publikacja 13.11.2008 07:28
Dobiega końca wizyta „ad limina Apostolorum" biskupów z Boliwii. O wrażenia z pobytu w Rzymie Radio Watykąńskie zapytało polskich przedstawicieli episkopatu Boliwii: bp. Krzysztofa Białasika, bp. Stanisława Dowlaszewicza i bp. Antoniego Reimanna.
Bp K. Białasik: Wrażenia są ogromne. To jest dla nas wielka radość, że w ciągu tego tygodnia przebywamy w Rzymie, by podzielić się naszą pracą, naszymi problemami z Ojcem Świętym i z różnymi kongregacjami. Papież dał nam wskazówki, które w sposób szczególny mamy wprowadzić w życie, abyśmy mogli jak najlepiej wykonać nasze zobowiązania, jako misjonarze i jako biskupi. Dziękujemy Bogu za te spotkania, za to, że możemy odnowić się w łączności z Ojcem Świętym, z Kościołem uniwersalnym i napełnieni Duchem pójść dalej do służby w Boliwii, by Słowo Boże głosić jak najowocniej.
Bp A. Reimann: Jan Paweł II powiedział, że wizyta „ad limina” to wspólne dzielenie się darami. Tutaj dzielimy się darem Kościoła katolickiego, powszechnego, ale również darami życia naszego Kościoła lokalnego w Boliwii. Mam takie doświadczenie, czym jest dzielenie się wiarą i że warto się dzielić. Mieliśmy nabożeństwo Słowa Bożego w Bazylice św. Pawła za Murami. Tam, po nabożeństwie, spotkałem siostrę zakonną z Boliwii. Zapytałem: „Skąd jesteś?” „Jestem z Sucre, z Recolety” – odpowiedziała. A ja tam pracowałem dwa lata. I dodała: „Księże biskupie, ja swoje powołanie zawdzięczam jednemu z misjonarzy franciszkanów z Polski”. „Jak się nazywał?” – pytam. „Ojciec Grzegorz”. On był tam tylko dwa lata, zmarł ukąszony przez pszczoły. Miał wielki dar do dzieci. Stworzył wspólnotę dzieci, które nazywano „golondrinas” – „jaskółki”. Spotkana przeze mnie zakonnica tam właśnie odkryła swoje powołanie, tam zaczęło się jej zainteresowanie sprawami Bożymi. I tak sobie pomyślałem: ta wiara, którą św. Paweł i św. Piotr głosili kiedyś tutaj, przeszła przez Alpy, przez Tatry, dotarła do Polski. Tam poprzez swoich rodziców ojciec Grzegorz przyjął tę wiarę jako dar, a potem przekazywał ją w Boliwii. I tam właśnie ktoś odpowiada na ten skarb wiary, po czym wraca tam, skąd ta wiara przyszła, czyli do Rzymu. Zatem wszystko to jest darem i jednym wielkim zadaniem – by przyjmować ów dar i przekazywać dalej. To jest też moje doświadczenie tych dni spędzanych w Rzymie.
Bp S. Dowlaszewicz: Dla mnie to jest już druga wizyta „ad limina”. Zawsze przeżywałem i przeżywam w sposób szczególny ten moment spotkania na grobie św. Piotra, gdzie właściwie – można powiedzieć – wszystko się zaczęło. Do tych początków zawsze tutaj wracamy. W dniu, kiedy odprawialiśmy Mszę, patrząc na mozaikę św. Piotra, pomyślałem, że przecież jesteśmy jego kontynuatorami. Właśnie w Boliwii w pewien sposób kontynuujemy misję, którą on rozpoczął. Później było nabożeństwo u św. Pawła za Murami z naszą kolonią boliwijską. Wrażenie zrobił na mnie przede wszystkim moment spotkania z następcą św. Piotra, z Ojcem Świętym i jego bliskość, ojcowskie podejście do nas wszystkich, nie tylko do biskupów, ale do Kościoła boliwijskiego, do ludzi, którzy tam mieszkają, a wśród których jesteśmy pasterzami. Dla nich mamy być dobrymi pasterzami. Dla mnie osobiście ta wizyta „ad limina” jest nowym rozbudzeniem entuzjazmu misyjnego i pasterskiego, aby realizować to, o co nas prosi i czego od nas wymaga przesłanie konferencji z Aparecidy, tzn. byśmy byli dobrymi misjonarzami i uczniami Jezusa Chrystusa. Ważne były także słowa, które skierował do nas Ojciec Święty. Z życzliwością mówił nam, abyśmy byli narzędziami pokoju i wewnętrznego pojednania w Boliwii. Także kontakt z różnymi watykańskimi dykasteriami był źródłem radości. Nasz Kościół jest Kościołem żywym, gdzie elementem łączącym jest religijność ludowa, popularna. To, co powiedział do nas Papież, są bardzo aktualne i nie można o nich zapomnieć.