Te queremos, Francisco!

KAI |

publikacja 08.07.2015 11:16

Msza św. z udziałem ok. 1,5 mln Ekwadorczyków w Parku Dwusetlecia w Quito, spotkanie ze światem nauki na kampusie Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Ekwadoru i przedstawicielami świata polityki, gospodarki i życia społecznego kraju w kościele św. Franciszka oraz prywatna wizyta w jezuickim kościele Iglesia della Compañia złożyły się na trzeci dzień (7 lipca) wizyty papieża Franciszka w Ekwadorze. W ramach swej podróży apostolskiej w Ameryce Łacińskiej Franciszek dzisiaj udaje się do Boliwii, gdzie będzie przebywał do piątku 10 lipca.

Te queremos, Francisco! ROBERT PUGLLA /PAP/EPA Papież Franciszek przed kościołem i klasztorem św. Franciszka w Quito

Ewangelizowanie jest naszą rewolucją

Przed Mszą św. w intencji ewangelizacji narodów w Quito Franciszek spotkał się z biskupami Ekwadoru w Centrum Kongresowym w Parku Dwustulecia. Nie przewidziano tam przemówienia papieża, spotkanie miało charakter braterskiej rozmowy.

Przy dźwiękach piosenki „Papa Francisco, bienvenido” (Witaj, papieżu Franciszku) Ojciec Święty rozpoczął piętnastominutowy objazd 34 sektorów, w których zgromadziło się - według dziennika „El Comercio” - 900 tys. wiernych, nie tylko z Ekwadoru, ale także z Kolumbii. Po drodze zatrzymał się przy starszej kobiecie na wózku inwalidzkim, aby ją pobłogosławić.

Na Mszy św. obecny był prezydent Ekwadoru Rafael Correa z żoną i synem, a także wiceprezydent Jorge Glas. Przy ołtarzu znajdował się cudowny obraz Matki Bożej Bolesnej, której czcicielem jest Franciszek. Wizerunek ten na co dzień znajduje się w kolegium św. Gabriela w Quito. Został on przywieziony na prośbę papieża.

W homilii Ojciec Święty często powracał do tekstu swojej adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium”. Nawiązując do nazwy miejsca, w którym odprawiana jest Msza św. - Parku Dwusetlecia - przypomniał, że dotyczy ona „dwusetlecia Krzyku o Niepodległość Hiszpańskiej Ameryki”. Dodał, że był to krzyk, zrodzony ze świadomości braku swobód, bycia uciskanymi i grabionymi oraz uzależnionymi od korzyści tych, którzy aktualnie sprawują władzę.

Franciszek wyraził nadzieję, że te krzyki o niepodległość i wyzwolenie zgodnie zabrzmią „w obliczu pięknego wyzwania ewangelizacji”. Podkreślił, że ewangelizacja nie polega na „grzmiących słowach” ani stosowaniu skomplikowanych technik, lecz płynie „z radości Ewangelii”, która „napełnia serce i całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem. Ci, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji”.

Rozważając słowa Jezusa: „Ojcze, spraw, aby byli jedno, aby świat uwierzył. Jak Ty mnie posłałeś do świata, tak i Ja ich posłałem do świata”, Franciszek podkreślił, że „w tej chwili Pan doświadcza na samym sobie tego, co najgorsze w tym świecie (który kocha, i to w sposób szaleńczy): intryg, nieufności, zdrady; ale nie spuszcza głowy, nie rozpacza”.

Papież zwrócił uwagę, że obecnie żyjemy w świecie zranionym wojnami i przemocą i przestrzegł przed powierzchownym myśleniem, że podziały i nienawiść dotyczą jedynie napięć między krajami lub grupami społecznymi. „W rzeczywistości są one przejawem tego rozpowszechnionego indywidualizmu, który nas rozdziela i przeciwstawia sobie nawzajem, przejawem rany grzechu w sercach ludzkich, od którego skutków cierpi także społeczeństwo i całe stworzenie” - powiedział Franciszek. Jednocześnie podkreślił, że „Jezus wysyła nas właśnie do tego pełnego wyzwań świata, a nasza odpowiedź nie polega na tym, że mamy odwracać wzrok czy udowadniać, że nie mamy środków albo że rzeczywistość nas przerasta”.

