Kościół budowniczym kultury spotkania

KAI |

publikacja 05.11.2015 19:00

Czyli rzecz o Franciszkowym nauczaniu społecznym.

Kościół budowniczym kultury spotkania Andrzej Macura CC-SA 3.0 Papież Franciszek nieustannie zachęca do wyjścia poza mury Kościoła na spotkanie ze światem i jego potrzebami

Gros swego nauczania papież Franciszek koncentruje na problematyce społecznej - co w Polsce niestety nie jest szerzej znane, ani analizowane. Kontynuując myśl poprzedników na Stolicy Piotrowej, wzbogaca ją poprzez bardziej radykalne apele o sprawiedliwość i troskę o ubogich. Krytykuje współczesną, będącą konsekwencją liberalizmu gospodarczego "ekonomię wykluczenia", wzywając do budowania "kultury spotkania", bazującej na antropologii chrześcijańskiej.

Niezbędność misji społecznej

Papież Franciszek nieustannie zachęca do wyjścia poza mury Kościoła na spotkanie ze światem i jego potrzebami. Podkreśla, że wiara w Chrystusa nie może ograniczyć się do wymiaru wertykalnego, lecz, że sprawdzianem jej autentyczności jest zaangażowanie w dzieło „czynienia świata bardziej ludzkim”.

W swej programowej adhortacji "Evangelii Gaudium" stwierdza, że "Bóg w Chrystusie zbawia nie tylko pojedyncze osoby, ale również uzdrawia międzyludzkie stosunki społeczne". "Tak więc nikt nie może od nas żądać - dodaje - abyśmy spychali religię w tajemniczą przestrzeń wewnętrzną człowieka, bez żadnego jej wpływu na życie społeczne i narodowe, bez troski o kondycję instytucji społeczeństwa obywatelskiego, bez wypowiadania się na temat wydarzeń, które interesują obywateli" (EG 183).

Klucz antropologiczny

Kluczem do zrozumienia społecznego nauczania Franciszka jest antropologiczna wizja osoby ludzkiej, w czym zresztą bezpośrednio nawiązuje do chrześcijańskiego personalizmu, a w szczególności do swoich poprzedników: Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI.

"Każda istota ludzka - przypomina - jest zawsze święta i nienaruszalna w jakiejkolwiek fazie swego rozwoju. Jest ona celem samym w sobie, a nigdy środkiem do rozwiązania innych trudności. (...) Sam rozum wystarczy, aby uznać nienaruszalną wartość każdego ludzkiego życia, ale jeśli spojrzymy na nie w świetle wiary, wszelki gwałt zadany osobistej godności osoby ludzkiej wzywa o pomstę przed obliczem Bożym i jest obrazą Stwórcy człowieka" (EG 213). W związku z tym podkreśla, że godność osoby ludzkiej oraz dobro wspólne powinny stać u podstaw wszelkiej polityki i ekonomii.

Neoliberalna utopia

Od początku pontyfikatu, a wcześniej jako Prymas Argentyny, kard. Bergoglio poddawał silnej krytyce współczesny neoliberalizm gospodarczy. Jego zdaniem, światowy system ekonomiczny cechuje poważny błąd, polegający na „bezgranicznej ufności w ślepe siły i niewidzialną rękę rynku”.

„Skutkiem tego – wyjaśnia – jest skupienie bogactw fizycznych, walutowych i informacyjnych w rękach niewielu, co prowadzi do wzrostu nierówności i wykluczenia”. W przemówieniu do ambasadorów z 15 maja 2014 r. wskazywał bez ogródek, że „dzisiaj rządzi często fetyszyzm pieniądza i nieludzka dyktatura ekonomii, a chodzi tu o nowy taniec wokół złotego cielca, podobnie jak opisuje to Biblia”. Z kolei w adhortacji „Evangelii Gaudium” stwierdza jasno: „To jest nieludzki system gospodarczy. Ten system gospodarczy zabija!”.

Warto przy tym zauważyć, że stanowisko Franciszka w tym zakresie nie jest nowością, lecz rozwija on myśl Benedykta XVI, który w swej encyklice społecznej "Caritas in veritate", neoliberalizm gospodarczy poddał równie poważnej krytyce. Benedykt wskazywał, że "fałszywa logika rynku wzmacnia tylko egoistyczne postawy prowadzące do wynaturzeń", a "rynek kierujący się jedynie zasadą równowartości zamienianych dóbr, nie potrafi doprowadzić do jedności społecznej, której zresztą potrzebuje, aby dobrze funkcjonować".

