Papież odpowiadał na pytania rodzin

KAI |

publikacja 03.06.2012 12:31

Spotkanie Benedykta XVI z rodzinami i parami z różnych części świata było głównym punktem Święta Świadectw, które odbyło się 2 czerwca wieczorem w mediolańskim Parku Bresso.

Papież odpowiadał na pytania rodzin Roman Koszowski/GN Każda para, niektóre przybyły z dziećmi, przedstawiała problemy, typowe dla swego kraju czy regionu, z którego przybyły. Ojciec Święty odpowiadał, improwizując, na poszczególne pytania.

Każda para, niektóre przybyły z dziećmi, przedstawiała problemy, typowe dla swego kraju czy regionu, z którego przybyły. Ojciec Święty odpowiadał, improwizując, na poszczególne pytania, wczuwając się w trudności i problemy swych gości, pozostając zarazem w nurcie nauki Kościoła.
Jako pierwsza mała Wietnamka zapytała papieża o jego rodzinę, gdy był on małym dzieckiem.

Benedykt XVI opowiedział, jak przeżywał niedzielę w swojej rodzinie. Rozpoczynała się ona od czytania w sobotę wieczorem Pisma Świętego. „Wkraczaliśmy w ten sposób w atmosferę radości. W niedzielę szliśmy na Mszę św. Mój dom rodzinny był niedaleko Salzburga i było dużo muzyki – Mozart, Schubert, Haydn i gdy rozpoczynało się Kyrie, zdawało się, iż otwierało się niebo” – wspominał papież. Dodał, że ważny był też uroczysty obiad rodzinny i „wiele śpiewaliśmy”.

Ojciec Święty zaznaczył, że jego brat Georg jest wybitnym muzykiem i już jako młody człowiek komponował. Cała rodzina śpiewała, a ojciec grał na cytrze i śpiewał. „Są to chwile niezapomniane” – podkreślił papież. Stwierdził, że poza tym podróżował, chadzał do pobliskiego lasu. „Mimo że były to bardzo ciężkie czasy, dyktatury, rodzina była zjednoczona. Ale mocne było umiłowanie rzeczy prostych, tak iż możliwe było przezwyciężać trudności” – powiedział Benedykt XVI. „Dobroć Boga odzwierciedlała się w rodzicach i rodzeństwie” – dodał. „Żyjąc zaufaniem, miłością, byliśmy szczęśliwi i myślę, że raj powinien być podobny do mojej młodości i w tym sensie myślę, że powrócę do domu, idąc do innego świata” – powiedział Benedykt XVI.

Następnie zwrócili się do niego Serge i Fara z Madagaskaru. Oboje poznali się podczas studiów we Florencji, 4 lata temu zaręczyli się, niebawem zakończą naukę i zamierzają wrócić do swego kraju, „aby wyciągnąć rękę do naszego ludu także za pośrednictwem swego wyuczonego zawodu”. Fara powiedziała, że przeważające na Zachodzie wzorce rodzinne nie odpowiadają im, ale „jesteśmy świadomi, że także wiele tradycji naszej Afryki pod pewnymi względami już się przeżyło”. Oboje zapewnili papieża, że chcą się pobrać i wspólnie budować przyszłość oraz ukierunkowywać każdy aspekt ich życia na wartości Ewangelii. Samo słowo „małżeństwo” ich pociąga, ale i przeraża, bo jest to decyzja „na zawsze”. „Co to znaczy?” – zapytali.

Papież przypomniał, że do XIX wieku w Europie panował inny wzorzec małżeństwa, kiedy często decyzję o jego zawarciu podejmowały rodziny, a ważną rolę odgrywały względy materialne. Później jednak mamy do czynienia z emancypacją jednostki i małżeństwo opiera się już nie na woli innych osób, ale na własnym wyborze. Od zakochania przez narzeczeństwo dochodzi się do małżeństwa. Jesteśmy przekonani, że jest to właściwy model i że miłość sama z siebie zapewnia wytrwanie na zawsze – mówił dalej papież. Dodał, że niestety rzeczywistość jest inna. „Widzimy, że zakochanie jest czymś pięknym, ale nie zawsze trwałym, bo uczucie nie trwa wiecznie, a zatem przejście od zakochania, przez narzeczeństwo, do małżeństwa wymaga pewnych decyzji, doświadczeń wewnętrznych. Uczucie wymaga oczyszczenia także przez rozum i wolę” – tłumaczył Ojciec Święty.

