Benedykt XVI pisze do Asyżu o religiach (cały tekst)

KAI

publikacja 05.09.2006 11:29

Religia może głosić jedynie pokój, nikt nie ma prawa wykorzystywać jej do aktów przemocy wobec innych ludzi. Te stwierdzenia Jana Pawła II, nawiązujące do pierwszego międzyreligijnego spotkania modlitewnego w Asyżu w intencji pokoju, przypomniał Benedykt XVI w orędziu przesłanym do miejscowego biskupa Domenico Sorrentino z okazji 20. rocznicy tamtego wydarzenia.

Publikujemy cały tekst dokumentu papieskiego:

Czcigodny Brat Domenico Sorrentino, Biskup Asyżu-Nocera Umbra-Gualdo Tadino

W tym roku przypada dwudziesta rocznica Międzyreligijnego Spotkania na Modlitwie o Pokój, które z inicjatywy mego czcigodnego poprzednika Jana Pawła II odbyło się w Asyżu 27 października 1986 roku. Jak wiadomo na spotkanie to zaprosił on nie tylko chrześcijan różnych wyznań, ale również przedstawicieli różnych religii. Inicjatywa ta odbiła się szerokim echem w opinii publicznej: stanowiła zdecydowane orędzie na rzecz pokoju i okazała się wydarzeniem, które miało pozostawić ślad w historii naszych czasów. Toteż można zrozumieć, dlaczego wspomnienie tego, co się wówczas wydarzyło, nadal owocuje inicjatywami służącymi refleksji i zaangażowaniu.

Niektóre z nich odbędą się właśnie w Asyżu, z okazji dwudziestolecia tamtego wydarzenia. Mam tu na myśli obchody zorganizowane w porozumieniu z miejscową diecezją przez Wspólnotę św. Idziego, kontynuujące organizowane przez nią doroczne podobne spotkania. W dniach samej rocznicy odbędzie się ponadto kongres zorganizowany przez Instytut Teologiczny w Asyżu, a Kościoły partykularne tego regionu spotkają się na Eucharystii, sprawowanej przez biskupów Umbrii w bazylice św. Franciszka. Wreszcie Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego zorganizuje tam spotkanie dialogu, modlitwy i formacji do pokoju dla młodzieży katolickiej i innych religii.

Inicjatywy te, każda o właściwym sobie charakterze, podkreślają wartość intuicji, jaką miał Jan Paweł II i udowadniają jej aktualność w świetle samych wydarzeń, jakie przyniosło to dwudziestolecie i sytuacji, w jakiej znalazła się dzisiejsza ludzkość. Wydarzeniem najbardziej znaczącym w tym okresie czasu był niewątpliwie upadek na Wschodzie Europy reżimów o inspiracji komunistycznej.

Wraz z nim zakończyła się "zimna wojna", która doprowadziła do swego rodzaju podziału świata na przeciwstawne strefy wpływów, wywołując pojawienie się przerażających arsenałów broni i wojsk gotowych do wojny totalnej. Był to czas ogólnej nadziei na pokój, budzący u wielu marzenia o odmiennym świecie, w którym stosunki między narodami rozwijałyby się wolne od widma wojny, a proces "globalizacji" przebiegałby pod znakiem pokojowej konfrontacji narodów i kultur w ramach uznawanego prawa międzynarodowego, inspirowanego przez poszanowanie wymogów prawdy, sprawiedliwości i solidarności.

Niestety ten sen o pokoju się nie spełnił. Co więcej, trzecie tysiąclecie rozpoczęło się od terroryzmu i przemocy, które nie zamierzają się ustąpić. Z kolei fakt, że do starć zbrojnych dochodzi dziś przede wszystkim na tle napięć geopolitycznych występujących w wielu regionach, może sprzyjać wrażeniu, że różnice nie tylko kulturowe, ale też religijne stanowią przyczynę zagrożenia lub braku stabilizacji dla perspektywy pokoju.

Właśnie z tego względu inicjatywa, podjęta ponad dwadzieścia lat temu przez Jana Pawła II, nabiera charakteru trafnego proroctwa. Zaproszenie, jakie skierował on do światowych przywódców religijnych, aby wspólnie dali oni świadectwo o pokoju, pozwoliło wyjaśnić bez cienia wątpliwości, że religia nie może nie być zwiastunem pokoju.

Deklaracja "Nostra aetate" o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich, ogłoszona przez Sobór Watykański, podkreśla, że nie możemy "wzywać Boga jako Ojca wszystkich, jeśli wobec niektórych ludzi, stworzonych na obraz Boży, nie chcemy postępować po bratersku" (n. 5). Mimo różnic, jakie cechują różne drogi religijne, uznanie istnienia Boga, do którego ludzie mogą dojść także, wychodząc jedynie od doświadczenia stworzenia (por. Rz 1, 20), nie może nie usposobić wierzących do uważania innych istot ludzkich za braci. Nikomu więc nie wolno wykorzystywać odmienności religijnej jako przesłanki bądź pretekstu do wojowniczej postawy wobec innych istot ludzkich.