Papież przypomniał, że rozlegający się od ponad 200 lat „krzyk wolności” był mocny tylko wtedy, gdy odkładał na bok sprawy prywatne, chęć wyłącznego przywództwa, brak zrozumienia innych procesów wyzwoleńczych o różnych cechach charakterystycznych, ale wcale nie przeciwstawnych.

Franciszek podkreślił, że ewangelizacja może być narzędziem jedności dążeń, wrażliwości, oczekiwań a nawet pewnych utopii. Zwrócił uwagę, że wobec różnych form wojny i konfliktów, chrześcijanie pragną jedności, która zakłada „słodką i pocieszającą radość ewangelizowania”. Wskazał na potrzebę walki o integrację na wszystkich szczeblach, przy unikaniu egoizmów, wspieraniu komunikowania się i dialogu oraz pobudzaniu współpracy. Przestrzegł przed duchową światowością, która polega na bezpłodnym dążeniu do władzy, prestiżu, przyjemności lub ekonomicznego bezpieczeństwa a która jest przeszkodą w drodze do jedność i wywołuje wojnę między ludźmi.

Papież przypomniał, że ewangelizacja nie polega na uprawianiu prozelityzmu, który jest „karykaturą ewangelizacji”, ale na „przyciąganiu oddalonych swoim świadectwem, na pokornym zbliżaniu się do tych, którzy uważają, że są daleko od Boga i od Kościoła, do zalęknionych lub obojętnych”.

Zwrócił uwagę, że misja Kościoła jako „sakramentu zbawienia” łączy się z powołaniem do włączania wszystkich narodów kuli ziemskiej i potrzebie działań misyjnych do wewnątrz i na zewnątrz. Zdaniem papieża życie duchowe ewangelizatora nie łączy się z jakimiś pobożnymi uniesieniami, lecz z osobistym spotkaniem z Jezusem, które „ożywia spotkanie z innymi, zaangażowanie w świecie i pasję ewangelizacyjną”.

Franciszek podkreślił, że jedność, o którą prosi Jezus, nie jest uniformizmem, lecz „wieloraką harmonią”, a to niezmierne bogactwo zróżnicowania, wielorakość oddala nas od pokusy propozycji bliższych dyktaturom, ideologiom lub sekciarstwu.

Zwrócił uwagę, że jedność nie jest również umową, sporządzoną na naszą miarę, w której stawiamy warunki, wybieramy członków i wykluczamy innych, ale polega na tym, że „Bóg jest naszym Ojcem, a my wszyscy jesteśmy braćmi”. „Nie opiera się to na posiadaniu tych samych upodobań, tych samych niepokojów czy tych samych zdolności. Jesteśmy braćmi, gdyż z miłości Bóg nas stworzył i przeznaczył nas, wyłącznie z własnej inicjatywy, abyśmy byli Jego dziećmi” - wyjaśniał papież i dodał: „Tworzyć część boskiego «my» - to jest zbawienie, które Bóg dokonuje, a Kościół radośnie głosi”.

Wezwał do wzajemnej troski, wsparcia i towarzyszenia sobie. Przypomniał, że dar „dawania samego siebie” na wzór Trójcy Świętej tworzy stosunki międzyludzkie. „To jest ewangelizowane, to jest nasza rewolucja – gdyż nasza wiara zawsze jest rewolucyjna – to jest nasz najgłębszy i ciągły krzyk” - zakończył Franciszek.

