Bennedykt XVI: Katecheza o nauczaniu św. Grzegorza z Nyssy

Radio Watykańskie/KAI/J

publikacja 05.09.2007 17:37

W 10. rocznicę śmierci bł. Matki Teresy Papież zachęcił do stawania się świadkami Bożego miłosierdzia. Zaapelował o zaangażowanie w ochronę środowiska. Pobłogosławił młodzieży rozpoczynającej rok szkolny i katechetyczny. W katechezie na audiencji ogólnej przypomniał główne tematy nauczania św. Grzegorza z Nyssy.

Pozdrawiając przybyłe na audiencję grupy pielgrzymów Papież szczególne słowo skierował do Misjonarek i Misjonarzy Miłości. W 10. rocznicę śmierci i zarazem w liturgiczne wspomnienie błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty Benedykt XVI podkreślił, że jej życie i świadectwo są zachętą do wiernej służby Bogu oraz najbardziej potrzebującym. Członków założonych przez nią zgromadzeń zachęcił do stawania się narzędziami Bożego miłosierdzia. Obecny na audiencji postulator w procesie kanonizacyjnym Matki Teresy, o. Brian Kołodziejczuk, wręczył Benedyktowi XVI wybór jej listów, wydany w książce „Przyjdź, bądź mym światłem”.

Przepraszając za wyraźną chrypkę Ojciec Święty z humorem obiecał dołożyć wszelkich starań i – jak na każdej audiencji – pozdrowił wszystkie większe grupy pielgrzymów w ich językach. Wśród ponad 16 tys. wiernych na Placu św. Piotra było ok. 600 Polaków. Do nich Benedykt XVI powiedział: "Waszej modlitwie polecam dzisiaj szczególnie dzieci i młodzież, którzy rozpoczynają nowy rok szkolny i katechetyczny. Niech z Bożą łaską i z pomocą wychowawców rozwijają swoje talenty, wzrastając w świętości życia. Wam tu obecnym i waszym bliskim serdecznie błogosławię"

Papież nawiązał również do rozpoczynającego się jutro na zachodnim wybrzeżu Grenlandii międzynarodowego sympozjum o ochronie środowiska Arktyki. Organizowane jest ono przez ekumenicznego patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I. "Troska o zasoby wodne oraz uwaga przykładana do zmian klimatycznych to sprawy o wielkim znaczeniu dla całej rodziny ludzkiej. Zachęcony rosnącym uznaniem potrzeby ochrony środowiska proszę wszystkich o dołączenie do mnie w modlitwie i staraniach o większy szacunek dla cudów Bożego stworzenia" - powiedział Ojciec Święty.

Poniżej publikujemy pełny tekst katechezy Benedykta XVI o św. Grzegorzu z Nyssy.

Drodzy bracia i siostry!
Proponuję wam niektóre aspekty nauczania św. Grzegorza z Nyssy, o którym mówiliśmy już w ubiegłą środę. Przede wszystkim Grzegorz z Nyssy ukazuje przekonanie o bardzo wielkiej godności człowieka. Celem człowieka, mówi święty biskup, jest to, aby stać się podobnym do Boga, a cel ten osiąga się przede wszystkim przez miłość, wiedzę i praktykowanie cnót, "tych świetlanych promieni, które pochodzą z boskiej natury" (De beatitudinibus 6: PG 44,1272C), w nieustannym ruchu przylegania do dobra, jak biegacz wychylony jest do przodu. Grzegorz posługuje się tu wymownym obrazem, zawartym już w Liście Pawła do Filipian: épekteinómenos (3,13), to jest "wytężając siły" ku temu, co jest większe, ku prawdzie i miłości. To plastyczne wyrażenie wskazuje na głęboką rzeczywistość: doskonałość, którą pragniemy znaleźć, nie jest czymś zdobytym raz na zawsze; doskonałość jest owym byciem w drodze, jest stałą gotowością do pójścia naprzód, albowiem nigdy nie osiągnie się pełnego podobieństwa do Boga; jesteśmy zawsze w drodze (por. Homilia in Canticum 12: PG 44,1025d). Dzieje każdej duszy są historią miłości za każdym razem zaspokajanej, a jednocześnie otwartej na nowe widnokręgi, ponieważ Bóg poszerza nieustannie możliwości duszy, aby mogła przyjmować coraz więcej dóbr. Sam Bóg, który złożył w nas zalążki dobra i od którego wychodzi wszelka inicjatywa świętości, "modeluje bryłę... Szlifując i czyszcząc naszego ducha, formuje w nas Chrystusa" (In Psalmos 2,11: PG 44,544B).

