Audiencje czwartkowe

GOSC.PL |

publikacja 30.05.2015 06:00

O „watykańskiej” formie kultu św. Jana Pawła II i cudach wymodlonych przy jego grobie z ks. Arkadiuszem Noconiem rozmawia Beata Zajączkowska.

Przy grobie św. Jana Pawła II w kaplicy św. Sebastiana nieustannie modlą się ludzie. W każdy czwartek wcześnie rano odprawiana jest tu polska Msza św. Przy grobie św. Jana Pawła II w kaplicy św. Sebastiana nieustannie modlą się ludzie. W każdy czwartek wcześnie rano odprawiana jest tu polska Msza św.
Roman Koszowski /foto gość

Beata Zajączkowska: Od śmierci Jana Pawła II w bazylice watykańskiej nieprzerwanie sprawowane są w czwartki polskie Msze przy jego grobie. Mówi się, że to jedna z ważniejszych form kultu papieża Polaka.

Ks. Arkadiusz Nocoń: Rzeczywiście, zaraz po pogrzebie Jana Pawła II przy jego grobie (wtedy jeszcze w Grotach Watykańskich) Polacy przebywający w Rzymie gromadzili się w każdy czwartek rano na Mszy św. Inicjatorem i organizatorem tych Eucharystii jest abp Konrad Krajewski, ówczesny ceremoniarz papieski. Początkowo modliliśmy się o beatyfikację papieża, później o jego kanonizację, a obecnie, już za wstawiennictwem świętego, przedstawiamy Bogu różne intencje. Msze te cieszą się ogromną popularnością. Uczestniczy w nich wielu wiernych i księży (tylko w roku 2013 koncelebrowało je ponad 2200 polskich kapłanów). Sprawują je także biskupi polscy przyjeżdżający do Rzymu, a raz – w rocznicę święceń kapłańskich Karola Wojtyły – nawet papież Franciszek – a papieże bardzo rzadko odprawiają Mszę św. w bocznych kaplicach bazyliki.

Wróćmy do czasu, gdy grób Jana Pawła II znajdował się w Grotach Watykańskich. Wydaje się, że miejsce to wówczas odżyło, stało się centrum modlitwy.

Do śmierci Jana Pawła II do nekropolii watykańskiej schodziło się raczej rzadko. Wszystko zmieniło się, gdy tam spoczął. Pamiętamy tę niekończącą się kolejkę do grobu polskiego papieża, porządkowych bazyliki próbujących kierować tą rzeszą wiernych… Można powiedzieć, że przez kilka lat podziemia bazyliki były jakby jej centrum! Znam ludzi, którzy przychodzili tam niemal codziennie. Słyszałem, że pewna pani każdego dnia przynosiła papieżowi różę…

Jak jest teraz, gdy trumnę z ciałem przeniesiono do kaplicy św. Sebastiana?

Obecne miejsce spoczynku św. Jana Pawła II jest wyjątkowe. Właściwie wszystko w tej kaplicy ma znaczenie symboliczne, począwszy od tego, gdzie się ona znajduje – między kaplicą Najświętszego Sakramentu a kaplicą Piety, ze słynną rzeźbą Michała Anioła – po miejsce, w którym spoczywają relikwie św. Jana Pawła II. Najświętszy Sakrament i Matka Boża stanowiły główny element nauczania Jana Pawła II – papieża Eucharystii oraz jednego z najbardziej maryjnych papieży w historii. Dla nas jednak ważne jest to, że w tym nowym miejscu może uczestniczyć we Mszy św. znacznie więcej pielgrzymów niż w podziemiach bazyliki.

Praktycznie zaś, dzięki Radiu Watykańskiemu, które transmituje czwartkową Mszę św. do Polski, mogą w niej uczestniczyć wszyscy rodacy. I wielu rzeczywiście w tę Eucharystię się włącza – nie tylko ludzie chorzy, ale także osoby, które o tej porze jadą rano samochodem do pracy. Można by więc powiedzieć, że jest to jakaś kontynuacja papieskich „audiencji”, już nie środowych, ale czwartkowych. Z tego, co wiem, wielu ludzi tak właśnie planuje swój przyjazd do Rzymu, aby w środę być na audiencji z papieżem Franciszkiem, a w czwartek na polskiej Mszy św. przy grobie Jana Pawła II. Abp Alfons Nossol, który kiedyś przewodniczył tej liturgii, ujął to celnie: w ciągu 24 godzin byłem w Rzymie u trzech papieży: Franciszka, Benedykta i Jana Pawła II. To miejsce na mapie Rzymu naprawdę pulsuje świętością, ale i polskością. Bardzo wyraźnie widać to zwłaszcza w momentach trudnych dla naszej ojczyzny: katastrofa smoleńska, zawalenie się hali wystawowej w Katowicach, wybuch w kopalni „Halemba”… Wokół Jana Pawła II, podobnie jak za jego życia, gromadzą się wówczas tłumy.

Te tłumy widać zresztą codziennie: na grobie św. Jana Pawła II ludzie wciąż zostawiają karteczki z prośbami o łaski, ale także z podziękowaniami za łaski otrzymane. Był Ksiądz świadkiem cudów dokonywanych w życiu swych przyjaciół i znajomych przez wstawiennictwo świętego papieża?

