Franciszek w Turynie

KAI |

publikacja 22.06.2015 07:32

Spotkanie ze światem pracy, modlitwa przed Całunem Turyńskim, Msza św. z udziałem 100 tys. wiernych, spotkanie z salezjanami i salezjankami w 200. rocznicę urodzin ich założyciela św. Jana Bosko, z chorymi i niepełnosprawnymi oraz młodzieżą złożyły się na pierwszy dzień wizyty Franciszka w Turynie.

Franciszek w Turynie ALESSANDRO DI MARCO /PAP/EPA Papież zatrzymał się przed Całunem Turyńskim na chwilę medytacji

"Nie" dla ekonomii odrzucenia

Papież przyleciał na lotnisko Torino Caselle odrzutowcem Falcon/900. Tam powitali go: abp Cesare Nosiglia, metropolita Turynu oraz władze miasta i Regionu Piemontu. Z lotniska udał się samochodem do centrum miasta, gdzie na placyku Królewskim (Piazzetta Reale) spotkał się z kilkoma tysiącami przedstawicieli świata pracy. Turyn jest jednym z najważniejszych ośrodków przemysłowych Włoch, a w całym regionie działa wiele firm i przedsiębiorstw. Od kilku lat także i tutaj mocno dały się odczuć skutki globalnego kryzysu gospodarczego: brakuje pracy, wzrosły nierówności ekonomiczne i społeczne, wiele osób zubożało i mają problemy z mieszkaniem, opieką zdrowotną, edukacją. Swoimi troskami podzielili się z papieżem przedstawiciele robotników, rolników i przedsiębiorców.

Odpowiadając na ich problemy papież wyraził swoją solidarność z bezrobotną młodzieżą, osobami na zasiłkach dla bezrobotnych, nie mających stabilnej pracy; ale także przedsiębiorcom, rzemieślnikom i wszystkim pracownikom różnych sektorów.

"Praca jest konieczna nie tylko dla gospodarki, ale także dla człowieka, dla jego godności, dla jego życia obywatelskiego oraz integracji społecznej" - przypomniał Franciszek i zauważył też, że "imigracja zwiększa konkurencyjność, ale nie wolno obwiniać imigrantów, ponieważ są oni ofiarami niesprawiedliwości, ekonomii, która odrzuca oraz wojen".

W sytuacji kryzysu papież wezwał do powiedzenia "nie” ekonomii odrzucenia, która wzywa do pogodzenia się z wykluczeniem tych, którzy żyją w absolutnym ubóstwie. Wskazał, że w samym Turynie w takiej sytuacji znajduje się ok. jednej dziesiątej mieszkańców. "Odrzucane są dzieci (więcej osób umiera niż się rodzi), odrzucane są osoby starsze, a wykluczani są ludzie młodzi (ponad 40 proc. ludzi młodych jest bezrobotnych)! Osoby, która nie wytwarza wyklucza się na sposób: „użyj i wyrzuć” - mówił Ojciec Święty.

Następnie wezwał aby powiedzieć "nie” bałwochwalstwu pieniądza, które popycha do wejścia za wszelką cenę w grono nielicznych, którzy pomimo kryzysu wzbogacają się, nie przejmując się tak wieloma ludźmi, którzy stają się coraz ubożsi, niekiedy, aż do poziomu głodu.

Kolejne papieskie "nie" skierowane było do bardzo rozpowszechnionej korupcji, która wydaje się być "postawą, zachowaniem normalnym". "Ale nie słowami, lecz w czynach. `Nie` wobec mafijnej zmowy, oszustw, łapówek i rzeczy tego typu" - powiedział Ojciec Święty i zachęcając aby powiedzieć - „nie” niesprawiedliwości rodzącej przemoc. Wspomniał św. Jana Bosko, który uczy nas, że najlepszą metodą jest zapobieganie. "Należy zapobiegać także konfliktowi społecznemu, a czyni się to za pomocą sprawiedliwości" - podkreślił Ojciec Święty .

Franciszek zwrócił uwagę, że kryzys ma charakter globalny oraz złożony i nie można oczekiwać jedynie na „ożywienie”. Zachęcił do wypracowania wzorca gospodarczego, który nie byłby organizowany w zależności od kapitału i produkcji, ale dla dobra wspólnego.

