Papież u ojców wiary Czarnej Afryki

Beata Zajączkowska

publikacja 27.11.2015 09:25

O niemoralnym prawie i wolności sumienia z karmelitą bosym, o. Maciejem Jaworskim rozmawia Beata Zajączkowska.

Papież u ojców wiary Czarnej Afryki Z archiwum o. Macieja Jaworskiego Na grobie katechistów Davudi i Jildo z katechistą Antonim w Ki tgum

Wierność chrześcijańskim zasadom moralnym była bezpośrednią przyczyną śmierci ugandyjskich męczenników. Z pewnością są dziś dla nas światłem, jak się odnajdywać w konflikcie z niemoralnym prawem i jak podchodzić do wolności sumienia. Na progu papieskiej pielgrzymki do Ugandy, która związana jest z 50. rocznicą kanonizacji męczenników, wskazuje na to pracujący w Afryce karmelita bosy, o. Maciej Jaworski. 

Beata Zajączkowska: W centrum Kampali, miasta, które już dziś odwiedzi Franciszek, na wskroś chrześcijańskiego, znajduje się największy w Czarnej Afryce meczet. Jego budowę sfinansował Muammar Kaddafi.  Znak czasów?

Maciej Jaworski OCD: Kaddafi ze swoją polityką ekspansji docierał do krajów afrykańskich przez inwestycje, tak infrastrukturalne jak i paliwowe. W zamian za inwestowanie otrzymywał zgodę na budowę meczetów i centrów kultury islamskiej. Często wiązało się to z rozszerzaniem wpływów politycznych Libii pod równikiem. Jednak obecność islamu w Kampali sięga czasów przedchrześcijańskich. Polityczny zaś konflikt między XIX-wiecznymi islamskimi handlarzami, mającymi wówczas wyłączność na szlaki handlowe z wybrzeżem Oceanu Indyjskiego, a nadchodzącymi kolonizować te tereny Brytyjczykami, przyczynił się do eksterminacji pierwszych chrześcijan. Nie chcąc tracić wpływów ekonomicznych, muzułmańscy handlarze przekonali króla Bugandy, Mutesa I, że nowa religia, utożsamiona z brytyjskim kolonializmem jest niebezpieczna i politycznie groźna. Upolityczniono wiarę.

W dzisiejszych czasach Kampala podobnie jak Kenia choć w o wiele mniejszym stopniu, doświadczyła zamachów terrorystycznych Al Shabab. Były to ataki z zemsty za zaangażowanie się ugandyjskich wojsk w międzynarodowej misji pokojowej w Somalii. A jednocześnie, trzeba dodać, że w ramach przygotowań do jubileuszu 50. rocznicy kanonizacji męczenników ugandyjskich, muzułmanie zbierali pieniądze na renowacje sanktuarium w Namugongo. Jednak z racji oddalenie od Oceanu Indyjskiego, obecność islamu jest słabsza aniżeli w Kenii, a więc i napięcie niższe.

Papieska pielgrzymka związana jest z 50. rocznicą kanonizacji męczenników ugandyjskich. Czym są oni dla Afryki?

- Ojcami w wierze. Co roku na czerwcowe uroczystości przybywają tłumy wiernych, setki tysięcy. Na tegoroczny złoty Jubileusz, 3 czerwca, według organizatorów, przybyło ok. 3 mln ludzi. Namugongo jest centrum duchowym. Pielgrzymi przychodzą pieszo z najdalej oddalonych zakątków Ugandy, nawet w niebezpiecznych czasach przy braku bezpieczeństwa, szli do swoich ojców w wierze. Wielu przybywa na pieszo również z zachodnich diecezji Kenii. Jeden ze współbraci często przypomina, że w jego wiosce mieszka rodzina Gonzaga, których przodkiem był jeden z męczenników. Ta rodzina, z racji więzów krwi ze świętym, cieszy się ogromnym szacunkiem do dziś.