Grzegorz stara się wyjaśnić: "Nie jest bowiem naszym dziełem ani nawet wynikiem jakieś ludzkiej mocy stać się podobnym do Bóstwa, lecz rezultatem wspaniałomyślności Boga, który od samego swego początku uczynił naszej naturze łaskę podobieństwa do Niego" (De virginitate 12,2: SC 119,408-410). Dla duszy zatem "nie chodzi o poznanie czegoś z Boga, ale żeby mieć Boga w sobie" (De beatitudinibus 6: PG 44,1269c). Zresztą, zauważa przenikliwie Grzegorz, "boskość jest czystością, jest wyswobodzeniem się z namiętności i odrzuceniem wszelkiego zła: jeśli wszystko to jest w tobie, Bóg jest rzeczywiście w tobie" (De beatitudinibus 6: PG 44,1272C).

Gdy mamy Boga w sobie, gdy człowiek miłuje Boga, ze względu na tę wzajemność typową dla miłości, pragnie on tego, czego chce sam Bóg (por. Homilia in Canticum 9: PG 44,956ac), a zatem współpracuje z Bogiem w kształtowaniu w sobie boskiego obrazu, tak iż "nasze duchowe narodziny są rezultatem wolnego wyboru, a my jesteśmy w jakimś sensie własnymi rodzicami, stwarzając siebie takich, jakimi chcemy być i z własnej woli kształtując się zgodnie z wybranym wzorem" (Vita Moysis 2,3: SC 1bis,108). Aby wspiąć się ku Bogu, człowiek musi się oczyścić: "Droga, która prowadzi do nieba ludzką naturę, nie jest niczym innym, jak oddaleniem się od zła tego świata... Stać się podobnym do Boga oznacza stać się sprawiedliwym, świętym i dobrym... Jeżeli więc, według Eklezjasty (5,1), "Bóg jest w niebie" i jeżeli, według proroka (Ps 72, 28) wy "jesteście blisko Boga", nieuniknionym następstwem jest, że musicie być tam, gdzie znajduje się Bóg, jako że jesteście z Nim zjednoczeni. Ponieważ nakazał On wam, byście modląc się nazywali Boga Ojcem, powiada wam, byście stali się bezwzględnie podobni do waszego Ojca niebieskiego, wiodąc życie godne Boga, jak Pan nakazuje nam wyraźniej jeszcze gdzie indziej, mówiąc: "Bądźcie więc i wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5, 48)" (De oratione dominica 2: PG 44,1145ac).

W tej duchowej wspinaczce Chrystus jest wzorem i nauczycielem, który ukazuje nam piękny obraz Boga (por De perfectione christiana: PG 46, 272a). Patrząc na Niego, każdy z nas staje się "malarzem własnego życia", który jako wykonawcę ma wolę, a jako farby cnoty, którymi się może posługiwać (ibid.: PG 46, 272b). Jeśli zatem człowiek uznany został godnym imienia Chrystusa, jak ma postępować? Grzegorz odpowiada następująco: "[Musi] kontrolować stale w swoim sercu własne myśli, własne słowa i własne uczynki, aby ocenić, czy są one skierowane do Chrystusa czy też oddalają się od Niego" (tamże: PG 46,284c). Punkt ten jest ważny ze względu na znaczenie, jakie Grzegorz przypisuje słowu chrześcijanin. Chrześcijaninem jest ktoś, kto nosi imię Chrystusa, a zatem musi upodobnić się do Niego także w życiu. My, chrześcijanie, wraz z Chrztem bierzemy na siebie wielką odpowiedzialność.