Zwrócił uwagę, że w obrzędzie sakramentu małżeństwa Kościół pyta nie: „Czy jesteś zakochany?”, ale „Czy chcesz?”, chodzi więc o to, aby zakochanie stało się prawdziwą miłością z zaangażowaniem rozumu i woli, aby cały człowiek w tym sakramencie dał całe swoje życie. W tym wsparciu ludzkiej miłości ważną rolę odgrywa także zaangażowanie całej parafii, Kościoła, przyjaciół – dodał papież.

Następnie swym świadectwem podzielili się Nikos i Pania Paleologos z Aten z dwójką dzieci. Przed kilku laty zainwestowali wszystkie swe pieniądze w małą firmę informatyczną, tymczasem obecnie, w obliczu ciężkiego kryzysu gospodarczego, jaki nawiedził Grecję, spadła liczba klientów i tym samym dochody. W podobnej albo i gorszej sytuacji są miliony ich rodaków; wielu z nich niemal z dnia na dzień znalazło się bez środków, brakuje nadziei. Nawet imigranci, widząc brak perspektyw, opuszczają ten kraj. „Również nas, choć nadal wierzymy w Opatrzność, męczy myślenie o przyszłości dla naszych dzieci. Co może powiedzieć Kościół tym wszystkim ludziom i rodzinom, które nie mają już żadnych perspektyw?” – zapytali dramatycznie katoliccy małżonkowie z Grecji.

Ojciec Święty wyznał, że w obliczu tych wielkich cierpień słowa zdają się nie wystarczać, a wszyscy odczuwamy ból, że nie możemy konkretnie pomóc. Mówiąc o polityce papież skrytykował partie obiecujące to, co nierealne. „Niech nie szukają jedynie zdobycia głosów dla siebie, ale niech zabiegają o dobro dla wszystkich i niech zawsze będzie jasne, że polityka jest odpowiedzialnością ludzką, moralną wobec Boga i wszystkich ludzi ” – stwierdził Benedykt XVI.

Odnosząc się do sytuacji jednostek, zaznaczył, że wymaga ona wielkiej odpowiedzialności i uświadomienia sobie konieczności poświęceń. Wskazał także na znaczenie związków partnerskich między miastami, parafiami, poszczególnymi rodzinami. Zapewnił o swojej modlitwie w intencji osób przeżywających trudności. „Nie są to tylko słowa, ale modlitwa otwiera serce na Boga i tworzy twórcze podejście do znajdywania rozwiązań. Ufajmy, że Pan nam pomoże” – stwierdził papież.

Kolejną parą byli pochodzący z Jamajki Jay i Anna Rerrie z Nowego Jorku, którzy przybyli do Mediolanu z szóstką małych dzieci. Największym problemem obojga małżonków jest zabieganie, związane z pracą na utrzymanie rodziny i brak czasu dla dzieci. Poprosili Ojca Świętego o radę, jak pogodzić „ich niekończące się obowiązki z wypoczynkiem (...) i jak pomóc rodzinom, aby przeżywały święto zgodnie z planem Bożym”.

Papież zauważył, że zarówno praca, jak i dom są priorytetami. Przypomniał, że istnieją przedsiębiorstwa, które dostrzegają, że odpoczynek sprzyja wydajnej pracy. „Chciałbym więc zachęcić pracodawców, aby myśleli o rodzinie, żeby pomogli jej w pogodzeniu obu priorytetów” – zaapelował Benedykt XVI. Zachęcił następnie, by za cenę poświęcenia własnego „ja” znaleźć nieco czasu, by rodzina była razem. Przypomniał, że w końcu jest niedziela, która pewnie także w Stanach Zjednoczonych jest dniem wolnym i powinna jako dzień Pański być także dniem człowieka. Jest to dzień wolności. Gdy ludzie są wolni dla siebie, są też wolni dla Boga. „Bronimy wolności człowieka broniąc niedzieli, świąt jako dni Boga i w ten sposób dni dla człowieka” – podkreślił Ojciec Święty.