Benedykt XVI - podobnie jak dziś Franciszek - apelował o daleko idącą korektę obowiązującego dziś gospodarczego systemu światowego. "Procesy te - podkreślał w "Caritas in veritate" – pociągnęły za sobą także redukcję sfery bezpieczeństwa socjalnego w zamian za poszukiwanie większych korzyści konkurencyjnych na rynku globalnym, stwarzając wielkie niebezpieczeństwo dla praw pracowników, dla fundamentalnych praw człowieka oraz dla solidarności realizowanej w formach tradycyjnych państwa socjalnego”. Wzywał więc na potrzebę powrotu do wartości etycznych jako fundamentu, bez którego gospodarka nie będzie zdrową. Apelował też o szerszą niż dotąd aplikację zasad pomocniczości i solidarności w wymiarze globalnym. We wspomnianej encyklice wskazywał też na potrzebę kontroli międzynarodowego kapitału, który de facto jest znacznie silniejszy od wielu istniejących państw. Dostrzegał zatem potrzebę stworzenia nowej ponadnarodowej władzy (authority), w ramach światowego systemu zarządzania.

Te wszystkie postulaty twórczo rozwija w swym dyskursie papież Franciszek. Oceniając współczesny kryzys finansowy, który - jego zdaniem - podważył fundamenty neoliberalnej gospodarki, papież przypomina, że ma on znacznie głębsze podłoże: w kryzysie etycznym i antropologicznym. Dlatego zwracając się do uczestników Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w styczniu 2014 r. zastrzegał, że „sam rozwój ekonomiczny nie wystarczy – niezbędna jest transcendentna wizja osoby”.

Szczególną jego troskę budzi to, że „kryzys najbardziej dotyka tych, którzy najmniej posiadają: ludzi ubogich i pozbawionych opieki, emerytów, drobnych przedsiębiorców, producentów, sprzedawców a także pracowników o najniższym wynagrodzeniu”. Dlatego apeluje o odrodzenie solidarności, będącej jednym z fundamentów porządku społecznego. Przestrzega też - analogicznie jak Benedykt XVI - przed demontażem państwa zaangażowanego socjalnie.

Sposób widzenia liberalizmu gospodarczego Franciszka jest znacznie bardziej pesymistyczny niż Jana Pawła II. Papież Wojtyła w encyklice „Centesimus annus” z 1991 r., choć dostrzegał niebezpieczeństwa ze strony pozbawionej kontroli gospodarki rynkowej, żywił nadzieję, że możliwa jest synteza liberalizmu gospodarczego z konserwatywnym katalogiem wartości i pewnym typem wrażliwości społecznej, co uprawnia do jego akceptacji z moralnego punktu widzenia. Nadziei tej nie podzielał już Benedykt XVI, co jasno wyraził w swej encyklice społecznej, a Franciszek pod adresem dominującego obecnie systemu, który zdominował światową gospodarkę kieruje ostrą, bezpardonową krytykę.

Ekonomia odrzucenia

Współczesny neoliberalizm gospodarczy rodzi – zdaniem Franciszka - ekonomię odrzucenia. "W obecnej sytuacji musimy powiedzieć NIE ekonomii odrzucenia, która wzywa do pogodzenia się z wykluczeniem tych, którzy żyją w absolutnym ubóstwie. Odrzucane są dzieci (więcej osób umiera niż się rodzi), odrzucane są osoby starsze, a wykluczani są ludzie młodzi. Osoby, która nie wytwarza, wyklucza się na sposób: użyj i wyrzuć” - przekonywał podczas wizyty w Turynie w czerwcu 2015 r.

Przypominał wówczas, że "jesteśmy wezwani, aby powiedzieć zdecydowane NIE bałwochwalstwu pieniądza, które popycha do wejścia za wszelką cenę w grono nielicznych, którzy pomimo kryzysu wzbogacają się, nie przejmując się tak wieloma ludźmi, którzy stają się coraz ubożsi, niekiedy, aż do poziomu głodu".
 

W kręgu „kultury odrzucenia” papież umieszcza także plagę bezrobocia, dotykającego szczególnie młodych. "Odrzuca się całe pokolenie i to jest najgorsze – ubolewa Franciszek, wskazując na europejskie statystyki mówiące o 75 mln bezrobotnych poniżej 25. roku życia. Podkreśla, że są to młodzi, ani – ani, to znaczy tacy, którzy ani się nie uczą, ani nie pracują".

Wskazuje, że bezrobocie ma swe źródło nie tylko w trudnościach gospodarczych, ale w materialistycznej koncepcji społeczeństwa, uznającej za największą wartość zysk, z pominięciem kryteriów sprawiedliwości społecznej. Stwierdza, że konieczna jest solidarność wszystkich członków społeczeństwa, którzy z czegoś powinni zrezygnować, wybierają bardziej wstrzemięźliwy styl życia, aby pomóc tym, którzy są w potrzebie.

