Watykan-Rosja: Rosja Benedykta

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 07.07.2005 09:33

Ujawniona we wtorek obietnica Watykanu, że na terenie Rosji nie będzie struktur Kościoła greckokatolickiego cieszy prawosławnych. Niekoniecznie jednak przybliża pojednanie między Cerkwią a Kościołem katolickim - stwierdza Gazeta Wyborcza.

Pierwsze ekumeniczne kroki Benedykta XVI skierowane są w stronę rosyjskiej Cerkwi. Słowo "dialog" nie działa jednak jak magiczna różdżka, która zneutralizuje nawarstwione od wieków urazy. Dopóki obie strony nie przestaną rozmijać się w definicjach fundamentalnych spraw, niewiele się tu zmieni.

Papież szybko rozpoczął swoją Ostpolitik. 21 czerwca przewodniczący Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan kard. Walter Kasper pojechał z wizytą do Moskwy. Zaraz po przylocie Kasper stwierdził z optymizmem, że „w ostatnim czasie stosunki katolicko-prawosławne znacznie się poprawiły, gdyż same Kościoły są sobie bardzo bliskie”. Program wizyty nie przewidywał jednak spotkania z Aleksym II, patriarchą Moskwy i Wszechrusi. Na pytanie, dlaczego, niemiecki kardynał odpowiadał dyplomatycznie, że celem wizyty są tylko ustalenia techniczne i zarysowanie planu wspólnych działań. Można jednak zastanawiać się, czy patriarcha życzyłby sobie rozmowy z wysłannikiem z Watykanu?

Siostrzany duch

Zapytany o sprawy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, który zachowując obrządek wschodni uznaje zwierzchnictwo papieża, Kasper odparł, że "w tej sprawie nowy papież zajmuje to samo stanowisko co Jan Paweł II". "Będziemy dyskutować nie o Ukraińcach, ale o tym, co Stolica Apostolska i Rosyjska Cerkiew mogą razem uczynić w Europie i dla Europy w celu obrony wartości chrześcijańskich" - podkreślił.

Inaczej dyskusję wyobrażał sobie metropolita Cyryl odpowiadający w Cerkwi za kontakty zewnętrzne. Oznajmił, że Kościół prawosławny jest przeciwny planowanemu przeniesieniu siedziby ukraińskich grekokatolików ze Lwowa do Kijowa i wymienianiu Kijowa w tytule zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Jego zdaniem mogłoby to zrodzić poważne przeszkody w kontaktach prawosławno-katolickich.

Obecna sytuacja kościoła greckokatolickiego ma zarówno przeszłość polityczną, jak i teologiczną. Ta pierwsza to choćby cichy pakt między Stalinem a Cerkwią o zniszczeniu Kościoła unickiego. A także pseudosynod lwowski z 1946 r. inkorporujący grekokatolików do Cerkwi rosyjskiej. W porządku politycznym, choć znacznie go przekraczając, działał też nieugięty kardynał Josyf Slipyj - unicki metropolita Lwowa, który prześladowany przez władze radzieckie spędził w więzieniach i obozach pracy na Syberii 18 lat.

Przeszłość teologiczna sięga unii brzeskiej z 1596 r. Ks. Wacław Hryniewicz, znawca tematyki ekumenicznej, przypomina, że powstanie w jej wyniku katolickiego obrządku wschodniego było następstwem odejścia od ducha Kościołów siostrzanych, a co za tym idzie powątpiewania w ważność sakramentów innego Kościoła. W Kościele katolickim dominowało przekonanie, że jedyną drogą do zbawienia jest uznanie zwierzchnictwa następcy Piotra. W praktyce chodziło o wymuszenie jedności z Kościołem łacińskim. Dlatego też argumenty wyznawców prawosławia nie powinny być - w porządku teologicznym - pomijane.