Jednakże Chrystus - przypomina Grzegorz - obecny jest także w ubogich, dlatego nie mogą oni być nigdy znieważani: "Nie gardź tymi, którzy leżą na ziemi, jakby z tego powodu byli nic niewarci. Zważ, kim są, a odkryjesz, jaka jest ich godność: oni reprezentują wobec nas Osobę Zbawiciela. A jest tak dlatego, że Pan, w swej dobroci, użyczył im swej własnej Osoby, aby za jej pośrednictwem poruszali się, wywołując współczucie tych, którzy są twardego serca i są nieprzyjaciółmi ubogich" (De pauperibus amandis: PG 46,460bc). Jak powiedzieliśmy, Grzegorz mówi o wspinaczce: wspinaczce do Boga w modlitwie przez czystość serca; ale też o wspinacze do Boga przez miłość bliźniego. Miłość to drabina, która prowadzi ku Bogu. W rezultacie Nysseńczyk upomina stanowczo wszystkich swych słuchaczy: "Bądź szczodry wobec tych braci, ofiar nieszczęścia. Daj głodnemu to, co odejmiesz swemu żołądkowi" (tamże.: PG 46,457c).

W bardzo jasny sposób Grzegorz przypomina, że wszyscy zależymy od Boga, dlatego woła: "Nie myślcie, że wszystko do was należy! Musi być także cząstka dla ubogich, przyjaciół Boga. Prawda jest bowiem taka, że wszystko pochodzi od Boga, Ojca powszechnego, i że my jesteśmy braćmi i należymy do tego samego plemienia" (tamże: PG 46,465b). Dlatego niech chrześcijanin osądzi: "Na cóż ci pościć i powstrzymywać od mięsa, jeśli potem, w całej swej nikczemności nie robisz nic innego, jak pożerasz swego brata? Jaki zysk masz z tego w oczach Boga, że nie jesz ze swego, skoro potem, postępując niesprawiedliwie, wyrywasz z rąk ubogiego to, co jest jego?" (tamże: PG 46,456a).

Kończąc te nasze katechezy o trzech wielkich Ojcach Kapadockich przywołajmy raz jeszcze ów istotny aspekt duchowego nauczania Grzegorza z Nyssy, jakim jest modlitwa. Aby postępować na drodze do doskonałości i przyjąć w siebie Boga, nieść w sobie Ducha Bożego, miłość Bożą, człowiek musi zwracać się do Niego z ufnością w modlitwie: "Przez modlitwę możemy być z Bogiem. A ten, kto jest z Bogiem, jest z dala od nieprzyjaciela. Modlitwa jest wsparciem i obroną czystości, hamulcem wściekłości, ukojeniem i opanowaniem pychy. Modlitwa jest osłoną dziewictwa, obroną wierności małżeńskiej, nadzieją dla czuwających, obfitością owoców dla rolników, bezpieczeństwem żeglarzy" (De oratione dominica 1: PG 44, 1124A-B). Chrześcijanin modli się, czerpiąc zawsze inspirację z Modlitwy Pańskiej: "Jeśli tedy chcemy prosić, aby przyszło do nas Królestwo Boga, prośmy Go o to mocą Słowa: abym został oddalony od zepsucia, wyzwolony od śmierci, uwolniony z więzów błędu; niech nigdy nie zapanuje nade mną śmierć, niech nie ma nad nami władzy tyrania zła, niech nie panuje nade mną nieprzyjaciel ani niech mnie nie zniewoli przez grzech, lecz niech przyjdzie Twe Królestwo, aby oddaliły się ode mnie lub jeszcze lepiej - aby rozpłynęły się namiętności, które panują teraz nade mną" (tamże: 3: PG 44, 1156d-1157a).

Zakończywszy swe ziemskie życie chrześcijanin będzie mógł tym samym z pogodą zwrócić się do Boga. Mówiąc o tym, św. Grzegorz myśli o śmierci swej siostry Makryny i pisze, że w chwili śmierci tak oto modliła się ona do Boga: "Przebacz mi Ty, który masz moc odpuszczania grzechów na ziemi, bym dostąpiła u Ciebie ochłody (Ps 38,14), a wyzwoliwszy się z ciężaru ciała przed Obliczem Twoim stanąć mogła bez jednej plamy na duszy mej licu (por. Kol 2,11). Niechaj mą duszę bez zmazy i skazy ręce Twe przyjmą jak wonność kadzidła przed Twym Obliczem" (Vita Macrinae 24: SC 178, 224). To nauczanie św. Grzegorza jest zawsze aktualne: nie tylko rozmawiać z Bogiem, ale nosić Boga w sobie. Czyńmy to przez zobowiązanie do modlitwy i żyjąc w duchu miłości do wszystkich naszych braci.