Franciszek u Franciszka

Beata Zajączkowska

GN 41/2013 |

publikacja 10.10.2013 00:15

Papież Franciszek pierwszy raz w życiu odwiedził Asyż. Przy grobie patrona swego pontyfikatu wskazał receptę na odnowę Kościoła. Jest nią życiodajna relacja z Chrystusem każdego ochrzczonego.

Przybycie Franciszka wzbudziło entuzjazm mieszkańców Asyżu OSSERVATORE ROMANO /epa/pap Przybycie Franciszka wzbudziło entuzjazm mieszkańców Asyżu

Nie spodziewałem się takiego poruszenia, Franciszek wzruszał nas do łez. Wszyscy chcieli go dotknąć, uścisnąć, tak jak przed wiekami Chrystusa – mówi ordynariusz Asyżu, który towarzyszył papieżowi przez całą 12-godzinną wizytę w tym umbryjskim mieście. – W pewnym momencie padł przed nami na kolana utrudzony życiem mężczyzna i patrząc Franciszkowi w oczy zawołał: „Nawróciłem się dzięki twojej dobroci!” – opowiada abp Domenico Sorrentino.

Niewidome dzieci oglądają papieża

Franciszek przyjechał do Asyżu wcześniej niż planowano, aby więcej czasu spędzić wśród niepełnosprawnych dzieci. Pierwszym punktem wizyty był bowiem Instytut Seraficki, w którym opiekę znajdują dzieci ze szczególnie ciężkimi upośledzeniami fizycznymi i umysłowymi. Aktualnie przebywa tam 60 małych pacjentów. Były to najbardziej przejmujące chwile. Franciszek nie spieszył się. Przywitał się z każdym. Pochylał, przytulał. Niewidomym pozwalał dokładnie dotykać swoją twarz. Nie wzbraniał się, gdy porażone chorobą dziecięce dłonie bawiły się jego biskupim krzyżem. – Przez łzy podziękowałam mu, że zechciał ucałować mą sparaliżowaną córeczkę. O on odpowiedział: „To ja dziękuję, ponieważ dzięki pani córce Bóg objął swymi ramionami także mnie” – opowiada jedna z matek. Papież nie wygłosił przygotowanego wcześniej przemówienia, co zresztą w czasie tej podróży stało się normą. Jego słowa były reakcją na to, co zobaczył i co usłyszał, między innymi od dyrektorki instytutu. Zwróciła ona uwagę na bardzo trudną sytuację rodzin, które w dobie kryzysu opiekują się niepełnosprawnym dzieckiem. – Znajdujemy się wśród ran Jezusa, powiedziała Pani. I dodała, że tych ran trzeba wysłuchać, trzeba je rozpoznać. Jezus jest ukryty w tych dzieciach. Na ołtarzu adorujemy Ciało Jezusa, a w nich odkrywamy Jego rany – powiedział papież. Tych ran Jezusa dotykał jeszcze kilka razy w czasie swej wizyty. Długo błogosławił maluchy z zespołem Downa i dziecięcym porażeniem mózgowym, które przyjechały do Asyżu z całych Włoch. Miało to miejsce tuż przed spotkaniem z młodzieżą. – Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tak wiele chorych dzieci i tak ogromne cierpienie – wyznała wyraźnie poruszona 17-letnia Chiara. Do Watykanu papież odleciał ze sporym opóźnieniem, bo dostrzegł grupę osób na wózkach inwalidzkich czekających na niego od kilku godzin przed sanktuarium w Rivotorto. Musiał oczywiście do nich podejść. – Jednym z ważnych wydarzeń w życiu św. Franciszka było spotkanie z trędowatym. Teraz jego imiennik objął współczesnych trędowatych: chorych, ubogich, samotnych, bezrobotnych. To jest synteza tego dnia – podkreśla pracujący w Asyżu kapucyn, o. Enzo Fortunato.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.