W miejsce „kultury, ekonomii odrzucenia” degradującej współczesną, zglobalizowaną cywilizację Franciszek proponuje „kulturę spotkania”. Przypomina, że „autentyczne prawo do rozwoju dotyczy każdego człowieka i wszystkich ludzi w całościowej perspektywie. A to wymaga zapewnienia na wszystkich szczeblach przynajmniej minimalnego ich udziału we wspólnocie ludzkiej”.

Dużo uwagi poświęca odrzuceniu osób starszych. Odwołuje się do tradycji Kościoła, która głosi, że osoby starsze powinny być nauczycielami mądrości. Apeluje, by rozbudzić zbiorowe poczucie wdzięczności, uznania, gościnności, które sprawiają, że człowiek starszy czuje się żywą częścią swej wspólnoty.
Postulowana przez Franciszka "kultura spotkania", to nie tylko wizja reformy pewnych określonych struktur społeczno-gospodarczych, ale znacznie szerzej pojmowana "alternatywa kulturowa", będą wezwaniem do budowania kultury wzajemnego współżycia ludzi na globie ziemskim w odwołaniu do podstawowych wartości ludzkich i transcendentnych.

Potrzeba zmiany systemowej, w kierunku ekonomii społecznej

Franciszek - podobnie jak Benedykt XVI w "Caritas veritate", ale w mocniejszych, bardziej wyrazistych słowach - wzywa do daleko idącej korekty neoliberalnego modelu społeczno-ekonomicznego. Benedykt XVI wskazywał na niebezpieczeństwa wynikające ze współczesnego pojmowania ekonomii jako "autonomicznej" dziedziny, kierującej się własnymi prawami w oderwaniu od uniwersalnych zasad etyczno-moralnych, które winny przenikać wszystkie dziedziny życia. Franciszek mówi wprost: "Dopóki nie rozwiąże się radykalnie problemów ludzi ubogich, rezygnując z absolutnej autonomii rynków oraz spekulacji finansowych, atakując strukturalne przyczyny nierównowagi, nie rozwiąże się problemów świata - i ostatecznie żadnego problemu" (EG 202).

"Nalegam, powiedzmy to bez lęku: chcemy zmiany, prawdziwej zmiany, zmiany struktur. Ten system jest już nie do wytrzymania, nie mogą go znieść chłopi, pracownicy, wspólnoty, narody" - mówił 9 lipca 2015 r. do uczestników II Światowego Spotkania Ruchów Ludowych w Santa Cruz, podczas swej podróży do Boliwii i Paragwaju. Wyjaśnił, że nie mówi tego w odniesieniu do problemów Ameryki Łacińskiej, ale całej ludzkości. "Taka ekonomia zabija. Taka ekonomia wyklucza. Taka ekonomia niszczy Matkę Ziemię" - tłumaczył.

Zatem pierwszym krokiem reformy - jak wyjaśnia Franciszek - winno być "umieszczenie gospodarki w służbie ludów". Co przez to rozumie? W cytowanym przemówieniu formułuje apel o realizację zasady "Trzy T: tierra, techo, trabajo" - czyli ziemia, dom, praca - jako środki, które należą się każdemu człowiekowi i każdej rodzinie, umożliwiając godne życie.

Wyraża nadzieję, że "kiedy państwo i organizacje społeczne wspólnie podejmują misję „trzech T”, uaktywniają się zasady solidarności i pomocniczości, umożliwiające budowanie dobra wspólnego w pełnej i uczestniczącej demokracji". W świetle logiki "Trzech T" Franciszek, że bogactwa naturalne winny być powszechną a nie indywidualną własnością. Podkreśla, że "sprawiedliwy podział owoców ziemi i ludzkiej pracy nie jest zwykłą filantropią, ale obowiązkiem moralnym" - wyjaśnia.

Kolejnym krokiem winna być właściwa dystrybucja wytworzonych dóbr, tak aby "możliwości i potrzeby każdego znalazły właściwe miejsce w wymiarze społecznym". Służyć temu - wyjaśnia w cytowanym przemówieniu - winna stopniowa reforma systemu gospodarczego, która zapewni rozwój "alternatywnych i wspólnotowych" form własności i produkcji, np. spółdzielczości. Zachęca więc do zaangażowania w tworzenie bardziej wspólnotowych form własności i produkcji. Podkreśla, że można to zacząć od szczebla najniższego, zależnie od woli samych obywateli. "Odzyskane firmy, jarmarki z produktami regionalnymi oraz spółdzielnie zbieraczy tektury są przykładami tej gospodarki ludowej, która wyłania się z wykluczenia i krok po kroku, z wysiłkiem i cierpliwością, nabiera form solidarnych, nadających jej godność" - konstatuje papież.

