Benedykt XVI: Kto się modli nigdy nie traci nadziei

Radio Watykańskie/a.

publikacja 14.08.2008 11:27

Pokrzepiającą moc modlitwy przypomniał Benedykt XVI, spotykając się z pielgrzymami w Castelgandolfo na pierwszej po wakacjach audiencji ogólnej. Nawiązał do bardzo licznych próśb o modlitewne wsparcie, które do niego docierają.

Ludzie zawierzają Papieżowi swe radości i troski, życiowe plany, kłopoty w rodzinie i w pracy, nadzieje i oczekiwania, obawy i niepewności zarówno osobiste, jak i związane z aktualną sytuacją na świecie.

„Pamiętam o wszystkich i o każdym z osobna, zwłaszcza podczas codziennie sprawowanej Eucharystii oraz w modlitwie różańcowej – zapewnił Papież. - Dobrze wiem, że pierwszą posługą, jaką mogę pełnić wobec Kościoła i świata jest modlitwa. Modląc się z ufnością składam w Boże ręce posługę, którą sam Pan mi powierzył wraz z losem całej wspólnoty kościelnej i cywilnej” – powiedział Benedykt XVI. Zauważył, że kto się modli nigdy nie traci nadziei, nawet kiedy znajduje się w sytuacjach trudnych i po ludzku beznadziejnych: uczy tego Pismo Święte i świadczy o tym historia Kościoła.

Papież przypomniał postacie dwojga świętych, którzy siłę czerpali z modlitwy - Teresy Benedykty od Krzyża i Maksymiliana Kolbego. Oboje wspominani są w tych dniach w liturgii. Oboje też zginęli śmiercią męczeńską w Oświęcimiu.

„Choć ich życie mogłoby się wydawać porażką, to jednak w ich męczeństwie jaśnieje Miłość, która zwycięża mroki egoizmu i nienawiści” – zauważył Benedykt XVI. Nawiązał do słów przypisywanych św. Maksymilianowi, które miał wypowiedzieć w czasach największego ucisku nazistowskiego: „Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość”. Jej dowodem było oddanie życia za współwięźnia w obozie.

Papież powiedział po polsku:

„Jutro przypada wspomnienie św. Maksymiliana Marii Kolbego. Jego heroiczny akt miłości i męczeńska śmierć będzie zawsze znakiem zwycięstwa Bożej mocy i ludzkiej szlachetności nad bezmiarem zła. Przez jego wstawiennictwo prosimy o dar pokoju na świecie. Niech Bóg błogosławi wam i waszym rodzinom” – powiedział Benedykt XVI pozdrawiając pielgrzymów polskich.

Edyta Stein, czyli św. Teresa Benedykta od Krzyża, na trzy dni przed śmiercią zdążyła powiedzieć kilku siostrom z klasztoru w Echt, że jest gotowa na wszystko. Po uwięzieniu wyznała: „Jezus jest również tu, pośród nas. Dotychczas bardzo dobrze mogłam się modlić. Całym sercem powtarzałam słowa Ave Crux, spes unica - witaj Krzyżu, jedyna nadziejo".

Świadkowie, którzy zdołali wyjść cało z tej przerażającej masakry zaświadczyli, że Teresa Benedykta od Krzyża w habicie karmelitańskim świadomie szła na śmierć. Wyróżniała się postawą pełną pokoju i pogody ducha, opanowania i uwagi na potrzeby wszystkich. „Sekretem tej świętej współpatronki Europy była modlitwa, gdyż «nawet wówczas, gdy odnalazła już prawdę w pokoju życia kontemplacyjnego, musiała przeżyć do końca tajemnicę krzyża»” – powiedział Papież.

Wśród pielgrzymów polskich w Castelgandolfo była grupa oazowa z Częstochowy, przeżywająca rekolekcje III stopnia w Rzymie.