NASZ KOMENTARZ - "Inny, ale Papież"

Wiesława Dąbrowska-Macura, ks. Artur Stopka

publikacja 23.08.2005 16:20

Benedykt XVI nie jest kopią Jana Pawła II. Bardzo się od niego różni. Ale z pewnością kontynuuje jego dzieło.

Podobieństwa i różnice
Jeszcze drugiego dnia pielgrzymki sprawozdawcy niektórych stacji telewizyjnych mylili się i zamiast „Ojciec święty Benedykt XVI” mówili z rozpędu „Jan Paweł II”. Trzeciego dnia, w czasie wieczornego czuwania, już nie popełniali pomyłek. Różnica była duża. Trudno jej było nie zauważyć.

Równocześnie było mnóstwo podobieństw. Przede wszystkim w kwestiach zasadniczych. „Pragnę wszystkim powiedzieć z naciskiem: otwórzcie na oścież wasze serca Bogu, pozwólcie się zaskoczyć Chrystusowi! Przyznajcie mu "prawo mówienia do was" w tych dniach!

Otwórzcie drzwi waszej wolności na Jego miłosierną miłość! Przedstawcie Chrystusowi swe radości i swe smutki, pozwalając, aby swoim światłem rozjaśnił On wasze umysły i swoją łaską dotknął waszych serc” - mówił Benedykt do młodych ze statku na Renie. To wyraźne nawiązanie do początku pontyfikatu Jana Pawła II i jego zawołania „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Zdaniem wielu komentatorów udział w Światowych Dniach Młodzieży był dla Benedykta XVI powtórną inauguracją pontyfikatu.

Wszedł w wielkie buty
Kolońskie ŚDM, jeszcze zanim się zaczęły, nazywano spotkaniem z dwoma Papieżami. I tak rzeczywiście było. Obecność Jana Pawła II była wyraźnie odczuwalna. Nie dało się też uniknąć porównań. Można było odnieść wrażenie, że sam Benedykt XVI ich nie uniknął. Wielokrotnie przywoływał osobę swego Poprzednika. Wielokrotnie wskazywał, że to z jego inicjatywy milion młodych spotkało się w Niemczech z Papieżem-Niemcem.

Młodzież zaakceptowała nowego Następcę św. Piotra. Spełnił jej podstawowe oczekiwanie - był z nią i mówił tak jak Papież z Polski w sposób poważny o najważniejszych sprawach. Nie wywyższał się. Był nauczycielem, przewodnikiem, ale też partnerem.

Równocześnie było widać, że - jak napisał Gość jeszcze przed jego wyborem - „wszedł w wielkie buty” Jana Pawła II. On, człowiek kameralnych spotkań, sympozjów i konferencji, stanął wobec milionowego tłumu.

Nie dało się ukryć, że to świetny teolog (wszystkie wygłoszone podczas pielgrzymki przemówienia i homilie to małe dziełka teologiczne), który znaczną część życia spędził bardziej wśród książek niż wśród rzesz wiernych. Nawet w homilii na Marienfeld reklamował książki. I zaraz - także sam sobie - tłumaczył, że książki nie wystarczą. Czy w wieku prawie 80 lat można się uczyć duszpasterstwa i wypracowywać jego szczególną własną formę? - zastanawiali się niektórzy obserwatorzy.

Wizyta czy pielgrzymka?
W roku 1991 Jan Paweł II przybył do Polski dwa razy. Najpierw na pielgrzymkę do Ojczyzny, potem na ŚDM. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, czy Benedykt XVI próbował połączyć pielgrzymowanie do swojej ojczyzny z udziałem w światowym spotkaniu młodych. „Niemiecki” wątek jego wizyty bardziej przypomina ciąg oficjalnych spotkań (nie tylko z władzami, ale także z reprezentantami innych wyznań i religii) niż wspólne ze współwyznawcami i rodakami pielgrzymowanie.

Najbardziej „niemieckie” było spotkanie z episkopatem. Przemówienie Benedykta XVI pokazało, że mimo trwającej kilkadziesiąt lat nieobecności, dobrze zna Kościół w Niemczech. Nie było jednak spotkania przypominającego choćby troszkę spotkania Jana Pawła II z rodakami. Czy tylko z powodu specyfiki niemieckiego katolicyzmu?

Podobno Ojciec święty z przyjemnością zjadał niemieckie potrawy. Przeleciał też w drodze powrotnej nad miejscem swego urodzenie. Czy jednak bardzo rozczarowujący wielu fakt, iż wysiadając z samolotu nie ucałował ojczystej ziemi, nie jest znakiem, że kolońska wizyta miała wymiar ogólnoświatowy, a nie niemiecki? Chwilami można było odnieść wrażenie, że Papież o niemieckim nazwisku bardziej identyfikuje się z Kościołem we Włoszech niż w swej rodzinnej ziemi. A milion gardeł wykrzykiwało włoską wersję papieskiego imienia, nie niemiecką.

Młodzież pokazała, że uważa nowego Papieża za swego. Akceptuje jego odmienność od poprzednika. Nie spodziewa się „klonu” Jana Pawła II. Oczekuje tylko i aż, że Benedykt XVI poprowadzi ją dalej drogą, którą wytyczył Papież z Polski.