Wezwał do zdecydowanej ochrony praw kobiet ponieważ one niosą największy ciężar troski o dom, dzieci i osoby starsze i są nadal dyskryminowane, także w miejscu pracy.

Nawiązał do poprzedzających jego przemówienie wypowiedzi przedstawicieli świata pracy, a zwłaszcza podjęty przez nich wątek dotyczący roli rodziny. „Bardzo mi się spodobało, że wy troje mówiliście o rodzinie, dzieciach i dziadkach. Nie zapomnijcie o tym bogactwie! Dzieci są obietnicą, którą trzeba nieść dalej: to dzieło, które podkreśliliście, a które otrzymaliście od waszych przodków. I ludzie starsi są bogactwem pamięci. Kryzys nie może zostać pokonany, nie możemy wyjść z kryzysu bez ludzi młodych, młodzieży, dzieci i dziadków. To siła na przyszłość, ale i pamięć o przeszłości, wskazują nam, gdzie powinniśmy iść. Nie zaniedbujcie tego, proszę! Dzieci i dziadkowie są bogactwem i obietnicą narodu” – powiedział Papież i na zakończenie wezwał: „Odwagi!”. "Nie oznacza ono, pogódźcie się z rzeczywistością, ale wręcz przeciwnie: bądźcie śmiali, bądźcie mężni!" - zaapelował Ojciec Święty.

Więcej o pielgrzymce do Turynu:

Przed Całunem Turyńskim

Po spotkaniu z światem pracy papież przejechał odkrytym samochodem do katedry aby modlić się przed słynnym Całunem, płótnie, w które, według wielowiekowej tradycji, było owinięte ciało Jezusa Chrystusa po złożeniu w grobu. Od kilku tygodni jest ono wystawione na widok publiczny. Wchodzącego do świątyni Ojca Świętego powitał śpiew i brawa zgromadzonych. Potem Franciszek przez kilkanaście minut w ciszy adorował i modlił się przed Całunem. Następnie udał się do ołtarza z relikwiami bł. Piotra Jerzego Frassatiego, patrona młodzieży, studentów, ludzi gór i Akcji Katolickiej gdzie chwilę pogrążył się w modlitwie.

W świątyni obecne były mniszki klauzurowe z różnych klasztorów na terenie archidiecezji, emerytowany arcybiskup Turynu, kard. Severino Poletto, przedstawiciele Konferencji Biskupów Piemontu, członkowie Komitetu ds. Całunu, niepełnosprawni oraz członkowie rodziny bł. Frassatiego.

Tegoroczne nadzwyczajne wystawienie Całunu wiąże się z trwającym obecnie Rokiem Jubileuszowym św. Jana Bosko (sierpień 2014-sierpień 2015) z okazji 200. rocznicy jego urodzin.

W drodze z katedry na Piazza Vittorio, miejsce celebry Mszy św. papież zatrzymał się na chwilę, wyszedł z papamobile by pozdrowić grupę osób niepełnosprawnych z opiekunami.

Rachunek z miłości

Przed Mszą św. z udziałem 100 tys. wiernych na placu Vittorio w Turynie Franciszek tradycyjnie przejechał papamobile pomiędzy sektorami. Ojciec Święty koncelebrował ją wraz z biskupami Regionu Piemontu, wśród których znalazł się jeden z ostatnich żyjących uczestników Soboru Watykańskiego II 91-letni bp Luigi Bettazzi z Ivrei.

W homilii nawiązując do dzisiejszych czytań papież mówił o "miłości wiernej, miłości, która wszystko stwarza na nowo, miłości stabilnej i pewnej". "Jezus ucieleśnia tę miłość, jest jej Świadkiem. Nie przestaje nas kochać, wspierać, przebaczać i tak towarzyszy nam na drodze życia" - przypomniał Franciszek dodając, że Jezus pozostaje wierny, nawet gdy pobłądziliśmy i czeka na nas, aby nam przebaczyć.

Mówiąc o miłości Boga, która "wszystko stwarza na nowo" Franciszek wskazał na potrzebę uznania swoich ograniczeń i słabości. "Zbawienie może wejść w serce, kiedy my otwieramy się na prawdę i uznajemy nasze błędy, nasze grzechy" - przypomniał papież.