W czasie liturgii śpiewał 240-osobowy chór. Druga lektura biblijna została odczytana w języku keczua. Przedstawiciel Indian w tradycyjnym stroju odczytał także jedno z wezwań modlitwy wiernych. Ojciec Święty posługiwał się - podobnie jak na wczorajszej Mszy w Guayaquil - drewnianym pastorałem w formie krzyża, wykonanym z drzewa oliwnego z Betlejem.

Pod koniec Mszy św. metropolita Quito, abp Fausto Gabriel Trávez Trávez OFM wyraził radość mieszkańców tego kraju z powodu obecności papieża w ich ojczyźnie, gdyż w jego słowach rozpoznają „głos Boga i Kościoła”. - Nasz naród odczuwa głód Boga. Potrzebujemy słowa nadziei, które pomoże nam odnowić wiarę w Tego, który umiłował nas jako pierwszy. Wiemy, że Twoje słowa pełne są działania Ducha Świętego. Mówiąc nam o miłosierdziu, miłości, czułości, braterstwie, Wasza Świątobliwość ukazuje nam jasne przesłanie Ewangelii, która dzięki działaniu Ducha Świętego urzeczywistnia się w każdej osobie stojącej wobec potrzeb dzisiejszego świata - mówił przewodniczący konferencji episkopatu Ekwadoru.

Odwołując się do hasła papieskiej wizyty: „Ewangelizować z radością”, wskazał, że „nie ma większej radości, niż wyjść od siebie na egzystencjalne peryferie, by dawać świadectwo o Jezusie Chrystusie, źródle radości i nadziei”.

Prymas Ekwadoru przypomniał też wizytę św. Jana Pawła II w Ekwadorze przed 30 laty, która jest „wyryta w myślach i w sercach” jego mieszkańców. Park Dwustulecia znajduje się w miejscu dawnego lotniska, na którym w 1985 r. wylądował samolot z Janem Pawłem II na pokładzie.

Gdy Franciszek podarował archidiecezji Quito kielich mszalny, zebrani krzyczeli: „Te queremos, Francisco, te queremos” (Kochamy Cię, Franciszku, kochamy), co Ojciec Święty szybko przerwał udzielając końcowego błogosławieństwa, po czym zachęcił ich, by tworzyli Kościół będący „domem braci”.

Z Parku Dwustulecia papież odjechał na obiad do nuncjatury apostolskiej.

Jakiej kultury chcemy?

„Bienvenido Santo Padre, mensajero del Señor”, czyli witaj Ojcze Święty, posłańcu Pana – ta radosna pieśń towarzyszyła Franciszkowi gdy przybył w obsypanym kwiatami papamobile na kampus Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego Ekwadoru w stolicy Quito. Spotkał się tam z przedstawicielami szkół i uniwersytetów Ekwadoru.

Przy wejściu do uczelni Franciszek został powitany przez jej rektora, ks. Manuela Collaresa Pascuala SJ. To bowiem jezuici zarządzają tym utworzonym w 1946 roku uniwersytetem. Obecnie studiuje na nim 30 tys. osób. Pomimo, że nie było to wcześniej planowane papież spotkał się ze swoimi współbraćmi pracującymi na tej uczelni.

W imieniu Ojca Świętego zebranych powitał bp Alfredo José Espinoza Mateus, SDB, przewodniczący komisji ekwadorskiego episkopatu ds. edukacji i kultury. Przypomniał, że początki edukacji katolickiej w tym kraju sięgają roku 1551. Od tej pory Kościół odgrywa w tej dziedzinie wiodącą rolę, zwłaszcza poprzez zaangażowanie zakonów zarówno męskich jak i żeńskich. Obecny jest wśród najuboższych a także rdzennych mieszkańców tego kraju i mieszkańców obrzeży wielkich miast. Mówiąc o trudnościach bp Espinoza wskazał na zmniejszanie się liczby zakonników i zakonnic, którzy mogli by kierować edukacją katolicką a także kłopotach z finansowaniem dzieł prowadzonych wśród najuboższych. Podkreślił znaczenie obecności nauczania religii w programach szkolnych. Ponadto zaznaczył, że Kościół staje wobec problemu zapewnienia wyczerpującej odpowiedzi na aktualne problemy, takie jak poszanowanie życia, promowanie wartości humanistyczno- chrześcijańskich, przemoc w szkołach, handl i konsumpcja narkotyków, wychowanie do miłości oraz wychowywanie uczuciowości. Jako Kościół nie możemy zrezygnować z misji wychowania i ewangelizacji. Jest to nasz wkład w budowę lepszego kraju i bardziej godnego, sprawiedliwego i wolnego społeczeństwa” - powiedział hierarcha.