Do rządów apeluje z kolei o rozwój programów umacniających ekonomię społeczną. Wyraża nadzieję, że w dalszej konsekwencji będzie się to wiązać "z poprawieniem warunków pracy, zapewnieniem odpowiedniej infrastruktury i zagwarantowaniem pełnych praw pracownikom tego alternatywnego sektora".

Krytykuje indywidualizm charakterystyczny dla współczesnej ekonomii. Podkreśla, że podstawowym podmiotem powinna być rodzina, gdyż to ona a nie jednostka jest naturalną komórką społeczną. Mówił o tym m.in. na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, 25 września 2015 r., apelując do rządzących, by "uczynili wszystko, co możliwe, aby umocnić i utrzymać rodzinę, którą należy uznać za podstawową komórkę wszelkiego rozwoju społecznego".

A kiedy Franciszek apeluje o sprawiedliwy system, ma na myśli taki, który nie tylko niweluje nierówności, ale tworzy warunki do integralnego rozwoju człowieka i szerzej pojętej kultury. Podkreśla, że "musimy uznać szczególną rolę religii w rozwoju kultury i korzyści, jakie może ona wnieść w życie społeczeństwa". Wyjaśnia, że "orędzie zbawienia zawiera w sobie zdolność do uszlachetniania ludzi, inspirowania ideałów przekraczających interes indywidualny, zdolność do wyrzeczenia się, umacnia wstrzemięźliwość oraz inne cnoty, które nas określają i jednoczą" (spotkanie z przedstawicielami boliwijskich władz 9 lipca 2015).

Dobrobyt a dobro wspólne

Franciszek dokonuje też kapitalnego rozróżnienia pomiędzy dążeniem społeczeństwa do dobrobytu a budowaniem dobra wspólnego. "Dobrobyt - wyjaśnia - odnoszący się jedynie do obfitości materialnej ma tendencję do egoizmu, bronienia interesów partykularnych, nie myślenia o innych, i pozwolenia, by dać się porwać urokom konsumpcjonizmu. Tak rozumiany dobrobyt zamiast pomagać, rodzi ewentualne konflikty i dezintegrację społeczną; stając się perspektywą dominującą rodzi zło korupcji, która zniechęcając wyrządza wiele szkód. Natomiast dobro wspólne to coś więcej niż suma indywidualnych interesów; jest przejściem od tego, co „najlepsze dla mnie”, do tego, co jest „lepsze dla wszystkich” i zawiera to wszystko, co narodowi nadaje spójność: wspólne cele, wspólne wartości, ideały, które pomagają wznosić nasze spojrzenie ponad perspektywy partykularne" (9 lipca 2015).
 

Globalizacja, neokolonializm

Wiele krytycznych słów Franciszek wypowiada nt. globalizacji. Wyjaśnia, że obecny jej kształt skutkuje tym, że „różnice międzynarodowe i społeczne pogłębiają się: bogaci są coraz bardziej bogaci, a biedni coraz biedniejsi. Całe kontynenty wyłączone są z rynku i duże części społeczeństwa (nawet w krajach rozwiniętych) znajdują się poza obiegiem dóbr materialnych i symbolicznych społeczeństwa”. Kolejnym tego negatywnym skutkiem jest to, że „na całym świecie wzrasta bezrobocie, już nie jako problem koniunkturalny, ale strukturalny”.

Globalizacja - zdaniem Franciszka - jest czynnikiem ułatwiającym rozwój nowych form neokolonializmu. Papież odwołuje się często do dokumentu biskupów Ameryki Łacińskiej z Aparecidy z 2007 r. – którego sam był zresztą współautorem. „Instytucje finansowe i korporacje międzynarodowe - czytamy w nim - umacniają się do tego stopnia, że podporządkowują sobie gospodarki lokalne, osłabiając zwłaszcza państwa, które zdają się być coraz bardziej bezsilne, by przeprowadzić projekty rozwoju służące ich mieszkańcom".

Po ośmiu latach od wydania dokumentu z Aparecidy, jako Papież podtrzymuje tę ocenę. Na spotkaniu z latynoskimi ruchami ludowymi 9 lipca 2015 r. wskazywał, że „kolonializm, stary i nowy, który sprowadza kraje ubogie jedynie do roli dostawców surowców i taniej siły roboczej, rodzi przemoc, ubóstwo, wymuszoną emigrację i wszelkie nieszczęścia, które idą ręka w rękę - z tego właśnie powodu, że podporządkowując peryferie centrum, odmawia im prawa do integralnego rozwoju”.

Podobnie niebezpieczny - zdaniem Franciszka - jest inny wymiar kolonializmu dokonywany za pośrednictwem mas mediów. Wyraża się on w monopolistycznej koncentracji środków przekazu „dążącej do narzucenia wyobcowujących wzorców konsumpcji i uniformizacji kulturowej”. Zdaniem papieża przybiera to wręcz formę „kolonializmu ideologicznego”.