Rozważając sens "miłości Boga, która jest stabilna i pewna" Franciszek wskazał na potrzebę "męstwa wiary". "W obliczu człowieka, który krzyczy: `Nie daję sobie rady`, Pan wychodzi mu na spotkanie, daje skałę Swojej miłości, a każdy może się jej uchwycić, będąc pewnym, że nie spadnie. Ileż razy czujemy, że nie dajemy sobie rady! Ale On jest obok nas z wyciągniętą ręką i otwartym sercem" - mówił papież.

Zwracając się do mieszkańców Turynu i Piemontu przypomniał, że ich przodkowie doskonale wiedzieli, co znaczy być „skałą”, co oznacza „solidność” i zacytował fragment wiersza pochodzącego z Turynu słynnego poety Nino Costy (1886-1945).

"Możemy postawić sobie pytanie, czy jesteśmy dzisiaj mocni na tej skale, jaką jest miłość Boga. Jak przeżywamy wierną miłość Boga wobec nas?" - pytał Franciszek. "Zawsze istnieje ryzyko, że zapomnimy o tej wielkiej miłości, jaką okazał nam Pan. Także nam chrześcijanom grozi, że damy się sparaliżować lękami o przyszłość i że będziemy poszukiwać bezpieczeństwa w rzeczach przemijających czy też we wzorcu społeczeństwa zamkniętego, które dąży bardziej do wykluczenia, niż do włączenia" - mówił papież.

Przypomniał, że piemoncka ziemia zrodziła wielu świętych i błogosławionych, którzy "przyjęli Bożą miłość i rozprzestrzenili ją po całym świecie, święci wolni i uparci". Zachęcił zebranych aby szli śladami tych świadków wiary i żyli radością Ewangelii praktykując miłosierdzie.

"Niech Duch Święty pomoże nam być zawsze świadomymi tej „skalistej” miłości, która nas czyni stabilnymi i mocnymi w małych i wielkich cierpieniach, czyni nas zdolnymi, by nie zamykać się w obliczu trudności, by zmierzyć się z życiem z odwagą i patrzeć w przyszłość z nadzieją" - powiedział papież i przypomniał o potrzebie pokoju dla tych, którzy uciekają od wojen i prześladowań w poszukiwaniu pokoju i wolności.

Na zakończenie zawierzył wszystkich Najświętszej Maryi Pocieszycielki, la Consola', która "jest tu, niska i masywna, bez przepychu: jak dobra matka".

Za wizytę podziękował Franciszkowi metropolita Turynu, abp Cesare Nosiglia. W imieniu pielgrzymów odwiedzających Całun arcybiskup Turynu ofiarował papieżowi sumę pieniędzy na cele charytatywne. Ze swej strony Franciszek wręczył w darze kielich mszalny.

"Pannie Najświętszej zawierzam to miasto i jego terytorium oraz jego mieszkańców, aby mogli żyć w sprawiedliwości, pokoju i braterstwie" - powiedział Franciszek podczas modlitwy Anioł Pański. Papież wskazując na obecny w miejscowej katedrze Całun powiedział, że "przyciąga on do oblicza i umęczonego ciała Jezusa, a jednocześnie popycha ku obliczu każdej osoby cierpiącej i niesprawiedliwie prześladowanej".

Pozdrowił m. in. salezjanów obchodzących w tym roku 200. rocznicę urodzin założyciela, św. Jana Bosko. "Poświęcacie się z zaangażowaniem w pracy duszpasterskiej i jesteście blisko ludzi oraz ich problemów. Zachęcam was do kontynuowania z radością waszej posługi, zawsze koncentrując się na tym, co istotne w głoszeniu Ewangelii" - powiedział Ojciec Święty.

Po Mszy św. Franciszek udał się na obiad, który zjadł w siedzibie arcybiskupa Turynu z młodymi więźniami, imigrantami, bezdomnymi i rodziną romską.

Spotkanie z rodziną salezjańską

Po obiedzie Franciszek udał się do bazyliki Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych na spotkanie z rodziną salezjańską. Po drodze zatrzymał się na chwilę prywatnej modlitwy w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. W improwizowanym przemówieniu do duchowych synów i córek św. Jana Bosko papież mówił o swoich związkach z salezjanami oraz wyzwaniach stojących przed zakonem. "Salezjanie uformowali moją uczuciowość, to charyzmat księdza Bosko: miłością sprawiał dojrzewanie chłopców" - wyznał papież i dodał, że było to możliwe, bo św. Jan Bosko miał dobrą i silną matką.

