Piętka