Ujawniona we wtorek obietnica Watykanu [patrz niżej], że nie będzie tworzyć na terenie Rosji struktur Kościoła greckokatolickiego, cieszy prawosławnych hierarchów, ale niekoniecznie przybliża wizję takowego pojednania. Czy ta zmiana polityki Jana Pawła II przez jego następcę ułatwi zbliżenie między obiema wspólnotami?

Religijna konkurencja

Spornych spraw nie zabraknie, nawet jeśli prawosławni hierarchowie nie będą stosować zasady wspólnej odpowiedzialności Kościołów rzymsko- i greckokatolickiego. Wystarczy przypomnieć kontrowersje wokół stanowiska abp. Tadeusza Kondrusiewicza na posiedzeniu Rady ds. Współdziałania ze Wspólnotami Religijnymi przy Prezydencie Rosji. Metropolita wypowiedział się tam przeciw wprowadzaniu religii do szkół podstawowych, uważając, że jest to sprawa Kościołów i związków wyznaniowych, w szkołach natomiast należy nauczać etyki i religioznawstwa. Stwierdzenie wywołało protest patriarchatu moskiewskiego, którego przedstawiciel bp Marek zażądał wyjaśnień od Stolicy Apostolskiej.

Jednak prozelityzm jest najważniejszą przyczyną konfliktów. "Nie można zapominać o powtarzających się próbach ze strony polskich kapłanów, by ewangelizować ziemie, które już od wielu lat są chrześcijańskie" - stwierdził podczas majowego kongresu eucharystycznego w Bari prawosławny metropolita jarosławsko-rostowski Kirył. Po czym użył wymownego porównania do świadków Jehowy nawracających pielgrzymów na placu św. Piotra.

Do pogorszenia się stosunków między Watykanem i Kościołem prawosławnym doszło po ustanowieniu przez Jana Pawła II w 1991 r. administracji apostolskich (tymczasowych struktur zastępujących diecezje). Cerkiew zareagowała nerwowo. Oskarżyła Watykan o naruszanie prawosławnej przestrzeni kanonicznej, a w domyśle: odciąganie wiernych od prawosławia. Niezależni obserwatorzy odnieśli się do tego kroku nie bez krytycyzmu. Papieski biograf George Weigel pisał o "kiepskich rezultatach" tej próby, która niesie "zagrożenie dla wielkiej nadziei Jana Pawła II na zbliżenie ekumeniczne z prawosławiem".

Czara goryczy przepełniła się w lutym 2002 r., kiedy w Rosji oficjalnie utworzono cztery katolickie diecezje. W tym czasie wydalono z kraju bądź odmówiono wizy pobytowej wielu katolickim duchownym, m.in. pochodzącemu z Polski bp. Jerzemu Mazurowi.

Sytuacji nie odmienił ubiegłoroczny gest Jana Pawła II przekazania Moskwie ikony Matki Boskiej Kazańskiej, choć przez prawosławnych duchownych został przyjęty nader ciepło. Za wyjątkiem Aleksego, który ostudził dialogiczny zapał ironicznym komentarzem, że "to tylko kopia".

Po wyborze papieża Niemca patriarcha Wszechrusi sformułował w wywiadzie dla "Kommiersanta" swoje obawy i nadzieje związane z dalszymi kontaktami między kościołami. Zwierzchnik Cerkwi pochwalił obecnego papieża za jego "potencjał intelektualny" i za jego wytrwałą obronę "tradycyjnych wartości chrześcijańskich". "Cały świat chrześcijański, łącznie z prawosławnym, to szanuje" - podkreślił patriarcha. Dodał, że wprawdzie oba Kościoły różnią się teologicznie, ale mają bardzo bliskie poglądy na współczesne społeczeństwo i niebezpieczeństwo rozkładu nauki chrześcijańskiej. Aleksy oświadczył, że jest gotów przyjąć Benedykta XVI w Rosji, o ile nowy papież okaże "siłę woli, mądrość i takt".