Rola ubogich

Istotnym elementem nauczania Franciszka jest apel o otwartość na "krzyk ubogich", który płynie ze wszystkich części świata. "Każdy chrześcijanin i każda wspólnota - pisze w "Evangelii gaudium" (187) - są wezwani, by być narzędziami Boga na rzecz wyzwolenia i promocji ubogich, aby mogli oni w pełni włączyć się w społeczeństwo".

Podkreśla, że "wsłuchiwanie się w krzyk ubogich", cechować winno nas wszystkich bez wyjątku - jako chrześcijan. Przypomina, że jesteśmy powołani do okazywania "codziennych gestów solidarności wobec bardzo konkretnych form nędzy, z jaką się spotykamy". Wzywa także do budowania konkretnych więzi czy wręcz wspólnoty z ubogimi, wykluczonymi, migrantami, czy ludźmi w różny sposób naznaczonymi społecznie.

Nawiązuje w tym momencie do wypracowanej na gruncie latynoamerykańskim "opcji preferencyjnej na rzecz ubogich", włączając ją w uniwersalny dyskurs kościelny. Wyjaśnia, że "dla Kościoła opcja na rzecz ubogich jest bardziej kategorią teologiczną niż kulturową, socjologiczną, polityczną czy filozoficzną" (EG 198).

Z takiego myślenia i takiego odczytania Ewangelii wynika słynny apel Franciszka z początków pontyfikatu o "Kościół ubogi i dla ubogich", zawarty też w adhortacji "Evangelii gaudium" (197). Przypomina, iż "w sercu Boga jest szczególne miejsce dla ubogich, gdyż On sam stał się ubogim" (2 Kor 8, 9), stąd płynie wskazanie dla każdej wspólnoty chrześcijańskiej o zarezerwowanie centralnego miejsca dla ubogich. Oczywiście ubogich rozumianych bardzo szeroko: ludzi cierpiących, niepełnosprawnych, wykluczonych, poddawanych prześladowaniom, bezdomnych czy uchodźców. Podkreśla, że ubodzy nie tylko potrzebują pomocy, ale - dzięki bogactwu, jakie noszą w sercu - mogą nas wiele nauczyć. Bo przecież "oprócz uczestnictwa w sensus fidei, dzięki własnym cierpieniom znają Chrystusa cierpiącego". Trzeba zatem, abyśmy wszyscy pozwolili się przez nich ewangelizować. Dodaje, że "nowa ewangelizacja jest zaproszeniem do uznania zbawczej mocy ich [ubogich - przyp. KAI] egzystencji i do postawienia jej w centrum drogi Kościoła. Jesteśmy wezwani do odkrycia w nich Chrystusa, do użyczenia im naszego głosu w ich sprawach, ale także do bycia ich przyjaciółmi, słuchania ich, zrozumienia ich i przyjęcia tajemniczej mądrości, którą Bóg chce nam przekazać przez nich".

Zatem Kościół ubogi, to Kościół, który zostawia ubogim centralne miejsce we wspólnocie, a także staje się ich rzecznikiem w walce o należne im prawa w społeczeństwie, których normalnie są pozbawieni.

Uchodźcy

Ważnym rozdziałem w nauczaniu społecznym Franciszka jest kwestia migrantów - uciekających przed biedą, wojną i konfliktami. Dlatego swą pierwszą podróż jako papież odbył na włoską wyspę Lampedusa, będącą bramą do Europy dla setek tysięcy uchodźców z Afryki (lipiec 2013). Potępił tam "logikę obojętności" i zaapelował do Unii Europejskiej, by odważniej i hojniej włączała się w ratowanie uchodźców.

Wielkim echem odbił się apel Franciszka z 6 września br., kiedy wobec kolejnej fali uchodźców prosił "by każda parafia, każdy klasztor i każde sanktuarium w Europie przyjęły jedną rodzinę uchodźców". Ujął to jako "konkretny gest w ramach przygotowań do Roku Świętego Miłosierdzia".

W bardziej szczegółowy sposób Franciszek analizuje kwestię uchodźców w orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, przypadający 17 stycznia 2016 r. Stanowczo krytykuje w nim obojętność i milczenie wobec kryzysów humanitarnych. Zaznacza, że "nie można przyglądać się biernie, jak ludzie giną przez uduszenie, z głodu, na skutek przemocy i katastrof na morzu".