Oczywiście, żałuję tylko, że tak późno zacząłem te przychodzące do mnie e-maile czy listy zachowywać. Znajomi, bliscy, a czasem osoby zupełnie obce, które nie mogą być w Rzymie, bardzo często proszą o odprawienie Mszy świętej przy grobie św. Jana Pawła II w różnych intencjach. Często w sprawach po ludzku trudnych, by nie powiedzieć beznadziejnych. Nie może być większej radości dla kapłana, jak otrzymać wiadomość, że ktoś wyszedł z ciężkiej choroby czy że jakiemuś małżeństwu po latach urodziło się upragnione dziecko. Takich przypadków jest naprawdę sporo.

Jakiś przykład?

Jeden z przypadków dotyczył chorego dziecka. Potem opisany został w literaturze medycznej jako… sukces polskiej medycyny. Lekarze nie dawali rodzicom zbyt wiele nadziei. Pamiętam, jak przyjechali później z tym dzieckiem. Łącznie osiem osób: dziadkowie, rodzeństwo. Strażnik przy grobie pozwolił im podejść do płyty (było to jeszcze w Grotach). Gdy upadli na nią i zaczęli się modlić, widziałem, jak ten sam strażnik, który widział już w tym miejscu wiele, ukradkiem wycierał łzy. Przyjeżdżali później jeszcze wiele razy. Inny przypadek związany jest z głośną w ostatnim czasie sprawą in vitro. Lekarze przekonywali rodziców, że nigdy nie będą mieli dzieci i że in vitro to ich jedyna szansa. Podjęli już nawet jakieś kroki w tym celu, ale pod wpływem listu polskich biskupów zrezygnowali z procedury i zaczęli starać się o adopcję. Proboszcz w czasie kolędy pochwalił ich decyzję, a mnie poprosił o Mszę świętą przy grobie Jana Pawła II w ich intencji. Właśnie niedawno, po kilkunastu latach oczekiwań, urodziło im się upragnione dziecko.

Grób św. Jana Pawła II to chyba niejedyne miejsce jego kultu?

Oczywiście, wiemy, że po kanonizacji Jana Pawła II został on wpisany do ogólnokościelnego kalendarza liturgicznego i może być czczony na całym świecie. Do naszej kongregacji wciąż też napływają prośby, aby patronował poszczególnym narodom (np. z Uzbekistanu!), miastom (Bełchatów, Ełk, Oborniki, Świdnica, Wadowice), zawodom czy stowarzyszeniom (na Słowacji jest on na przykład patronem ratowników górskich). Jest więc nadzieja, że kolejne pokolenia będą mogły odkrywać bogactwo jego duchowej spuścizny: nieprzemijającą moc świadectwa i głębię jego nauczania.

Tabliczka na placu św. Piotra upamiętniająca miejsce zamachu na Jana Pawła II, mozaika Matki Kościoła w oknie pałacu apostolskiego, będąca wotum dziękczynnym za ocalenie papieża… Jakie ślady papieża napotkamy jeszcze w Watykanie?

Śladów materialnych po Janie Pawle II jest oczywiście znacznie więcej: mozaiki, tablice, a nawet słynna stajenka, którą zaczęto stawiać na placu św. Piotra za jego pontyfikatu. Ponadto ośrodek „Dono di Maria”, powstały na życzenie Jana Pawła II, prowadzony przez siostry Matki Teresy z Kalkuty, służący pomocą najbardziej potrzebującym z okolic Watykanu. Dla mnie takim papieskim śladem jest też okno w Pałacu Apostolskim, w którym pojawiał się tysiące razy. Mało kto pamięta, że pierwsze i ostatnie słowa Jana Pawła II z tego miejsca skierowane były do młodzieży. Pierwszy raz stanął tam po Mszy inaugurujacej jego pontyfikat. Była wtedy godzina... czternasta i wierni na placu św. Piotra byli całkowicie zaskoczeni pojawieniem się ojca świętego w oknie. To wtedy wypowiedział słynne słowa: „Wy jesteście przyszłością świata! Wy jesteście nadzieją Kościoła! Wy jesteście moją nadzieją!”. Na zakończenie, co wywołało wówczas powszechny entuzjazm, ponieważ żaden papież w takiej formie nie zwracał się do wiernych, dodał krótko, uśmiechając się: „Musimy już kończyć. Czas na obiad”. Ostatni raz widzieliśmy go w tym oknie w Środę Wielkanocną. Wtedy odczytano (bo sam nie mógł mówić) jego przesłanie do… młodzieży. Różne ślady po Janie Pawle II zostały zebrane w mającej się niebawem ukazać książce „Śladami Jana Pawła II na Watykanie”. Powstała ona z myślą o tych wszystkich, którzy każdego roku tak licznie pielgrzymują do grobu świętego, szczególnie jednak o nowym pokoleniu, dla którego Jan Paweł II jest już postacią wyłącznie historyczną. Może krocząc watykańskimi śladami Jana Pawła, ktoś z tego pokolenia, podobnie jak my, którzy mieliśmy szczęście spotkać go w naszym życiu, „złapie Boga na gorącym uczynku”, czyli doświadczy wielkich dzieł, jakie Bóg przez niego uczynił.