Można by wysunąć zastrzeżenie, że historia zna ponure zjawisko wojen religijnych. Wiemy jednak, że podobne przejawy przemocy można przypisać nie religii jako takiej, lecz ograniczeniom kulturowym, z jakimi jest ona przeżywana i rozwija się w czasie. Kiedy jednak poczucie religijne osiąga swoją dojrzałość, rodzi w wierzącym poczucie, że wiara w Boga, Stwórcę wszechświata i Ojca wszystkich, musi krzewić wśród ludzi związki powszechnego braterstwa.

W istocie świadectwa głębokiej więzi istniejącej między relacją z Bogiem a etyką miłości występują we wszystkich wielkich tradycjach religijnych. My, chrześcijanie, czujemy się tu utwierdzeni i bardziej jeszcze oświeceni przez słowo Boże. Już Stary Testament wyraża miłość Boga do wszystkich narodów, które w ścisłym przymierzu z Noem jednoczy On w jednym wielkim uścisku, symbolizowanym przez "łuk na obłokach" (Rdz 9, 13. 14. 16) i które w końcu, według słów proroków, zamierza zgromadzić w jedną powszechną rodzinę (por. Iz 2,2 i n.; 42, 6; 66, 18-21; Jer 4, 2; Ps 48 [47]).

Z kolei w Nowym Testamencie kulminacją objawienia tego powszechnego planu miłości jest tajemnica paschalna, w której wcielony Syn Boży, we wstrząsającym akcie zbawczej solidarności oddaje się na ofiarę na krzyżu za całą ludzkość. Bóg ukazuje w ten sposób, że Jego naturą jest miłość. To chciałem podkreślić w swej pierwszej encyklice, rozpoczynającej się właśnie od słów "Deus caritas est" (1 J 4, 7). To stwierdzenie Pisma nie tylko rzuca światło na tajemnicę Boga, ale też rozświetla związki między ludźmi, którzy wszyscy powołani są do życia zgodnie z przykazaniem miłości.

Spotkanie zwołane do Asyżu przez sługę Bożego Jana Pawła II słusznie położyło nacisk na wartość modlitwy w budowaniu pokoju. Jesteśmy bowiem świadomi, jak trudna, a niekiedy po ludzku wręcz rozpaczliwa jest droga ku temu podstawowemu dobru. Pokój jest wartością, złożoną z wielu składników. Do zbudowania go są oczywiście ważne drogi natury kulturowej, politycznej i gospodarczej. Przede wszystkim jednak pokój trzeba budować w sercach. Tu bowiem rozwijają się uczucia, które mogą go podsycać bądź, przeciwnie, zagrażać mu, osłabiać i dławić go. Serce człowieka jest zresztą miejscem interwencji Boga. A zatem obok wymiaru "poziomego" stosunków z innymi ludźmi, podstawowe znaczenie okazuje się mieć w tej dziedzinie wymiar "pionowy" relacji każdego z Bogiem, w którym wszystko ma swoją podstawę. To właśnie Jan Paweł II swą inicjatywą z 1986 roku chciał przypomnieć z mocą światu. Prosił o prawdziwą modlitwę, która obejmowałaby całe istnienie. Dlatego chciał, aby towarzyszył jej post a wyrażała ją pielgrzymka, symbol drogi na spotkanie z Bogiem. Wyjaśniał on: "Modlitwa wymaga z naszej strony nawrócenia serca" ("Insegnamenti di Giovanni Paolo II", 1986, vol. II, s. 1253).

Wśród ważnych aspektów spotkania w 1986 roku podkreślić należy, że świadectwo tej wartości modlitwy dla budowy pokoju dali przedstawiciele różnych tradycji religijnych, a nastąpiło to nie na odległość, lecz w kontekście spotkania. W ten sposób modlący się wyznawcy różnych religii mogli ukazać, za pomocą języka świadectwa, że modlitwa nie dzieli, lecz łączy i stanowi decydujący element dla skutecznej pedagogii pokoju, opartej na przyjaźni, wzajemnym przyjęciu, na dialogu między ludźmi odmiennych kultur i religii. Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebujemy tej pedagogii, szczególnie gdy spoglądamy na młode pokolenia. Tak wielu młodych ludzi na obszarach świata, naznaczonych przez konflikty, wychowywanych jest do uczuć nienawiści i zemsty, w kontekstach ideologicznych, w których pielęgnuje się nasiona dawnych urazów i przygotowuje się serca do przyszłej przemocy. Należy obalić te bariery i sprzyjać spotkaniu. Cieszę się zatem, że inicjatywy zaplanowane na ten rok w Asyżu idą w tym kierunku i że zwłaszcza Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego pomyślała o zastosowaniu tego w sposób szczególny do młodzieży.