Do sanktuarium w Namugongo Franciszek przybywa już jako trzeci papież. Paweł VI, kanonizacją w rzymskiej bazylice św. Piotra i pielgrzymką do sanktuarium Ugandzie w 1969 r. uczynił przełomowy krok dla Kościoła w Afryce. Widzialnymi gestami i słowami pełnymi szacunku dla afrykańskiej kultury i przeszłości, stopniowo włączał Czarny Kontynent do Kościoła uniwersalnego. Podczas homilii w Kampali wyraził dwa uczucia – jedności i szacunku. „Jesteśmy jedną rodziną w mistycznym ciele Chrystusa, Jego Kościele”. Odnosząc się za to z szacunkiem do kultury, podkreślił – „wyrażamy głęboki szacunek do was, waszej ziemi i kultury. Chcielibyśmy wyrazić, że jesteście chrześcijanami i Afrykańczykami”. Na tamte czasy, to była rewolucja. Docenienie Kościoła w Afryce było początkiem czucia się w Kościele jako we własnym domu. Bycia w jedności mimo różnorodności.

Paweł VI przybył do Czarnej Afryki jako pierwszy Papież w historii i wygłosił te słowa, nie gdzie indziej, ale na ziemi męczenników ugandyjskich. To mówi wszystko, czym to miejsce jest dla Kościoła w Afryce.

Jaka lekcja z ich męczeństwa wypływa dla nas dziś?

- Wierność zasadom moralnym była bezpośrednią przyczyną ich śmierci. Po prostu wymówili królowi bezwzględne posłuszeństwo, odmawiając uczestniczenia w jego niemoralnych praktykach. W dzisiejszej terminologii, można by powiedzieć, że był to akt obywatelskiego nieposłuszeństwa i domagania się respektowania wolności sumienia. Dla króla był to akt niewyobrażalny, w kulturze gdzie poddany należał do władcy, taka niesubordynacja mogła skończyć się jedynie śmiercią. Ówcześni kulturowi wywrotowcy wiedzieli o tym doskonale. Byli wtedy obywatelską awangardą.

Z pewnością są dziś dla nas światłem jak się odnajdywać w konflikcie z niemoralnym prawem i jak podchodzić do wolności sumienia. Niektórzy, by to nazwali fundamentalizmem religijnym, a my to nazywamy heroizmem wiary. Afrykańscy męczennicy mogą być inspiracją w trudnych wyborach między posłuszeństwem prawu Bożemu a granicami posłuszeństwa prawu ludzkiemu. Te dylematy z pewnością przeżywali idąc na przesłuchania, mieli czas na wycofanie się z religijnych deklaracji patrząc na znajomych płonących na stosach. Ale wybrali ogień.

Na uroczystościach jubileuszowych, kardynał, mówiąc o chrześcijańskiej rodzinie i dzisiejszych jej trudnościach, postawił przed wiernymi wybór, albo pójść drogą łatwiejszą albo wybrać tę słuszną, trudniejszą. Oni wybrali tę drugą.

W Ugandzie jest dziś prawie 15 tys. katechistów, którzy stanowią o sile tego Kościoła. Franciszek będzie się modlił w miejscu męczeństwa pierwszych katechistów…

- Tak, ewangelizacja Afryki od początku oparta była na świeckich katechistach. W sanktuarium Munyonyo, notabene prowadzonym przez polskich franciszkanów konwentualnych, odbywa się coroczne spotkanie katechistów z całego kraju. Męczennicy Ugandy to pierwsi katechiści tego Kościoła. Gdy podczas prześladowań misjonarze opuścili teren, Kościół przetrwał dzięki obecności, głoszeniu, w końcu dzięki świadectwu męczeństwa katechistów. W ogóle mam wrażenie, że afrykański Kościół oparty jest mocniej na świeckich. Ze względu na braki księży, ludzie stawali się lokalnymi liderami małych wspólnot wierzących. Często parafie podzielone są na tzw. małe kościoły domowe, gdzie świeccy są ich liderami. Nie można również zapomnieć o dwóch nastoletnich katechistach zamordowanych na początku XX wieku, w północnej Ugandzie Davudi i Jildo. Ich beatyfikacja jeszcze bardziej umocniła model chrześcijanina świeckiego głoszącego Ewangelię.

Paweł VI właśnie w Kampali wypowiedział przełomowe słowa do całego kontynentu: „Afrykańczycy, stańcie się misjonarzami Afryki.” To było wyzwanie do wszystkich wierzących, by wziąć odpowiedzialność za Kościół, by nie być już kościołem misyjnym w sensie biernym, ale w wymiarze czynnym. To początek procesu, z przyjmowania do ofiarowania. Te historyczne i przełomowe momenty dla całego kontynentu wypływały z miejsca męczenników, katechistów i świeckich ewangelizatorów.