Franciszek przypomniał, że Piemont od koniec XIX wieku był zdominowany przez masonerię i antyklerykałów, a jednak w tym czasie było tu wielu świętych. Zaznaczył, że także dziś w obliczu kiedy 40 proc. młodych poniżej 25 roku życia jest bez pracy przed salezjanami stoją wielkie wyzwania. Wskazał, że ksiądz Bosko propagował sport, który wychowywał do większego włączania się w życie społeczne, zdrowego współzawodnictwa, piękna współpracy.

Ojciec Święty zauważył, że również ksiądz Bosko działał w złym czasie kryzysu, nastrojów antykościelnych. Nie bał się mówić o trzech "białych miłościach": Maryi, Eucharystii i papieża. Mówiąc o miłości do Następcy św. Piotra Franciszek zaznaczył, że nie chodzi o umiłowanie osoby, lecz Piotra jako przedstawiciela Oblubieńca Kościoła, chodzi o umiłowanie Kościoła. Franciszek wyznał, że często stawiane jest jemu pytanie, dlaczego kobieta nie jest szefem dykasterii. Podkreślił, że taka postawa byłaby czystym funkcjonalizmem, a miejsce kobiety w Kościele jest takie samo jak Maryi w poranek Zesłania Ducha Świętego. Zachęcił, by nie wstydzić się Kościoła, który rzecz jasna musi się nawracać każdego dnia, od papieża począwszy. Zachęcił salezjanów, by nie bali się podejmować ryzykownych decyzji.

Starsi - ofiary kultury odrzucenia

O osobach starszych, ofiarach kultury odrzucenia mówił Franciszek podczas popołudniowego spotkania z chorymi i niepełnosprawnymi w kościele św. Józefa Cottolengo w Turynie. Są oni pensjonariuszami założonego przez tego świętego Małego Domu Opatrzności Bożej. Papież przypomniał, że ks. Cottolengo założył go prawie dwa wieki temu. "Zainspirowany miłością miłosierną Boga Ojca i całkowicie ufając Jego Opatrzności, przyjmował ubogich, opuszczonych i chorych, którzy nie mogli być przyjmowani w szpitalach tamtej epoki" - powiedział papież.

Zwrócił uwagę, że wykluczenie ubogich oraz trudności w otrzymaniu niezbędnej opieki i leczenia jest sytuacją, która niestety istnieje także i dziś, mimo że dokonano wielkich postępów w medycynie i pomocy społecznej. Podkreślił, że jest to następstwo kultury odrzucenia, będącej następstwem kryzysu antropologicznego, który w centrum nie stawia już człowieka, ale konsumpcję i interesy ekonomiczne.

Wśród ofiar kultury odrzucenia Franciszek wymienił przede wszystkim osoby starsze, których długowieczność nie zawsze jest postrzegana jako Boży dar, ale czasami jako ciężar, trudny do zniesienia, zwłaszcza, gdy zdrowie jest znacznie osłabione. "Ta mentalność nie jest dobra dla społeczeństwa, a my musimy rozwijać "przeciwciała" wobec takiego sposobu postrzegania osób starszych czy niepełnosprawnych, jakby były egzystencjami już nie godnymi, by je przeżywać" - powiedział Ojciec Święty.

Franciszek zwrócił uwagę, że racją bytu Małego Domu nie jest świadczenie pomocy czy filantropia, ale Ewangelia. "Ewangelia miłości Chrystusa jest mocą, która go zrodziła i pozwala dalej rozwijać jego działalność: szczególna miłość Jezusa wobec najbardziej kruchych i najsłabszych" - zaznaczył papież.

Po spotkaniu papież złożył nieplanowaną wizytę w kościele św. Teresy, gdzie został ochrzczony jego ojciec, a także zawarli sakrament małżeństwa jego dziadkowie ze strony ojca.

Płyńcie pod prąd - bądźcie odważni i twórczy

Ostatnim punktem programu pierwszego dnia wizyty papieża w Turynie było spotkanie z młodzieżą na placu Vittorio. Byli obecni młodzi katolicy z całych Włoch, zgromadzeni na dwudniowym spotkaniu Turin For Young a także biorąca w nim udział delegacja młodzieży archidiecezji krakowskiej oraz Komitetu Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. Nad liczącą kilka tysięcy rzeszą młodych ludzi powiewały biało-czerwone flagi. Były też transparenty z logo ŚDM w Krakowie.