Aby nie było nieporozumień co do znaczenia tego, co w 1986 roku Jan Paweł II pragnął zrealizować i co, zgodnie z jego własnym określeniem, nazwane zostało "duchem Asyżu", nie wolno zapominać o ówczesnej trosce o to, aby międzyreligijne spotkanie modlitewne nie dało asumptu do synkretycznych interpretacji, opartych na koncepcji relatywistycznej. Z tego właśnie powodu, już w pierwszych słowach Jan Paweł II oświadczył: "To, że przybyliśmy tutaj, wcale nie znaczy, że zamierzamy szukać religijnego porozumienia lub dyskutować na temat naszych przekonań. Nie znaczy też, że religie mogą pojednać się z sobą na płaszczyźnie wspólnego zaangażowania w realizację ziemskiego planu, który stałby się ważniejszy niż one same. Nie jest też ustępstwem na rzecz relatywizmu religijnego..." ("Insegnamenti", cyt., s. 1252).

Pragnę potwierdzić tę zasadę, która stanowi przesłankę owego dialogu między religiami, który ponad czterdzieści lat temu Sobór Watykański II zalecił w Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich (por. "Nostra aetate", 2). Chętnie korzystam z okazji, aby pozdrowić przedstawicieli innych religii, biorących udział w jednej lub drugiej uroczystości w Asyżu. Podobnie jak my, chrześcijanie, oni także wiedzą, że w modlitwie można doświadczyć szczególnego przeżycia Boga i czerpać z niej skuteczne bodźce do oddania się sprawie pokoju. Jednakże tu również należy unikać niepotrzebnego zamieszania. Dlatego, także wtedy, gdy jest się razem, aby modlić się o pokój, modlitwa musi przebiegać zgodnie z odmiennymi drogami, właściwymi poszczególnym religiom. Takiego wyboru dokonano w 1986 roku i wybór ten musi być aktualny również dzisiaj. Zgromadzenie odmiennych nie może sprawiać wrażenia ustępstwa wobec owego relatywizmu, który zaprzecza samemu sensowi prawdy i możliwości jej czerpania.

Na miejsce swej śmiałej i proroczej inicjatywy Jan Paweł II wybrał sugestywną scenerię Asyżu, znanego wszędzie ze względu na postać świętego Franciszka. W istocie Biedaczyna ucieleśnił w sposób wzorowy błogosławieństwo zapowiedziane przez Jezusa w Ewangelii: "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi" (Mt 5, 9). Świadectwo, jakie dał on w swoim czasie, czyni zeń naturalny punkt odniesienia dla tych, którzy także dziś pielęgnują ideał pokoju, poszanowania przyrody, dialogu między osobami, religiami i kulturami. Wszelako, jeżeli nie chce się zdradzić jego orędzia, ważne jest, aby pamiętać, że to radykalny wybór Chrystusa dostarczył mu klucza do zrozumienia braterstwa, do którego powołani są wszyscy ludzie i w którym stworzenia nieożywione - od "brata słońca" po "siostrę księżyc" - w jakiś sposób też uczestniczą. Chciałbym więc przypomnieć, że dwudziesta rocznica inicjatywy Jana Pawła II modlitwy o pokój zbiega się z osiemsetną rocznicą nawrócenia św. Franciszka. Oba te wydarzenia rzucają na siebie wzajemnie światło. W słowach, z którymi zwrócił się do niego Ukrzyżowany w San Damiano: "Idź, Franciszku, odbuduj Mój dom...", w jego wyborze radykalnego ubóstwa, w pocałunku danym trędowatemu, w którym wyraziła się jego nowa zdolność widzenia i miłowania Chrystusa w cierpiących braciach, rozpoczynała się owa przygoda ludzka i chrześcijańska, która nie przestaje fascynować tak wielu ludzi naszych czasów i czyni z tego miasta cel niezliczonych pielgrzymek.

Powierzam Ekscelencji, czcigodny Bracie, Pasterzu Kościoła Asyżu, Nocera Umbra i Gualdo Tadino, zadanie przekazania tych moich refleksji uczestnikom licznych obchodów, przewidzianych dla uczczenia dwudziestej rocznicy tego historycznego wydarzenia, jakim było spotkanie międzyreligijne 27 października 1986 roku. Proszę przekazać wszystkim moje serdeczne pozdrowienia, udzielając im mego Błogosławieństwa, do którego dołączam życzenie i modlitwę Biedaczyny z Asyżu: "Niech Pan was obdarzy pokojem!".

Benedykt XVI

Castel Gandolfo, 2 września 2006