Słowa powitania skierowali do Franciszka także rektor wyższej uczelni, przedstawicielka nauczycieli a także młodzieży. Papież skierował słowa modlitwy za wstawiennictwem św. Michał Febres Cordero y Muñó oraz odczytano fragment ewangelii św. Łukasza (8, 4-15)- przypowieść o siewcy.

Ojciec Święty nawiązując do przypowieści o siewcy, która mówi o uprawie zauważył, że już od czasów Księgi Rodzaju "Bóg szepcze człowiekowi to zaproszenie: uprawiać i dbać". Przypomniał, że stworzenie jest darem Boga dla człowieka. "Świat, historia, czas jest miejscem, po którym idziemy, tworząc to, co nasze z Bogiem, z innymi, z ziemią. Nasze życie zawsze kryje w sobie to zaproszenie, zaproszenie bardziej lub mniej świadome, które zawsze trwa" - wyjaśniał Franciszek.

Papież zwrócił uwagę, że w opisie z Księgi Rodzaju obok słowa „uprawiać” pojawia się inne: „dbać”. "Jedno tłumaczy się drugim, jedno towarzyszy drugiemu. Nie uprawia ten, kto nie dba i nie dba ten, kto nie uprawia".

Papież przypomniał, że wszyscy jesteśmy zaproszeni nie tylko do udziału w dziele stwórczym Boga, uprawiając je, sprawiając, że ono wzrasta i rozwijając je, ale także do dbania o nie, do chronienia i strzeżenia go. "Dziś zaproszenie to narzuca się nam siłą z powodu zła, jakie wyrządzamy ziemi nieodpowiedzialnym wykorzystywaniem i rabunkową eksploatacją dóbr, które Bóg w niej umieścił" - zaznaczył Franciszek nawiązując do swojej ostatniej encykliki.

Dalej zwrócił uwagę na związek między naszym życiem a życiem naszej matki ziemi, między naszym istnieniem a darem, który dał nam Bóg. "Jest to relacja, która zachowuje możliwość zarówno otwarcia, przemiany i życia, jak też zniszczenia i śmierci" - powiedział Franciszek dodając, że nie możemy iść dalej, odwracając się plecami do naszej rzeczywistości, naszych braci, naszej matki ziemi. "Nie możemy pomijać tego, co się dzieje wokół nas, jak gdyby określone sytuacje nie istniały lub jakby nie było niczego do zobaczenia w naszej rzeczywistości" - zaznaczył Franciszek i w kontekście uniwersyteckim zapytał o oświatę "w obliczu tej ziemi, która woła do nieba".

"Nasze ośrodki oświatowe są rozsadnikiem, możliwością, urodzajną ziemią, o którą musimy dbać, pobudzać i strzec. Urodzajną ziemią spragnioną życia" - zaznaczył papież i skierował pytania do rodzin, środowisk oświatowych i naukowców: "Jak pomagamy naszej młodzieży, aby nie traktowała stopnia uniwersyteckiego jako synonimu lepszego statusu, pieniędzy czy prestiżu społecznego? Jak pomagamy widzieć w tym przygotowaniu znak większej odpowiedzialności w obliczu problemów dnia dzisiejszego, troski o najuboższych czy troski o środowisko naturalne?"