Franciszka przy tym nie charakteryzuje ewangeliczna naiwność, choć tak jest często odbierany. Przeciwnie, w swym orędziu wskazuje na konieczność właściwej integracji przybyszów w nowym środowisku. Wyjaśnia, że uchodźcy powinni przyjąć na siebie obowiązki względem tych, którzy ich przyjmują, winni także szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego oraz być posłuszni jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki. Jego otwartość wobec uchodźców nie ma nic wspólnego z postulatami środowisk lewicy, postulujących enigmatyczną multikulturowość, bez poszanowania europejskiej tradycji i jej kulturowej i duchowej tożsamości.

Franciszek stoi na stanowisku, że trzeba uczynić wszystko, aby ludzie ci nie musieli emigrować z krajów pochodzenia. Mówi konkretnie, że naszym obowiązkiem jest zapewnienie im "prawa do nieemigrowania". Wyjaśnia, że "proces ten powinien objąć konieczność pomocy krajom, z których pochodzą migranci", tak aby "zapobiegać już w zarodku ucieczkom i masowym migracjom, powodowanym przez ubóstwo, przemoc i prześladowania".

Ekologia integralna

Inną ważną kwestią społeczną podejmowaną przez Franciszka jest ekologia. Już podczas Mszy inaugurującej pontyfikat 19 marca 2013 r. podkreślił doniosłość „troski o przyrodę”. Wyznał, że św. Franciszek z Asyżu, którego imię i przesłanie ma być natchnieniem dla jego pontyfikatu, stanowi wzorzec życia surowego, szanującego stworzenie, jakże odległego od współczesnej „kultury odrzucenia”.

Myśli te rozwinął w formie pogłębionego wykładu w encyklice "Laudato si’". Najistotniejszym jej wątkiem jest wątek antropologiczny, w którym papież apeluje o szacunek nie tylko dla środowiska przyrodniczego, ale dla godności osoby ludzkiej. Wychodząc z motywacji troski o stworzenie, papież poddaje zdecydowanej krytyce takie zjawiska jak aborcję, eutanazję, relatywizację komplementarności płci (gender) czy sztuczne poczęcie człowieka. W ten sposób wskazuje, że klasyczne kwestie ochrony życia ludzkiego - od jego początków do naturalnej śmierci - nie są wyrazem jakiejś wyłącznej moralności katolickiej, ale elementami postawy konsekwentnie ekologicznej (Laudato si’, 120).

„Kryzys ekologiczny - podkreśla Ojciec Święty - jest ujawnieniem się lub zewnętrznym przejawem kryzysu etycznego, kulturowego i duchowego nowoczesności" (Laudato sì,119). Zapomnienie o Stwórcy i rugowanie Go z procesów decyzyjnych prowadzi nie tylko do degradacji środowiska, ale również do degradacji człowieka, a ostatecznie zagraża całej ludzkości.

Warto zadać pytanie, czym różni się formułowana przez papieża „integralna ekologia” od ekologii w wydaniu współczesnej lewicy, z którą najczęściej mamy do czynienia? Otóż ma jedną zasadniczą cechę wyróżniającą – nie zapomina o człowieku, przyznając mu należne miejsce w ekosystemie rozumianym zarówno jako sfera ożywiona, nieożywiona, ale też jako ekosystem społeczny, czyli przestrzeń kulturowa, w której się rodzimy i funkcjonujemy.

Encyklikę "Laudato si’" można zaliczyć do katalogu najważniejszych encyklik społecznych ostatniego stulecia. Papież wzywa w niej do budowania "ekologii integralnej", której konsekwencją ma być nowy wzorzec sprawiedliwości społecznej i gospodarczej. Apeluje o rewizję światowego systemu gospodarczego, poprzez rezygnację ze stosowaniu jedynego kryterium rozwoju, jakim ma być zysk i zwiększenie konsumpcji. Dowodzi, że tak pojmowane priorytety skutkują nie tylko rabunkową gospodarką wobec środowiska, ale także rodzą olbrzymie niesprawiedliwości społeczne, uderzające w najbardziej ubogich. Logika taka - podkreśla papież - która prowadzi do zniszczenia środowiska, jest również odpowiedzialna za odbieranie najuboższym tego, czego koniecznie potrzebują do życia.

Wbrew temu, co nagłaśniała polska prasa, należy wyjaśnić, że w "Laudato si’" nie chodzi wcale o to, by Kościół stał się stroną w sporze wokół zmian klimatycznych. Jest to wątek marginalny. Odnosząc się do problemu zmian klimatycznych Franciszek wyjaśnia, że w wielu kwestiach szczegółowych "Kościół nie ma podstaw, by proponować definitywne rozwiązania i rozumie, że powinien słuchać i promować uczciwą debatę wśród naukowców, szanując różnorodność opinii” (Laudato si’, 61).

