Wiara – spotkanie z Bogiem

Andrzej Macura

publikacja 26.12.2013 20:12

„Zachęcam wszystkich chrześcijan, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajdują, by odnowili już dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem”.

Wiara – spotkanie z Bogiem Henryk Przondziono /GN Z tego osobistego spotkania z Bogiem wynikają dopiero wszystkie inne: trwanie we wspólnocie czy etyczne wybory

Co to znaczy wierzyć? Definicji jest wiele, ale najlepiej ujmują sens wiary te, w których zauważono, że wiara to powiedzenie „tak” objawiającemu się Bogu. Nie jest to „tak” czysto intelektualne. „Tak”, które pojawiałoby się tylko podczas modlitwy, a nie oddziaływałoby na nasze codzienne wybory.  Musi pociągać za sobą także życiową postawę. Bo inaczej – jak zauważył św. Jakub w swoim liście – byłaby to wiara martwa.

Ale to rozumienie wiary jako mówienia Bogu „tak” zakłada spotkanie. Bo trudno mówić „tak” komuś, z kim nie ma się żadnego kontaktu. Benedykt XVI wielokrotnie przypominał, zwłaszcza pod koniec swojego pontyfikatu, że u podstaw wiary powinno zawsze stać spotkanie z Bogiem. Inaczej wiara będzie tylko pewną ideologią. Prawdę tę przypomina także papież Franciszek. Już w pierwszych zdaniach adhortacji „Evangelii gaudium”. „Zachęcam wszystkich chrześcijan, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajdują, by odnowili już dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, albo chociaż podjęli decyzję, by być gotowymi na spotkanie z Nim, na szukanie Go nieustannie każdego dnia” (EG 3) – napisał papież. I przypomniał, że jest to droga także dla tych, którym wydaje się, że grzech wykopał między nimi a Bogiem jakąś przepaść.

Parę punktów dalej jeszcze wyraźniej, odwołując się do słów swojego poprzednika: „Niezmordowanie będę powtarzał słowa Benedykta XVI, wprowadzające nas w serce Ewangelii: «U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie»”.

Z tego osobistego spotkania z Bogiem wynikają dopiero wszystkie inne postawy: trwanie we wspólnocie, angażowanie się w jakąś działalność czy etyczne wybory. Jasne, nieraz spotyka się wierzących, dla których wiara jest w pierwszym rzędzie pewną tradycją. Ale trzeba mieć świadomość, że nie jest to sytuacja normalna. Grozi, jak u faryzeuszów, łatwym mieszaniem hierarchii wartości, a w najgorszym wypadku nawet instrumentalizacją wiary.

Jeśli u podstaw wiary leży osobiste spotkanie z Bogiem, trzeba koniecznie pod tym kątem zrewidować nasze duszpasterstwo. Na przykład w katechezie, zarówno dzieci, młodzieży,  jak i dorosłych, nie zapominając jej głównym celu, jakim jest dostarczenie religijnej wiedzy, można by większą uwagę zwrócić na podprowadzanie katechizowanych do osobistych spotkań z Bogiem. Jak? Przez stwarzanie okazji. Ale nie takich, w których udział jest obowiązkowy. Chodzi przecież o okazję do spotkania z Bogiem, któremu człowiek ma w sposób przemyślany i zupełnie wolny powiedzieć swoje „tak”. Czy obrzędowe odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych, w których łatwo wziąć udział tylko ciałem, nie duchem, to nie za mało?

Podobnie z nabożeństwami. Nie chodzi o to, by modlitwami i śpiewaniem wypełnić cały czas tak, by nie było podczas nich nudy. A może też trochę ciszy, czasu na osobistą modlitwę? Na uczciwe pytanie: kim ty Boże dla mnie jesteś?

Być może w wielu wymiarach duszpasterstwa nie potrzeba żadnych poważniejszych zmian, co najwyżej drobne korekty polegające na innym rozłożeniu akcentów. Ale pomyśleć koniecznie trzeba.