Natomiast młodych Ekwadorczyków pytał: "Czy wiecie, że ten czas nauki nie jest tylko prawem, ale jest przywilejem, który macie? Ilu przyjaciół, znanych i nieznanych, chciałoby mieć miejsce w tym domu, a z różnych powodów go nie uzyskało? W jakiej mierze nasza nauka pomaga nam solidaryzować się z nimi?"

Franciszek przypomniał, że wspólnoty edukacyjne odgrywają podstawową, istotną rolę w tworzeniu postawy obywatelskiej i kultury. "Nie wystarczy dokonywać analiz, opisów rzeczywistości, ale niezbędne jest tworzenie środowisk i przestrzeni dla prawdziwych poszukiwań, dyskusji, z których rodzą się alternatywy dla istniejących problemów, przede wszystkim dzisiaj" - powiedział papież.

W obliczu globalizacji paradygmatu technokratycznego, który usiłuje uwierzyć w to, że „wzrost mocy to po prostu «postęp»" Franciszek zachęcał do dyskusji o obecnej sytuacji. "O tym, jakiego rodzaju kultury chcemy lub do jakiej dążymy nie tylko dla nas, ale dla naszych dzieci i naszych wnuków. Tę ziemię otrzymaliśmy jako spadek, jako dar i podarunek. Dobrze będzie, jeśli zadamy sobie pytania: jaką chcemy ją zostawić? Jakie ukierunkowanie, jakie znaczenie chcemy wycisnąć na jej istnieniu? Po co przemierzamy ten świat? O co walczymy i po co pracujemy?" - pytał papież.

Zachęcał aby do spoglądania na rzeczywistość całościowo, a nie fragmentarycznie, do zadawania sobie pytań, które dotyczą nas wszystkich, gdyż wszystko jest ze sobą powiązane.

"Życie wzywa nas – jako uniwersytet, jako ośrodki oświatowe, jako wykładowców i studentów – do odpowiedzenia na to pytanie: do czego potrzebuje nas ta ziemia?" - powiedział Franciszek i wezwał na zakończenie: "Niech Duch Święty będzie naszym natchnieniem i niech nam towarzyszy, gdyż to On zwołał nas, zaprosił nas, dał nam możliwość, ale także odpowiedzialność, abyśmy dali z siebie to, co najlepsze. Jest to ten sam Duch, który nie opuszcza nas i staje się jednym z nas, abyśmy znaleźli drogę nowego życia. Niech On będzie naszym nauczycielem i towarzyszem drogi".


Po odmówieniu modlitwy „Ojcze nasz” papież udzielił zgromadzonym błogosławieństwa. Poprosił jeszcze o wspólną modlitwą „Zdrowaś Maryjo” za Kościół powszechny.

Po spotkaniu Franciszek udał się do stołecznego kościoła św. Franciszka by spotkać się tam z przedstawicielami życia publicznego Ekwadoru.

Rodzina wzorem życia obywatelskiego

Ojciec Święty drogę z Uniwersytetu Katolickiego przebył w papamobilu witany, pomimo deszczu przez rzesze wiernych. Przed świątynią papieża powitał burmistrz Quito, Mauricio Rodas Espinel, i przekazał Franciszkowi klucze do miasta. W świątyni zgromadzili się przedstawiciele różnych dziedzin życia ekwadorskiego społeczeństwa: nauki, kultury, sztuki, przemysłu, rolnictwa, wolontariatu, sportu.

Słowa pozdrowienia skierował do Franciszka abp Luis G. Cabrera Herrera OFM, przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Świeckich. Zaznaczył, że dialog w jego ojczyźnie prowadzą ludzie o różnych światopoglądach. Szczególne znaczenie ma zaangażowanie ludzi świeckich w dzieło ewangelizacji. Swoje świadectwa złożyli także przewodniczący Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców, który mówią o staraniach tworzenia alternatywnego modelu przedsiębiorstwa, skoncentrowanego na godności osoby. Głos zabrała także przedstawicielka mikro-przedsiębiorców oraz sędziwa katechetka pochodząca z ludu montubio.