Istotne natomiast jest wskazanie na źródła problemu ekologicznego, jakim jest - technokratyczne, oparte na bezmyślnej konsumpcji i arogancji - podejście współczesnych ludzi do bogactw planety, szczególnie tych posiadających władzę i środki materialne. „Kryzys ekologiczny - podkreśla Ojciec Święty - jest ujawnieniem się lub zewnętrznym przejawem kryzysu etycznego, kulturowego i duchowego nowoczesności” (Laudato si’,119). Zapomnienie o Stwórcy i rugowanie Go z procesów decyzyjnych - wyjaśnia Franciszek prowadzi nie tylko do degradacji środowiska, ale również do degradacji człowieka, a ostatecznie zagraża całej ludzkości. Dlatego apeluje o alternatywny model rozwoju.

Rodzina

Troska o rodzinę, jej misję w Kościele i miejsce w świecie - jest jednym z głównych tematów obecnego pontyfikatu. Wyrazem tego jest zwołanie, po raz pierwszy w historii, dwóch kolejnych zgromadzeń Synodu Biskupów nt. rodziny. O zainteresowaniu Franciszka rodziną świadczą także dziesiątki jego kazań i wypowiedzi, specjalny cykl katechez podczas audiencji generalnych, ale też liczba tweetów, gestów i innych działań.

Rodzina jest dla Franciszka absolutnie podstawową wspólnotą, na której opiera się życie Kościoła i społeczeństwa, mającą - jak podkreśla - unikalną zdolność formowania człowieka. Nieustannie podkreśla, że trzon rodziny stanowi małżeństwo, które z natury jest komplementarne. Wzorem dla niego są trzy miłości Jezusa do Ojca, swojej Matki i Kościoła. Jest to więc wspólna droga mężczyzny i kobiety, w której zadaniem mężczyzny jest pomaganie żonie, by była bardziej kobietą, a zadaniem kobiety pomaganie mężowi – by był bardziej mężczyzną.

Apeluje więc o właściwą troskę o rodziny ze strony państwa i jego instytucji - "jak o najcenniejszy skarb, gdyż w niej kształtują się także społeczne zachowania i od niej zależy przyszłych obywateli. Podkreśla, że państwo jedynie zyskuje na trosce o rodziny – od rozwoju demograficznego po rozwój gospodarczy. Podczas spotkania z korpusem dyplomatycznym w styczniu 2014 r. wskazał, że budowanie pokoju rozpoczyna się od rodziny i zaapelował o wprowadzanie w życie działań wspierających, promujących i umacniających rodzinę.

Papierkiem lakmusowym wykazującym na ile społeczeństwo jest zdrowe, jest dlań stosunek do dzieci oraz osób starszych. W swej homilii z 28 września 2014 r. wygłoszonej do seniorów stwierdził, że "nie ma przyszłości dla ludu bez spotkania między pokoleniami". "Młodzi dają bowiem siłę, aby lud mógł iść naprzód, a starsi umacniają tę moc pamięcią i mądrością życiową". Dlatego tak wiele mówi o rodzinie wielopokoleniowej, gdyż "tylko taka jest w stanie zapewnić stabilność emocjonalną oraz najlepszy przekaż wartości młodemu człowiekowi".

Szerokim echem odbiły się słowa Franciszka z podróży apostolskiej na Filipiny, kiedy mówił o próbach "ideologicznej kolonizacji rodziny" i potrzebie czujności wobec tych, którzy usiłują ją zniszczyć, poprzez narzucanie krajom ubogim programów ograniczania liczby urodzeń, m.in. drogą antykoncepcji czy aborcji. Ostrzegał przed nurtami pragnącymi, by „określić na nowo samą instytucję małżeństwa przez relatywizm, kulturę tego, co efemeryczne, brak otwartości na życie”.

"Wśród wszystkich rodzin rodzina chrześcijańska ma misję szczególną – uważa Franciszek, dlatego też zwołał Synod poświęcony misji rodziny w Kościele i świecie. – Jest nią głoszenie światu miłości Boga mocą sakramentu małżeństwa. Taka rodzina oddaje chwałę Bogu i jest Jego świadkiem".

Rodzina – zdaniem Franciszka – ma do odegrania istotną rolę także w humanizacji bezdusznego systemu gospodarczego. Wskazuje, że „nowe przymierze mężczyzny i kobiety staje się nie tylko niezbędne, ale nabiera także strategicznego znaczenia dla wyzwolenia ludów z kolonizacji pieniądza. To przymierze powinno na nowo ukierunkowywać politykę, gospodarkę i współżycie obywatelskie!”

Teoria gender wyrazem frustracji?

Franciszek zdecydowanie opowiada się za równouprawnieniem płci. Mówi o potrzebie równości miedzy małżonkami, we wzajemnym „dopełnianiu się”. Przeciwstawia się nierówności w wynagradzaniu mężczyzn i kobiet. „Nierówność pod tym względem jest najoczywistszym skandalem!” – stwierdza (audiencja generalna 29 kwietnia 2015 r.).