Improwizowane papieskie przemówienie co raz było przerwane rzęsistymi brawami i okrzykami aprobaty. Ojciec Święty zachęcił młodych, by byli aktywni, żeby w wieku 20 lat nie przechodzi na emeryturę. Odpowiadając na pierwsze pytanie 19. letniej niepełnosprawnej maturzystki, Chiary Vagnoni, na czym polega wielkość miłości Jezusa i jak jej możemy doświadczyć, papież zaznaczył, że przejawia się ona bardziej w faktach niż słowach. - "Kiedy młodzi ludzie rozwijają się i miłują, to szybko nie przechodzą na emeryturę" - zaznaczył Franciszek.

Papież podkreślił, że miłość nie dopuszcza się wykorzystywania drugiej osoby i jest czysta. "Bądźcie czyści. Jest to trudna cnota, ale jest ona dowodem prawdziwej miłości, która nie wykorzystuje drugiego dla swojej przyjemności" - zaapelował. Franciszek zaznaczył, że jest to droga wymagająca pokonania tendencji hedonistycznych. Wskazał, że jeśli miłość szanuje osobę, to gotowa jest także do poświęceń dla innych. Przypomniał ofiarną miłość rodziców, którzy pracują i służą swej rodzinie. Wskazał na krzyż, gdzie znajdujemy wyraz prawdziwej, najwznioślejszej miłości.

Franciszek podziękował także 27. letniej bezrobotnej Sarze Amodio, która zadała pytanie, co robić, aby nie ulegać zniechęceniu i nadal żywić nadzieję. Zauważył, że często przeżywamy zniechęcenia, zwłaszcza kiedy pomyślmy o wojnach, tej wojnie "w kawałkach", którą przeżywamy i dziś na różnych kontynentach. Skrytykował obłudę chrześcijan bogacących się na handlu bronią. Wskazał na obojętność świata wobec zbrodni przeszłości: rzezi Ormian przed stu laty, tragedii Szoah, sowieckich łagrów, podziału Europy przez wielkie mocarstwa. Przypomniał, że jesteśmy dziś świadkami odrzucenia dzieci nienarodzonych, osób starszych - kiedy mamy wręcz do czynienia z ukrytą eutanazją a obecnie młodzieży, która nie ma pracy. Zaznaczył, że przyczyną tego zła jest system, który umieszcza w centrum nie człowieka, lecz pieniądz. - To kultura odrzucenia powoduje naszą nieufność - stwierdził Ojciec Święty.

Odpowiadając na trzecie pytanie, 26. letniego studenta politechniki, Luigiego Capello, który prosił wskazanie dróg ukazujących przyjaźń z Jezusem i Jego "największą miłość" wobec wszystkich papież zaznaczył, że chodzi o plan dzielenia się, to znaczy budowania. Zachęcił by budować z potrzebującymi, rozwijając edukację, co oddala poczucie zniechęcenia i przeciwstawiać się utartym schematom, nie ulegać kulturze "baniek mydlanych" ale angażować się w plany konstruktywne - co jest najlepszym antidotum na kulturę gonienia jedynie za przyjemnościami. "Płyńcie pod prąd - bądźcie odważni i twórczy" - apelował Franciszek. Powtórzył słowa bł. Piotra Jerzego Frassatiego: "Żyjcie a nie wegetujcie".

Zwracając się do studentów wyższych uczelni wskazał, że studiowanie to nie tylko praca intelektualna ale także wychodzenie, zwłaszcza ku ubogim.

Przed opuszczeniem placu papież podchodził do dzieci, niepełnosprawnych ściskając je i całując. Niektórzy robili sobie selfie z Ojcem Świętym.

Dziś (22 czerwca) Franciszek odwiedzi świątynię waldensów - najstarszą wspólnotę reformowaną na świecie. Ewangelicka agencja NEV podkreśla, że po raz pierwszy w historii papież przekroczy próg świątyni waldensów. Odbędzie też prywatne spotkanie ze swymi krewnymi: odprawi dla nich Mszę św., po czym wspólnie zjedzą obiad. Będzie to około 30-osobowa grupa jego kuzynów mieszkających w Turynie i okolicy (potomków brata jego dziadka, Giovanniego Angelo Bergoglia), których zanim został biskupem Rzymu odwiedzał podczas swych pobytów we Włoszech.