Nawiązując do uroczystego wręczenia kluczy do miasta przez burmistrza papież powiedział, że w Quito jest "u siebie w domu". W przemówieniu wskazał na kluczowe elementy współżycia obywatelskiego na podstawie życia rodzinnego.

Podkreślił, że społeczeństwo wygrywa, kiedy każda osoba, każda grupa społeczna, "czuje się naprawdę u siebie w domu" i nikt nie jest wykluczony. Wskazał na konieczność budowania relacji społecznych podobnych do relacji rodzinnych i zwrócił uwagę, że stosunki społeczne czy gry polityczne często opierają się na konkurencji, na odrzuceniu. "W rodzinach wszyscy wnoszą swój wkład do wspólnego projektu, wszyscy działają dla wspólnego dobra, ale bez niszczenia jednostki; przeciwnie, wspierają ją, promują. Radości i smutki każdego są stają się radościami i smutkami wszystkich. Na tym polega bycie rodziną!" - mówił papież i dodał: "Gdybyśmy mogli zobaczyć przeciwnika politycznego, sąsiada tymi samymi oczami, jakimi postrzegamy dzieci, żonę lub męża, ojca czy matkę!"

"Czy kochamy nasze społeczeństwo? Czy kochamy nasz kraj, wspólnotę, którą staramy się budować? Czy kochamy ją w koncepcjach dyskutowanych w świecie idei?" - pytał Franciszek i dodał: "Kochajmy ją raczej czynami, niż słowami! W każdej osobie, w konkretnych sytuacjach, we wspólnym życiu. Miłość zawsze dąży do komunikowania się, a nigdy do izolacji".

Papież wskazał na znaczenie rodziny jako komórki społecznej, w której ludzie otrzymują podstawowe wartości miłości, braterstwa i wzajemnego poszanowania, które przekładają się na podstawowe wartości społeczne: bezinteresowności, solidarności i pomocniczości.

Franciszek dając przykład "miłości rodzicielskiej" pomagającej dziecku wyjść z jego egoizmu, aby nauczyło się żyć z innymi, aby ustępować, otwierając się na drugiego, zaznaczył, że w sferze społecznej oznacza ona że "bezinteresowność nie jest dodatkiem, ale koniecznym wymogiem sprawiedliwości". "Dobra są przeznaczone dla wszystkich i dlatego, jeśli ktoś afiszuje się swoją własnością, to trzeba pamiętać, że ciąży na niej hipoteka społeczna. W ten sposób przezwycięża się ekonomiczną koncepcję sprawiedliwości opartą na zasadzie kupna-sprzedaży koncepcją sprawiedliwości społecznej, broniącej podstawowego prawa osoby do godnego życia" - mówił Franciszek.

Papież przestrzegł aby eksploatacją bogatych w Ekwadorze zasobów naturalnych by nie zmierzała ona do doraźnego zysku i wezwał do troski o środowisko naturalne.

Wskazując na obecnych w kościele przedstawicieli pierwotnej ludności, przybyłej z ekwadorskiej Amazonii, jednego z najbogatszych obszarów bogatych w różne gatunki flory i fauny, które są niedostatecznie chronione podkreślił, że ich ochrona wymaga „szczególnej troski ze względu na ich ogromne znaczenie dla globalnego ekosystemu". Przestrzegł przed przekształcaniem ich w jałowe pustynie. "To w tej dziedzinie Ekwador - wraz z innymi krajami regionu Amazonii - ma szansę praktykować pedagogię ekologii integralnej. Odziedziczyliśmy od naszych rodziców świat, ale również wypożyczyliśmy go od przyszłych pokoleń, którym musimy go przekazać!" - wezwał Franciszek.