Również po stronie katolickiej pojawiły się kolejne przyjazne gesty. Na kongresie w Bari kard. Kasper odciął się także od wszelkich działań które mogłyby "mieć choćby pozory prozelityzmu". Apelował - zarówno do katolików jak i przedstawicieli Kościoła prawosławnego i protestanckiego - o zaprzestanie praktyk powtórnego chrztu osób ochrzczonych w innych Kościołach.

Teologia, która dzieli

Wcale nie mniejszego kalibru są różnice teologiczne. Do najważniejszych należy kwestia prymatu papieża, przesłanek i zasięgu jego władzy. A także doktryna o nieomylności papieża. To, że chodzi tylko o nieomylność w sprawach wiary, wcale jej przeciwników nie uspokaja.

Również rozumienie relacji między kościołami lokalnymi a powszechnym zawarty w liście Communionis notio, który został opublikowany w 1992 r. przez kierowaną przez Josefa Ratzingera Kongregację Nauki Wiary wówczas, niesie niebezpieczeństwo dla dialogu ekumenicznego, gdyż zawiera stwierdzenie, iż żaden Kościół nie może być nim w pełni bez uznania prymatu biskupa Rzymu. Nazwanie Kościołów, także prawosławnych, „zranionymi” i niepełnymi wywołało niezadowolenie tamtejszych teologów. Sposób, w jaki Ratzinger-Benedykt zmierzy się z problemem kolegialności w kościele, będzie miał zatem swoje konsekwencje dla ekumenicznej debaty nad prymatem papieża.

W trakcie mszy św. kończącej kongres w Bari Benedykt XVI mówił wiele o potrzebie jedności. "Zdaję sobie sprawę, że nie wystarczą do tego przejawy pobożnych uczuć. Konieczne są konkretne gesty, które dotrą do serc i poruszą sumienia", dodał rozsądnie. Czy "konkretne gesty" nie trafią w próżnię? Za dobry znak należy niewątpliwie uznać, że strona prawosławna wyraziła chęć wznowienia dialogu teologicznego z Watykanem. Bowiem po burzliwych obradach katolicko-prawosławnej Komisji Mieszanej ds. Dialogu Teologicznego w 2000 r. rozmowy utknęły w martwym punkcie. Czas pokaże, czy tym razem dialog przekroczy poziom kurtuazyjnych zapewnień o jego niezbędności.

Katarzyna Wiśniewska

Watykan i rosyjscy unici

Kard. Walter Kasper podczas moskiewskiej wizyty 21 czerwca obiecał, że w Rosji nie będzie greckokatolickich struktur kościelnych. Tak wynika z ujawnionego we wtorek przez służby prasowe Cerkwi fragmentu listu przedstawiciela Watykanu w Moskwie abp. Antonia Menniniego. Ks. Igor Kowalewski, sekretarz katolickiego episkopatu Rosji, podkreślił, że "Kościół nie porzucił grekokatolików w Rosji", ale nie zaprzeczał doniesieniom o ustaleniach kard. Kaspera. Taka deklaracja kościoła katolickiego to ustępstwo, na które nigdy nie chciał pójść Jan Paweł II.

Choć w Rosji jest blisko milion unitów, dotychczas udało się ustanowić tylko pięć unickich parafii (podporządkowanych łacińskiemu bp. Josephowi Werthowi). Ukraiński Kościół wysyła więc do Rosji księży, którzy w prywatnych domach sprawują unicką liturgię. Na Syberii są jednak poddawani administracyjnym szykanom, a nawet wydalani z kraju. Kilku sfrustrowanych unickich księży w ub.r. próbowało w Rosji reaktywować unicki egzarchat (szczególny rodzaj diecezji), ale Rzym odrzucił ich pomysł.

Ta sprawa stała się pretekstem listu abp. Menniniego, w którym ten zadeklarował, że Watykan nie będzie odbudowywać greckokatolickich struktur w Rosji. - Potomkowie ukraińskich przesiedleńców do dziś wolą się więc modlić potajemnie. Wygląda na to, że to się chyba szybko nie zmieni - mówi Siergiej Fiłatow, rosyjski publicysta religijny.

Tomasz Bielecki, Moskwa