Jednocześnie ostrzega przed postulatami wysuwanymi przez środowiska genderowe. Uważa, że są one jednamy z przejawów dekadencji współczesnej kultury. „Zastanawiam się, na przykład - pyta - czy tak zwana teoria gender nie jest wyrazem jakiejś frustracji i rezygnacji, która ma na celu zatarcie różnicy seksualnej, ponieważ współczesny człowiek nie potrafi już z nią sobie poradzić”. Tłumaczy, że "różnica między mężczyzną a kobietą nie służy ich przeciwstawianiu sobie czy też podporządkowaniu, lecz służy jedności i rodzeniu nowych pokoleń, będąc zawsze na obraz i podobieństwo Boga. (...) Można powiedzieć, że bez wzajemnego ubogacania w tej relacji - w myśleniu i działaniu, w uczuciach i pracy, a także w wierze – dwoje nie może nawet w pełni zrozumieć, co to znaczy być mężczyzną i kobietą".

Franciszek - podobnie jak Jan Paweł II - uważa, że wciąż za mało docenia się geniusz kobiecy, także w Kościele. "Jeszcze dogłębnie nie zrozumieliśmy, co może nam dać geniusz kobiecy, co kobieta może dać nam a także społeczeństwu, potrafiąc postrzegać rzeczywistość innymi oczyma, dopełniając myśl mężczyzn. Trzeba bowiem, aby kobieta była nie tylko bardziej słuchana, ale aby jej głos miał rzeczywisty ciężar, uznany autorytet w społeczeństwie i w Kościele" - stwierdza.

Wobec rozwiedzionych w nowych związkach

Jako pasterz Kościoła Franciszek daje znać, że odczuwa ból z powodu, że część wiernych - rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach - ma utrudniony dostęp do Eucharystii. Zdaje sobie sprawę, że jest to olbrzymi problem duszpasterski, na który nie ma łatwych ani prostych odpowiedzi. Dlatego pozwala na dyskusję a nawet na ostre zderzenie różnych koncepcji podczas obrad Synodu Biskupów.

Ponadto, kwestię tę porusza zawsze odniesieniu do Bożego Miłosierdzia, przypominając, że "prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla prawa". Przyznaje, że „osoby takie nie są ekskomunikowane i nie powinny być traktowane jako takie: zawsze są one częścią Kościoła”. Stąd wielu komentatorów spodziewa się, że Franciszek dokona jakiejś "rewolucji" w nauczaniu Kościoła na ten temat. Pisano, że dokona się ona prawdopodobnie podczas synodu o rodzinie, a skoro się nie dokonała, to oczekuje się jej w posynodalnej adhortacji. Oczekiwania te są wyrazem słabej znajomości dotychczasowych wypowiedzi Franciszka na ten temat. Jeśli do nich sięgniemy, bez trudu zauważymy, że obecny papież stoi na gruncie nauczania sformułowanego przez Jana Pawła II w „Familiaris consortio” oraz Benedykta XVI.

Podczas jednej z audiencji generalnych poprzedzających Synod, 5 sierpnia br. Franciszek tłumaczył, że w minionych latach Kościół nie był "ani niewrażliwy, ani też leniwy wobec rozwiedzionych a żyjących w nowych związkach". Wyjaśniał, że dzięki pogłębieniu w tej sferze dokonanemu przez jego poprzedników, wzrosła świadomość, że konieczne jest "braterskie i uprzejme przyjęcie w miłości i prawdzie ochrzczonych, którzy zawarli nowy związek po rozpadzie małżeństwa sakramentalnego". Wyjaśnił, że "osoby takie nie są ekskomunikowane, zawsze są częścią Kościoła i podobnie jak wszyscy chrześcijanie są powołani do naśladowania Dobrego Pasterza".

Wzywa więc duszpasterzy, parafie i inne rodziny do szczególnej troski o tę kategorię wiernych. Wyjaśnia, że „zwłaszcza rodziny chrześcijańskie mogą współpracować troszcząc się o rodziny zranione, towarzysząc im w życiu wiary wspólnoty". Rozwiedzionym i żyjącym w nowych związkach, w ślad za Janem Pawłem II wskazuje te przestrzenie obecności w Kościele, dzięki którym mogą umacniać swą wiarę, pomimo braku dostępu do Komunii św. Chodzi tu o modlitwę, słuchanie Słowa Bożego, uczestnictwo w liturgii, chrześcijańskie wychowanie dzieci, miłosierdzie i posługę ubogim, zaangażowanie na rzecz sprawiedliwości i pokoju.

Marcin Przeciszewski, KAI