Franciszek zwrócił uwagę, że z braterstwa przeżywanego w rodzinie rodzi się solidarność w społeczeństwie, która nie polega tylko na dawaniu potrzebującym, ale także odpowiedzialności za siebie nawzajem.

Przypomniał, że Ekwador, podobnie jak wiele innych krajów Ameryki Łacińskiej, doświadcza dzisiaj głębokich zmian społecznych i kulturowych, nowych wyzwań, które wymagają zaangażowania wszystkich podmiotów społecznych. Wskazał na migrację, koncentrację ludności w miastach, konsumpcjonizm, kryzys rodziny, bezrobocie, mnóstwo biedy, które stwarzają niepewność i napięcia stanowiące zagrożenie dla współżycia społecznego.

Papież podkreślił, że normy i prawa, a także projekty społeczeństwa obywatelskiego muszą zmierzać do integracji, aby promować przestrzenie dialogu, spotkania, a więc zostawić w bolesnym wspomnieniu wszelkiego rodzaju prześladowania, przesadne kontrole i pozbawienie wolności. "Nadzieja na lepszą przyszłość wymaga zaoferowania ludziom realnych szans, zwłaszcza młodym, poprzez tworzenie miejsc pracy, wzrost gospodarczy, który dociera do wszystkich, a nie pozostaje jedynie w statystykach makroekonomicznych, zrównoważony rozwój, który tworzy mocną i bardzo spójną tkankę społeczną" - powiedział Franciszek.

Podkreślił, że poszanowanie drugiego, jakiego uczymy się w rodzinie, powinno przekładać się na forum społecznym na "zasadę pomocniczości". "Szanując wolność, społeczeństwo obywatelskie jest powołane do promowania każdej osoby i podmiotu społecznego, tak aby mogły one podjąć swoją rolę i wnieść swój specyficzny wkład na rzecz dobra wspólnego" - zaznaczył Franciszek.

Wskazał na bogatą i wielowiekową kulturę Ekwadoru. "Dzień dzisiejszy pełen jest piękna, a jeśli to prawda, że w przeszłości były błędy i nadużycia – jakże temu zaprzeczać? - można powiedzieć, że ta mieszanka promieniuje wielką żywiołowością, która pozwala nam patrzeć w przyszłość z wielką nadzieją" - powiedział Franciszek.

Papież podkreślił, że także Kościół pragnie współpracować w dążeniu do dobra wspólnego poprzez swoją działalność społeczną, edukacyjną, krzewiąc wartości etyczne i duchowe, będąc "proroczym znakiem niosącym promień światła i nadziei wszystkim, zwłaszcza najbardziej potrzebującym".

Z kościoła św. Franciszka papież udał się do “Iglesia della Compañia” - kolebki jezuitów w Ekwadorze, gdzie złoży wizytę prywatną. Franciszek pomodlił się tam przed obrazem Matki Bożej Addolorata, przedstawiającej Maryję z sercem przebitym siedmioma mieczami. Po nawiedzeniu świątyni spotkał się tam także ze swoimi współbraćmi zakonnymi.

Środa jest ostatnim dniem wizyty w Franciszka w Ekwadorze. Przed południem papież złoży wizytę w domu spokojnej starości położonym na przedmieściach stolicy, prowadzonym przez siostry misjonarki miłości. Stamtąd pojedzie na spotkanie z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w narodowym sanktuarium maryjnym El Quinche. Bezpośrednio po nim papież uda się na międzynarodowe lotnisko Mariscal Sucre skąd odleci do Boliwii, gdzie po południu na międzynarodowym lotnisku El Alto odbędzie się ceremonia powitania. Potem Franciszek złoży kurtuazyjną wizytę u prezydenta Wielonarodowego Państwa Boliwia w pałacu rządowym Quemado w La Paz i spotka się z władzami cywilnymi w katedrze. Późnym wieczorem papież odleci do Santa Cruz de la Sierra.