Jako ostatni wystąpili Maria Marta i Manoel Angelo Araújo z Porto Alegre w Brazylii – małżeństwo z 34-letnim stażem, mające już wnuki. Oboje – lekarz i psychoterapeutka rodzinna – stykają się stale z rodzinami przeżywającymi trudności ze wzajemnym przebaczaniem sobie i szukającymi rozwiązania w rozwodach i zawieraniu nowych związków. Niektóre z tych par rozwiedzionych, które ponownie wstąpiły w związki małżeńskie, „chciałyby na nowo zbliżyć się do Kościoła, ale gdy widzą, że nie mogą przystępować do sakramentów, przeżywają wielkie rozczarowanie, czują się wykluczone, naznaczone nieodwołalnym osądzeniem. Te wielkie cierpienia głęboko ich ranią, a ich rany są również naszymi, całej ludzkości” – powiedział Manoel. Wraz z żoną zapytał papieża, jakie słowa i jakie gesty nadziei mogą przekazać tym osobom.

Benedykt XVI podkreślił znaczenie pomocy dla tej grupy osób i poradnictwa rodzinnego. Zauważył, iż problem osób rozwiedzionych, które zawarły ponowne związki małżeńskie, jest jednym z wielkich wyzwań współczesnego Kościoła. Wskazał przede wszystkim na znaczenie zapobiegania, to znaczy pogłębienie zakochania, aby przemieniło się ono w dojrzałą decyzję, ponadto towarzyszenie rodzinom, aby nigdy nie były same. Natomiast osoby, które żyją w związkach niesakramentalnych, powinny widzieć i odczuć tę miłość Kościoła – zaznaczył papież. Wskazał, iż jest to odpowiedzialność parafii, aby ludzie ci wiedzieli, że są kochani i akceptowani. Nie są poza Kościołem, choć nie mogą otrzymać Eucharystii i rozgrzeszenia. Muszą wiedzieć, że także w tej sytuacji w pełni należą do Kościoła.

Ojciec Święty zasugerował, aby osoby znajdujące się w takiej sytuacji miały kontakt z duszpasterzem, kierownikiem duchowym. Podkreślił też znaczenie obecności na Mszy św. i Komunii św. duchowej. Mogą żyć życiem wiary, karmiąc się Słowem Bożym, wspólnotą wiary. Papież zauważył, że swe cierpienie mogą ofiarować dla wielkich wartości wiary. „Jeśli służą Kościołowi, są darem dla Kościoła” – dodał Benedykt XVI.

Po ostatniej wypowiedzi do Ojca Świętego zbliżyli się małżonkowie Govoni z terenów ogarniętych niedawnym trzęsieniem ziemi w regionie Emilia Romagna i opowiedzieli o swych przeżyciach i doświadczeniach. Również do nich papież skierował słowa pocieszenia i nadziei, przypominając, że Bóg zawsze pamięta o swych dzieciach i nigdy nie zostawia ich samych, także w chwilach bolesnych prób i tragedii. W duchowej jedności z przebywającymi w namiotach mieszkańcami San Felice sul Panaro zapewnił o swej modlitwie. „Bądźcie pewni, że o was nie zapominamy i każdy z nas czyni to, co w jego mocy, aby wam pomóc, czy to duchowo czy też materialnie” – stwierdził z mocą papież.

Każde świadectwo i odpowiedź Benedykta XVI było przeplatane krótkim koncertem w wykonaniu piosenkarek piosenkarzy, chórów i zespołów z różnych stron świata.

Spotkanie zakończyło się wspólnym odśpiewaniem przez wszystkich obecnych po łacinie Modlitwy Pańskiej i udzieleniem im przez Ojca Świętego błogosławieństwa apostolskiego. Papież opuścił następnie park, żegnany gorącymi oklaskami przez zebranych, na miejscu trwała natomiast dalsza część Święta Świadectw.