Słońce w kubku herbaty

GN 50/2014 |

publikacja 11.12.2014 00:15

O radości, którą można spotkać pod każdą szerokością geograficzną, z ojcem Kasprem Mariuszem Kaproniem OFM, misjonarzem w Boliwii rozmawia Szymon Babuchowski

Ojciec Kasper Mariusz Kaproń OFM podczas przeprawy przez rzekę Rio Blanco roman koszowski /foto gość Ojciec Kasper Mariusz Kaproń OFM podczas przeprawy przez rzekę Rio Blanco

Szymon Babuchowski: Swoją książkę, pisaną w Boliwii, zatytułował Ojciec „Stamtąd wszystko widzi się lepiej”…

O. Kasper Mariusz Kaproń OFM: Pierwotny tytuł był zupełnie inny: „Oswajanie Boliwii”. Są to bowiem zapiski, które ukazują mój proces oswajania się w tej nowej i odmiennej rzeczywistości. Wydawca jednak uznał, że ten tytuł nie jest dobry marketingowo i nie odpowiada w pełni treści zawartej w książce. Obecny tytuł został zaczerpnięty z dedykacji, którą zamieściłem w książce: „Papieżowi Franciszkowi, który zaprasza nas na peryferie, gdyż »stamtąd wszystko widzi się lepiej«”. Są to więc słowa samego papieża z jego pierwszej wizyty w rzymskiej parafii na peryferiach Wiecznego Miasta. Teraz jestem wdzięczny wydawnictwu za tę zmianę tytułu. Rzeczywiście pobyt na peryferii, jaką bez wątpienia jest moja mała Urubichá, zagubiona w boliwijskiej dżungli, sprawia, że wiele spraw widzi się całkowicie inaczej. To, co pierwotnie wydawało się ważne, nagle przestaje takim być.

Czy pobyt w Boliwii zmienił także Ojca spojrzenie na Kościół?

Kilkuletni pobyt w tak odmiennym kontekście kulturowym i społecznym na pewno nie może nie pozostawić śladów. Takim przykładem może być recepcja i ocena obecnego pontyfikatu. Papież Franciszek w kontekście europejskim i polskim wywołuje szeroką gamę ocen: jedni są pełni zachwytu, wśród innych papieskie zachowanie budzi konsternację, u jeszcze innych rodzi wręcz agresję i zdecydowanie odcinają się od tego pontyfikatu. A z latynoskiej perspektywy styl ten nie wywołuje specjalnego zdziwienia – ani pozytywnego, ani negatywnego. Bo jest to normalne zachowanie księdza, biskupa, kardynała w tutejszej rzeczywistości.

Na czym polega „inność” latynoskiego przeżywania wiary?

Nie wiem, czy istnieje latynoski sposób przeżywania wiary. Nie chciałbym redukować tak postawionego pytania do trochę pusto brzmiących frazesów, takich jak spontaniczność, bezpośredniość. Takie postawienie sprawy to pływanie po powierzchni bez dotknięcia głębi. Na wiarę patrzyłbym w perspektywie Kościoła i jego powszechności, współzależności. Oczywiście tamten Kościół ma dużo do zaoferowania i świadectwem tego jest papież Franciszek. To, że kardynałowie sięgnęli po papieża z „końca świata”, to znak, że uznali, że Kościołowi powszechnemu potrzebna jest ta nowość. Ale również nasz Kościół ma dużo do zaoferowania tamtejszej wspólnocie, czego świadectwem jest liczba nas, misjonarzy i wolontariuszy z Europy i z Polski, którzy tam pracujemy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.