Zaskoczenie i entuzjazm

Korespondencja Leszka Śliwy z Brazylii

publikacja 10.05.2007 07:10

Benedyktowi XVI chyba nie będzie trudno podbić serca Brazylijczyków. Spodziewali się zobaczyć „pancernego kardynała". Tymczasem spotkała ich niespodzianka. Uśmiech papieża i jego ujmujący sposób bycia kompletnie wszystkich zaskoczył.

Zaskoczenie i entuzjazm

Wylądował! Papież jest na brazylijskiej ziemi – wołał z entuzjazmem komentator telewizyjny. Po czym zaczął tłumaczyć telewidzom, żeby sobie cenili, że Benedykt XVI w ogóle do nich przyleciał. – On jest zupełnie inny od Jana Pawła II. To wybitny profesor, poważny niemiecki teolog, introwertyk. Nie lubi podróży i kontaktów z ludźmi, a jednak postanowił odwiedzić Brazylię – ciągnął komentator.

Zapewne miał dobre intencje, ale podbudowywał mit, który tu, w Brazylii jest wyjątkowo mocny. W przeddzień przyjazdu papieża po miejskim targu w Sao Paulo przechadzał się jegomość podobny do Benedykta XVI, przebrany w szaty naśladujące strój papieski. Chodził i „pozdrawiał wiernych”. Ot, taka zabawa. Niby-papież miał bardzo surowy wyraz twarzy i nieustannie marszczył brwi. Nic dziwnego, że uśmiech prawdziwego papieża wywołał sensację.

Śpiesz się powoli
Jak chyba każdego przybysza z Europy dziwiła mnie beztroska Brazylijczyków na kilka dni przed przyjazdem papieża. Na początku tygodnia nic jeszcze nie było gotowe. W poniedziałek pytałem wielu pracowników pawilonów wystawowych w Parku Anhembi, w którym konkretnie budynku będzie się znajdowało biuro prasowe. Nie mogli optrząsnąć się ze zdumienia. – Amigo, przecież papież przyjeżdża dopiero za dwa dni.

Skąd kto teraz może wiedzieć, gdzie będzie biuro prasowe? – tłumaczyli mi cierpliwie. Prace przy stawianiu ołtarza na Campo de Marte trwały jeszcze wtedy, gdy Benedykt XVI leciał już do Brazylii. W Aparecida, gdzie pojedzie w piątek wieczorem, roboty trwają w najlepsze.

A jednak nie ma wątpliwości, że gospodarze ze wszystkim zdążą. We wtorek tysiące funkcjonariuszy policji rozdawało przechodniom ulotki z informacjami, które ulice będą zamknięte podczas przejazdu papieża. W środę od rana nad miastem latały policyjne helikoptery, a na trasie przejazdu Ojca Świętego stróże porządku stali dosłownie co kilkadziesiąt metrów. Zapewne nieustanne krwawe potyczki z bandytami na przedmieściach sprawiły, że Brazylia ma bardzo sprawne siły policyjne. Operacja zapewnienia papieżowi bezpieczeństwa otrzymała kryptonim „Archanioł”. Ujawniono, że bierze w niej udział 3 tysiące żołnierzy, 15300 policjantów, 350 pojazdów, 7 helikopterów i 24 konie.

Dwa powitania
Powitanie było nietypowe. Publiczność nie została wpuszczona na płytę lotniska Guarulhos i przemówienia prezydenta Brazylii oraz papieża zostały wygłoszone niemal w zupełnej ciszy. Komentatorzy brazylijscy byli zachwyceni, że papież mówił cały czas po portugalsku. Benedykt XVI powiedział wiele ciepłych słów pod adresem Brazylijczyków, zasygnalizował też najważniejsze punkty swej wizyty. Tutejsi komentatorzy zauważyli, że wspomniał o konieczności ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Była to zapewne odpowiedź na niedawne oświadczenie prezydenta Luli o konieczności zliberalizowania prawa do usuwania ciąży.

Po przemówieniach papież został przewieziony helikopterem na Campo di Marte (Pole Marsowe). Tam nic nie mówił, ale powitanie okazało się znacznie bardziej spontaniczne. Władze miasta wręczyły Benedyktowi ogromny, symboliczny klucz do miasta, a szef miejscowej akademii literackiej – dyplom przyznający papieżowi honorowe członkostwo akademii. Młodzież wykonała hymn, skomponowany przez Luiza Turrę specjalnie na powitanie papieża. Chwilę później Benedykt pojechał papamobilem do swej siedziby w Sao Paulo – klasztoru Sao Bento (św. Benedykta). Po drodze pozdrawiał licznie zgromadzonych wiernych.

Tłum przed klasztorem
Od wtorku do Sao Paulo zaczęli przyjeżdżać pielgrzymi ze wszystkich zakątków Brazylii, a także z pozostałych krajów Ameryki Łacińskiej. Do piątku ma ich przybyć około 200 tysięcy.
Przed klasztorem Sao Bento wierni zaczęli się ustawiać już rano. Mimo padającego deszczu niektórzy stali aż 12 godzin, by mieć jak najlepsze miejsce podczas przyjazdu papieża. Na niewielkim placu zgromadziło się w końcu aż 10 tysięcy ludzi.

Gdy Benedykt wysiadł z papamobilu spontanicznie zrobił kilka kroków w kierunku entuzjastycznie pozdrawiających go ludzi. Siły porządkowe natychmiast zareagowały, otoczyły papieża i skierowały go w stronę wyznaczoną protokołem. Tę chwilę później wielokrotnie pokazywały wszystkie brazylijskie telewizje. Nawet niewielkie odejście od protokołu spowodowało szok i entuzjazm. Nikt się tego nie spodziewał.
Benedykt XVI został przywitany przez Benedyktynów chorałem gregoriańskim. Potem wyszedł jeszcze na chwilę na balkon, by pozdrowić zgromadzony tłum. Mówił znów po portugalsku. Jego słowa co chwilę przerywano owacjami. – Jest zupełnie inny niż wydawał się z daleka – mówiła reporterowi telewizji rozemocjonowana dziewczyna. Tłum stał przed klasztorem, w ciągle padającym deszczu, jeszcze przez kilka godzin