Franciszek często mówi o ekumenizmie krwi. W Ugandzie zginęli razem za Chrystusa katolicy i anglikanie….

- Papież przed odprawieniem mszy w sanktuarium męczenników odwiedzi anglikańskie miejsce upamiętniające wydarzenia prześladowań. Trzeba jasno podkreślić, że to grzech dzieli, a świętość łączy. Nie radykalizm, ale świętość. Radykalizm zewnętrznych form czy też radykalizm drugorzędnych przekonań, potrafi ludzi podzielić głęboko a nawet wywołać wojny. Tylko autentyczna świętość ukazuje to, co w wierze i życiu jest najważniejsze. I to właśnie łączy. Męczennicy ugandyjscy są tego przykładem. Wstrząsający jest widok miniaturowej ekspozycji przy anglikańskim sanktuarium, gdzie figury męczenników są ułożone w okrąg stopami skierowanymi do wspólnego ognia. Ten ogień ich połączył. A pod ołtarzem wyłożonym czerwonym obrusem, w maleńkiej kapliczce, seminarzysta anglikański mi tłumaczył, że nikt nie wie czyje to naprawdę relikwie, czy katolickie czy anglikańskie. Połączył ich jeden ogień bólu, ale i wspólny ogień miłości do tego samego Jezusa Chrystusa, który umarł za wszystkich.

Uganda borykała się jeszcze nie dawno z radykalizmem uzurpatorów powołujących się na Biblię i odnowę moralną kraju w imię Dekalogu. A środkiem do zaprowadzenia tej odnowy było wywołanie wojny domowej, która doprowadziła do utworzenia okrutnych bojówek dziecięcych, tzw. Armii Oporu Pana. Instrumentalizacja i polityzacja religii prowadzi do podziałów i nieszczęść. Tylko prawdziwa świętość jest zasiewem jedności.

Co do ojca najbardziej przemówiło, gdy pielgrzymował po tych miejscach męczeństwa?

- Właśnie to odkrycie zasadniczej różnicy między świętością a używaniem religii do własnych celów. Między wiarą a ideologią religijną. Błogosławieni męczennicy z Kitgum, Davudi i Jildo, którzy oddali życie dla Ewangelii pochodzili z parafii, gdzie kilkadziesiąt lat później ministrantem będzie Joseph Koni, późniejszy rzeźnik regionu. Przemierzałem te tereny ze współbratem, który nie został wcielony do armii dzieci, tylko dlatego że w dniu ataku na jego szkołę, był w domu. Ale jego rodzony brat, porwany nad ranem z internatu, do dzisiaj błąka się po lasach za obłąkanym przywódcą. W tych trudnych latach 90. dla północnej Ugandy, Jan Paweł II pojechał do Gulu, stolicy tego regionu i nawoływał do nawrócenia, mówił o prawdziwym Pasterzu, który nie zmusza, nie zniewala, ale zbawia. Ludzie tej wizyty Pasterza z Rzymu nie zapomną do końca życia.

Afryka kojarzy nam się głównie z safari i egzotycznymi podróżami, jakie jej oblicze chciałby Ojciec żebyśmy dostrzegli przy okazji papieskiej podróży? 

- By patrzeć na Afrykę normalnie, a nie z pozycji wyższości, jak to czyni świat w swej neokolonialnej polityce. Afryka szuka uznania własnej godności. Dopóki świat tego nie zrozumie, będzie pomagał anonimowym tłumom, a nie braciom w potrzebie. Franciszek chce Afrykańczyków przywrócić wspólnocie, wprowadzić do globalnej wspólnoty braci. Papież znowu nam przypomni, że bogatsi są dłużnikami ubogich, a ci ostatni nie mogą być traktowani jako balast w rozwoju. Afryka ma swoje głębokie problemy, ale też potencjał i niezwykłe bogactwa do ofiarowania. Nie tylko te rozkradane minerały, ale duchowe bogactwa. Warto zatrzymać się i zapytać, czego mógłbym się nauczyć od tego najprężniej rozwijającego się Kościoła w świecie.

Zobacz też: